Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~22~

  Wysiadłam z samochodu, biorąc ze sobą torbę i obejrzałam się za siebie czekając, aż David i James wezmą swoje rzeczy. Pogoda jest świetna, dlatego przez to postanowiliśmy pojechać na plażę. Jest dość ciepło i do tego słońce grzeje, więc dlaczego by z tego nie skorzystać?
Mike, Cal, Ash i Luke siedzą w domu razem z Muffinem, ponieważ nie chciało im się jechać tak jak zwykle. Nie komentowałam tego, tylko po prostu spakowałam się i wyszłam. Za to Muffin przez większość dnia leżał spokojny i nie ruszał się praktycznie. Ostatnim razem przeczuł, że coś się stanie. Wtedy przyjechali chłopacy, a teraz co takiego? Raczej nic gorszego nie może się stać. Prawda?

- Ziemia do Chriss - James pomachał mi dłonią przed twarzą.

- Tak już - mruknęłam, poprawiając okulary przeciwsłoneczne, które zsunęły się z mojego nosa.

- To co kochani? - zapytał David, kładąc ręce na naszych ramionach - Plaża czeka.

Sekundę później brunet kierował się w stronę plaży. Posłałam rozbawione spojrzenie Jamesowi i ruszyłam za Davidem. Gdy dołączyliśmy do niego, ten zdążył rozłożyć trzy ręczniki.

- Widzę, że wszystko już przygotowałeś - powiedziałam i usiadłam na jednym z nich. Ściągnęłam koszulkę, zostając w górze od kostiumu kąpielowego i krótkich spodenkach - W końcu spokój - westchnęłam i oparłam plecami na ręcznik. Położyłam dłonie pod głową, żeby było mi wygodniej.

- Wiesz, że musisz nam odpowiedzieć na kilka pytań? - spytał James, na co przewróciłam oczami.

- Jakie?

- Justin do nas dzwonił i powiedział co się wtedy mniej więcej stało.

- Przecież wiecie, że chodzi o chłopaków. Od samego jego przyjazdu tylko mam przez nich jakieś problemy, które pomagacie mi je rozwiązać. A zresztą ja, tak jak i oni potrafimy kłócić się o byle co.

- O co tym razem poszło?

- O Muffina.

- Co takie zrobił? - odezwał się David.

- Jest różowy - mruknęłam, na co obydwoje się zaśmiali.

- Co oni z nim zrobili? - zapytał, nie przestając się śmiać.

- Skutek uboczny czerwonej farby. Ale wiecie co jest najlepsze? - zamknęłam oczy - Dowiedziałam się, że najbardziej i chyba jedynie dogaduję się z Calum'em.

- A co z Michaelem?

- Nic - wzruszyłam ramionami - Co ma być? Z jego zachowania wynika, że raczej nie chce być nawet w moim pobliżu.

- A co z Missy? - zapytał brunet, na co wytrzeszczyłam oczy i podniosłam się gwałtownie do siadu.

- Po pierwsze, gdyby nie ta cała akcja z Luke'iem i Ashtonem, to niby nie doszło do Missy - przyznałam - Z resztą on i tak teraz unika mnie, jak ognia i nie chce w ogóle mieć ze mną do czynienia.

- A zastanawiałaś się, dlaczego tak jest? - spojrzałam na ocean przede mną - Przez to wszystko zrobiłaś mu głupią nadzieję, że jednak coś do niego czujesz. A co najważniejsze do tego, że ma szansę.

- Wiem - powiedziałam cicho.

- On był w tobie zakochany i możliwe, że nadal jest.

- Wiem o tym David. Może i jestem głupia...

- Bo jesteś - przerwali mi obaj, na co spiorunowałam ich wzrokiem.

- Dobra jestem głupia i on teraz nie chce mieć jak największego kontaktu. Może i to przez to, że nadal coś do mnie czuję... Nie wiem już sama. Ale to jak zmienił się w ten rok. On sam tak samo, jak jego zachowanie, szczególnie w stosunku do mnie. Ale po prostu czasami chcę, żeby tamten stary Michael wrócił. Żeby było tak jak dawniej.

- A właśnie! Co z tą całą Crystal? - odezwał się James.

- Nie wiem i nie chcę nawet wiedzieć - odpowiedziałam lekko zdenerwowana.

Nie moja wina, że za nią nie przepadam. Po tym co się zdarzyło wtedy nie mam zamiaru mieć z nią żadnego kontaktu. A zresztą z tego co wiem chłopacy też nie mają.

- Czyżbyś jej nie lubiła? - zaśmiał się - Ciesz się, że jej nie ma tutaj, a co najważniejsze u ciebie w domu.

- Wtedy byłoby nieźle - David pokiwał głową, a ja westchnęłam.

- Dobra skończymy ten temat proszę - pomasowałam skronie - Jesteśmy na plaży, trzeba z tego skorzystać. Wywiad ze mną możecie zrobić kiedy indziej - położyłam się na brzuchu.

- W takim razie idziemy do wody - zarządził na co tylko się zaśmiałam - Ty też - nim zdążyłam coś powiedzieć, brunet przerzucił mnie przez swoje ramię.

- Ale ja mam na sobie spodenki! - krzyknęłam próbując się wyszarpać.

- Wyschną Ci - podrzucił mnie na co pisnęłam.

- David! Zostaw mnie! - rozejrzałam się po plaży, szukając wzrokiem Jamesa. Chłopak stał kawałek od nas i śmiejąc się, nagrywał nas telefonem - Świetnie - mruknęłam i spuściłam głowę.

Po chwili David wszedł do wody i kiedy sięgała mu trochę ponad pas, rzucił mną. Zanurzyłam się w zimnej wodzie i jak najszybciej wypłynęłam na powierzchnię. Odgarnęłam mokre włosy z twarzy i spojrzałam do góry na bruneta, który śmiał się w najlepsze.

- Wyglądam jak mokry pies, dzięki - posłałam mu uśmiech i wyminęłam go.

- Ej no - jęknął - Nie obrażaj się - złapał mnie za rękę.

- Kto powiedział, że się obraziłam? - odwróciłam go tyłem do mnie - Wstrzymaj powietrze.

- Co? Dlaczego?

- Może mi się nie udać i wylądujemy w wodzie.

- Przestań - przewróciłam oczami i wskoczyłam na jego plecy. Ten chwilę się zachwiał, ale złapał mnie pod kolanami i podrzucił. Oparłam podbródek na jego głowie, a ręce owinęłam wokół jego szyi.

- Myślałam, że wylądujemy w wodzie - powiedziałam.

- Jesteś taka lekka i mała, więc jak niby?

- Po prostu - wzruszyłam ramionami.

- Chodź do tego idioty, który stoi z telefonem przy brzegu.

- Raczej ty idź, mi tak wygodnie - zanurzyłam twarz w jego włosach, które pachniały miętą.

- Przestań bawić się moimi włosami.

- Nope.

- Przestać, bo Cię puszczę.

- Nadal nie - zaciągnęłam się jeszcze raz ich zapachem.

- Okej, jak chcesz - powiedział i po chwili wylądowałam w wodzie. Zabrakło mi powietrza, więc jak najszybciej wypłynęłam na powierzchnię.

- Znowu? - pokiwał głową - Idź już - skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i zanurzyłam się w wodzie.

- Chodź Chrissy - stanął przede mną. Pokręciłam głową na co ten westchnął - A jak wezmę Cię na ręce? - kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się szeroko. Brunet schylił się i złapał mnie jedną ręką pod kolanami, a drugą na plecach. Podniósł mnie, na co zadowolona patrzyłam na niego.

- Jezu jak z dzieckiem - mruknął, na co wybuchnęłam śmiechem.  

~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam was, że rozdział jest dopiero teraz, ale kochany wattpad usunął mi cały rozdział. Musiałam go pisać na nowo i trochę mi zeszło. Jeszcze raz przepraszam ❤

A wracając do rozdziału to #MISSYISDEAD? Jak myślicie? Dead czy Real?
A co z Dissy?

Co do tego świątecznego dodatku, to nie martwcie się. Na pewno go napiszę 💕

Do następnego kochani xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro