7.01
Powiedzmy tak. Powrót do szkoły, nawet jak tylko na te cztery dni, nie jest łatwy. Zmieniony plan, ponownie wczesne wstawanie, lekcje, prace domowe. A dodatkowo jak mam te swoje dni te gorsze, to łatwo nie jest. I od razu wyprzedzam pytanie. Nie. Nic się Nightmare'owi się nie udało. I na szczęście, bo by niezły wpiernicz ode mnie miał. Oczywiście to samo jeśli chodzi o to co się działo drugiego stycznia. Kiedy tylko wróciłam z tego piekła, od razu do pokoju ruszyłam. Rzuciłam plecak w kąt i złapałam za jeden z markerów i zakreśliłam kolejny kwadrat z datą. Miałam zaznaczone głównie dwie daty. 11 to wiadomo oraz...10. Przez to wszystko nie mogę się skupić na lekcjach. Zacisnęłam swoje skronie i wypuściłam powietrze z świstem, licząc powoli do dziesięciu. Im bliżej jest ta data, tym bardziej zaczynam się martwić i stresować, czy my się uda. Już wolałabym być demonem, niż wilkołakiem. A zmienić się chyba w takim sensie nie da. Dobra...Może wezmę się za lekcje. Szybko zrobię i pójdę pogadać z resztą. Może Kaito mi jakoś pomoże, w końcu on przemianę ma za sobą. Potem trochę magii przy Wakane 2.0 albo Celi i może Nightmare. Albo Howl. Nie no Howl'owi bardziej wolałabym skopać tyłek. Dobra...Co ja tam mam...Polski? Norma. Strzeliłam palcami i się wzięłam do roboty.
Time skip
Wakane 2.0- Siostra! Złaź na dół!
-Lekcje kończę gadzino!
Wakane 2.0- Nie piernicz tylko złaź! Albo chwilka!
Tutaj już nieco się przeraziłam. To jej przerywanie lub to "Albo chwilka" Nigdy nie wróży czegoś dobrego. Raczej coś złego. I się nie myliłam. Po chwili poczułam czyjąś obecność za sobą. Cicho westchnęłam i odłożyłam swoje lekcje, po czym odwróciłam się na fotelu o 180 stopni i potem można powiedzieć, że tamten mackowaty znowu był za blisko. Tak...Jeszcze się nie przyzwyczaiłam.
NM-Iiiiii?
-Już robię sobie przerwę, bo mi spokoju nie dacie.
NM- Ja na pewno. A jak sama wiesz co?
Przewróciłam oczami na jego słowa. Prawie co dzień mnie pyta kiedy mi się ten czas skończy. I czasami przypominał takie kotka lub psiaka co domaga się uwagi i to dosłownie. Właził mi pod kołdrę kiedy już chciałam zasypiać z pretekstem, że niby wpadł tylko na chwilkę, a potem kończy się tym, że spał całą noc obok mnie. Albo ja sobie czytam a ten mi gładzie głowę na kolanach. I tak cały czas.
-Night zdajesz sobie sprawę, że mnie pytasz prawie, że co dzień?
Nic nie odpowiadał, więc tylko cicho westchnęłam i odpowiedziałam, że się kończy. Normalnie nowa energia w niego wstąpiła i siłą mnie zabrał do salonu. EJ! On zdaje sobie sprawę, że ja mu mogę jeszcze niezły bad time zrobić?
NM-Już.
Wakane 2.0- No w końcu...Maraton filmowy robimy.
Celia- Ten twój czas chyba nie pozwala ci niczego powiedzieć, jak ty tak chodzisz i chodzisz zamyślona.
Tutaj akurat się z nią zgodzę, ale to nie od tego. Tylko przez tą pełnie co ma być. Jezu! Wakane weź się w garść! Jesteś w bad guys! O mały włos raz nie zabiłaś swojego brata! Dasz sobie radę z tym wyzwaniem! Nie po to się będzie miało kły i pazury, aby z nich nie skorzystać. To samo moc ognia, ale to inna bajka. W każdym razie...dasz sobie radę dziewczyno i nie dramatyzuj.
-Wybaczcie. Aż tak się zamyślam?
Error- Nie. Święty Mikołaj. Oczywiście, że ty!
Dust- Nawet Howl tak nie odlatuje, bo tym jak się powie, że to wasz dzieciak
Howl- JA TO SŁYSZĘ!
-Oj dajcie mu spokój, bo depresji zaraz dostanie
Celia- Martwisz się o niego jak matka~ A więc może to wasz.
Howl- CICHO Z TYM! JA COŚ O TYM MÓWIŁEM!
Cicho westchnęłam i pokiwałam głową na boki. Jak potem jeszcze zakrył sobie "uszy" i zaczął śpiewać "lalala nie słyszę was!" To ledwo co powstrzymałam śmiech. Jak mi i Nightowie się taki przytrafi, co nic nie oznacza, to już widać, że nudno nie będzie. Ale to ja go pilnuję, bo jak się zostawi z Nightem, to będzie kolejny morderca w domu. No i jeszcze Dream będzie mógł. Celia pod warunkiem, że nie będzie go rozpieszczać jak coś. Chwila....O CZYM JA MYŚLĘ! STOP! SKUP SIĘ NA TYM CO TERAZ SIĘ DZIEJE! Pfuuu...
?- Znowu zaczynasz z tym? Uspokój się, po zaraz kogoś udusisz znając ciebie.
Kiedy usłyszałam ten głos, odwróciłam się szybko w tamtą stronę i znowu tamten sans. Przetarłam swoje oczy i ledwo co powiedziałam.
-Wy też go widzicie?
NM- Kogo?
Tamten spojrzał na mnie nieźle zaskoczony, ale szybko znalazł się obok mnie i potem normalnie eksplozja. Chodzi mi o to że zaczął się cieszyć jak mały chłopczyk
?- HOWL! ONA MNIE WIDZI! TO ZNACZY, ŻE JESTEŚ ICH DZIECKIEM!
Biedaczyna się zakrztusił, jak usłyszał ten krzyk, a ja całą czerwona. Chyba jeszcze Dust go widział, bo nie wytrzymał ze śmiechu. Dobraaaaa...Co tu się odniepawla to ja nie wiem.
Wolf- Jestem Wolf! Stary znajomy Howl'a i połączony duszą
-Dust może ty wytłumacz im o co chodzi bo ja zaraz restartu ofiarą będę.
Dust- Wiecie, że Howl w duszy ma jaśniejszy kawałek, a nie cała czarna. To dusza innego sans'a i chodzi o jego ducha.
Error- No to już wiadomo, czemu czasami w pokoju gadał do siebie.
Howl- Idioto jeden! To samo mógłbym powiedzieć o tobie!
Wolf- Ale ja nie mam nic z nimi wspólnego. Więc się piernicz
No i zaczęła się ich kłótnia. Jak małe dzieci. Albo stare dobre małżeństwo. Potem chyba Celia i moja siostra dołączyły do grona co tego ducha widziały. Nie żebym miała coś przeciwko takim kłótnią, ale aż głowa boli.
-Może zaczniemy ten maraton, a nie będziecie drzeć japy aby się kłócić! Howl i Wolf uspokoić te dupy, bo taki będzie zaraz wpie####ol, że się nie pozbieracie!
Po prostu nie wytrzymałam okey? Mam nerwy teraz przez nich.
Celia- Mamusia w końcu tupnęła nogą, jak to ojciec powinien robić a nie!
NM- Miałem już interweniować.
Na chwilę wstałam i podeszłam do dowolnej ściany, aby przywalić w nią z całej siły, ale zanim to zrobiłam, to ktoś mi to uniemożliwił łapiąc macką za głowę. Nie no nawet Facewall'a zrobić nie mogę. Wzięłam głęboki wdech i wróciłam, czekając tylko jak coś włączymy i zaczniemy oglądać, a nie będą się kłócić i tak dalej. Chcę na razie zapomnieć o pełni i o swojej osiemnastce. Głupia tradycja osiemnastkowa z przepasaniem jubilata pasem. Ja chcę normalnie siedzieć ;-; A pewne osoby mi przywalą tak, że nie będę w stanie nawet leżeć ;-;
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro