Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~3~

  Po skończeniu mojego "występu" ludzie zaczęli się pomału rozchodzić, a ja schowałam gitarę do futerału. Jednak gdy miałam już odchodzić, zaczepiły mnie dwie nastolatki.

- Hej Chrissy mamy do Ciebie prośbę - powiedziała jedna z nich. Była to szczupła i niska brunetka.

- Jaką? - zapytałam.

- Czy mogłabyś przekazać to chłopakom? - spytała dziewczyna, która stała obok niej. Wyciągnęła z torby kilka kopert, prawdopodobnie z listami w środku. Zmieszałam się i pokiwałam niepewnie głową, po czym wzięłam od niej rzeczy.

- Dzięki - odpowiedziała i spojrzała na chwilę w stronę swojej koleżanki.

- Twój występ był świetny - powiedziała, na co się uśmiechnęłam lekko - Tylko dlaczego płakałaś?

- To sprawy prywatne - mruknęłam. Nie będę się przecież spowiadać, jakiejś nieznanej mi fance mojego brata. Mogłabym się założyć, że gdyby dowiedziała się, dlaczego płakałam, nagle wszyscy by o tym wiedzieli. Więc nie ma sensu i tak oni by nie zwrócili na to uwagi.

- Oh dobrze - widać było, że nie spodziewała się takiej odpowiedzi - Wiesz może, kiedy chłopacy wracają do Sydney?

- Z tego co mi wiadomo, to zostają w Los Angeles - odpowiedziałam. Poczułam jak na wzmiankę o tym, znowu chce mi się płakać. Zamrugałam oczami, próbując nie rozpłakać się tutaj, znowu.

- Przecież zawsze po trasie wracali - powiedziała pod nosem, ale ledwo słyszalnie.

- Widocznie zostają - wzruszyłam ramionami - Przepraszam was, ale muszę już iść.

- Do zobaczenia Chrissy - pożegnały się ze mną i ruszyły przed siebie.

- Muffin chodź, idziemy - zawołałam zwierzaka, a ten po chwili znalazł się przy moim boku. Pochyliłam się i przypięłam smycz do jego obroży. Rozejrzałam się po parku, który był praktycznie pusty. Nie licząc nas i pary staruszków trzymających się za rękę. Wpatrywałam się w nich, póki nie zniknęli mi z pola widzenia. Chciałabym tak jak kiedyś iść z Luke'iem, trzymając go za rękę, przytulając czy nawet rozmawiając z sobą o bezsensownych rzeczach, jak to mieliśmy w zwyczaju. Ale życie to nie koncert życzeń i nie mogę sobie zażyczyć tego, że wrócę do domu i zastanę ich siedzących na kanapie, czekających na mnie. Chociaż wiem, że to się nie spełni.

***
Następnego dnia obudziłam się dosyć późno jak na mnie, bo grubo po dwunastej. Zawsze, nawet gdybym chciała to i tak nie śpię do aż tak późna.
Tak właściwie to obudził mnie Muffin, który siłą zrzucił mnie z łóżka. Nie wiem, jakim on cudem to zrobił, ale dał radę.
Spojrzałam w górę na zwierzaka, którego głowa wystawała zza materaca. Ten tylko, gdy zauważył, że już nie śpię, zaszczekał i podniósł się. Jęknęłam głośno i wstałam z zimnej podłogi. Opatulona kołdrą zeszłam na dół, do kuchni. Przechodząc niedaleko salonu, usłyszałam stłumione głosy. Mogłam przysiąc, że należały one do mężczyzn. Zdezorientowana spojrzałam na psa, który jak gdyby nigdy nic ruszył dalej do kuchni. Nasłuchiwałam ich jeszcze, ale po chwili wszystko ucichło i słychać było tylko kroki Muffina, który z niecierpliwieniem czekał na jedzenie. Nasypałam mu szybko karmy do miski i ruszyłam, skradając się do salonu. Zatrzymałam się i oparłam plecami o ścianę. Ponownie zaczęłam nasłuchiwać jakiegokolwiek dźwięku, ale towarzyszyła mi głucha cisza.

Teraz już nawet zaczynam słyszeć nie wiadomo co. Mam po prostu zwidy. To wszystko mnie chyba przerasta.

Zamknęłam na chwilę oczy i potarłam skronie. Z westchnieniem weszłam do salonu. Zatrzymałam się w pół kroku, kiedy zauważyłam w jednym z rogów pokoju, dużego misia. Przepraszam duży to byt mało powiedziane, on jest ogromny. Zdezorientowana zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Zauważyłam, że miś poruszył się i przez chwilę mogłam zobaczyć za nim bardzo znaną mi blond czuprynę. Pobiegłam w jego stronę i skoczyłam z impetem lądując na miękkim materiale. Po chwili usłyszałam głośny jęk i trzask kości. Zaśmiałam się na ten dźwięk i wtuliłam w misia. Poczułam dłońmi materiał flanelowej koszuli i lekko wyrzeźbiony brzuch.

- Co wy tu robicie? I jak się tu dostaliście? - zapytałam i podniosłam, żeby blondyn mógł wstać.

- Zostawiłaś drzwi otwarte, więc weszliśmy - odwróciłam się w stronę bruneta, który chował się za firanką.

- Jezu - mruknęłam pod nosem - A ten pan co tu robi? - wskazałam głową na miśka.

- To prezent od nas - sapnął blondyn, pocierając bolące miejsce - Nie musiałaś na mnie tak naskakiwać i praktycznie nokautować. Takie to małe, a ma tyle siły - powiedział ciszej, ale nie na tyle, żebyśmy go nie usłyszeli. Brunet zaśmiał się na jego słowa, a ja uderzyłam go w ramie, przez co kolejny raz jęknął.

- Serio jeszcze chcesz mnie dobić? - pisnął i odsunął się ode mnie na bezpieczną odległość.

- Może nie trzeba było mnie straszyć, że to jakiś włamywacz albo urojenia - spiorunowałam go wzrokiem. Po czym usiadłam na kanapie obok bruneta.

- Czekaj co? Jakie urojenia? - zmarszczył brwi.

- Nie ważne - westchnęłam i machnęłam ręką - A co do tego misia, to bardzo dziękuję James - przytuliłam się do chłopaka.

- Nie ma za co kochana. To tylko przyjemność - zaśmiał się i oddał uścisk.

- A ja to co? - oburzył się blondyn.

- Tobie też David - posłałam mu uśmiech, a ten w mgnieniu oka podniósł mnie i obrócił wokół własnej osi - Dobra puść mnie już - poklepałam go po plecach i po chwili postawił mnie na podłodze. Nie zwracając uwagi na to co mówił do mnie James, położyłam się na misiu i wtuliłam w jego miękki brzuch.

- Chrissy słuchasz mnie? - zapytał David, który klasnął w dłonie, by zwrócić moją uwagę.

- Co? Tak? O czym mówiłeś? - podniosłam głowę i spojrzałam na nich.

- Znowu Chriss? - jęknął.

- Nie moja wina, że on jest miękki i puszysty - złapałam rękę misia i zakryłam się nią, co spotkało się ze śmiechem ze strony chłopaków.
Poczułam jak ktoś próbuje odsunąć ją ode mnie. Gdy w końcu mu się udało, ujrzałam Davida z telefonem w ręce.

- Przywitaj się z fanami Chriss, dawno się nie pokazywałaś.

- Daj mi spokój - mruknęłam, odwracając się do niego i chowając twarz w miękki materiał pluszaka.

- Oj no weź oni czekają na coś nowego z naszej strony - jęknął.

- Co ja na to poradzę? - powiedziałam, nie zmieniając swojej pozycji.

- Dużo i to bardzo - krzyknął James.

- Oj zamknij się - machnęłam ręką. David po chwili przerzucił mnie przez swoje ramie - Po co Ci to było? Przecież mam nogi - zapytałam.

- Ucisz się na chwilę - mruknął i rzucił mnie na kanapę.

- Delikatniej, nie jestem workiem ziemniaków - skrzyżowałam ręce na piersi, a ten potargał moje włosy.

- Siadaj i bądź cicho młoda - usiadł obok mnie i spojrzał wymownie na bruneta.

- No więc - zaczął, ale mu przerwałam.

- Do sedna.

- Musimy w końcu coś nagrać Chriss. Już od kilku miesięcy nic nie dodawaliśmy, nawet nie udzielaliśmy się.

- Wiemy, że nie masz na to chęci i nadal przeżywasz to, że oni nie kontaktują się z tobą. Ale musimy coś w końcu zrobić - powiedział David.

- Okay - odpowiedziałam, a oni spojrzeli na mnie zdziwieni.

- Czekaj co? - odezwali się równocześnie.

- Powiedziałam, że okay.

Ci posłali sobie spojrzenia i rzucili na mnie, przytulając.

- Co się z was takie przylepy zrobiły? - zapytałam, śmiejąc się.

- Gdzie jest Muffin? - James zmienił temat.

- W kuchni powinien jeszcze jeść, a co? Jego też chciałeś przytulić? - ten nie odpowiedział, tylko zrzucił mnie z kanapy.

- Ej! - oburzyłam się, na co oby dwoje się zaśmiali - Muffin! - zawołałam go, długo nie musiałam czekać. Zwierzak po chwili już stał w wejściu do salonu. Gdy tylko zauważył Jamesa pobiegł w jego stronę i rzucił się na niego - Chciałeś to masz - wzruszyłam ramionami.

- To jak? Kiedy nagrywamy? - spytałam.

- Myślałem, że dzisiaj, ale to może potrwać. Więc raczej jutro albo pojutrze. Pasuje?

- Jasne - odpowiedziałam i spojrzałam na Jamesa, który zbyt zajęty był zwierzakiem niż naszą rozmową.

- Zostaw tego psa - jęknął David.

- Tak, jasne pasuje mi - powiedział, nie odrywając się od głaskania Muffina.

- No to ustawione - blondyn klasnął w dłonie.  

~~~~~~~~~~~~~~~
Przyznać się. Kto myślał, że to któryś z 5SOS. Przepraszam jeśli zrobiłam wam jakąś nadzieję.
Myślicie, że oni wrócą do niej?

W mediach zdjęcie Chrissy z tym misiem.

Jak wam się podoba rozdział?

Żegnam i do następnego xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro