Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

– Dahyun... Jeśli mam być szczera, to chciałam, aby to spotkanie było o wiele lepsze i inne, ale jak zwykle coś musiało nie wypalić. Strasznie mi przykro z tego powodu. - zaczęłam rozmowę z uroczą blondynką. Było mi przykro. Miało być inaczej, zupełnie inaczej...

– Przecież to nie twoja wina, Sana. To wina tej dziewczyny, która to zrobiła. A co się stało, to się nieodstanie. Mówi się trudno i żyje się dalej.

– W takim razie może chodźmy do mojego mieszkania? Zrobimy sobie kakao i zrobimy jakiś maraton filmowy. Co ty na to?

– Jeszcze pytasz? Idziemy! - zawołała z wielkim uśmiechem na twarzy.

Droga do mojego domu wcale nie była długa, więc nie zabrała nam ona wiele czasu. Może jakieś 15 minut. Cała drogę rozmawiałyśmy o tym, co najbardziej lubimy oglądać i obie zgodziłyśmy się na oglądanie „Strong Woman Do Bong-soon". Okazało się, ze obie kochamy tę dramę, a żadna z nas nie zdążyła jeszcze obejrzeć najnowszych odcinków.

Gdy tylko znalazłyśmy się pod blokiem, w którym mieszkam weszłyśmy na samą górę, a potem do mojego mieszkania.

Aby zaoszczędzić sobie czas na oglądanie, podzieliłyśmy się rzeczami do zrobienia. Ja wzięłam się za robienie kakao i przygotowanie jedzenia, a Dahyun miała za zadanie włączyć serial na laptopie o podłączyć go do telewizora.

Postanowiłam, że oprócz kakaa zrobię jeszcze jakiś deser na szybko, wiec wyjęłam z szafki kilka torebek i wzięłam się za robienie ekspresowych babeczek. W pewnym momencie na swoich biodrach poczułam czyjeś dłonie. Spojrzałam za siebie i już wiedziałam, ze posiadaczką tych malutkich i strasznie uroczych dłoni jest nikt inny niż Dahyun.

– Co tam pichcisz? - zapytała.

– Babeczki ekspresowe, mam nadzieję, ze będą ci smakowały.

– Na pewno będą. Mam coś jeszcze zrobić, czy może już nic nie robić?

– Jeszcze tylko dokończę robić te babeczki i już możemy iść oglądać. Jeśli chcesz, to możesz iść na kanapę, albo coś.

– Wolę popatrzeć jak gotujesz, wiesz?

– Teraz już wiem. - uśmiechnęłam się, a gdy spojrzałam na dziewczynę,ta wpatrywała się we mnie z miną małego dziecka, które dopiero poznaje świat, w którym przyszło mu żyć.

Po prostu była piękna.

Kilka kroków później babeczki by gotowe i mogłyśmy już oglądać dramę. Chyba nigdy aż tak się nie spieszyłam.

Położyłam babeczki na tacy i weszłam do salonu, w którym była Dahyun. Postawiłam tace z babeczkami na stoliku kawowym i poszłam do kuchni po kakao, które jeszcze nie zdażyło się wystudzić, bo ciagle było gorące.

Podałam dziewczynie kakao i już mogłyśmy oglądać. Chwyciłam więc myszkę od laptopa i kliknęłam przycisk „play".

Był to jeden z tych szczęśliwych odcinków, wiec jeśli płakałyśmy, to tylko i wyłącznie ze szczęścia. W trakcie oglądania leżałyśmy pod kocykiem, wtulone w siebie. Przynajmniej było mi ciepło. Kolejny odcinek dramy właśnie się skończył, zegar wskazywał godzinę bliską północy. Było to niestety równoznaczne z tym, ze Hyunnie zaraz idzie do domu. Nie chciałam, aby szła do domu, bo z ja czułam się świetnie, ale niestety, każdy przecież ma swoje życie prywatne i ma jakieś obowiązki w domu.

Hyun wzięła wszystkie swoje rzeczy, ubrała się, a ja ja kołek stałam z miną typu: „błagam, nie odchodź".

– Dziękuje bardzo za ten dzień. Było wspaniale. Chętnie bym jeszcze została i się z tobą poprzytulała, ale w domu czekają mnie jeszcze obowiązki. Mam nadzieje, ze jeszcze kiedyś się spotkamy w twoim, lub moim domu. Miło spędziłam czas, i to tylko i wyłącznie dzięki tobie.

Dziewczyna wpadła w moje ramiona, wiec miałam okazje wyszeptać jej do ucha dwa, znane każdemu słowa.

„Lubię cię..."

„Ale tak... bardziej..."

Dziewczyna zarumieniła się, pożegnała się jeszcze raz i ostatecznie wyszła z mojego mieszkania. To był cudowny dzień.
Myślałam, ze już nic nie jest w stanie go uratować i nie wiedziałam, jak bardzo się myliłam.

Po jej wyjściu nie zrobiłam już nic oprócz zmycia naczyń, wzięcia prysznica i pójścia spać. Gdy tylko położyłam się w łóżku, oddałam się w ramiona Morfeusza.

Kolejny dzień miał być dniem nudnym i spokojnym, gdyż była już sobota i nie musiałam iść do pracy. Tak jednak nie było, bo dokładnie o godzinie dziesiątej mój telefon zaczął dzwonić. Szybko pobiegłam do sypialni, by odebrać połączenie. Chwyciłam telefon i kliknęłam zieloną słuchawkę.

– Halo, Sana? - zaczęła Dahyun.

– Tak, Dahyun. Wszystko ok? Coś się stało? - zapytałam zatroskana.

– Nic, po prostu chciałam cię obudzić, bo razem z Jeongyeon idziemy dzisiaj na shopping i postanowiłyśmy wziąć cię ze sobą. - wyjaśniła. - To jak, idziesz z nami? Tylko za jakieś pół godziny musisz być gotowa.

– Jasne, że idę! Gdzie się spotykamy?

– Na przystanku autobusowym przed twoim domem?

– Jasne, daj mi 20 minut i będę w wyznaczonym miejscu.

– Ok, do zobaczenia, Unnie!

Rozłączyła się,a ja już wiedziałam, ze powiedzenie „w 20 minut się wyrobię" było błędem.

Wiedząc, ze dla mnie 20 minut to strasznie mało czasu od razu zabrałam się za ogarnięcie samej siebie, co wcale nie było takie łatwe. Ostatecznie zdążyłam tylko umyć i wysuszyć włosy, ubrać ze w coś stosownego i wyjąc z mieszkania na ostatnią minutę. Nie zdążyłam niestety zrobić sobie makijażu, ale myśle, że Hyunnie i Jeongyeon powinny widzieć jak wyglądam bez tapety.

Wyszłam z mieszkania w ostatniej chwili. Gdy doszłam na przystanek dziewczyny właśnie szły w moja stronę.

„Idealnie..." pomyślałam.

Dosłownie chwile później Dahyun leciał w moja stronę z prędkością światła. Zbliżała się coraz bardziej, a ja rozłożyłam swoje ramiona, by ta mogła w nie wlecieć.

– Cześć, Sana! - rzuciła Jeongyeon rozbawiona zastaną sytuacją.

– Hej, Yeon. Co u ciebie?

– To co zwykle, czyli nic. A teraz się skupcie, bo jedzie nasz autobus.

Tak jak powiedziała, tak tez się stało. Chwile później autobus stał już na naszym przystanku, wiec wsiadłyśmy do niego tak szybko, jak tylko się dało. Zajęłyśmy miejsca blisko siebie tak, by i w trakcie podróży do centrum Seulu moc ze sobą rozmawiać.

Podróż nie zajęła specjalnie wiele czasu. Raczej należała do tych krótszych, jeśli mowa o jeździe autobusem. Wysiadłyśmy bezpośrednio pod centrum handlowym. Centrum to zaliczało się do tych największych, co biało za sobą fakt, że gdybym jechała tam sama, zgubiłabym się po pierwszych dziesięciu minutach.

Weszłyśmy do pierwszego sklepu z ciuchami dla kobiet i siedziałyśmy w nim dobre pół godziny, co jak na mnie i tak jest krótkim czasem. Nie kupiłam tam nic. Bodajże Jeongyeon kupiła sobie jakaś zwiewną koszulkę na lato.

Następny sklep i znowu to samo. Jeongyeon kupuje sobie ubranka, a ja z Dahyun łazimy po alejkach w sklepie i śmiejemy się ze wszystkiego, z czego się da. W dwóch kolejnych sklepach było to samo. W następnym jednak było inaczej. Nie był to sklep, a salon fryzjerski.

– Sana? Może podatnik sobie włosy na blond? Pasowałby ci. Jestem tego pewna.

– W sumie, czemu by nie? Pomyślałam.

– I jak się pani podoba? - zapytała mnie fryzjerka odsłaniając lustro.

– O mój Boże, Sana! Wyglądasz obłędnie! - pisnęła Dahyun. - Pięknie ci w blondzie!

– Wyglądasz naprawdę dobrze, Sana. - stwierdziła Yeon.

– Czuję jak moje policzki płoną od nadmiaru komplementów...

– Jedocześnie wyglądasz bardzo dorosłe i atrakcyjnie, a z drugiej strony strasznie uroczo przez to, ze się rumienisz, wiesz? - zapytała retorycznie Dahyun.

Po moim farbowaniu włosów weszłyśmy jeszcze do kilku sklepów i wszystkie razem stwierdziłyśmy, że czas wracać do domu.

Oczywiście ja z Dahyun nie poszłyśmy bezpośrednio do swoich domów. Stwierdziliśmy, ze spędzimy miły wieczór u niej w domu, co według mnie było świetnym pomysłem. Dlatego tez chwilę po tym, jak nasz autobus zatrzymał się na przystanku pożegnałyśmy się z Jeongyeon i poszłyśmy już w kierunku domu najmłodszej.

===—===
Poprawka rozdziału, warto przeczytać, bo bardzo, ale to bardzo dużo zmieniłem.

Mam nadzieje, ze rozdział wam się spodobał ^^
Miłego dnia ❤️

I tu macie jak obecnie wyglada Sana

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro