Rozdział 3
×perspektywa cherrego ×
To już 2 miesiące od kiedy potwory są na powierzchni. Niektórzy ludzie nas zakceptowali inni nie. Muffet przeniosła swój bar na powierzchnie, wiele się zmieniło. Zostały nawet wybudowane szpitale tylko dla potworów. Chara została ambasadorem potworów ale i tak chodzi jeszcze razem z frisk do szkoły
Chociaż nauki zostało im niewiele i to jeszcze w szkole średniej to obie mają po 15 lat. Temmi chyba ciągle wygrzewa się na słońcu, ale wieksza, część potworów woli patrzeć na gwiazdy, one są piękne. Mieszkam razem z sansem, Arial, tatą mamą i na dodatek frisk, charą, azgorem, tori, Alphys i Undyne mieszkamy razem bo jakoś nam tak lepiej ale, frisk, chara i Arial mają razem pokuj bo większego domu w okolicach centrum nie było. Dziewczyną to nie przeszkadza dobrze im się razem mieszka, a Temmi to śpi różnie raz koło kominka, raz w moim pokoju, raz u sansa, raz u dziewczyn itp. Tylko niewiem czemu mi się trafił pokój na samym dole. Obecnie jestem w galeri i sobie tak łaże bo trochę mi się nudzi. Zaczęło kręcić mi się w głowie, oparłem się o ścianę żeby nie upaść ale prawdopodobnie zemdlałem.
×perspektywa Joanny ×
Dostałam pracę jako ordynator w szpitalu dla potworów za dużo pacjentów nie mamy no chyba, że jak jakiś potwór sobie coś złamie albo wda się w bujke z człowiekiem, czyli może 5 pacjentów na dzień. Usłyszałam że karetka przyjechała, więc wyszłam przed szpital. W karetce był Paps od zespołu karetki dowiedziałam się że stracił przytomność i upadając zranił się w czaszkę. Opatrzyłam jego czaszkę i zaczęłam szukać powodu straty przytomności. Jego dusza była popękana, już wiem skąd ten kaszel i dzisiejsza utrata przytomności. Teraz wszysto się zmieni.
×perspektywa cherrego ×
Obudziłem się i leżałam na czymś miękim. Rozejrzałem się dokoła, byłem w szpitalu w drzwiach do sali w której leżałem stała mama, podniosłem się do siadu ona do mnie podeszła miała poważną minę.
-papyrus jest coś o czym powinieneś wiedzieć - powedziała poważnie mama
- o co chodzi mamo? - spytałem się jej, ona usiadła obok mnie i chwyciła moje dłonie
-paps twoja dusza ma pęknięcia one pojawiły się już wcześniej stąd ten kaszel... Pojawiła się choroba przez którą dusza ma pęknięcia i jest bardzo słaba. Leki ją wzmocnią ale nie ma gwarancji że w 100% wyzdrowieje. Może i będzie jak kiedyś ale po długo trwałym leczeniu - kiedy to usłyszałem napłynęły mi łzy do oczodółów
-c-czy ja umrę - powiedziałem prawie niesłyszalnie
-nie pozwole na to kochanie, jeśli będziesz brał leki twoja dusza będzie jak kiedyś - powedziała mama ocierając mi łzy i przytulając
-n-napewno? - spytałem się trochę głupkowato
-napewno Paps wciągu tych 2 miesięcy jak jesteśmy na powieżchni medycyna rozwinęła się i jest lepsza niż jak byliśmy w podziemiu-od powedziała mama - a teraz niech smutki znikają i pojawi się uśmiech-mama posmyrała mnie po czaszce a ja się uśmiechnołem-odrazu lepiej. Chcesz może żeby Honey wszedł do ciebie?
-jest tu? - spytałem się
-jasne z tego co mi mówił sans był u nas w domu kiedy zadzwoniłam... Wszyscy chyba tu przyszli zaczynjąc od azgora kończąc na Alphys-powiedziała mama po czym wyszła i wszedł Honey który usiadł na skraju łóżka
-trzymasz się? - spytał się troskliwie
-niejestem sam w tym wszystkim-odpowiedziałem mu a ten się uśmiechnoł
-nieważne co się dzieje ty zawsze jesteś uśmiechnięty. Zanim się obejrzysz będziesz zdrowy-powedział Honey
-dzięki - powiedziałem z uśmiechem i chyba zaczołem leko się rumienić
-i jak byś miał dość reszty bo oni trochę przesadzają tam na tym korytarzu, jakbyś miał ich dość wpadaj do mnie, dla nich to jakiś koniec świata dla mnie poprostu się coś zmieniło i tyle-powedział Honey
-najwyżej ich opierdziele że zachowują się jak bym miał umierać albo niewiadomo co i przyjdę do ciebie-odpowiedziałem mu
-no i to ja rozumiem - powiedział Honey
Minęło może pięć dni i wróciłem do domu. Teraz będę musiał regularnie brać leki na wzmocnienie duszy które są ochydne bo po nich świeci mi się oczoduł i go muszę zamknąć i wiele innych leków. Są tam leki jakby były inne dolegliwości. Pierwsza osoba dostała już odemnie opierdziel za to że zachowuje się jak bym miał zaraz umrzeć czy niewiadomo co. A dokładniej sans wiem że to mój brat i się o mnie martwi ale serio mogę normalnie funkcjonować,nawet mama mówiła reszcie żeby tak koło mnie nie skali bo mogę normalnie funkcjonować a jak będą tak skakać to też ja będę się czuł jakbym był serio chory, a ja dobrze się czuje tylko nie mogę się przepracowywać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro