Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5.03

Była tak może druga w nocy, a ja zamiast spać, ćwiczyłam coś o czym ostatnio myślałam. A ten ostatni challange z korkiem butelki, był ciekawą opcją, aby w pokoju cicho poćwiczyć, gdy tamten śpi. Ustawiłam jakąś tam butelkę na biurku, a sama nieco się cofnęłam. Od razu mówię, tu nie chodzi o kopniaki czy coś w tym stylu. Tylko coś innego. Coś co głównie ja posiadam. Dobra niektórzy też, ale chodzi mi o bractwo. Czyli mam na myśli ogon. Wiem, że jest nadwrażliwy, ale chyba na krótki kontakt podczas walki, będę mogła się wysilić. To powinno być w miarę do wytrzymania. Parę razy próbowałam jakoś poruszyć ogonem, aby odkręcić tą zakrętkę, ale jakby mnie nie słuchał. Postawiłam na coś innego. Nieco podskoczyłam i z obrotu uderzyłam w tą butelkę. Zamiast odkręcić zakrętkę, to wywaliłam butelkę na ziemię, co nieco narobiło hałasu. Stałam tam tak bez ruchu i tylko patrzyłam w stronę Nightmare'a czy go obudziłam czy nie. Chciałam jeszcze poćwiczyć, ale chyba nie było mi to teraz pytane. Po chwili ten zaczął wstawać do siadu, a ja nie mogłam zwiać.

NM- Co ty robisz?

Trochę senny głos. Brawo ja. Narobić hałasu podczas niewinnego treningu o 3 w nocy. Zaśmiałam się nieręcznie i odwróciłam wzrok w inną stronę.

NM- Jest trzecia w nocy a ty ćwiczysz? Kopniaki?

-Nie nie. No co ty

NM- Widzę tą butelkę.

Po chwili poczułam jakąś mackę na tali i to jak ktoś podnosi mnie do góry i do łóżka. Po chwili można powiedzieć, nie miałam jak się ruszać przez niego. A dokładnie ramiona no i tą mackę.

NM- Jest trzecia w nocy. Idź spać. Rano może pomogę ci w treningu, ale teraz spać.

Lekko się uśmiechnęłam i w niego wtuliłam. Chociaż i tak nie mogłam od razu zasnąć. To przez ten napływ energii. Zawsze tak mam jak mam za dużo energii w sobie i owsiki w dupie za przeproszeniem. Ale w końcu i tak się uśpiłam, jakoś.

Rano obudził mnie jakiś ruch. Zaczęłam powoli otwierać oczy i wtedy dojrzałam jak ten mackowaty powoli wstawał do siadu. Otworzyłam szerzej oczy i nieco się podniosłam i dopiero wtedy dojrzałam jak coś leżało mi na ogonie. I ja dobrze już widziałam co to było. Jakoś wyswobodziłam swój ogon spod jego macki i sama podniosłam się do siadu.

-Bry

NM- Już wstałaś? Wybacz jak obudziłem

-To raczej ja powinnam powiedzieć wcześniej. To też przez to, że chcę w końcu Ezio pokonać.

NM- To ja w tym ci pomogę dziś. Szykuj się na niezły trening. Jutro nie wstaniesz z łóżka.

Uśmiechnęłam się cwanie i wyskoczyłam z łóżka, aby być naprzeciwko niego.

-Jeszcze zobaczymy. Dla przypomnienia. Od kiedy ćwiczę się na assassyna jestem bardziej wytrzymała~

Nieco się zarumienił. No i ideolo. O to mi chodziło. W końcu specjalnie w ten sposób to powiedziałam. Wzięłam coś na szybko aby się przebrać i do łazienki. Wybór padł na jakąś bluzę, z krótkim rękawem no i kapturem oraz luźne spodnie. Prawie norma u mnie. Nie za bardzo przepadam za spódniczkami.

Po jakimś tam czasie, byłam już na czymś w rodzaju, sali do treningów. Przynajmniej ja to tak nazywam. Ale na serio to tak wyglądało. Chwilę starałam się wymachiwać tym ogonem tak jak chciałam, bez ruszania za bardzo ciałem, ale słabo mi to szło. Ledwo co drgnął. Jeśli mi się nie uda nad nim zyskać kontroli to ja go chyba obcinam. I nie żartuję. Jedno ciach i tyle. Kiedy tak się męczyłam i męczyłam, usłyszałam czyjś głos.

NM- Tak to ty nic nie zrobisz nerwusie

Odwróciłam się do niego przodem, zakładając ramiona na piersi i nadymając policzki. Podrzedł tylko bliżej i wycelował gdzieś mackę.

NM- Ogon może być jak macka. Nie traktuj go jak coś co ci przyczepili do tyłka...

I tu mnie złapał za jeden pośladek, na co ja lekko czerwona i zdenerwowana pisnęłam, a ten tylko się zaśmiał.

NM- Ale jak część twego ciała. To trochę zajmie zanim zyskasz pełną kontrolę nad nim, ale na pewno po jakimś czasie będziesz w stanie go wykorzystać. Bierzemy się do roboty

Początkowo pilnując aby nie odwalił tego co przed chwilą, starała się kontrolować swój ogon. Oj sporo czasu mi zajęło zanim ten mnie chociaż raz posłuchał. A raczej ja wzięłam kontrolę. Ale potem szło już tylko lepiej. Po tam paru godzinach miałam tam jakąś kontrolę, co mnie ucieszyło, aż do momentu co mi nałożył bandanę na oczy, że nic nie widziałam.

NM- Dobra. Teraz zaczynamy na poważnie. Postaraj się wyłapać przeciwnika i sprowadzić do ziemi

-Jakby to było takie proste

Jednak nic nie usłyszałam więcej. Nadstawiałam uszu, ale ledwo co mogłam wyłapać. Ogon w gotowości i tylko co chwila się obracałam i łaziłam na boki. Ale i tak parę razy obrywałam. Ale nie narzekałam za bardzo, bo i tak parę razy już obrywałam na tamtejszych treningach. Ale w końcu nie wytrzymałam. Nawet moja cierpliwość kiedyś się kończy. Wzięłam się w garść i skupiłam na tyle ile mogłam. W końcu kogoś wyłapałam. Byłam w stanie go zlokalizować. A raczej ją. Kiedy tylko była wystarczająco blisko podcięłam jej nogi ogonem, na co się wywaliła. Usłyszałam tylko jakieś klaskanie, więc odwróciłam się w tamtą stronę.

NM- Brawo. Ale to jeszcze nie koniec

Celia- Nie tylko ja tu jestem wilczku

-Co?!

I znowu się zaczynało, ale po dłuższych godzinach, udało mi się chyba powalić wszystkich. Tu był chyba Dust, Killer, Celia, Atsuko i chyba Howl. 5 na 1 to nie za bardzo fair.

NM- No moje gratulacje, ale nadal masz jednego przeciwnika jeszcze

-Ciekawe kogo

Po chwili zostałam unieruchomiona wraz z ogonem, co było nieco ciężkie do zniesienia. Jednka po chwili mogłam znowu widzieć.

NM- Mnie. I tutaj przegrasz.

-Jeszcze zobaczymy

Nieco się wierciłam, ale nic mi z tego nie wychodziło, aż nie opadłam z zmęczenia. Ten tylko się zaśmiał, ale takim chytrym śmiechem. No to ja już wiem, że jest po mnie ;-;

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro