Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

Perspektywa Hope

Wczorajszy wieczór z Avengersami o dziwo był bardzo przyjemny.
Pomimo, że  nie lubię ludzi i miałam ochotę pobyć sama to była całkiem ciekawa przygoda.
Z ich opowieści dowiedziałam się, że będę musiała poznać jeszcze 3 inne osoby.
I właśnie dzisiaj będą oni na uroczystej imprezie, którą organizuję Stark.
Trochę się stresuje, ponieważ nigdy nie była na żadnej imprezie ani bankiecie.
A po Starku nie wiadomo czego się spodziewać.
Słyszałam opowieści Steva i Clinta o nim, więc liznęłam trochę jego wielkiego ego.

Jest ranek i właśnie wstaję z łóżka.
Kieruję się pod prysznic i wykonuję codzienną rutynę.
Nakładam czarne jeansy z dziurami i biała długą bluzkę.
Po ubraniu i spięciu włosów wychodzę z pokoju.
Kieruję się w stronę kuchni, chodź i tak po drodzę się gubię.
Po chwili słyszę głos Steva i  po niespełna minucie odnajduję kuchnię, w której znajdują się Avengersi.

-Cześć- witam się ze wszystkimi.

-Cześć Hope- odpowiada Kapitan, a reszta posyła mi lekkie uśmiechy.

Zajmuję miejsce koło Wandy, po czym nakładam sobie dwa tosty z serem i sok pomarańczowy.
Pomimo, że  jestem tu od dwóch dni to Wanda jakoś mnie zakceptowała i już nie mierzy mnie na, każdym kroku morderczym spojrzeniem.

-Hopiś jak skończysz jeść do pojdzieny do mojego laboratorium i coś ci pokażę- z zamyślenia wyrywa mnie wesoły głos Starka.
Spojrzałam na niego z uniesioną brwią i przytaknęłam.

Po skończonym posiłku udaliśmy się  z Tony'm do jego laboratorium.
Idziemy korytarzem, a nastepnie wjeżdżamy windą na górę.
Po chwili znajdujemy się już w jego jak to nazwał "królestwie geniusza".

-Co chciałeś mi pokazać? -pytam z lekkim zainteresowaniem.

-Uratowaliśmy cię, więc  teraz będziesz częścią drużyny, dlatego wykonałem dla ciebie nowy strój- odpowiedział podchodząc do jakieś szafy i wyciągając z niej swoje dzieło.

Jest to czarny jednoczęściowy strój z paskiem na broń i sztylety.
Na jego plecach znajduję się biały lis, a na rękawach po jednym białym pasku od zewnętrznej strony ręki.
Widać, że włożył w niego sporo pracy i wysiłku.
W końcu jestem tu dopiero dwa dni.

-Jest wspaniały- powiedziałam biorąc go do ręki.

-W końcu to moje dzieło- chwali się brunet.

-Jakiś ty skromny- kręcę głową uśmiechając się pod nosem.

-Dobra leć go przymierzyć i mi się pokaż-powiedział Stark wskazując ręką toaletę.
Wzięłam strój i weszłam do łazienki nakładając go na siebie.
Leżał idealnie i wyglądałam w nim doskonale.
O nie za dużo czasu z Tonym źle na mnie wpływa.
Poprawiając strój wyszłam z toalety prezentując się brunetowi w jego nowym dziele.

-Mówił ci ktoś kiedyś, że nadajesz się na modelkę?-spytał Tony.

-Nie nikt-odpowiedziałam z uśmiechem.
To chyba był komplement.

-Jak patrzę  na ciebie to widzę,  że moja praca nie poszła na marnę.
Oprócz tego, że dobrze w nim wyglądasz  to strój zrobiony jest z vibranium przez, co go nie zniszczysz.
Ochroni cię przed wysokimi i niskimi temperaturami.
Masz jeszcze w nim dodatkowe ukryte przestrzenie, na noże albo gwiazdki ninja.
Do kompletu dostaniesz jeszcze maskę zakrywajacą twarz od brody aż po nos- wyjaśnił Stark podając mi czarną maskę natychmiast założyłam.

Przejrzałam się w lustrze i stwierdziłam, że wyglądam groźnie.
I chodź strój ten był jednoczęściowy to odkrywał moją metalową rękę.
Spojrzałam na Starka, a potem na moją rękę zadając mu nieme pytanie.

-A właśnie jeśli chodzi o rękę to specjalnie zostawiłem ją odkrytą bo w ten sposób będzie ci lepiej walczyć, a poza tym ta ręką robi ogromne wrażenie- odpowiedział Stark.
Pokiwałam tylko głową i poszłam się przebrać.
Po przebraniu wyszłam z laboratorium bruneta i udałam się  do pokoju tym razem trafiając bez przeszkód.
Powiesiłam mój strój w szafie i udałam się na salę treningową.

Stwierdziłam, że potrenuję trochę bo 3 miesiące to długi odpoczynek od treningów.
Na początku pobiegałam z 2 godzinki na bieżni, a potem zrobiłam 100 bruszków.
Następnie roziąganie, pompki i podnoszenie ciężarów.
Zajeło mi to jakieś 3 i pół godziny.
Na koniec postanowiłam przejść tor przeszkód.
Wystartowałam i skoczyłam po 3 minutach.
Na torze znajdowały się takie rzeczy jak ścianka, czołganie, utrzymywanie równowagi, przeskoki i dużo uników.
Czyli łatwy jak dla mnie poziom trudności.
Gdy skończyłam usłyszałam klaskanie.
Odwrociłam się i moim oczom ukazała się Natasha.

-Brawo 3 minuty na tym torze to niezwykły wynik-pogratulowała mi rudowłosa.

-Dzięki- podziękowałam.

-Może kiedy razem poćwiczymy?-zaproponowała.

-Nie ma sprawy- zgodziłam się.
To może być niezwykła przygoda, w końcu zawsze trenowałam sama.

-Lepiej już chodźmy jak nie chcemy się spóźnić na imprezkę Starka- powiedziała Natasha wskazując na zegarek, który wybijał godzinę 17.

-Jasne-powiedziałam i wyszłyśmy razem z rudą rozmawiając i kierując się do swoich pokoi.
Dotarłyśmy do nich, i każda poszła w swoją stronę.
Ja weszłam do pokoju i pobiegłam bo łazienki wziąść kompiel.
Po kompieli w samym ręczniki weszłam do pokoju i udałam się do szafy.
Wybrałam czarną rozkloszowaną sukienkę z wycięciami na plecach i piękne czarne szpilki.
Do tego upiełam sobie włosy i założyłam prawdopodobnie diamentowy naszyjnik ( zdj u góry 👆)
Po ostatnich poprawkach usłyszałam pukanie do drzwi.
W drzwiach stanęły Natasha i Wanda które na mój widok wstrzymały oddech.

-Wyglądasz przepięknie- pochwaliła mnie Wanda.

-Niczym królowa- odpowiedziała Natasha.

-Dziękuję, w też jesteście niesamowite- odwdzieczyłam się pochwałą.
Wanda ma na sobie śliczną czerwoną sukienkę na ramionczkach i białe szpilki.
Za to Natasha granatową sukienkę z asymetrycznym tyłem i tego samego koloru szpilki.
Obie mają rozpuszczone włosy, tylko Wanda je lekko podkręciła.

-To co idziemy?-spytałam z większą pewnością siebie.

-Okay, w sumie i tak już jesteśmy trochę spóźnione-powiedziała Wanda po czym wyszłyśmy i skierowałyśmy się sali, w której  miała odbyć się imprezka.

Ja szłam na środku, Wanda po lewej, a Natasha po mojej prawej.
Gdy tylko weszłyśmy do sali oczy wszystkich zwróciły się w naszą stronę.
Ludzie zachwycali się  naszym widokiem, a faceci patrzyli na nas z pożądaniem.
I w tłumie zauważyłam jego.

Stał i rozmawiał ze Steve'm.
Wysoki brunet z dłuższymi włosami w białej koszuli i czarnych spodniach z drinkiem w ręku.
Jego lewa ręka połyskiwała, ale nie zdążyłam się mu dokładnie przyjrzeć, ponieważ razem z dziewczynami dotarłyśmy do baru gdzie stał Stark z Sam'em i Clint'em.

-Hope ślicznie dziś wyglądasz- powiedział z zawadiackim uśmiechem Tony.

-Starałam się- odpowiedziałam zerkając w stronę towarzysza Steva.

-Myślę, że nawet w dresach i starym podkoszulku i tak była byś niczym Afrodyta-ciągnął dalej brunet.

-Czy ty nie masz przypadkiem Pepper?-spytałam unosząc do góry brew.

-Tak i jestem z tego powodu szczęśliwy-powiedział  nadal wyszczerzony Stark.

-Myślę, że nie była by szczęśliwa, że kompementujesz inne kobiety-powiedziałam oschle.

-Cii-powiedział przykładając sobie palec do ust i znikając w tłumie.
Mimowolnie rozejrzałam się po pomieszczeniu.
Duży parkiet do tańczenia, stoły z jedzeniem, kelnerzy rozdawający alkochol, nastrojowe światło i dobra muzyka czyli niezbędnik, każdej imprezy.
Co do gości byli tutaj wszyscy członkowie Avengers, jacyś inni agenci i przyjaciele Starka.

-Hope?! Hope?! Chodź do nas-zawołała mnie Natasha.
Stała ona kolo jednego ze stołów razem z Banner'em i dwoma niezanymi mi osobnikami.

Podeszłam do nich uśmiechając się w stronę Natashy.

-Thorze poznaj Hope, Hope poznaj Thora- rudowłosa przedstawiła mi umięśnionego blondyna z dłuższymi włosami i oczami szczeniaka.

-Miło mi cię poznać lady Hope- przywitał się blondyn całując moją rękę.
Co wywołało na mojej twarzy mały rumieniec.

-Ciebie też miło poznać Thorze- przywitałam się grzecznie.
Po przywitaniu się z Thor'em, Natasha przedstawiłam i Rodney'a.
Okazał się być bardzo miłym facetem i podobne jak Tony lata w stroju.
Zaczęliśmy  rozmawiać i pić wspólnie wino.
Mój wzrok co jakiś czas wędrował na drugą stronę sali do Steva i tajemniczego bruneta.
Kiedy po raz, któryś patrzyłam w ich stronę nasze spojrzenia się spotkały, a on sądząc bo późniejszym zachowaniu Steva spytał się go o mnie.
I po chwili obaj szli w naszą stronę.

-Cześć Hope, pięknie dziś wyglądasz- przywitał się Steve.

-Dziękuję-odpowiedziałam zerkając na jego towarysza.

-Hope chciałbym ci kogoś przedstawić.
Oto mój przyjaciel Bucky Barnes - przedstawił bruneta niebieskoooki.
A, więc Bucky...

-Miło mi cię poznać Bucky-przywitałam się z długowłosym.

-Mi ciebie również- powiedział delikatnie ściskając moja dłoń.
I właśnie, wtedy doznałam wielkiego szoku.
Moja metalowa ręką dotknęła jego metalowej ręki.
Na jego twarzy też malowało się  nie małe zdziwienie.

-Co za wyjątkowy zbieg okoliczności-powiedziałam puszczając jego rękę i zerkając w jego oczy.

-Tak...-powiedział oschle.
Jego nieprzyjemny ton głosu sprawił, że po moich plecach przebiegł zimny dreszcz.
Po przywitaniu stanęliśmy koło naszych towarzyszy i czasem odpowiadaliśmy na pytania i wtrącaliśmy jakieś wypowiedzi.

Minęła godzina i stwierdziliśmy, że usiądziemy wspólnie bo to ciągłe stanie jest bezsensu.
Usiedliśmy na kanapie blisko parkietu i po jakiś 10 minutach zaczął się wolny taniec.
Natasha zaczęła tańczyć z Banner'em, a Wanda z Visionem, który nagle pojawił się przy jej boku.

-Czy zrobisz mi te przyjemność i zatańczysz ze mną?-spytał Kapitan wyciągając rękę w moją stronę.

-Nie ma problemu- zgodziłam się tylko z uprzejmości, ponieważ nie miałam ochoty na razie tańczyć.
Gdy skończył się wolny zatańczyłam szybki taniec z Thor'em Clint'em i Tony'm.
Na sam koniec został wolny taniec i o mało nie zemdlałam, kiedy zobaczyłam kto będzie ze mną tańczył.
Dokładnie naprzeciwko mnie staną Bucky.
Przybliżyłam się do niego i położyłam swoje ręce  na jego szyi.
Od zrobił to samo tylko, że  z moją talią.

-Opowiesz mi jak to się  stało, że masz metalową rękę?-spytał zaciekawiony.

-Ok-odpwiedziałam- pewnie nie jest ci obca Hydra, więc  jak to na misji bywa jest niebezpiecznie.
Miałam zgarnąć jakiegoś nadprzyrodzonego kolesia.
Ale nie powiedzieli mi, że on pluję kwasem.
I po tym jak już go pokonałam zauważyłam, że strasznie boli mnie ręką.
Zobaczyłam, że  mam całą skórę poparzoną i w nie których miejscach wyżartą.
No i wtedy wdało się zakażenie, ręką sina następnie amputacja.
A potem zrobili mi to...-wskazałam głową na metalową rękę

-W sumie czego by się innego po nich spodziewać. Hydra już  taka jest-powiedział brunet patrząc mi w oczy.

-Czyli ty też...-urwałam zakrywając usta ręką-przykro mi.

-Było mineło ważne, że teraz już nas tam nie ma-powiedział brunet uśmiechając się lekko.
Już wtedy wiedziałam, że Bucky rozumie mnie jak nikt inny, ale jakbym zobaczyla dalsze scenariusze dla nas to bym nigdy nikomu  w to nie uwierzyła.
Przynajmniej nie przy innych....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro