~28~
Rzuciłam plecakiem na łóżko, a zadowolony Muffin podbiegł do mnie. Usiadłam na podłodze i przytuliłam się do zwierzaka. Zaciągnęłam się jego zapachem i westchnęłam cicho.
- Nawet nie wiesz jak bardzo mi Cię brakowało. Chociaż, że nie widzieliśmy się tylko dwa dni - szepnęłam do niego.
Siedziałam tak wtulona w zwierzaka przez jakiś czas, póki drzwi od mojego pokoju nie otworzyły się, a w nich pojawił się znajomy brunet.
- Zostaw tego psa - jęknął i rzucił się na łóżko. Po chwili dołączył się do niego James, tylko ten zepchnął mój plecak i rozłożył się na nim. Muffin poszedł do chłopaków, zostawiając mnie samą. Skrzyżowałam ręce na piersi i spojrzałam na nich z wyrzutem.
- Wiecie, że się puka?
- Wiesz, że i tak tego nie robię - powiedział David, wzruszając ramionami - A zresztą opowiadaj jak tam?
- Właśnie - odezwał się drugi i podrapał zwierzaka po głowie - Opowiadaj jak tam u rodzinki.
- Szkoda nawet mówić.
- Aż tak źle? - podniósł brew.
- Można tak powiedzieć - podrapałam się po szyi, gdzie miałam zakryte ślady po ojcu - Po prostu Ash się wkurzył i ja też, ale to można pominąć.
- Dlaczego? - dopytywał.
- Ojciec wypierał się tego co zrobił, a matka mu wierzyła - odpowiedziałam - A i jeszcze do tego, kiedy spytałam się, dlaczego dzwoniła, odpowiedziała, że tęskniła za nami. Ashton myśli, że może się zmienili - prychnęłam - Nie chcę mieć z nimi kontaktu i nie wiem, dlaczego tam pojechałam. Mogłam przecież zostać na weekend, u któregoś z was, on i tak by się nie domyślił.
- Co prawda mogłaś - James spojrzał przelotnie na Davida, który skinął głową - Ale wiesz co by się wtedy stało, gdybyś nie pojechała z nim.
- Tak wiem - położyłam się na podłodze.
- Może zmieńmy temat? - zasugerował brunet - Widzę, że możecie tę rozmowę ciągnąć w nieskończoność, ale ja wolę nie.
- Jak chcesz - machnęłam ręką.
- Impreza - klasnął w dłonie.
- Nigdzie nie idę! - powiedziałam od razu, przez co ten pewnie przewrócił oczami.
- Skąd wiesz, że akurat mi chodzi o tę?
- Nie wiem, ale i tak nie mam chęci na żadną imprezę.
- Nawet na urodziny Jamesa? - uderzyłam się dłonią w czoło. Jak mogłam o tym zapomnieć? Przynajmniej mam prezent, ale jeszcze trzeba zorganizować wszystko.
- Czekaj co? - spytał zdezorientowany chłopak.
- To.
- Przecież nie mieliście nic robić - jęknął.
- Przykro mi księciuniu, ale nie masz nic do gadania - spojrzałam na nich kątem oka i zaśmiałam się przez oburzoną minę Jamesa.
- Kto tak powiedział?
- Ja.
- Kto Ci dał prawo?
- Ja - powtórzył.
- Kto jest największym debilem na świecie?
- Luke - odpowiedział, na co ten wybuchnął śmiechem.
- Okej, to też może być - udał, że wyciera łzę - Ale naprawdę nie mieliście nic robić. Zresztą wiecie, że tego nie lubię.
- Wiem, tak samo, jak i wszyscy. Ale już wszystko jest zrobione, a ty - wskazał na niego palcem - Nie masz nic do gadania.
- Zrobiłeś wszystko beze mnie? - zapytałam.
- Tak - posłał mi uśmiech - Miałaś dużo spraw na głowie i problemów, więc się tym zająłem.
- Powiedzcie mi, dlaczego ja was tak kocham? - powiedziałam wstając i podchodząc do łóżka. Muffin przeczuwając co zrobię zszedł z niego i usiadł kawałek dalej, żeby dalej oglądać moje poczynania.
- Bo bez nas byś nie wytrzymała?
- Większych idiotów nie mogłaś znaleźć? - powiedział James, na co David przewrócił oczami.
- Zamknij się idioto.
- Sam jesteś idiotą.
- Zamknąć się idioci - położyłam się pomiędzy nimi - Tak mi dobrze - zamknęłam oczy, czekając na to aż jeden z nich zejdzie z łóżka. Zawsze to działało. Jednak kiedy po chwili poczułam jak coś mnie podnosi otworzyłam je.
- Tak się nie bawimy - mruknął David i nim zdążyłam zareagować co się dzieje, leżałam na podłodze, obok Muffina.
- Czy w końcu przestaniecie rzucać mną jak workiem ziemniaków? - zapytałam pocierając bolące plecy od upadku.
- To za nazwanie nas idiotami.
- A to, że sam przed chwilą tak powiedziałeś to już nieważne?
- Ucisz się - machnął ręką.
- Mam takie pytanie - zaczęłam.
- Słuchamy - powiedział James.
- Rozmawiałam ostatnio z Justinem...
- Właśnie jak tam u niego? - przerwał mi.
- Dobrze, ale nie przerywaj mi, okej? - kiwnął głową i oparł plecami o ścianę za łóżkiem - Rozmawiałam z nim na temat Ashton'a i reszty. A wiecie, jaka jest czasami relacja pomiędzy nami - zatrzymałam się tu.
- No wiemy, ale do czego zmierzasz?
- Do tego, że może dobry byłby pomysł z wyprowadzką? - powiedziałam cicho i spojrzałam na nich.
- Dlaczego? - David spytał, a na jego twarzy malowało się zdziwienie.
- Wiecie jak tutaj czasami jest - westchnęłam - Może odseparowanie się od nich byłoby lepsze? Nie byłoby tyle niepotrzebnych kłótni, czy małych sprzeczek.
- Zostawiłabyś Ash'a, Luke'a, Calum'a i Mike'a? Tak po prostu się przeprowadziła?
- Myślałam nad tym trochę i może to naprawdę byłby dobry pomysł?
- Może i jest - odezwał się James - Ale nie sądzisz, że to nie fair w stosunku Ash'a albo Luke'a? I nie zaprzeczaj co do Hemmingsa, bo widać po tobie, że coś jednak jeszcze masz co do niego.
- Nie wiem - mruknęłam - Po prostu chciałam wam o tym powiedzieć, a nie wiem, czy ten plan wejdzie w życie. Jednak może wtedy wszystko by się zmieniło?
- My Ci na to pytanie nie odpowiemy, bo to ty musisz znaleźć odpowiedź.
******
Dziewczyna i jej przyjaciele nie wiedzieli, że za niedomkniętymi drzwiami stał chłopak, który przysłuchiwał się ich rozmowie. Nie wiedzieli, że stał tam wystarczająco długo, żeby zacząć rozmyślać plan na zatrzymanie brunetki jak najdłużej. Pomimo tego wszystkiego co zdarzyło się przez ten czas, nie pozwoli jej odejść. Z wszelkich sił spróbuje przekonać ją do zostania tutaj i zapomnienia o wyprowadzce. Ale zostaje jedno pytanie: Czy mu się to uda?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wasza ukochana autorka powraca z jako takim ciekawym rozdziałem. Nie mam weny i nadal nie chce ona do mnie wrócić ;-;
Macie jakieś metody na wenę? Jak tak to proszę napiszcie mi, bardzo proszę.
Tak w ogóle, jak myślicie? Kto to ten chłopak? A co sądzicie o planie Chriss? Dobrze robi? Czy źle?
Wiecie co wam powiem? Że to jest 28 rozdział i chyba powinniśmy już pomału zakańczać"Homecoming". Ciągnie się to i ciągnie, a końca nie widać :")
Kocham was i do następnego xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro