Rozdział 6
Droga mijała im w całkowitej ciszy. Biegli w szyku już dwie godziny, nie zatrzymując się, przez co różowowłose były zmęczone, jednak przez niechęć do spotkania nieprzyjaznych shinobi nie narzekały.
Właśnie, dlatego, gdy w okolicy zaczęło pojawiać się coraz więcej kwiatów, a odgłosy rozmów i śmiechów zaczęły docierać do ich uszu, wyraźnie odetchnęli z ulgi. Skierowali się w stronę bramy, która była cała w różnokolorowych kwiatach. Przed nią stały dwie kobiety w pomarańczowych kimonach. Wyglądały na, bliźniaczki z tą różnicą, że jedna miała czarne, długie włosy, a drugiej były one przycięte lekko za uszy.
– Witamy w domu, panienko – odezwały się jednocześnie. – Naruto-dono! – krzyknęły zdziwione.
– Witam – odrzekł i kiwnął do nich głową. – Czy możecie zaprowadzić nas do Dana-san? – spytał.
– Oczywiście. Pan wyczekuje już z niecierpliwością pojawienia się panienki – powiedziała ta o krótkich włosach.
Konoszanie szli, rozglądając się po wiosce. Kolorowe budynki otoczone z każdej strony roślinami. Drzewa wiśni w rozkwicie, które ukazywały delikatnie różowe kwiaty. Nawet fontanna na głównym placu, przez który przechodzili, miała wyrzeźbione róże i tulipany, a na jej wodzie pływały lilie wodne. Ludzie uśmiechnięci, ubrani w różnokolorowe stroje, najczęściej kimona. Zresztą, dziewięćdziesiąt procent populacji Kraju Wiru, którą spotkali, nosiło tradycyjne stroje.
Mieszkańcy, zauważając Hane i Naruto, witali się z nimi skinieniem głowy, a do ich towarzyszy wysyłali szerokie, miłe uśmiechy.
W końcu pojawili się przed największym budynkiem w wiosce. Nie miał on może rozmiarów Budynku Administracyjnego w Konosze, ale tutaj z pewnością przyciągał wzrok. Weszli do niego, wchodząc po krętych schodach. Oczywiście i tu nie zabrakło kolorów i kwiatów.
Kakashi zapukał do drzwi, a słysząc pozwolenie, otworzył je i wszedł do środka.
Za biurkiem siedział mężczyzna o dziwacznym wyglądzie. Różowe włosy i broda, w której znajdowały się stokrotki, sprawiły, że jōnin, Sasuke i Sakura stanęli w miejscu.
Naruto jednak nie przejmując się lekkim zamieszaniem, podszedł do Dana, który zauważając gości, od razu wstał.
– Hokage-sama nie zawiódł mnie – odparł, zerkając na Hatake. – Przydzielił jednego z najlepszych shinobi do ochrony mojej córki. Miło mi poznać Kopiującego Ninje.
– Mi również miło – odpowiedział srebrnowłosy lekko zażenowany.
– Dziwi mnie jednak twoja obecność tutaj, Naruto-dono. – Podszedł bliżej gości i przytulił córkę.
– Aktualnie mieszkam w Konosze – wytłumaczył.
– A więc tradycji stało się zadość. – Klasnął w dłonie.
– Co ważniejsze, słyszałem o sytuacji – zaczął blondyn spokojnie. W oczach czterdziestolatka pojawił się ból. – Proszę wiedzieć, że nie zostawimy tego w taki sposób.
– Dziękuję – wyszeptał.
– Czy mogę użyć jednego z ptaków, aby wysłać wiadomość do Hokage? – spytał się Kakashi, zmieniając temat. Zazwyczaj użyłby do tego psów, z którymi miał kontrakt, jednak dystans był oddzielony wodą, a na dodatek ptaki Kraju Wiru były uważane za jedne z najszybszych.
– Oczywiście. Kunihiko zaprowadzi cię na miejsce. Przykro mi, ale teraz mam ogrom pracy. – Zerknął na stertę papierów.
– Przepraszam, że w takim momencie, ale możemy chwilę porozmawiać? – spytał Naruto.
– Oczywiście. Dla panicza zawsze znajdę czas.
Sasuke i Sakura zostali w towarzystwie Kōjiego. Brązowooki miał za zadanie zaprowadzić ich do domu, w którym zakwaterował ich przywódca Wioski Kwiatów. Hana razem z Kamoru oddaliła się od nich chwilę temu, tłumacząc się chęcią zobaczenia swojej matki.
– To dom, w którym zatrzymuje się delegacja z Wioski Wiru – powiedział i pokazał na duży, biały budynek. – Na piętrze są sypialnie, więc wybierzcie sobie jakiś pokój. Radzę nie próbować otworzyć drzwi, na których są namalowane znaki. Zresztą i tak wam się to nie uda. Spokojnie. Sypialni jest mnóstwo, więc na pewno coś wybierzecie. – Zaśmiał się, zostawiając geninów z kluczami.
Para weszła zdziwiona zachowaniem shinobi. Naprzeciwko znajdowały się schody, które na małym półpiętrze rozchodziły się w dwie strony. Mogli też zauważyć salon, który nie był przedzielony żadną ścianą, znajdujący się w lewym kącie. Mimo wielu kolorów wszystko do siebie pasowało dzięki białym meblom, które wszytko tonowały. Piękny zapach róż rozchodził się po całym budynku, a z oszklonej jadalni widać było ogród.
Rozdzielili się, wybierając pokoje. Sakura była bardzo ciekawa, co kryła sypialnia ze znakami, więc mimo ostrzeżeń brązowookiego złapała za klamkę. Próbowała je otworzyć, jednak nic to nie dało. Spojrzała pod dłoń, gdzie powinna znajdować się dziurka na klucz. Nie było jej tam jednak więc spróbowała jeszcze raz. Teraz czarne rysunki zalśniły czerwonym światłem, przez co przestraszona dziewczyna odskoczyła.
– Wychodzi na to, że są zablokowane jakąś techniką. – Usłyszała za sobą głos.
Sasuke stał z założonymi dłoniami na piersi i jak miał w zwyczaju, opierał się o ścianę.
– Pieczęć? – spytała.
Ten jednak nie odzywając się, zszedł po schodach na dół.
– Dzięki za odpowiedź – prychnęła.
Coraz częściej zdarzały jej się myśli, że Sasuke mimo swoich umiejętności i wyglądu, miał też dużo minusów. Może nie przy swoim bracie, ale często nie okazywał szacunku w stosunku do rówieśników. Rzadko, a może i nawet nigdy, nie przychodził też na spotkania, które planowała z kolegami z klasy.
Czarnowłosy zajrzał do lodówki, zauważając sporą ilość najróżniejszych owoców. Zabrał, więc banana, obierając go.
– Wiadomość wysłana – powiedział Kakashi, który wszedł do kuchni. – Gdzie Naruto? – zapytał, zauważając brak jednego z uczniów.
Lekko zaniepokojony rozejrzał się po pomieszczeniu, mając nadzieję, że gdzieś zauważy długie blond włosy. Niestety wszystko na nic.
– Jeszcze nie przyszedł – odparła Sakura, wchodząc. – Sensei, idź później wybrać sobie pokój – powiedziała i wyjaśniła mu całą sytuację, dodając przy okazji, do kogo należy dom.
– Więc o Naruto nie musimy się martwić – westchnął i usiadł na krześle. – Potem się rozejrzę.
– Sensei... – zaczęła różowowłosa. – Dlaczego każdy na tej wyspie tak szanuje Naruto-kun?
– To bardziej skomplikowane. Słyszałem mały urywek waszej rozmowy na statku z Haną i muszę dodać, że nie tylko na wyspie, ale prawdopodobnie na całym świecie tak jest – stwierdził. – Z jednej strony jego pochodzenie, dwa potężne klany, które żyją w jednej wiosce. Oczywiście istnieją przedstawiciele podwójnego pochodzenia, jednak tylko Naruto jest z Linii Głównej, a umiejętności, które przez to może mieć jedynie on, jest sporo i są one niezwykle potężne. Na dodatek klan Uzumaki jest w pewien sposób wspomniany w historii Konohy.
– Przez żonę Pierwszego? – spytała Sakura.
– I tak, i nie. Faktem jest, że pochodziła ona z Wioski Wiru, ale pomoc Uzushiogakure była na tyle wielka, że w Liściu, co rusz widać ich klan.
– Niby jak? – oburzył się ciemnooki.
– Znaki na kamizelkach shinobi Konohy nie przypominają wam czegoś?
– Jeden z rysunków na drzwiach i te na ubraniach Naruto wyglądają tak samo – stwierdziła różowowłosa po chwili zastanowienia.
– To znak klanowy Uzumakich. Od dawna mimo swojego położenia i braku większego zaangażowania w wojny Uzushiogakure jest uważane za najsilniejszą wioskę. Dodatkowo jest ona najstarszą z osad.
– A to nie Konoha została zbudowana jako pierwsza? – Nieśmiało spojrzała na nauczyciela.
– Oficjalnie tak, jednak to prawdopodobnie pradziadek Naruto w jakiś sposób pomógł Pierwszemu, jak i Madarze. Żona Pierwszego Hokage była kuzynką dziadka Naruto, więc była ona z Linii Bocznej. Jak również wiemy, to ona miała wiele wkładu w zbudowaniu Konohy, a dzięki wiedzy, jak powinna wyglądać osada, tworzenie Wioski Ukrytej w Liściach nie trwało długo.
– A o co chodzi z siłą? – dopytywała.
– Konoha jest na drugim miejscu, ale to też dzięki pomocy. Wioska Wiru często wysyła delegację po całym świecie i równie często trenuje shinobi z innych krajów, zdobywając przy tym nowe techniki. Mimo to nie jest o niej głośno przez umowy z Kage. Przez przeszłość Konoha ma specjalne poparcie. Dziadek Naruto, Tetsu Namikaze, uznawany jest za najsilniejszego żyjącego shinobi i dostał przydomek Boga Shinobi. Czwartego Hokage nie muszę wam przypominać. – Pokiwali głowami. – Jak wiecie to ojciec Naruto, uratował Liść dwanaście lat temu wraz ze swoją żoną. Wuj Naruto od strony ojca jest również niezwykle silny, a w swojej wiosce nazywają go Ochroniarzem Tajemnic. Jego ciotka Asami Uzumaki to najlepsza skradająca się kunoichi. Mamoru Uzumaki, drugi z przywódców, posiada wielkie zasięgi w pieczętowaniu i stworzył on nawet kilkadziesiąt tych, które shinobi używają teraz. Oczywiście niektóre zostały uproszczone. Dla tej wielkiej, silnej rodziny Naruto jest oczkiem w głowie. Przyszłością klanów. Tak, jak mówił wam Hokage, Naruto od małego uczył się wielu rzeczy. To kolejny powód. Ma niesamowitą, jak na swój wiek, wiedzę i umiejętności, które w wielu wioskach mógłby posiadać chūnin.
Hatake nie wspomniał o Dziewięcioogoniastym, który był ukryty w blondynie. Mimo wszystko to również w jakiś sposób wywierało wrażenie, dla przykładu na Kage.
Nim Sasuke czy Sakura odezwali się, główne drzwi otworzyły się, a przez łuk oddzielający kuchnię i hol można było zobaczyć długowłosego, który po chwili dosiadł się do drużyny.
– O czym rozmawiałeś z Danem-san, Naruto? – spytał się srebrnowłosy.
– Zaprosił nas na kolację, która będzie za kilka godzin i zaproponował, żebyśmy, zostali tu przez kilka dni – odpowiedział, zgarniając jabłko z pobliskiej miski. – Nic się tu nie zmieniło – powiedział jakby do siebie, rozglądając się po pomieszczeniu.
– Dobra dzieciaki – zaczął najstarszy i wstał gwałtownie. – Jeśli mamy trochę czasu, weźmiemy się za trening.
– Za domem jest małe pole treningowe – oznajmił niebieskooki, biorąc gryz owocu.
Wstali, więc i skierowali się we wskazaną przez chłopaka stronę. Kakashi zgarnął jeszcze przy okazji swoją książkę, a gdy byli już na miejscu, usiedli na ziemi.
– Co wiecie o chakrze? – spytał i spojrzał na geninów.
– Jest ona niezbędna nawet do podstawowych technik... – zaczęła Sakura.
– Coś o nich? – ciągnął dalej. Widząc jednak brak zrozumienia na twarzach konoszan, zwrócił się do blondyna. – Możesz coś do tego dodać, Naruto?
– Podstawowe techniki polegają na formowaniu fizycznej energii, czyli shintai enerugi, znajdującej się w każdej komórce ciała oraz duchowej energii, którą nazywamy zaś seishin enerugi, uzyskanej z ćwiczeń i doświadczenia – wyrecytował, mając wciąż zamknięte oczy. Nie widział, więc ich zszokowanych twarzy.
– A ty, co? Książka? – spytał Uchiha, poprawiając się na ziemi. Właśnie zaczął żałować swojego uciekania od biblioteki, kiedy było to tylko możliwe.
– Dobrze Naruto – przyznał Kakashi. – Czy możesz powiedzieć coś o uformowaniu?
– Kiedy chakra zostaje uformowana, może zostać skierowana układem krążenia chakry, który jest podobny do układu krwionośnego, do dowolnego punktu tenketsu. – Znów po chwili ciszy mogli usłyszeć głos blondyna. – Jest ich trzysta sześćdziesiąt jeden, z czego głównych jest sześćdziesiąt cztery.
– Główne punkty mogą zobaczyć użytkownicy Byakugana – dodał Kakashi. – Jedna z waszych koleżanek ma takie możliwości, dzięki czemu może, uderzając je, zablokować dopływ chakry przeciwnika.
– Czy jest możliwość, aby zablokować chakrę bez Byakugana? – spytał zaciekawiony Sasuke.
Co jak co, ale taka umiejętności na pewno jest bardzo przydatna.
– Nauczenie się idealnego położenia wszystkich sześćdziesięciu czterech punktów. Nie jest to jednak łatwe nawet dla wyszkolonego shinobi – odpowiedział srebrnowłosy, spoglądając na długowłosego, którego oczy wciąż pozostały zamknięte. Widać jednak, że chłopak słuchał go, ponieważ co jakiś czas jōnin mógł zauważyć lekkie ruchy. – Znam kilka tych najłatwiejszych punktów – dodał po chwili. – Naruto, wstań, proszę.
Blondyn zdziwiony w końcu otworzył oczy, jednak zrobił to, o co został poproszony.
– Wy też wstańcie – zwrócił się do pozostałej dwójki. – Waszym zadaniem jest dotknięcie Naruto w miejscach, gdzie znajdują się główne punkty chakry. Może pomóc wam w tym znajomość umiejscowienia różnych organów. Te tenketsu, które ja znam, znajdują się właśnie w tych miejscach.
Genini spojrzeli zdziwieni na nauczyciela. Sakura zarumieniona podeszła do chłopaka. Blondyn stał jednak niewzruszony.
– Jeśli nie masz pojęcia, dotknij losowych miejsc – odparł Kakashi, wiedząc, że dziewczyna nie wie, od czego zacząć. – Pamiętajcie, że minimalna różnica może mieć wielkie znaczenie.
Zielonooka zaczęła od najważniejszego, jej zdaniem, obszaru. Dotykała okolic serca, aż za ósmym razem, stojący niczym posąg, chłopak zareagował, łapiąc jej palec. Na szczęście w delikatny sposób.
– O! Widzę, że mamy kogoś, kto zna tenketsu – udał zdziwionego Kakashi, w duchu śmiał się jednak. – Ostatni cios był idealnie wycelowany w jeden z głównych.
Chłopak puścił palec różowowłosej.
– Dobra. A teraz kolej Sasuke – zawołał srebrnowłosy.
Ciemnooki pełen determinacji celował swoim palcem w organy. Udało mu się znaleźć dwa punkty, jednak, jak i wcześniej, blondyn zatrzymał ciosy kilka milimetrów przed dotknięciem.
Naruto zaczął w duchu wyklinać sam siebie za wyrobienie odruchu bronienia tenketsu. Naprawdę nie chciał zatrzymywać rówieśników, jednak dłonie same pędziły w stronę ważnych części ciała, aby je zakryć. Przypomniał sobie dziesięciogodzinne treningi bez ani sekundy przerwy.
– Jak widać to naprawdę trudne do zapamiętania – spuentował Hatake. – W walce nie moglibyście pomylić się ani razu, bo dałoby to czas na reakcję waszemu przeciwnikowi. Dodatkowo trzeba zrobić to kilkanaście razy szybciej bez głębszego zastanowienia. Możecie usiąść.
– Czyli Naruto-kun, znasz położenie tenketsu? – zapytała Haruno. Blondyn jedynie kiwnął głową lekko zrezygnowany.
– Dobrze. Powiedzcie mi coś o ręcznych pieczęciach – zmienił temat Kakashi.
– Używane są do prawie wszystkich jutsu. Jest ich trzynaście. Są to Zająć, Koń, Ptak, Tygrys, Małpa, Smok, Dzik, Wąż, Żółw, Baran, Szczur, Pies i Wół – tym razem odezwał się Sasuke.
– Czy możemy stworzyć techniki bez pieczęci? – spytał srebrnowłosy i spojrzał na niebieskookiego. – Naruto?
– Doświadczony shinobi, który dobrze kontruje chakrę i jest obyty ze swoimi technikami, jest w stanie zebrać odpowiednią ilość i rodzaj energii, wykonując mniej pieczęci lub w ogóle. Są to jednak nieliczni ninja.
– Dokładnie. Więc zawsze powinniście być gotowi nawet na najgorsze. A co jeśli poziom chakry spadnie do zera? – kontynuował, wciąż patrząc na blondyna.
– Mogą nastąpić bardzo poważne komplikacje, jak śpiączka lub nawet śmierć. – Naruto przypomniał sobie lekcje z medykami w Wiosce Wiru.
– Dobrze. Jak na razie to tyle – powiedział i wstał. – Sasuke, Sakura, Naruto, jutro czeka was trening nad kontrolą chakry. Teraz jednak przygotujcie się na kolację.
Nieznanym sposobem w salonie leżały cztery kimona. Niebieskie, różowe, granatowe i zielone. Każde posiadało hafty kwiatów i karteczkę z imieniem kogoś z drużyny siódmej. Zabrali, więc odpowiednie i rozeszli się do pokojów.
Chwilę później każdy przebrany stał w holu. Różowowłosa w szacie kilka tonów ciemniejszej od swoich włosów nieśmiało spoglądała na swoje splecione dłonie, Uchiha w ciemnym granacie stał, jak gdyby nigdy nic, a Kakashi w zieleni wyglądał, jakby chciał uciec, jak najszybciej po to, aby ściągnąć niewygodny strój. Najbardziej komfortowo wyglądał i czuł się oczywiście Naruto jak zwykle w błękicie.
– Nie wiem, jak możesz w tym walczyć Naruto – odezwał się Hatake coraz bardziej zirytowany.
Mimo wszystko starał się utrzymać na twarzy swoją codzienną, znudzoną mimikę i dziękował bogu za maskę, która mu w tym pomagała.
– Sensei, wygodniej byłoby ci, gdybyś książkę schował w rękawie, a pas zawiązał mocniej. Na dodatek to przyzwyczajenie, że mogę się normalnie poruszać.
Kakashi zrobił tak, jak poradził mu chłopiec i faktycznie było troszkę lepiej.
– Wie ktoś, gdzie mamy iść? – spytała się Haruno, jednak nim ktokolwiek zdążył się odezwać, usłyszeli pukanie. Kakashi otworzył drzwi, a ich oczom ukazały się bliźniaczki, które spotkali wcześniej.
– Mamy za zadanie zaprowadzić Naruto-dono i jego gości na Ucztę Wiśni – odparły jednocześnie, kłaniając się.
Na miejscu pojawili się dziesięć minut później. Mieszkańcy Konohy kolejny raz pokazali swoje zdziwienie, rozglądając się po parku. Kolacja miała odbyć się na świeżym powietrzu, na co na szczęście pozwalała pogoda.
Długi stół, przy którym siedziało ponad dwadzieścia osób, był wypełniony po brzegi ślicznymi i prawdopodobnie pysznymi potrawami. Po bokach stały kobiety w różu i czerwieni, grające na instrumentach, a mężczyźni obok żonglowali różnokolorowymi piłkami.
Gdy tylko ich zauważyli, każdy, kto siedział, wstał, a tańce i żonglerka zostały przerwane.
– O co im chodzi? – szepnęła zmieszana Sakura.
Nie usłyszała jednak odpowiedzi. Haruno spojrzała na Naruto, który w szybkim geście podniósł lekko dłoń, przywracając tym wcześniejszy stan.
– Przyzwyczaisz się – powiedziała Hana, która właśnie do nich podbiegła.
Na włosach miała wianek, a w dłoni trzymała kolejny, który nałożyła Sakurze.
– Chodźcie już usiąść.
Różowooka uczepiła się na ramieniu blondyna, ciągnąc go w stronę stołu.
____________________________________
Powiało dziś trochę historią i teorią
⋋✿ ⁰ o ⁰ ✿⋌
Podjęłam już decyzję co do partnerki Fumio (kto nie pamięta to wujek Naruto)
I wychodzi na to iż historia zmieni się bardziej niż podejrzewałam
ʕ º ᴥ ºʔ
Tak jak pisałam wcześniej chętnie przeczytam wasze podejrzenia co do dalszej części.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro