Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7.01

Powiedzmy tak. Powrót do szkoły, nawet jak tylko na te cztery dni, nie jest łatwy. Zmieniony plan, ponownie wczesne wstawanie, lekcje, prace domowe. A dodatkowo jak mam te swoje dni te gorsze, to łatwo nie jest. I od razu wyprzedzam pytanie. Nie. Nic się Nightmare'owi się nie udało. I na szczęście, bo by niezły wpiernicz ode mnie miał. Oczywiście to samo jeśli chodzi o to co się działo drugiego stycznia. Kiedy tylko wróciłam z tego piekła, od razu do pokoju ruszyłam. Rzuciłam plecak w kąt i złapałam za jeden z markerów i zakreśliłam kolejny kwadrat z datą. Miałam zaznaczone głównie dwie daty. 11 to wiadomo oraz...10. Przez to wszystko nie mogę się skupić na lekcjach. Zacisnęłam swoje skronie i wypuściłam powietrze z świstem, licząc powoli do dziesięciu. Im bliżej jest ta data, tym bardziej zaczynam się martwić i stresować, czy my się uda. Już wolałabym być demonem, niż wilkołakiem. A zmienić się chyba w takim sensie nie da. Dobra...Może wezmę się za lekcje. Szybko zrobię i pójdę pogadać z resztą. Może Kaito mi jakoś pomoże, w końcu on przemianę ma za sobą. Potem trochę magii przy Wakane 2.0 albo Celi i może Nightmare. Albo Howl. Nie no Howl'owi bardziej wolałabym skopać tyłek. Dobra...Co ja tam mam...Polski? Norma. Strzeliłam palcami i się wzięłam do roboty.

Time skip 

Wakane 2.0- Siostra! Złaź na dół!

-Lekcje kończę gadzino!

Wakane 2.0- Nie piernicz tylko złaź! Albo chwilka!

Tutaj już nieco się przeraziłam. To jej przerywanie lub to "Albo chwilka" Nigdy nie wróży czegoś dobrego. Raczej coś złego. I się nie myliłam. Po chwili poczułam czyjąś obecność za sobą. Cicho westchnęłam i odłożyłam swoje lekcje, po czym odwróciłam się na fotelu o 180 stopni i potem można powiedzieć, że tamten mackowaty znowu był za blisko. Tak...Jeszcze się nie przyzwyczaiłam.

NM-Iiiiii?

-Już robię sobie przerwę, bo mi spokoju nie dacie. 

NM- Ja na pewno. A jak sama wiesz co?

Przewróciłam oczami na jego słowa. Prawie co dzień mnie pyta kiedy mi się ten czas skończy. I czasami przypominał takie kotka lub psiaka co domaga się uwagi i to dosłownie. Właził mi pod kołdrę kiedy już chciałam zasypiać z pretekstem, że niby wpadł tylko na chwilkę, a potem kończy się tym, że spał całą noc obok mnie. Albo ja sobie czytam a ten mi gładzie głowę na kolanach. I tak cały czas. 

-Night zdajesz sobie sprawę, że mnie pytasz prawie, że co dzień? 

Nic nie odpowiadał, więc tylko cicho westchnęłam i odpowiedziałam, że się kończy. Normalnie nowa energia w niego wstąpiła i siłą mnie zabrał do salonu. EJ! On zdaje sobie sprawę, że ja mu mogę jeszcze niezły bad time zrobić? 

NM-Już. 

Wakane 2.0- No w końcu...Maraton filmowy robimy.

Celia- Ten twój czas chyba nie pozwala ci niczego powiedzieć, jak ty tak chodzisz i chodzisz zamyślona. 

Tutaj akurat się z nią zgodzę, ale to nie od tego. Tylko przez tą pełnie co ma być. Jezu! Wakane weź się w garść! Jesteś w bad guys! O mały włos raz nie zabiłaś swojego brata! Dasz sobie radę z tym wyzwaniem! Nie po to się będzie miało kły i pazury, aby z nich nie skorzystać. To samo moc ognia, ale to inna bajka. W każdym razie...dasz sobie radę dziewczyno i nie dramatyzuj. 

-Wybaczcie. Aż tak się zamyślam?

Error- Nie. Święty Mikołaj. Oczywiście, że ty!

Dust- Nawet Howl tak nie odlatuje, bo tym jak się powie, że to wasz dzieciak

Howl- JA TO SŁYSZĘ!

-Oj dajcie mu spokój, bo depresji zaraz dostanie

Celia- Martwisz się o niego jak matka~ A więc może to wasz.

Howl- CICHO Z TYM! JA COŚ O TYM MÓWIŁEM!

Cicho westchnęłam i pokiwałam głową na boki. Jak potem jeszcze zakrył sobie "uszy" i zaczął śpiewać "lalala nie słyszę was!" To ledwo co powstrzymałam śmiech. Jak mi i Nightowie się taki przytrafi, co nic nie oznacza, to już widać, że nudno nie będzie. Ale to ja go pilnuję, bo jak się zostawi z Nightem, to będzie kolejny morderca w domu. No i jeszcze Dream będzie mógł. Celia pod warunkiem, że nie będzie go rozpieszczać jak coś. Chwila....O CZYM JA MYŚLĘ! STOP! SKUP SIĘ NA TYM CO TERAZ SIĘ DZIEJE! Pfuuu... 

?- Znowu zaczynasz z tym? Uspokój się, po zaraz kogoś udusisz znając ciebie.

Kiedy usłyszałam ten głos, odwróciłam się szybko w tamtą stronę i znowu tamten sans. Przetarłam swoje oczy i ledwo co powiedziałam.

-Wy też go widzicie?

NM- Kogo? 

Tamten spojrzał na mnie nieźle zaskoczony, ale szybko znalazł się obok mnie i potem normalnie eksplozja. Chodzi mi o to że zaczął się cieszyć jak mały chłopczyk

?- HOWL! ONA MNIE WIDZI! TO ZNACZY, ŻE JESTEŚ ICH DZIECKIEM!

Biedaczyna się zakrztusił, jak usłyszał ten krzyk, a ja całą czerwona. Chyba jeszcze Dust go widział, bo nie wytrzymał ze śmiechu. Dobraaaaa...Co tu się odniepawla to ja nie wiem. 

Wolf- Jestem Wolf! Stary znajomy Howl'a i połączony duszą

-Dust może ty wytłumacz im o co chodzi bo ja zaraz restartu ofiarą będę.

Dust- Wiecie, że Howl w duszy ma jaśniejszy kawałek, a nie cała czarna. To dusza innego sans'a i chodzi o jego ducha. 

Error- No to już wiadomo, czemu czasami w pokoju gadał do siebie.

Howl- Idioto jeden! To samo mógłbym powiedzieć o tobie!

Wolf- Ale ja nie mam nic z nimi wspólnego. Więc się piernicz

No i zaczęła się ich kłótnia. Jak małe dzieci. Albo stare dobre małżeństwo. Potem chyba Celia i moja siostra dołączyły do grona co tego ducha widziały. Nie żebym miała coś przeciwko takim kłótnią, ale aż głowa boli.

-Może zaczniemy ten maraton, a nie będziecie drzeć japy aby się kłócić! Howl i Wolf uspokoić te dupy, bo taki będzie zaraz wpie####ol, że się nie pozbieracie! 

Po prostu nie wytrzymałam okey? Mam nerwy teraz przez nich.

Celia- Mamusia w końcu tupnęła nogą, jak to ojciec powinien robić a nie! 

NM- Miałem już interweniować. 

Na chwilę wstałam i podeszłam do dowolnej ściany, aby przywalić w nią z całej siły, ale zanim to zrobiłam, to ktoś mi to uniemożliwił łapiąc macką za głowę. Nie no nawet Facewall'a zrobić nie mogę. Wzięłam głęboki wdech i wróciłam, czekając tylko jak coś włączymy i zaczniemy oglądać, a nie będą się kłócić i tak dalej. Chcę na razie zapomnieć o pełni i o swojej osiemnastce. Głupia tradycja osiemnastkowa z przepasaniem jubilata pasem. Ja chcę normalnie siedzieć ;-; A pewne osoby mi przywalą tak, że nie będę w stanie nawet leżeć ;-;























Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro