Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25.11

Zaczęłam powoli otwierać swoje powieki, przez padające na nie promienie światła. Odwróciłam się na plecy i postanowiłam nieco rozciągnąć, co oczywiście zrobiłam. Aż mi w kręgosłupie strzeliło. Podniosłam się do siadu i rozejrzałam dookoła. Pamiętam, że Night mnie tutaj przeniósł, kiedy słabiej się poczułam przez łącze telepatyczne, ale teraz go nie widziałam w pokoju. Jednak co mnie nieco zdziwiło. Moje wczorajsze ubrania i Nighta, porozrzucane po pokoju. Otworzyłam nieco szerzej oczy i wstąpił mi niebezpieczny tik w oku. Czy myśmy...Nie. Ale to co widzę tylko to daje mi to rozumienia. Szybko spojrzałam na siebie i kolejny dowód potwierdzający moje przypuszczenia. Miałam na sobie przydużą koszulkę Night'a, która sięgała mi do połowy ud. A tak to nic więcej pod nią nie miałam. Zrobiłam się całą czerwona i walnęłam się z powrotem na łóżko, tym razem twarzą do poduszki. Jednak długo tak nie poleżałam, bo usłyszałam jak ktoś wchodzi mi do pokoju. A że moje uszy automatycznie postawiły się od pionu aby nasłuchać kto idzie, to mnie wydały, że nie śpię. Potem tylko poczułam jak łóżko się lekko ugina i potem jakaś ręka na mojej głowie.

NM-Przecież wiem, że nie śpisz kochana~

Cicho westchnęłam i odwróciłam się na plecy, chociaż nadal byłam czerwona. Na co mimowolnie się zaśmiał. Ja tylko przewróciłam oczami i prychnęłam pod nosem. 

-Powiedz mi...Czy myśmy...

NM-Yup~ I to nie raz~

No to teraz podniosłam się piorunem do siadu, robiąc się coraz bardziej czerwona jak zrozumiałam jego słowa. Poczułam jak mój ogon nieco się rusza. Nie no! Jeszcze to! Głupi instynkt! Głupie ugryzienie wilkołaka! AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!! Jak tak na siebie krzyczałam w myślach poczułam jak Nightmare mnie przytula. Spojrzałam się na niego nieco zaskoczona, ale oddałam tego przytulasa. To było nawet przyjemne ciepło, którego mi chyba brakowało, od jakiegoś czasu. Dała upust mojemu ogonowi, który po chwili machał i machał, na co się Nightmare w końcu odezwał.

NM-Podoba ci się~ Tak samo jak wczorajszy wieczór~

-Po pierwsze. Przytulanie tak. A co do wczorajszego.

Na samą tą myśl robię się cała czerwona. Jakby mnie Sans ketchupem polał. 

NM- Wczoraj też ci tak latał, że ciężko było go uspokoić. A jaki był pisk i jęk jak użyłem sił aby go uspokoić~

-Ha ha ha. Nie rób tak więcej.

NM-Obiecać nie mogę. Śniadanie, ubieramy się i schodzimy na dół. Podobno ty, Fresh, PJ i Cil coś jeszcze naszykowaliście.

A no tak! Pamiętam! Bo to nie miało być zwykłe siedzenie w domu i nic nie robienie! Hehehe. Ale muszę przyznać, że Nightmare jest nawet słodki jeśli chodzi o dziś. Nadal pamiętam pierwsze spotkania, co głównie rywalizowaliśmy. Taaaa. Najpierw wrogowie, potem sojusznicy, następnie przyjaciele i teraz może no...Wiecie sami co mam na myśli! Chociaż ani on ani ja tego nie powiedzieliśmy. Ale dziewczyno! Zrobiliście TO i co?! Nadal będziesz się wypierać?! Ugh! Nie cierpię tera samej siebie za te awantury dwóch stron. Nie że we mnie jest druga osoba czy coś, tylko po prostu dwa zdania na jeden temat. 

-Dobra. Ale ty tu sprzątasz mój drogi. To nie ja tak rzucałam

Zaśmiałam się tak szczerze i na serio rozbawiona. Ten tylko nieco przymrużył swoje oko, lekko zażenowany chyba, ale widać było, że sam się nieco rumienił.

NM- Tak tak tak. Żebyś zaraz nie miała kolejnej rundki~

Wtedy jego dłoń powędrowała pod moją a raczej jego koszulkę. Prawie od razu się wzdrygnęłam, ale udało mi się go od tej myśli odwieść. Co on od Lusta się uczy czy co? Muszę go pilnować chyba.

Time skip

-Night orientuj się!

Rzuciłam w jego stronę jedną z swoich śnieżek, które zrobiłam, aby po wnerwiać niektórych czy powalczyć z innymi. Nightmare i tak nie był moją pierwszą ofiarą. Gdy się odwrócił oberwał śnieżką w twarz. Jednak nie rzuciłam mocno. Na jego wyraz uśmiechnęłam się niezręcznie.

NM-Nie zrobiłaś tego co? Mam taką nadzieję, bo wtedy by było z tobą źle~

-E-E-E-Emmmmmm....RUN FOR YOUR LIVE!

Rzuciłam się do ucieczki, krzycząc na całe gardło. Wiecie przykładowo "JA NIE CHCĘ UMIERAĆ!" Oczywiście śmiejąc się, ale i tak krzyczałam. Po jakimś czasie poczułam coś na swojej kostce, przez co się wywaliłam twarzą na śnieg. 

NM-Dzięki Error. A teraz...

Już chciałam się ruszyć do dalszej ucieczki, jednak za późno. Poczułam jakiś ciężar na plecach przez co tym bardziej nie mogłam się ruszać. 

-POMOCY! 

NM-Chyba ci nie pomogą. Ink'iem zajął się Error, Dream'em Cross, a Blue Dust, więc niestety albo stety jesteś na mojej łasce moja droga.

-KAITO! 

Użyłam w ten krzyk całej swojej siły jako Alfa. Od razu się pojawił obok nas i stał jak na baczność. Jednak oprzytomniał, gdy tylko spojrzał na Nightmare'a. A już myślałam, że się uda. To nie! 

-Kaito jako Alfa rozkazuję ci mi pomóc!

Znowu na chwilę miał mglisty wzrok, ale potem znowu wróciło do normy i tak cały czas

Kaito-Siostra. Błagam cię nie używaj te sztuczki, bo aż głowa boli

Odszedł z ręką na swojej głowie. Jedyne co mi zostało, to zacząć się wiercić, co oczywiście zrobiłam. Nawet jak nie najlepiej mi to szło to i tak próbowałam. Po kilku minutach się poddałam.

-Ehh...Poddaję się. Zejdź ze mnie.

NM- Hmmmm. Zastanowię się. Odpowiedź brzmi....Znaj łaskę pana. 

Kiedy ze mnie zszedł, ja podniosłam się do pionu nieco otrzepując z śniegu, aż nie oberwałam śnieżką i potem kolejną i kolejną. Night zaczął się śmiać, a ja tylko odwróciłam się w tamtą stronę z mordem w oczach i zmieniłam formę.

Howl- O szlag. Epic chyba przegięliśmy

Epic- Właśnie widzę bro...No to pozostaje nam....WIAĆ!

-WRACAĆ MI TUTAJ!

Ruszyłam w ich stronę i skończyło się na tym, że obu wzięłam za kołnierz do domu. Howl mógł mieć tą moc od Night'a, ale jak jestem wkurzona i to tak na maksa to wie, że lepiej mnie nie dotykać bo mogę poparzyć. Nie dosłownie, ale czasami używam tego swego ognia. Wygoniłam ich do środka domu i potem zostałam już w środku. 

Epic- Ona nas nie zabije mam rację stary?

Howl- Lepiej siedź cicho i nie podsuwaj jej pomysłu

Epic- Ale to ty jesteś w Bad guys

Howl- I? Siedź już cicho bo na serio to zrobi

 Założyłam ramiona na piersi i zaczęłam tupać stopą. Oj wkurzona byłam. Dobrze, że Reaper nie dał mi kosy jako prezent, bo bym im te głowy ucięła. Nie żebym nie potrafiła tego zrobić bez niej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro