30.12
Heh...dobra wiem jakie grzechy popełniłam i wiem co ja odwalałam, ale czemu....powtarzam czemu zgodziłam się i pierwsza wyskoczyłam z tym pomysłem na challange. I tak to jeszcze dopiero pikuś z moim drugim wyzwaniem.
Celia- Wyjdziesz dopiero za 24 godziny. Miłej zabawy~
Podkurczyłam nieco nogi, opierając podbródek o kolana. Może wyjaśnię zaistniałą sytuację. Za moje grzechy pierwsza wyskoczyłam z tym pomysłem. 24 godziny zamknięta z Nightem. A potem dwa dni służę Nightowi i Celi. Na razie wolałam być zamknięta bo może, będę mogła walczyć. A tak to z tym drugim wyzwaniem nie będę mogła. Opuściłam swoje uszy w dół i rozejrzałam się po dobrze znanym mi pokoju. Samego jego właściciela nie widziałam. Albo w toalecie albo coś kombinuje. Obym się tylko ostro nie przejechała po tym pomyśle. Po chwili nieco się rozluźniłam i wyprostowałam nogi i oparłam głowę o ścianę. Może nie będzie tak źle. "Akceptuj. I tak nie wygrasz tej walki". Tia. Dzięki Celia za tą radę. Chociaż...ja chyba na serio bym nie wygrała. Przynajmniej dzięki temu mackowatemu nie myślę do końca o przeszłości. Jednak to co się działo wcześniej to powiem jedno. Mam przerąbane podczas tego challenge'u z usługiwaniem przez 48 godzin. Albo nie wiem. Zobaczy się co to będzie. Na razie muszę skupić na tym co jest tu i teraz. Po chwili drzwi się otworzyły i w nich pojawił się nie kto inny niż Nightmare.
NM- Nawet nie wiesz jak się cieszę na ten twój pomysł.
-Ta ta ta. Ciesz się póki możesz
Założyłam ramiona na piersi i nadęłam lekko policzki, odwracając głowę w inną stronę. Szczerze spodziewałam się, że znowu na mnie skoczy czy coś w tym stylu, ale tu nie. Poczułam tylko jak łóżko ugina się obok mnie, a potem lekki uścisk. Wait...Co się z nim stało? To po rozmowie z Celią czy co? Wiem od niej co on kombinował, jeśli chodzi o randkę, ale żeby tak się zachowywał jak łagodny baranek? Co z nim nie tak? Teraz to ja byłam zaskoczona i to bardzo, ale jak znalazłam się między jego nogami, plecami do niego, to doszłam do pewnego wniosku.
-Ty jednak do końca się nie zmieniłeś.
NM-Oj nie marudź. Przyznaj się, że sama byś tego nie chciała.
Oparł swój podbródek o czubek mojej głowy. Dobrze, że uszy miałam opuszczone w dół. Jednak na serio się nieco dziwiłam. Co z nim jest dziś nie tak. W końcu to jego dzień. Jestem z nim zamknięta, a on nic. Nie żebym chciała. Co to to nie. Po prostu się przyzwyczaiłam do tego.
-Dobra...Mów co żeś wykombinował.
NM-Dowiesz się w swoim czasie aniołku~
Aż mnie zamurowało na to określenie. Nie sądzę aby chodziło mu o zwykłe takie nazwanie. Zawsze miał jakieś ukryte znaczenie i tym razem wiem o co mu mogło chodzić. Odwróciłam się do niego przodem i posłałam mu nieco zdenerwowane spojrzenie.
NM-No co? W końcu ta twoja druga forma ma skrzydła.
-I? To nie daje ci prawa aby tak mnie nazywać.
NM- No proszę. A kto tu w wigilię udawał grzeczną? Hm~?
-Oj shut up
Walnęłam go lekko z piąstki i odwróciłam się z powrotem do niego plecami. Jak on udaje być romantyczny to mu nie idzie moim zdaniem.
NM-Miałem to zostawić na potem, ale...Co tam. Chodź
Wstał sam z łóżka nie biorąc mnie siłą? To na serio robi się dziwne. Wyciągnął w moim kierunku dłoń. Chwilę się wahałam, ale ostatecznie podałam mu ją i sama wstałam z tego łóżka. Nawet jak nie wiedziałam co on kombinował, to się nieco ciekawiłam. Chyba że zrobi mi jakiś głupi żart to mu nie daruję.
NM- No...A teraz czas na BDSM!
-C-CHWILA CO?!?!?! NIGHTMARE NIE!
Po chwili znalazłam się w jakimś innym miejscu, albo może nawet AU. Nie wiem ale gwieździste niebo. Wszystko byłoby super, gdyby nie ktoś kto umierał właśnie ze śmiechu. Odwróciłam się w jego stronę i ledwo co wstrzymywałam nerwy. No ale w końcu dałam się ponieść nerwom i uaktywnić tą moją drugą formę. Cicho zawarczałam i zanim na niego skoczyłam, aby się zemścić, to wypowiedziałam tylko jedne słowa.
-Po tobie Nightmare
Ocierał w tym momencie łezkę spod oka, kiedy na niego skoczyłam wywalając nas na ziemię. Oczywiście ja z chęcią mordu, a on się śmiał. Wiedziałam, że zabić to ja go raczej nie zabiję, ale szczerze. Nawet nie chcę tego robić. Ale zemścić się za ten żart muszę. Trochę to wyglądało jakbyśmy się siłowali, aż nie skończyło się na tym, że leżałam pod nim z unieruchomionymi rękoma i nogami.
NM- Hehehe...Wygrałem po raz kolejny. Kiedy dasz sobie spokój
-Nigdy. Mówiłam już to.
NM- Raczej mówiłaś mi, że nigdy nie będziesz mi ułatwiać, z tego co pamiętam.
-To też. Ale teraz złaź ze mnie. I gdzie my jesteśmy?
O dziwo to zrobił, co tym bardziej mnie zdziwiło. Usiadł naprzeciwko mnie, a ja gdy podniosłam się do siadu, spojrzałam w niebo. Tu na serio było pięknie. Tylko co to za miejsce i czemu mnie tu zabrał?
NM-To Outhertale. Myślałem, że to ciekawy pomysł aby ciebie tu zabrać. W końcu nie do końca umiesz się przenosić między AU
-Prawda. Ale i tak mam parę sztuczek, których ty nie masz.
NM-Mhm mhm. Ale...Nie wziąłem cię tu bez przyczyny. Chciałem porozmawiać.
-Przecież co dzień rozmawiamy
NM-Nie o taką rozmowę mi chodzi. Z dala od reszty.
Czy tutaj teraz chodzi o to o czym mówiła mi Celia? A raczej pisała. Nieco się zarumieniłam na tą myśl, ale szybko się otrząsnęłam. To mogło również chodzić o coś innego, a nie. Nie rób sobie nadziei Wakane.
-Słucham. O co chodzi, że nie chciałeś o tym mówić przy innych?
Usłyszałam jego ciche westchnięcie, więc spojrzałam na niego. Teraz też patrzył w niebo z dość poważnym wyrazem twarzy.
NM- Wiem, że pewnie po tym co przytrafił ci się z tamtą Alfą, może nie będziesz w stanie znowu tego poczuć, ale...Chcę ci w tym pomóc. I to nie jest podstęp aby przejąć kontrolę nad twoją duszą, tylko mówię prawdę. Bo...Heh...ty może nie wiem czy to już poczułaś, czy nie, ale ja tak. Do ciebie.
Patrzyłam się na niego trochę zaskoczona, próbując zrozumieć do końca o co mu chodzi, ale to jedno lub dwa słowa mnie nakierowały. Pamiętam co sobie wtedy obiecałam. Że nigdy więcej się nie zakocham. Nie chodzi mi że teraz tylko dawno temu, zanim dołączyłam do Bad guys. Ale z czasem ta moja obietnica zaczęła tracić na sile i znaczeniu, aż w końcu znikło to znaczenie. Jednak nie przerywałam Nightowi jak mówił.
NM-Dlatego może że czasami próbuję cię nieco poddenerwować z myślą, że co będzie, ale też chcę cię chronić. Przykładowo aby nikt ci nie ukradł duszy czy coś. Ale nie tylko. Mogę poczekać, jeśli jeszcze nie czujesz tego co ja do ciebie...Wiem, że po tym co się stało, potrzebujesz czasu, ale...
Nie pozwoliłam mu do kończyć. Po prostu pocałowałam go w policzek, na co nieco się zarumienił swoim rumieńcem. Lekko się uśmiechnęłam i spojrzałam w górę. Dobra potrafił się zachowywać nawet jak słodziak, ale i tak przywykłam do tamtego jego zachowania.
-Dasz mi coś powiedzieć?
Teraz spojrzał na mnie i kiwnął głową na tak. Chwilę odczekałam, biorąc głęboki oddech i rozmyślając jak to ująć w słowa.
-Więc tak...Ja już od jakiegoś czasu pogodziłam się z tym co się wydarzyło. Nawet jak czasami się dołuje na myśl o tym. Zanim dołączyłam do was, obiecałam sobie jedno. Nigdy więcej już się nie zakocham. Nie chciałam znowu być zraniona. Potem ta obietnica traciła na sile, aż w końcu znikła. A przez kogo? A przez ciebie ośmiornica jedna!
Walnęłam go lekko w pierś, palcem wskazującym na co teraz on się nieco zdziwił. Ale po chwili uśmiechnął się chytrze i przybliżył do siebie mackami.
NM- Czyli mam rozumieć, że się we mnie zakochałaś tak?~
-Oh s-shut up. Może tak może nie
Próbowałam się odwrócić do niego plecami, ale nie udawało mi się. Przymrużyłam swoje oczy i cicho zawarczałam, aby mnie puścił, ale ten nie.
NM- Czyli tak. Hehehe. Dobra wiadomość dla mnie.
Przewróciłam oczami, na co ten mnie tylko mocno przytulił. Po tym znowu znalazłam się w jego pokoju, bo w końcu i tak jeszcze te 24 godziny nie minęły jeszcze. Ale nie narzekam jakoś specjalnie. Zanim się poszło spać, to jakieś filmy czy się grało z zakładami. Chyba potem podziękuję Celi za to że z nim pogadała o tym pomyśle
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro