Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7.03


Shiet shiet shiet shiet. No no no. Nie dziś. Nie dziś. Ja jeszcze nie jestem gotowa na to! Ja się boję! Ja się boję! Pierwszy raz tak na serio serio. Ostatni raz tak było jak uciekałam tamtym zanim dołączyłam do bad guys. Ale teraz. Dobra inny świat itp, ale na serio się tego obawiam. A pamiętaj co ja obiecywałam i to dwa razy. Raz gdy walczyłam z moim jednym wrogiem przy bracie, a drugi jak mnie szlag trafiał, gdy grałam. I to dwa razy obiecywałam, że w końcu przejdę przez tą ceremonię. Może jeszcze chwilę poczekać. Może jeszcze te dwa razy czy ileś tak samo jak wcześniej? Nie no Wakane weź się w garść! Co ty dziecko, że tylko pieluchy potrzebujesz aby się zesrać ze strachu?! Ile ty masz lat kobieto! Nie zachowuj się młodziej niż zazwyczaj. Łaziłam w tę i z powrotem po całym salonie, a reszta tylko mi się przyglądała, jakbym potrzebowała psychiatry, albo najlepiej od razu psychiatryka. No ale nie którzy wiedzieli, co się święci. Ja nawet dziś nie ćwiczyłam ani nic, tylko łażę i łażę i czekam aż Anlio przyjdzie mnie zabrać na nieuniknione ;-; Jak ja to przeżyję to obiecuję, że pewną gangrenę może w to wciągnę. Albo nie wiem. Magia plus ukryte ostrze, to by była prawie nie do pokonania. Jakby teraz tak nie było czasem.  Dobra. Głęboki wdech i wydech, aby potem usiąść na dupie i się uspokoić. Oczywiście to zrobiłam i teraz tylko czekałam, aż ktoś mnie nie szturchnął lekko w ramię.

NM- Spokojnie. Jak wtedy u nas przeżyłaś to i tam przeżyjesz.

-Wiem o tym, ale co jak co to i tak się nieco obawiam. 

NM- Tak samo jak wtedy z nami było hehe

Walnęłam go lekko z łokcia i można powiedzieć, po chwili usłyszałam coś w stylu otwierania się portalu. Spojrzałam w tamtą stronę i przede mną stał nie kto inny niż Anlio.

Anlio- Już czas. 

Przełknęłam głośno swoją ślinę i wstałam na równe nogi. Nie chodzi mi o to że się boję dołączyć do bractwa, tylko o to że nie wiem jak to będzie wyglądać. W końcu Altair nie miał małego palca. Nawet jak pozostali mają. Dobra! Co będzie to będzie. Rozluźniłam się nieco i od razu mój krok był nieco pewniejszy, niż wcześniej. No na pewno nie było widać tego mojego strachu. Przeszłam przez ten portal, który prawie od razu się za mną zamknął i ruszyłam za swoim bratem. Niby znam tą kryjówkę i tak dalej, ale teraz jakbym szła przez nią pierwszy raz. Opuściłam uszy w dół, im bliżej się było tego miejsca, tym dziwniej się czułam. Ale strach powoli odstępował. Kiedy już byliśmy w tym jednym miejscu przy schodach, Anlio osunął się na bok i pokazał tylko ruchem głowy, abym stanęła na tym okręgu przy schodach. Oczywiście to zrobiłam i zerknęłam w górę. Oj nieco się przeraziłam jak w tamtej czwórce dojrzałam Altair'a. Oby tylko mi palca nie kazał obcinać. Ale oprócz niego dojrzałam Ezio, Connor'a i Edward'a to nieco się uspokoiłam. Oni raczej mi palca nie obetną. Chyba. 

Ezio- Chyba każdy wie czemu się tu zebraliśmy. Ale zostaje jedno pytanie. Czy na serio tego chcesz? 

Edward- Nie będzie odwrotu 

A mam w ogóle jakieś opcje odwrotu od kiedy mnie wyrzucali do Nightmare'a? Nope. Więc nie obchodzi mnie czy mam odwrót czy nie. Wiedziałam co chcę powiedzieć i z tymi słowami, zostawiałam ten dziecinny lęk

-Tak. I to jak najbardziej 

Dopiero po geście chyba Altair'a dostrzegłam coś na wzór kielichu czy coś. Moje nogi od razu ruszyły ku niemu i wzięłam łyk. Dość dziwnie się poczułam, po chwili zrobiło mi się biało przed oczami. Po chwili zaczęłam dostrzegać jakieś szczegóły. Tak jakby korytarz. Ale nadal czułam się tak jak raz byłam w Voidzie. Szłam przed siebie w kierunku drzwi, które były przede mną, a kiedy tylko przez nie przeszłam, o mały włos nie spadłam w przepaść. Potem zaczęłam dostrzegać trochę tak jakby epizody z mojego życia. W tym i te mniej przyjemne. Spojrzałam w dół w tamtą przepaść i wzięłam głęboki wdech.

-Co mnie nie zabije to mnie wzmocni.

Chwilę stałam w miejscu, ale w końcu stanęłam na krawędzi i skoczyłam w dół, tak jakbym miała trafić do siana jak prawie za każdym razem, gdy się to robiło w świecie Anlio. Ale zamiast siana, poczułam ziemię pod nogami. Otworzyłam swoje oczy i się rozejrzałam. Kojarzyłam to miejsce. To był park na powierzchni zanim spadłam do podziemia. Usłyszałam jakieś głosy. Jeden na pewno należał do mojego brata. Ruszyłam w stronę tego głosu, a potem sceneria zaczęła się zmieniać na to co było w lesie. Kiedy tylko usłyszałam tamte słowa, po których uciekłam zostawiając Kaito samego puściłam się biegiem w tamtą stronę, krzycząc na mojego brata. Jednak zanim dobiegłam na miejsce, ziemia się pode mną osunęła i zaczęłam zjeżdżać na dół, próbując się czegoś złapać, co słaby mi szło. W końcu znalazłam się na kolejnej krawędzi. Widziałam tylko jedną opcję. Parkour. Co oczywiście zrobiłam, starając się nie spaść. Kiedy tylko doszłam w jedno miejsce, zobaczyłam jak mój brat zostaje ugryziony przez jakiegoś wilka. I znowu zmiana scenerii. Teraz było tutaj strasznie dużo postaci, których nie mogłam rozszyfrować. Starałam się przez nich przejść, co nieco mi się udawało. Szłam tak i szłam, aż dostrzegłam pewnego znajomego mi wilka alfę. Myślałam, że już go nie zobaczę...Ale najwidoczniej musiałam stawić czoło przeszłości. Felix...Jednak potem jeszcze bardziej się zdziwiłam. Ktoś, z pewnym znakiem krzyża. Przeczucie podpowiadało mi jedno. Zakraść się od tyłu i go załatwić. Co oczywiście zrobiłam jakoś i gdy byłam za jego plecami, wbiłam mu to moje ostrze, co zazwyczaj przywoływałam na Error'a, głęboko w plecy. Padł prawie od razu, a ja gdy tylko zerknęłam na tamtego wilka, zaczęłam powracać do żywych. Klęczałam na ziemi, ogon leżał nieruchomo, a przede mną tamta czwórka

Connor- Powstrzymaj swe ostrze nim trafi w ciało niewinnego 

Edward- Chowaj się w widocznym miejscu, staraj się ukrywać wśród ludzi aż wtopisz się w tłum

Ezio- Nigdy nie narażaj na szwank Bractwa

Altair- Działamy w cieniu, aby służyć światłu. Jesteśmy Assassinami

-Nic nie jest prawdziwe, a wszystko jest dozwolone

To ostatnie samo mi wleciało do ust. Się nie kontrolowałam. Wstałam na równe nogi i po chwili poczułam jak ktoś mnie wali otwartą dłonią w plecy

Anlio- W końcu się dołączyło. Ukryte ostrze już masz, teraz czas na coś innego

Dostałam od niego bluzę czarnogranatową, którą prawie od razu założyłam na siebie. Ale na upijanie się tym razem nie zostałam. Ja po ostatnim co mnie Edward upił, wolę nie ryzykować xD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro