Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~47~

Nadal dziwię się, że Luke tak dobrze się trzyma pomimo tego ile spał. Ja na jego miejscu nie dałabym rady tak dobrze funkcjonować. Jednak każdy ma inny organizm i może on się przyzwyczaił, mimo to ja nadal to podziwiam.

- O czym myślisz? - Hemmings objął mnie w pasie i oparł swój podbródek na mojej głowie.

- O tym, kiedy będziemy mogli wejść do parku - odpowiedziałam, patrz na coraz to mniejszą kolejkę przed nami. Co prawda, kiedy tu przyszliśmy, staliśmy bardzo daleko od wejścia, ale ochrona szybko radzi sobie ze sprawdzanie bagaży i nie trwa to tak długo, jak mogłoby trwać.

- Jasne, to gdzie najpierw? Myślałaś już?

- Zdecydowaliśmy z chłopakami, że na początek idziemy zobaczyć zamek, a potem kto wie. Jednak mam nadzieję, że ten dzień będzie udany.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo się o to postaram - blondyn wyszeptał, jednak nie na tyle cicho, żebym go nie usłyszała.

***
Ruszyliśmy w stronę kolejnej już kolejki, jednak tylko ja z Hemmingsem. David i James postanowili pójść coś zjeść i skorzystać przy okazji z tego, że tu jesteśmy i zrobić jakieś porządne zdjęcia. Myślałam, że więcej fanów (głównie Luke'a z tego, co zauważyłam) będzie do nas podchodzić, ale większość z nich tylko rozmawia między sobą i odchodzą, przy okazji robiąc nam zdjęcie "z ukrycia". Miło z ich strony, że jednak dają nam trochę prywatności i nie chodzą za nami przez cały czas.

- Kolejka Aerosmith, czy hotel? - zapytał blondyn, patrząc na rozłożoną mapę, którą trzymał w dłoniach.

- Aerosmith zdecydowanie - kiwnęłam głową - Hotel nie brzmi tak przekonywająco.

- Ponoć nie jest zły, a po krzykach i widoku, jaki masz z samej góry kolejki widać, że może być ciekawie - skazał palcem najwyższe piętro budowli, gdzie znajdował się ten rollercoaster. Była w nim jedna wielka dziura, przez którą zapewne widać cały park, gdy kolejka podjedzie do góry.

- Idziemy posłuchać dobrej muzyki - zaśmiałam się, ciągnąc go w stronę atrakcji.

- Zgadzam się, mam powoli dość tej denerwującej piosenki, którą tu puszczają - skrzywił się, mówiąc to.

Przyznam mu rację, ponieważ przez tyle godzin ile tu jesteśmy, można znienawidzić te proste melodyjki. Większość brzmi tak samo, a po tym czasie to naprawdę działa na nerwy.

- W takim razie chodź szybciej, a nie się tak wleczesz - wytknęłam w jego stronę język.

- Co ty taka niecierpliwa?

- Człowieku, jestem pierwszy raz w Disneylandzie - powiedziałam powoli - Daj mi się tym nacieszyć - fuknęłam ostatnie.

- Jeśli bym powiedział to samo, to bym skłamał, ale ostatni raz jak tu byłem to wiele lat temu. Do tego mało z tego pamiętam, sam nie wiem dlaczego - podrapał się po głowie - Ale rozumiem, że chcesz, żeby ten dzień był udany. A ja się o to postaram - pochylił się i pocałował mnie w policzek.

- Domyślam się, że i tak byś to zrobił - posłałam mu uśmiech.

- No właśnie - spojrzał się przed siebie na wejście do kolejki Aerosmith. Na szczęście ludzi dużo nie było, ponieważ aktualnie jest pora obiadowa. Większość osób poszło do McDonald's, czy do barów, które są tu niedaleko. Szkoda, że David z Jamesem nie poszli z nami teraz, ale znając życie, to pewnie pójdziemy tu jeszcze raz.

- Wchodzimy młoda - Luke chwycił moja dłoń i zaczął się kierować za ludźmi w stronę wejścia. Minęliśmy uśmiechającego się do wszystkich pracownika parku i weszliśmy do środka, gdzie wystrój od razu przypadł mi do gustu. Wszystko było związane z muzyką i gdzie nie spojrzysz, wisiały instrumenty, płyty, czy ubrania wielkich sław. W oczach Luke'a mogłam od razu zobaczyć iskierki szczęścia. Przytuliłam się do jego boku, czym zwróciłam jego uwagę. Blondyn spojrzał na mnie z pytającym wyrazem twarzy.

- Uwielbiam oglądać to, jak reagujesz kiedy widzisz coś związanego z muzyką - powiedziałam - Ten twój uśmiech i oczy, które nagle rozświetlają się gdy masz z tym kontakt.

- Jak mam się nie uśmiechać, kiedy widzę tu moje ulubionych wykonawców z dzieciństwa i robię to, co kocham, do tego z ludźmi, którzy są dla mnie jak rodzina. Lepiej nie mogłem trafić - jego uśmiech poszerzył się i zaciągnął mnie dalej, ponieważ nadeszła nasza kolej.

***
Siedzieliśmy na krawężniku przy wejściu do zamku śpiącej królewny. Słońce już dawno zaszło, a my, jak i tłumy ludzi, czekaliśmy na wielki pokaz świetlny Disney Illuminations. Most, który prowadził do zamku, został zamknięty, więc mieliśmy najlepsze miejsca i nikt na szczęście nie stał przed nami. Wszyscy byliśmy zmęczeni całym dniem spędzonym w parku. Jednak co się dziwić? Świetnie było w końcu skorzystać z kolejek górskich, jak i oglądać postacie z bajek, które przechadzały się i bawiły osoby w każdym wieku.  

Gdy szliśmy tutaj, po drodze Hemmings zaciągnął nas do sklepu z pamiątkami, w którym było wszystko. Od Miasteczka Halloween, które uwielbiam, po Gwiezdne Wojny, czy Stitcha. Wszyscy kupiliśmy sobie uszy Myszki Mini. Luke widział też, że przyglądałam się wielkiemu pluszowemu Stitchowi, ale starałam się nie zwracać na to uwagi. Poszłam do Jamesa i Davida, którzy walczyli mieczami świetlnymi, dziwiłam się, że obsługa jeszcze nie zainterweniowała. Bo jednak spójrzmy na to, że dwóch dorosłych udaje, że są postaciami z filmu, bawiąc się zabawkami dla dzieci.

- Mam coś dla Ciebie Chrissy - usłyszałam głos za moimi plecami, odwróciłam się i zobaczyłam blondyna, który trzymał obiema dłoniami misia.

- Żartujesz sobie? - zapytałam zdziwiona - To było drogie - zmarszczyłam nos, bo ten pluszak naprawdę był drogi, a nie chcę, żeby on wydawał bez sensu pieniądze na mnie.

- Nie przesadzaj - zaśmiał się i wcisnął mi do rąk pluszaka - Z resztą dla mnie najważniejsze jest, żebyś była szczęśliwa, a widziałem, jak patrzysz na niego - spojrzałam w dół na Stitcha, przyglądając mu się. Był bardzo miły w dotyku, a te duże, oklapnięte uszy dodawały mu uroku. Uśmiechnęłam się lekko i przytuliłam do pluszaka.

- Dziękuję - tym razem owinęłam ramiona wokół talii Hemmingsa. Chłopak przyciągnął mnie bliżej siebie, opierając podbródek na mojej głowie tak jak zawsze - Nadal się dziwię, że chciało Ci się rzucić wszystko w Sydney i przylecieć tu.

- Dla Ciebie wszystko Chriss, z resztą co ja mogłem tam robić? - zachichotał, zadarłam głowę i spojrzałam na niego z dołu.

- Sam nie wiem. Pisać piosenki na nowy album? - zapytałam, co było oczywiste - Wiesz, sporo rzeczy się znajdzie.

- Tyle ile napisałem, to napisałem. Zresztą chłopcy dobrze sobie poradzą beze mnie - odpowiedział, patrząc się w coś nade mną - Z resztą mamy już prawie gotowy album, a kartki z zapisanymi tekstami piosenek leżą porozrzucane po całym studio u nas w domu. Nikomu nie widzi się, żeby to posegregować i odłożyć w jakieś bezpieczne miejsce. Tylko mam nadzieję, że w trakcie mojej nieobecności Calum określi się co do Ashtona, bo jestem już tym zmęczony, nie mówiąc już nic o twoim bracie.

- Muszę zadzwonić do nich - zmarszczyłam brwi - Ale czemu żaden z nich nie poruszył tego tematu, jak z nimi rozmawiałam?

- Postanowiliśmy nie zawracać wam głowy. Jesteście w trasie, musicie się skupić na koncertach, integracji z fanami, a nie na rozterkach miłosnych dwójki osób - westchnął, patrząc w moje oczy - Mogłem w ogóle nie poruszać tego tematu, nie byłabyś teraz zmartwiona.

- Zmartwiona jestem już od tego czasu, kiedy Calum powiedział mi to przed wyjazdem. Mieszkamy razem, jesteśmy dla siebie jak rodzina i ja miałabym się nie przejmować? Luke proszę Cię.

- Dobra zapomnijmy o tym teraz i szukajmy Jamesa i Davida, bo zniknęli mi z pola widzenia - złożył szybki pocałunek na moim czole i chwytając mnie za dłoń, ruszył w kierunku wyjścia ze sklepu.

***
Nieubłaganie zbliżała się pora pokazu, który miał być za chwilę. Luke uśmiechał się szeroko z niewiadomego mi powodu i co chwila zerkał na Jamesa i Davida, jakby posyłając im jakieś sygnały. Po dłuższej chwili po prostu przestałam się tym zamartwiać, czekając na wielkie widowisko, które od zawsze chciałam obejrzeć. Stałam objęta ramionami Hemmingsa, w których czułam się naprawdę bezpiecznie. Brakowało mi tego bardzo i ku mojej uciesze Luke oznajmił, że zostanie z nami na trasie przez jakiś czas, a później wróci do Sydney i zaczną promocję ich nowej płyty. 

Moją uwagę przykuło ogłoszenie, w którym zapraszano na pokaz, a po chwili kolory, które były narzucone na zamek zaczęły się zmieniać. Zaczęło się show, a prawie każdy z nas zapatrzony był w to widowisko. Tylko James trzymał telefon relacjonując wszystko na swoim Instagramie, już wcześniej prowadził live'a na naszym wspólnym koncie, a teraz pokazywał ludziom to co my oglądamy. Uśmiechnęłam się wtulając bardziej w ciało Luke', który automatycznie zacieśnił uścisk i złożył pocałunek w moich włosach.

***
Pokaz dobiegał końca, a ja wciąż byłam pod wrażeniem tych wszystkich efektów świetlnych. Wszystko wyglądało tak świetnie i dawało niesamowity klimat, który chyba każdy z tu obecnych odczuł. Poza klasyczną Myszką Miki były także projekcje Króla Lwa, Małej Syrenki, Gwiezdnych Wojen i Krainy Lodu. Kiedy tylko oświetlenie zamku stało się normalne, tak jak na samym początku, ludzie zaczęli kierować się ku wyjściu z parku. Powodując tym nie miłosiernie powolny ruch w tamtej stronie. We czwórkę zdecydowaliśmy, że zostaniemy na miejscu i poczekamy, aż się przerzedzi.

Poczułam jak Luke obraca mnie, tak abym stała do niego twarzą, co mnie zdezorientowało. Omal nie wpadłam na jego klatkę piersiową przez to, że nie złapałam równowagi. Chłopak zaśmiał się cicho ze mnie i wyciągnął małe pudełko, które już miałam okazję widzieć. Spojrzałam na niego zdziwiona, a on tylko wręczył mi je, mówiąc, że mam je otworzyć.  

  Chwyciłam niepewnie pakunek, a na jego twarzy zawitał szeroki uśmiech. Rozwiązałam wstążkę, która była zawiązana w kokardę i schowałam do kieszeni moich spodenek, żeby później wyrzucić ją do śmieci. Otworzyłam pudełko, a moim oczom ukazał się naszyjnik z sercem z białego złota. Przybliżyłam twarz, żeby zobaczyć wygrawerowany na nim napis:

Rozdarty na pół, wiem, że nie powinienem ci mówić. Ale po prostu nie potrafię przestać o tobie myśleć. Gdziekolwiek jesteś.

W moim oku zakręciła się łza, kiedy wszelkie emocje związane z blondynem we mnie uderzyły. Mimo tego ile trwała nasza rozłąka, każdy z nas starał się nie dać tego pokazać. Może czasami działo się to, co nie powinno mieć w ogóle mieć miejsca, ale każdy robi błędy. Najważniejsze jest to, żeby umieć się do tego przyznać i umieć przebaczyć.

- I jak? - zapytał blondyn. Podniosłam na niego wzrok i spojrzałam w jego niebieskie oczy.

- Jest śliczny Luke, dziękuję - przytuliłam się do niego, na co on od razu owinął ramiona wokół mnie - Ale mówiłam Ci, że masz na mnie nie wydawać pieniędzy. Czuję się z tym po prostu źle - przyznałam cicho.

- Nie przesadzaj Chrissy. To prezent na naszą przyszłą rocznicę, która będzie niedługo. Zresztą, w końcu mam kogoś na kogo mogę wydać pożytecznie pieniądze. Jesteś tą jedyną, dla której mogę nawet i przenosić góry.

- Przestań, bo zaraz się popłaczę - zaśmiałam się, ocierając oczy, z których wypłynęło kilka łez. Spojrzałam w bok, na Davida i Jamesa, którzy jak gdyby nigdy nic siedzieli z telefonami skierowanymi w naszą stroną - Ej! - oburzyłam się - Co wy robicie?

- Wciąż prowadzę live'a, a teraz jest o dziwo więcej osób, którzy są zauroczeni w was - James wzruszył ramionami, uśmiechając się szeroko.

- A ja robię zdjęcia na pamiątkę, bo mnie o to poproszono - po słowach Davida spojrzałam na Hemmingsa ze wzrokiem, który mógłby zabić.

- Serio? - zapytałam - Makijaż mi się pewnie rozmazał, a ty każesz im nas nag...

Nie zdążyłam dokończyć, bo blondyn pochylił się i złączył nasze usta razem. Ujął dłońmi moją twarz, na co automatycznie zareagowałam zamknięciem oczu. Delikatnie muskał wargami moje, przysuwając mnie bliżej do siebie. Wplątałam wolną rękę w jego włosy, delikatnie pociągając za nie, co spotkało się z cichymi pomrukami z jego strony. Każdy ruch jego ust, jakby współgrał z ruchem moich. To jest do nie opisania, jak czuję się przy nim, jakie on wywiera na mnie emocje. Mogłabym oddać wszystko za to, żeby już nigdy mnie nie opuszczał.

Z tego przyjemnego zdarzenia wyrwały nas oklaski i piski ze strony Davida i Jamesa, ale także fanów, którzy stali niedaleko nas.

Luke oparł czoło o moje, a jego dłonie zjechały na moje pośladki. Otworzyłam oczy, napotykając te śliczne niebieskie tęczówki, które tak bardzo uwielbiam. Przeniosłam dłoń na jego szczękę i kciukiem przejechałam delikatnie po jego wardze.

- Uwielbiam Cię tak uciszać - na jego usta wstąpił szeroki uśmiech.

- A ja nie lubię, jak ktoś mi przerywa - odwzajemniłam uśmiech - Jednak teraz przymknę na to oko - zachichotaliśmy we dwójkę.

- Daj, zapnę Ci twój nowy naszyjnik - odsunął się i wziął pudełko z biżuterią ode mnie. Odwróciłam się do niego tyłem i chwyciłam włosy, tak żeby mu nie przeszkadzały, a on zapiął go. Poprawiłam naszyjnik, tak aby serduszko było na środku łańcuszka i odwróciłam się z powrotem do niebieskookiego - Pasuje Ci jak ulał - pocałował mnie w czoło i chwycił za rękę - A teraz chodź, zbieramy się po woli.

***
Wróciliśmy już jakiś czas temu do hotelu. Leżałam z Sammym na kanapie, a pies zdążył już zasnąć na moich nogach. Głaskałam go delikatnie po głowie, przeglądając wiadomości na twitterze. Większość powiadomień dotyczyła zdjęć i nagrań z naszego wyjścia do Disneylandu. Natknęłam się także na sporo wypowiedzi na temat tego, że to wyjście, jak i przyjazd Hemmingsa zostało ustawione, tylko po to, żeby zrobił się większy popyt na kupno biletów na naszą trasę koncertową. Zaśmiałam się tylko na te tweety i wstawiłam kilka zdjęć, które wysłał mi David z krótkim podpisem, jak ten dzień był wspaniały i odłożyłam telefon.

- Nie ma tak dobrze Sammy - powiedziałam, ziewając ze zmęczenia. Ściągnęłam jego głowę z moich nóg i wstałam z kanapy. Po drodze do łóżka odłożyłam telefon i ściągnęłam naszyjnik. Weszłam pod ciepłą kołdrę, czekając na to, aż Luke położy się obok mnie i będę mogła w spokoju iść spać.

Chwilę później drzwi do łazienki otworzyły się, wpuszczając do pokoju jasne światło żarówek. Spojrzałam się na jego osobę, podziwiając jego nagą klatkę piersiową i trochę jak dla mnie przydługie włosy, które były lekko kręcone. Blondyn ruszył od razu w moją stronę, praktycznie rzucając się na materac obok mnie. Obróciłam się twarzą w jego stronę, patrząc na za rysowane kości policzkowe.

- Nie sądziłem, że jestem taki zmęczony - mruknął, naciągając na siebie kołdrę. Przysunął się bliżej mnie i wciąż leżąc na brzuchu, objął mnie ręką w talii.

- Nie dziwię Ci się - musnęłam ustami jego ramię. Luke już nic nie odpowiedział i już miałam też popaść w sen, ale przypomniało mi się to, co miałam powiedzieć mu wcześniej - Luke?

- Mhm - wymruczał w odpowiedzi.

- Serio wygrawerowałeś na łańcuszku tekst waszej piosenki? - zachichotałam cicho.

- Oj cicho bądź i idź już spać - na jego twarzy zauważyłam delikatny uśmiech.  

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam wszystkich. No przynajmniej tych, którzy pamiętają jeszcze o tej opowieści.

Przepraszam za moją nieobecność, ale musiałam odpocząć od pisania na wtt. Do tego złożyło się też sporo czynników prywatnych i szkoła, w której nie mam chwili wytchnienia. 

Ale już wracam, z nowym rozdziałem, nowymi okładkami i pomysłami na nowe ff, które powoli się pisze. I wow ten rozdział ma ponad 2,5 tysiąca słów. A "My Story." ponad pół miliona wyświetleń!

Dziękujcie też little_sinner82  która pisze świetne opowieści i pomagała mi z pomysłami na ff.

Wpadnijcie do niej na ff o Lashtonie lub Andy'm Biersacku, a obiecuję wam, że się nie zawiedziecie! 
Do tego zapraszam na alex_sinner gdzie piszemy razem ff.

W ogóle to miałam taki kryzys, że chciałam dać ten rozdział jako epilog, ale postanowiłam pociągnąć historię tak jak miała być.

Piszcie jak tam u was, co sądzicie o nowym rozdziale i okładkach!

Do następnego xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro