Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~11~

  Poprawiłam się na łóżku i podniosłam telefon, który któryś raz z rzędu wydawał z siebie dźwięk powiadomienia. Jęknęłam patrząc na kilkanaście wiadomości od Jamesa. Gdy miałam przeczytać, choć część z nich, ale na ekranie pojawiła się twarz bruneta i połączenie przychodzące od niego. Odebrałam i podniosłam telefon do ucha.

- Pali się? - spytałam, nawet się nie witając.

- Sytuacja kryzysowa bądź u mnie jak najszybciej dasz radę - powiedział, na co wstałam z łóżka i podeszłam do szafy.

- Co się stało? - szczerze to trochę się zaniepokoiłam. Nigdy wcześniej nie było takiej sytuacji.

- Dowiesz się jak przyjdziesz - odpowiedział - To kiedy będziesz?

- Daj mi góra pół godziny - wyciągnęłam z szafy czarną bluzę i dżinsy.

- Do zobaczenia - pożegnał się i rozłączył.

Westchnęłam i przebrałam ciuchy. Schowałam telefon do kieszeni spodni i poszłam do łazienki. Kilka minut później pomalowana i uczesana, zeszłam na dół. Zaczęłam ubierać vansy, kiedy Ashton wyszedł z salonu.

- Idziesz gdzieś? - spytał, podchodząc bliżej mnie.

- Tak, James ma kryzys - odpowiedziałam.

- Posłuchaj, bo mamy pewną propozycję dla Ciebie i chłopaków.

- Porozmawiamy o tym później, dobrze?

- Okej.

- Do później - pomachałam mu i wyszłam z domu.

***
Otworzyłam drzwi i nie kłopocząc się z pukaniem, weszłam do środka.

- Co się stało? - podniosłam głos, kierując się do salonu. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to David leżący na kanapie z telefonem w ręce.

- Mamy problem - odezwał się James.

- Jaki? - westchnęłam i usiadłam na nogach Blacka.

- Nie za wygodnie Ci? - zapytał i pociągnął w swoją stronę, przez co opadłam na jego tors.

- Musimy wymyślić w co się przebieramy na Halloween - spojrzałam na niego z niedowierzaniem.

- Serio? Tylko po to tu mnie ściągnąłeś? - położyłam głowę na klatkę piersiową bruneta.

- Też tak zareagowałem - mruknął i objął mnie w talii.

- Ale to ważne! - oburzył się - To jak?

- Za ile w ogóle będzie Halloween? - spytałam.

- Trzy dni jeszcze. A my nie mamy przebrań.

- Ja jak zwykle wymyślę coś dopiero w sobotę.

- Ale ty z wszystkiego zrobisz coś świetnego - skrzyżował ręce na piersi.

- Ty się ubierz za... - próbowałam znaleźć jakiś kostium - Zorro? Batmana?

- Bardzo pomagasz - rzucił we mnie poduszką.

- To ty mnie tu ściągnąłeś.

- A co niby takiego ciekawego robiłaś w domu? Unikałaś Luke'a i Mike'a? Powinnaś z nimi porozmawiać, a nie.

- Popieram! - odezwał się David.

- Czy my przypadkiem nie mieliśmy rozmawiać o Halloween?

- Może i tak, ale powinnaś naprawdę, chociaż z jednym z nich porozmawiać.

- Właśnie Chriss - brunet poklepał mnie po plecach - Musisz wreszcie coś zrobić.

- Ashton mówił mi dzisiaj o jakiejś propozycji, ale nie wiem nic dokładnie.

- Chociaż jest postęp, rozmawiasz z Ashton'em - zaśmiali się, na co przewróciłam oczami.

- Nie tylko z nim.

- Czyli wychodzi na to, że z Calum'em. Jeszcze lepiej - klasnął w dłonie.

- Wróćmy do tematu Halloween - zmieniłam temat.

***
Wróciłam do domu kilka godzin później, ale przynajmniej James i David mają już przebrania na Halloween. Automatycznie skierowałam się do salonu, z którego dobiegały krzyki chłopaków. Weszłam do środka i spojrzałam na Cala i Michaela, którzy grali na konsoli. Podeszłam bliżej i zauważyłam Luke'a leżącego na podłodze, a na nim Muffina.

- Cześć - przywitałam się i usiadłam obok bruneta. Oni mruknęli tylko ciche "hej" nie odrywając się od gry.

- Możesz ściągnąć ze mnie tego psa? - zapytał blondyn, na co zwierzak warknął na niego - Weźcie go ode mnie.

Zaśmiałam się na zachowanie Muffina w stosunku do niego i zawołałam go. Ten chwilę później znalazł się obok mnie.

- Co mu zrobiłeś? - spytałam, głaszcząc zwierzaka po głowie.

- Nic - odpowiedział i siadając po turecku.

- Gdzie Ash?

Luke otwierał buzie z zamiarem powiedzenia, ale widząc blondyna kiwnął na niego głową.

- Hemmings masz niespodziankę w pokoju - powiedział, podchodząc do kanapy.

- Jaką? - spytał i wstał.

- Sam sprawdź - odpowiedział. Ten westchnął i pobiegł na gore.

- Co zrobiłeś? - odezwał się Michael.

- Nie ja tylko Muffin.

- Co on zrobił? - tym razem ja się oddawałam.

Po chwili rozległ się krzyk Luke'a i huk zamykanych drzwi. Spojrzałam zdezorientowana na brata, który tylko uśmiechnął się.

- Zabije tego kundla! - wrzasnął blondyn, wchodząc do pomieszczenia.

- Uspokój się! - podniosłam głos - O co chodzi?

- Ten kundel załatwił się w moim łóżku! - wyrzucił ręce w powietrze. Spojrzałam na psa, który usiadł przy Calumie i położył głowę na jego brzuchu.

- I?

- I? To, że twój kundel zesikał się w moim łóżku! W moim! - wrzasnął.

- Ja na twoim miejscu nie kłóciłbym się teraz, tylko poszedł to posprzatać - powiedział Mike, nie odrywając wzroku od telewizora. Calum przez chwilę spojrzał na zwierzaka, który praktycznie leżał na nim i wrócił do gry.

- Nie mam zamiaru tego sprzątać - skrzyżował ręce na klatce piersiowej - Nie mój pies.

- Ale za to twój pokój - mruknął farbowany blondyn - Więc ruszaj się i sprzątnij to, bo z tego co wiem, później nie będzie to ciekawie pachnieć.

Hemmings wyszedł z salonu klnąc pod nosem. Gdy tylko było słychać dźwięk zamykanych drzwi, chłopacy wybuchli śmiechem. Siedziałam chwilę patrząc na nich i w końcu też się zaśmiałam.

- Muffin uwielbiam Cię - Calum przytulił zwierzaka i cmoknął go w głowę.

- I jak tu go nie kochać - Michael udał, że wyciera łzę.

- Właśnie Chriss! - Ashton klasnął w dłonie - Co robisz na Halloween?

- Co wy macie z tym Halloween? - mruknęłam pod nosem - Raczej spędzę z chłopakami.

- No to zarezerwujcie sobie ten wieczór, bo idziemy na imprezę.

- Kto powiedział, że pójdę? - spojrzałam na niego.

- Ja i reszta chłopaków - uśmiechnął się.

- Ciekawie, że mam swoje zdanie - opadłam na poduszki.

- Oj spodoba Ci się - Mike szturchnął mnie łokciem.

- No oczywiście - spojrzałam na niego - Czyli tak jak zwykle, upijesz się i będziesz gadał o jednorożcach? - blondyn przewrócił oczami, a Ashton znowu się zaśmiał.

- Ty się tak nie śmiej Irwin - burknął - Ja przynajmniej nie całowałem się z Cal'em - uśmiechnął się, a tamten spiorunował go wzrokiem.

Gwizdnęłam i spojrzałam na niego - No nieźle brat. Zmieniłeś orientację? I ty też Calum?

- Co mówiłaś? - zapytał brunet, przestając bawić się z psem.

- Zostaw tego psa - westchnęłam, na co ten przytulił zwierzaka - Zmieniłeś orientację?

- Nie - odpowiedział.

- Ja też nie.

- To dlaczego się lizaliście? - dopytywał Clifford.

- Zamknij się, byliśmy pijani.

- Tak sobie tłumacz - mruknął.

- Idę zobaczyć czy Hemmings jeszcze żyje - westchnął i wyszedł z salonu.

- A ty Mike? - spytałam.

- Co ja?

- Masz kogoś?

- Nope - odpowiedział i odwrócił wzrok. Calum spojrzał na mnie wymownym wzrokiem, ale zignorowałam go.  

~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jak ja kocham tego psa.
Muffin przeszedł dzisiaj samego siebie.

Sądzicie, że Luke coś zrobi? No bo wiecie, według mnie raczej nie zostawi tego tak po prostu.

Tak w ogóle przepraszam, że rozdział jest dopiero dzisiaj, ale nie miałam wcześniej dostępu do internetu. Ale jest i to nawet ciekawy. 

Dobra nie mam chyba więcej do przekazania.

Do zobaczenia xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro