Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10.01

Pozdrowionka z szkoły XD a na górze nowy wygląd na 2020 rok

>>>>>>>>>>>>>

-Dzięki brat. Ale wiesz, że nie musisz się stresować? Załatwię to szybko i wrócę

Kaito- Wiem, ale chodzi mi o to że obawiam się twojego chłopaka. Kto wie co on zrobi.

-Dlatego twoim zadaniem jest mu jakąś niewinną gadkę wlepić. Nie może wpaść w trakcie walki, jeśli do niej dojdzie.

Ten tylko cicho westchnął. Aktualnie byłam w jego pokoju i było gdzieś tak po 22. Po szkole od razu na chwilę położyłam się spać i potem udałam na wieczór to samo. A tak na prawdę czekałam, aż reszta zaśnie i potem cichaczem do Kaito. A trochę drogi do niego mam z swojego pokoju, więc było trochę ciężko. Na szczęście nie mijałam pokoju Night'a. Celi tak, ale ona o wszystkim wie. Trochę z nią ćwiczyłam, więc mam większą pewność siebie. Jestem z bad guys i nie pozwolę się pokonać lub zabić. Zanim wyszłam oknem, oczywiście przytuliłam swojego brata i chyba zrobiłam coś czego nigdy nie miałam zamiaru zrobić. Złapałam za koniec swego plastra i oddałam go swojemu bratu. Jak zobaczył na moim policzku to czarne serce, szeroko otworzył oczy i to samo usta. Przewróciłam oczami i przybrałam na razie swoją drugą formę.

-Trzymaj ten plaster aż nie wrócę. Niech tamci wiedzą z kim mają do czynienia.

Kaito- A jeśli Nightmare zobaczy?

-Najpierw gadka szmatka a potem po prostu powiedz, że przemiana i tyle.

I po tych słowach wyleciałam z pomieszczenia. Wylądowałam dopiero w lesie i zmieniłam formę na swoją normalną. Szczerze? Nie wiem jak ta cała przemiana w zwierze wygląda. Ale chyba za chwilę się dowiem. Pierwsze co...jakieś głosy. Nadstawiłam uszu i wsłuchiwałam się. Potem nieco przyklęknęłam. Tak aby łatwo mnie nie było widać. Czekałam...Kiedy coś się pojawiło wyskoczyłam i kolejne zaskoczenie...nie widziałam swoich dłoni a czerwone łapy. Nieco się zaskoczyłam...DOBRA! Nie nieco a BARDZO!

-No proszę...To o ciebie im wszystkim chodziło.

-Huh?!

Odskoczyłam nieco i teraz mogłam się nieco przyjrzeć. Szarawy wilk z ciemniejszymi łapami i uszami.

-Cóż...może bez zbędnego gadania! Bo nie po to tu jestem

Skoczył w moim kierunku pokazując swoje kły, a ja odskoczyłam jak ten tchórz. Ugh...starałam się go zaatakować ale jedyne co mi się udało to ugryźć go w łape. Jak tak smakuje wilcze mięso to ja podziękuję. Jak Horror może jeść przykładowo mięso człowieka? Jak mnie już wilcze nie kusi. Ale chyba nieco się wkurzył na mój ruch.

Time skip (Wolałam pominąć bo by było za dużo krwii. Dam końcówkę walki i powrót)

Trzymałam swoją łapę na gardle tego całego wilczura. Byłam nieźle pogryziona i ranna, a z tych większych leciała mi jeszcze krew, ale nie zwracałam na to uwagi. Może Celia albo moja siostra znają jakieś zaklęcie lecznicze. Ale potem zapytam. Teraz miałam ważniejsze rzeczy do roboty. Przycisnęłam łapę i warcząc powiedziałam.

-Jakieś ostatnie życzenie szczeniaku?

-Po...prostu...to...zrób...

Niby początkowo chciałam mu darować i odpuścić, ale....to była moja stara cząstka. Podniosłam jedną łapę do góry i naszykowałam pazury, ale znowu się zawahałam. Nie mogę się teraz dać temu. To jest albo zabij albo bądź zabitym. Przycisnęłam początkowo mocniej swoje powieki, ale ostatecznie zamachnęłam i już było po sprawie. To było nawet fajne uczucie. Nie licząc tamtego wahania się. Po chwili po tamtym nie było już śladu. Chwilę jeszcze stałam w tamtym miejscu, aż nie ruszyłam biegiem aby wyjść z tego lasu. Kiedy byłam już poza nim usłyszałam czyjś znany mi głos. Ja go chyba zabiję.

Howl- I jak uczucia? Widziałem całą walkę.

-Ty chyba sam dobrze wiesz o tym Howl.

Howl- Yup. Ale u mnie to była inna historia

Zeskoczył z gałęzi drzewa i wylądował naprzeciwko mnie. Te jasniejsze fragmenty jego bluzy nieco emitowały światło przez pełnie. Że ja go wcześniej nie dojrzałam. Przecież to łatwo dojrzeć.

Howl- Daj mi spróbować. Lepiej aby Nightmare cię w takim stanie nie widział.

Położył mi dłoń na głowie, wcześniej nieco kucając. Poczułam się nieco dziwnie, ale te mniejsze rany się zagoiły, tylko te większe zostawiły jakieś tam ślady.

Howl-Fuj...umyj zęby jak wrócimy co? Co to ma być za krew do cholery?

-No chyba nie moja co! Zaraz...muszę coś jeszcze zrobić.

Howl- Ciekawe co.

-Oj synek synek.

Howl- Mówiłem coś o tym!

Wysyczał przez zaciśnięte zęby. Uwielbiam go tak droczyć. Ale to Celia z tym zaczęła. Ale czy on ma coś wspólnego ze mną? Dobra ma to jedno oko niebieskie jak moje, a ta forma jak u Night'a ale to nic nie oznacza. Charakterków to my chyba podobnych nie mamy. W każdym razie...cicho westchnęłam i nieco ruszyłam do przodu i zerknęłam w górę. Obiecałam to mu i dotrzymam słowa...wzięłam głęboki wdech i głowa do dołu a potem do góry z głośnym wykiem. Chwila... Podczas tej pełni mieli się starsze alfy pokazać. Czy ta co mnie zaatakowała to był jeden z nich? Chyba....YEAH! No to teraz inne będą się mnie bać i jak coś to słuchać. Na tym mi zależało. Zmieniłam się z powrotem w siebie, ale ledwo co utrzymałam na nogach. Howl w porę mnie złapał.

Howl- nie trać mi tu przytomności stara. Jak to powiedzieć w waszym języku...Ojciec mnie zabije jak wrócisz w takim stanie matka.

Mimowolnie się zaśmiałam na te jego słowa.

-Jasne jasne. Aż tak się ojca boisz? Bierz przykład z matki! Widzisz jak stara mamuśka sobie radzi z nim.

NM- Oj radzi radzi. Ale z wkurzaniem!

Ja i Howl odwróciliśmy się powoli w tamtą stronę z lekkim przerażeniem i wiadomo kogo tam dojrzeliśmy. Przełknęłam głośno swoją ślinę i tylko wymieniłam z Howl'em porozumiewawcze spojrzenie.

Howl/ja- W NOGI!!!

On się automatycznie gdzieś teleportował, ale ja takiego farta bie miałam. Mam na myśli teleportację. Po prostu przybrałam tamtą formę wilka i ile sił w łapach zwiałam.

-ŻYWCEM MNIE NIE WEŹMIESZ!

NM- Nie byłbym tego taki pewien!

Ominęłam jakoś jego mackę i to samo kolejną i kolejną. Działałam na instynkt. Aż mnie nie zawiódł. W końcu mnie złapał i gdy tylko miałam swoją prawdziwą formę to zakryłam policzek jedną ręką. Teraz wisiałam do góry nogami naprzeciwko twarzy Night'a.

NM- Powiedz mi skąd ja wiedziałem, że wymyślisz coś takiego? Teraz wracamy do domu i zajmę się tymi ranami. Howl nie ma za dużej mocy jeśli o to chodzi.

-Na serio jak ojciec się zachowujesz.

NM- A kto wie czy nim nie zostanę wkrótce. Nie myśl, że ci odpuszczę po dzisiejszym.

-No ale...no ale...ja na razie jestem po walce i...i nie mogę się przemęczać tak bardzo.

NM- przemęczać? Pfff..hahahhahha! Oj...dlaczego się zakochałem w tym charakterku i nie tylko.

Poczułam coś ciepłego na swoim nosie na co się zarumieniłam, aż nie poczułam macki na nadgarstku.

NM- A co tam ukrywamy?~

-N-Nic wielkiego.

NM- Oj pokaż. Śmiać się nie będę.

Chwilę nad tym myślałam, aż się nie zgodziłam i sama nieco odsunęłam dłoni. Jego reakcja była nieco taka sama jak Kaito, ale nie aż taka duża.

NM- Czemu je ukrywasz?

-Po prostu nie chciałam od razu się wydawać innym wilkołakom jakie jest moje znamie alfy i tyle.

NM- Mhmmm. Uznajmy, że ci wierzę. Dobra. Wracajmy

Po chwili już byłam w swoim pokoju i Night tylko mnie położył, a potem położył się obok mnie.

NM- Teraz mam cię na oku. Ale też chcę być pierwszym z życzeniami jutro.

-Night...to miło z twojej strony. Ale nie tylko ja mam jutro urodziny.

NM- Racja. Howl też. A może sprawimy mu siostrzyczkę

-Ty już za bardzo się w ten żart zaangażowałeś chyba. Nie ma mowy na razie. Będę mieć zaraz 18 lat!

Ten tylko przerzucił oczami a raczej okiem i musnął moje usta i położył swoją głowę na mojej.

NM- Śpij na razie. Jestem obok

Lekko się uśmiechnęłam i tylko się w niego wtuliłam i wypowiedziałam tamte dwa słowa, które wcześniej by mi przez gardło nie przeszło. Przez tamtą obietnicę, ale tak jak mówiłam wcześniej. Ona już nie ma siły. Chyba łatwo się domyślić jakie to słowa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro