Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17.01 (!!!)

To samo co z rozdziałem 31.12!!! Lemon ahead. Możliwe strong lemon xD

>>>>>>>>>>>>

Powiem tak. Gdyby nie mój braciszek Anlio, to ja już dawno bym skończyła w pokoju Night'a i to byłby dobry tydzień, zanim by mnie wypuścił. Nadal pamiętam co ostatnio się działo. Skończyłam z malinką na szyi. Z kolejną nie mam zamiaru kończyć. Chociaż i tak pewnie nie tylko to malinka by była. Niby wtedy nad sobą panował, ale teraz nie wiem jak to będzie. Dlatego tym bardziej uciekam takim osóbkom jak...Celia, Atsuko, Kaito, Howl, Error, ogólnie wszyscy z Bad guys, bo nie chce mi się wymieniać. Tak wiem. Leniwa teraz jestem. No ale patrzcie. To mój pierwszy tydzień ferii, a za chwilę będzie drugi ostatni. Ja chcę dotrwać cało do szkoły. Tylko teraz mam problem. Jak mu nie przejdzie przez ten tydzień ta Ruja, to będzie się jeszcze trochę ciągnąć, a gdyby mi wtedy nie wytłumaczył historii, to bym zawaliła. Czyli i tak i tak będę musiała tam do niego iść. Czy to po dobroci, czy siłą. Czemu życie mnie nienawidzi...Gdybym wiedziała, kto jeszcze umie w miarę historię, to bym poprosiła o pomoc z tym przedmiotem szatana. Ta przedmiot szatana a jednak się wzięło rozszerzenie z niego. W każdym razie...On mi pomógł z moją rują. Muszę jakoś mu się odwdzięczyć za to...UGH! Czemu mnie nagle takie myśli naszły! AAAAAA! I jeszcze mój ogon macha. Odciąć się go nie da i wolałabym jednak nie. Jak się wymęczyłam, gdy on się pojawiał, po tym ugryzieniu Kaito to teraz nie pozwolę go tak łatwo tknąć. Nightmare to co innego. On i tak by to zrobił, nawet bez mojej zgody. Nie żeby nie robił. W każdym razie...Muszę jakoś pozbyć się jego rui i czy tego chcę czy nie...Na razie na to jest tylko jeden sposób. Why...Wzięłam głęboki wdech i pierwsze co...Iść się pożegnać z paroma osobami, bo zapewne mnie nie wypuści, aż mu nie przejdzie. No to...Do pokoju Anlio najpierw. W miarę szybko tam dotarłam i potem tylko wejść bez pukania. I tak pewnie słucha muzyki. No i się nie myliłam. Zdjęłam jego słuchawki, na co ten na mnie spojrzał nieco zaskoczony.

Anlio- Stało się coś?

-Tak. Muszę iść do Nightmare'a, a wiesz co się z tym wiąże

Anlio- Czy ciebie powaliło?! Nie pozwalam!!

-Po pierwsze jestem dorosła, po drugie...Potrzebuję jego pomocy z historią. A jeśli nie pozbędę się jego rui teraz to zawalę pierwszy sprawdzian w drugim semestrze!

Anlio- Ja ci mogę z tym pomóc!

-Ta? To opowiedz mi o rewolucji miejskiej z czasów średniowiecznych, lub o konflikcie władzy z kościołem.

Chwilę się zawiesił i nie wiedział co powiedzieć.

-Tak jak myślałam. Słuchaj Night to mój chłopak. Poza tym pomógł mi z moją rują w sylwestra i chcę mu jakoś się odpłacić. Nawet jak to zakończy się TYM. 

Anlio-Ehhh...Jesteś tego pewna w stu procentach?

-Tak! Tylko ktoś musi mnie do niego wywalić...Sama nie pójdę

Anlio- Ja tego nie zrobię.

-Wiem wiem. Kogoś innego chcę poprosić. Ale masz nie ingerować. Trzeba to zrobić, czy tego chcę czy nie. Nie mam zamiaru o 18 iść na poprawkę potem

Po jakieś tam chwili wyszyłam z pokoju i potem skierowałam się do jednego dobrze znanego mi pokoju. Celia z chęcią pewnie mnie wywali do niego jak ma TEN czas. Tylko abym potem nie żałowała tej dezycji. Kiedy stałam przed drzwiami dziewczyny, wzięłam głęboki wdech. Oczywiście bez pukania. Grzeczną dziewczyną co tylko zasady dobrego zachowania zna to nie jestem.

-Celia potrzebuję twojej pomocy

Celia- no słucham. Co takiego się stało

Odwróciłam głowę w inną stronę i coś wymamrotałam. Oczywiście to była ta prośba.

Celia- Nie słyszałaaaaam

-Heh...z racji że Nightmare ostatnio mi pomógł z historią...a teraz ma ruję...chcę mu pomóc jej się pozbyć...i...wywalisz mnie do niego...nie wierzę, że to mówię...

Chwilę była cisza, aż nie usłyszałam jej szatańskiego śmiechu. Aż mnie ciarki przeszły przez cały kręgosłup. Nie licząc ogona. Ten stał teraz jak na baczność. Powoli odwróciłam się w kierunku dziewczyny, ale jej tam nie było. Przełknęłam swoją ślinę i po chwili poczułam jakieś szarpnięcie za kołnierz mojej bluzki. Teraz powoli zaczęłam żałować swojej decyzji. Po jakimś czasie zatrzymała się, nadal trzymając mnie za bluzkę i zaczęła nawalać w drzwi.

Celia- Nightmare otwieraj! Do cholery! Mam ochotniczkę na niezłe ruchańsko! (co ty ze mną babo jedna robisz xD)

Na te jej słowa zrobiłam się cała czerwona na twarzy. Prawie taki sam kolor jak moje włosy. Schowałam swoją twarz aż po nos w swoją bluzkę i nic się nie odzywałam. No może poza jedną kwestią.

-M-Musiałaś w taki sposób?

Potem już byłam cicho aż nie usłyszałam głosu tamtej ośmiornicy. No to wtedy mi uszy opadły i trochę drgnęły. Ta mój organizm już wie co się zaraz stanie. Zaczynam żałować tego pomysłu.

NM- No proszę~ Dziękuję ci, że ją przyprowadziłaś

Celia- Sama chciała, więc proszę

Puściła mój kołnierz, ale po chwili poczułam mackę na tali, z czego końcówka znalazła sobie miejsce na moich plecach pod koszulką.

NM- Tym lepiej dla mnie~ nie wiem kiedy ją wypuszczę, ale nie obiecuję, że to będzie szybko

Celia- Wszystko jedno. Miłej zabawy~ nie przeszkadzam wam~

Zerknęłam na nią jak już szła do siebie do pokoju, a ja no cóż... Zostałam wciągnięta do pokoju i szybko znalazłam się na jego łóżku, a on nade mną. Czemu ja na taki pomysł wpadłam? Heh...teraz nie mam ucieczki.

NM- Powiem ci tak, że wiedziałem, że i tak wylądujesz u mnie. Wcześniej czy później~

-Jasne jasne. Ja bym na twoim miejscu taka pewna nie była.

Ten zaczął gryźć mnie po szyi, przez co ledwo wstrzymywałam jęk.

NM- A ja tak~ łatwo cię przewidzieć~

-Tia tia.

Złapałam obiema dłońmi jego policzki i nieco odciągnęłam od mojej szyi. I tak na razie mi tych śladów gryzienia wystarczy.

-Ale to ja dzisiaj jestem górą~

Przez ten moment jego zaskoczenia znalazłam się nad nim. W końcu moja kolej teraz. I nie mam zamiaru iść lekko ani też grzecznie. Jak on czasami mnie drażni, to dopilnuje aby dziś to on miał za swoje. I to będzie chyba najbezpieczniejsza zemsta dla mnie. Siedziałam nieco wyżej od jego tali. Nieco się nachyliłam do niego.

-Jak ty pomogłeś mi podczas mojej rui, tak ja pomogę tobie teraz~ Ale nie myśl, że będę taka grzeczna jak wtedy~

NM- No proszę...Nie wiedziałem, że moja dziewczyna potrafi pokazać pazury~

Oberwałam w swój prawy pośladek. Myśli, że mnie złamie i on przejmie dominację. Takiego wała jak podziemie całe. Aby mu nieco uprzykrzyć, ruszyłam się gwałtownie do tyłu, przez co nieco poruszyłam jego członkiem. Ten nieco szerzej otworzył oczy i nieco zarumienił. Ja tylko uśmiechnęłam się cwanie. Tia. Nie poznaję teraz siebie. Jakby albo jakieś zaklęcie zmieniające osobowość, albo tak jak z Blue. Niby grzeczny i słodziak, a w środku taki do końca nie musi być (Ja tą książkę co mi gadzino jedna wysłałaś przeczytałam dziś)

-Tak jak mówiłam to ja dziś rządzę~ I nie pozwolę ci tak łatwo odebrać dominacji. 

Może nie do końca umiem kontrolować swój ogon, jeśli chodzi o machanie, gdy coś mi się podoba, lub jestem szczęśliwa, ale przywalić w pionie to tyle potrafię. I to właśnie zrobiłam, na co ten jeszcze bardziej się zarumienił. Teraz na serio jakbym wymieniła się z Nightem osobowościami. Lub pokazywała tą ciemniejszą stronę mnie. Chyba dopiero po jakimś czasie drażnienia się z nim, zaczęłam zdejmować jego koszulkę itp, zostawiając go tylko w bokserkach, w których było już widać, jaką on ma erekcję. Ten się nie patyczkował, bo prawie od razu zostałam tylko w bieliźnie. Ja mu zaraz pokaże co ja potrafię zrobić za te rozerwane ciuchy.

-Night! 

Warknęłam w jego stronę, na co ten tylko uśmiechnął się niewinnie, jakby nie wiedział co mam na myśli. Oj tak to my bawić się nie będziemy. Złapałam za jego członka przez bokserki i nieco ścisnęłam, na co ten szeroko otworzył oczy.

NM- Załatwię potem

Spojrzałam na niego nieco z góry. Niech się cieszy, że na razie mam tą twarz a nie inną. W sensie charakter, ale wiadomo o co mi chodziło. 

-Powiem ci tak...Od tamtej pełni nie jestem tą samą wilczycą co wcześniej kochany~

NM- Właśnie widzę~ 

Ta czuję się, jakby to teraz było, że ja i on mamy ruję. Ale u mnie jeszcze troszkę czasu do niej. Odkleiłam ten swój plaster i tylko przykleiłam go do swojego ramienia, aby go potem nie zgubić. Jak on wie jak wygląda mój znak alfy, to czemu go nie pokazać. I tak nie mam przed nim co ukryć. Prędzej przeszłość, ale tego do końca wiedzieć nie musi. Powoli zdjęłam jego bokserki i potem zaczęłam się z nim droczyć. Wiedzie...Tylko główka do ust itp. Słyszałam jego ciche jęknięcia, co tylko mnie nakręcało, aby się z nim podroczyć. Skoro raz to on mnie zmuszał, abym prosiła, albo błagała, to teraz pora na mnie. Chwilę jeszcze to tak trwało, aż nie zauważyłam jak jego jedna macka, nie powędrowała w moje dolne partie i pozbyła się mojej bielizny. Tutaj nieco się zawiesiłam i wracała ta stara ja, co wykorzystał. Po chwili moje obie nogi były unieruchomione przez jego macki. Jednak nie mogłam mu teraz pozwolić przejąć kontroli. Przestałam się droczyć i tylko wzięłam całą jego męskość do ust (Ja tu umieram teraz! Początkowo pewna siebie a teraz umieram!) I od razu na maksa, a nie powoli i spokojnie. Znowu słyszałam jego pojękiwania, a uścisk na nogach stał się luźniejszy. Teraz wiedziałam, że znowu to ja wygrywam. Kiedy wyczułam, że zaczyna powoli dochodzić i kiedy już miało się to stać, to wyjęłam go z ust i uśmiechnęłam się szatańsko. Ten chwilę patrzył się zaskoczony, aż mu to jego granatowe (Czasami na artach bywało ciemnozielone, ale u mnie granatowe) oczko zniknęło. Był wkurzony. Uśmiechnęłam się niewinnie tak samo jak on wcześniej, ale nieco się obawiałam, co on zrobi. Po chwili poczułam mackę, na swoich nadgarstkach, które uniósł ponad moją głowę i byłam znowu pod nim.

NM- Oj pożałujesz tego kochanie~ Sprawię, że jedyną rzeczą, jaką będziesz w stanie powiedzieć, to będzie tylko i wyłącznie moje imię~ 

Teraz nieco się przeraziłam. To oznaczało, że mam przechlapane. I nawet błaganie go nie udobrucha. Po chwili poczułam jedną mackę przy moim wejściu. Zrobiłam się cała czerwona i cicho pojękiwałam i nawet szybciej oddychałam. On pamięta, że ja raz prosiłam, aby macek nie używał przy tym i teraz chyba ma zamiar w końcu zrobić to co chciał. 

-N-Night c-cze...NYAAA! 

I to zrobił. Że też się nie powstrzymałam, z tym krzyknięciem. Przecież mogli mnie usłyszeć. Przegryzłam swoją dolną wargę, aby więcej już tak nie krzyknąć, aż ten nachylił się do mojego ucha.

NM- Możesz krzyczeć ile chcesz~ Nie po to znalazłem zaklęcie, aby wyciszyć pokój, tak abym tylko ja mógł cię słyszeć~ Wiec krzycz ile chcesz~ 

Zapamiętać na potem. Nie wnerwiać go w taki sposób, szczególnie kiedy ma ruję. Chociaż czasami zachowuje się jakby miał co dzień ruję. Ale nawet jak to mi powiedział, to i tak jakoś starałam się zachować ciszę, kiedy on mnie drażnił tą macką we mnie. Wyjął ją, zanim doszedłem, na co przeciągle jęknęłam.

NM- Teraz jesteśmy kwita~ Ale to jeszcze nie koniec~ 

Bez ostrzeżenia we mnie wszedł, ale nie macką. Za każdym razem jak to się robiło, to tak jakby za każdym razem to był mój pierwszy raz. Tylko tym razem nawet nie czekał aż się przyzwyczaję, tylko od razu zaczął się poruszać. Pojękiwałam, a czasami krzyczałam z bólu jak i możliwe przyjemności, aż się nie przyzwyczaiłam. Kiedy znowu poczułam formowanie knotu, to coś udało mi się wysapać.

-N-Night...

NM-Wiem. Ja też.... Powiedz moje imię (AUTORKA ZA DUŻO LEMONÓW CZYTA!!!!)

-N-Nightmare!

NM-Nie słyszałem~

-Nightmare!!

NM-Głośniej!

-NIGHTMARE!

I ja i on puścił to wstrzymywanie i doszliśmy...I kolejne zdenerwowanie...Nie zabezpieczył się! UGH! Ja go uduszę! Ten zaczął się cicho śmiać i ze mnie wyszedł. 

NM-To jeszcze nie koniec z tobą~ Czyja jesteś?~ (*Death sound*)

-N-Nightmare

Powiedziałam, między łapaniem oddechu, aż nie złączył nas w pocałunku i znowu on przejął kontrolę. Coś czuję, że jeszcze przez jakiś czas mnie nie wypuści. Może jednak ta decyzja nie była taka zła. Przynajmniej się trochę zemściłam. Nawet jak miejscami siebie nie poznawałam

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro