Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

Po pożegnaniu się z blondynem drużyna siódma odłączyła się od siebie. Kakashi miał spotkanie z liderem i innymi jōninami. Sasuke postanowił spędzić ten ostatni dzień wolnego na treningu, a Sakura umówiła się z przyjaciółmi na placu zabaw obok parku.

Różowowłosa czekała na resztę grupy, huśtając się i rozmyślając o jutrzejszym treningu. Z jednej strony wiedziała, że nie będzie on na pewno łatwy. Tym bardziej po oznajmieniu, że zostali oni drużyną specjalną. Sasuke był najlepszy w klasie, więc nie martwiła się o niego. Sama była pewna swojej wiedzy do czasu testu dzwoneczka. Niestety właśnie wtedy jej teoria nie pomogła wcale w walce. Największym znakiem zapytania był niebieskooki.

Z rozmyślań wyrwał ją krzyk Ino.

– Wielkie czoło, co tak bujasz w obłokach?! – zawołała, podchodząc z resztą.

Ino Yamanaka, blondynka o jasnych oczach, która już od dziecka była popularna w otoczeniu rówieśników. Obok niej szli jej koledzy z drużyny — Chōji Akimichi, czyli lekko pulchny chłopak z czerwonymi rysunkami przypominającymi wiry na policzkach oraz Shikamaru Nara, czarnowłosy, zawsze znudzony, chłopak, którego fryzura przypominała ananasa.

Za nimi biegli Kiba Inuzuka ze swoim psem, Hinata Hyūga, następczyni swojego klanu o granatowych włosach oraz Shino Aburame, cichy chłopak w okularach.

– Myślę o nowym członku drużyny – odparła, wstając bez zwracania uwagi na to, jak niebieskooka ją nazwała.

– Rodzina kazała mi się z nim zaprzyjaźnić – powiedziała cicho Hinata. – Od razu jak ojciec wrócił ze spotkania, zwołał cały klan i kazał zwracać szczególną uwagę na przyjazne stosunki z tym chłopcem.

– Mi też, ale nie powiedzieli dlaczego – dodał Nara. – To jest upierdliwe, ale chyba to ktoś ważny.

– Nam trochę o nim opowiedział Hokage-sama, ale nie znamy nawet jego umiejętności. – Sakura kopnęła mały kamyk, leżący na drodze.

Reszta pozostała cicho, siadając na ziemi.

– Pochodzi z Uzushiogakure – dodała po chwili.

– Znam kilka legend o tym miejscu, ale żadnych informacji. Jesteś pewna?Myślałem że to tylko legenda. – Shikamaru oparł brodę o dłoń, przymykając oczy.

– Dokładnie to samo powiedział Hokage-sama! – krzyknęła Haruno. – Podobno to jakaś tradycja, ale nie mogę uwierzyć, że tak po prostu wpuścili tu shinobi, nie mając stuprocentowych informacji – odezwała się w niej jej druga natura.

– Powinniśmy pomyśleć na spokojnie – cichy głos Shino zaskoczył wszystkich. – Patrząc na reakcję Hokage i obecność rady, jak i naszych rodziców przy jego przybyciu wychodzi na to, że Shikamaru ma rację i jest kimś wysoko postawionym.

– Naruto Uzumaki-Namikaze, dziedzic Wioski Ukrytej w Wirach – wyszeptała różowowłosa, zawstydzona swoim wybuchem. – Syn Czwartego Hokage i jego żony – dodała, widząc wzrok przyjaciół.

– I wszystko jasne. Żona Pierwszego miała na nazwisko Uzumaki i z tego, co wiem była w jakiś sposób spokrewniona z partnerką Czwartego. Nic dziwnego, że mając takie więzi, posiada przychylność przywódcy – stwierdził Nara.

– Podobno urodził się tutaj, ale został zabrany przez rodzinę po śmierci rodziców.

– Ej czy tylko ja uznałem go za dziewczynę, gdy przeszedł przez bramę? – zmienił temat Chōji, zjadając swoje ulubione chipsy.

– Nie tylko ty. – Ino poprawiła się na ziemi. – Ja już miałam biec, spytać się o jego szampon. – Zaśmiała się zażenowana.

– Jedyne co nam zostało to, jak na razie, poznanie go, aby powoli odkryć tajemnice. – Nara wstał z ziemi, patrząc na znajomych.

Następnego dnia blondyn zaraz po śniadaniu wyszedł z domu, prosząc uprzednio, aby dwójka z Wiru została na miejscu. Dopiero po długim wymienianiu umiejętności swojego nowego nauczyciela ochroniarze nie chętnie się zgodzili.

Tak więc niebieskooki ubrany, jak zawsze, w kimono ze złotymi znakami klanów na plecach kierował się w stronę wczoraj poznanego pola treningowego o numerze siedem. Na miejscu oprócz oczekiwanej drużyny siódmej i Hatake stał również Hiruzen i dwie nieznane chłopcu grupy.

– Witaj Naruto – przywitał się Hokage z uśmiechem.

– Dzień dobry. – Skłonił się blondyn do wszystkich obecnych.

– Chciałbym ci przedstawić drużynę ósmą i dziesiątą, z którymi będziesz miał dziś wspólny trening. Zapewne poznałeś swojego senseia i kolegów wczoraj. – Niebieskooki kiwnął głową. – Tak więc to jest Kurenai Yūhi, jōnin drużyny ósmej składającej się z Shino Aburame, Kiby Inuzuki i Hinaty Hyūgi. To za to jest Asuma Sarutobi, mój syn i nauczyciel grupy dziesiątej, w której skład wchodzą Chōji Akimichi, Shikamaru Nara i Ino Yamanaka – przedstawił ich.

– Nazywam się Naruto Uzumaki-Namikaze – odezwał się uprzejmym głosem, w duchu przeklinając ilość zebranych osób. Ludzie nie przeszkadzali mu do czasu ich poznawania. Miliony imion i nazwisk. To nie było dla niego. Wolał siedzieć samotnie w bibliotece, zapełniając głowę przydatnymi historiami i technikami, niż bezużytecznymi imionami. Przecież przy walce potrzebuje on informacji o umiejętnościach przeciwnika, a nie tego, jak się nazywa i jaka jest jego ulubiona potrawa. Patrząc jednak na członka klanu Akimichi, mógł spokojnie wywnioskować, że w jego przypadku są to chipsy, które aktualnie trzyma w dłoniach.

Kurama zawsze śmiał się ze swojego pojemnika, twierdząc, że lepszego aktora nie widział przez całe swoje istnienie.

– Nawet Madara nie dorastał do pięt twojemu aktorstwu – powiedział pewnego razu w czasie ich codziennej pogawędki. W swojej ludzkiej formie siedział na kanapie, przypominając blondynowi incydent, gdy ten poznawał władcę Wioski Mgły, który mimo wysokiego stanowiska i ogromnych umiejętność podlizywał się dziesięciolatkowi i jego rodzinie. Co przez odkrycie jego krwawych rządów się nie udało. Gdy Naruto usłyszał, że Mizukage został zabity, a funkcje przywódcy objęła osoba o łagodnym usposobieniu, poczuł ulgę.

Wspominając to zdarzenie, Trzeci Hokage zyskiwał w jego oczach jeszcze bardziej. Starzec mimo uprzejmości nie przesadzał, a jego ton głosu brzmiał zdecydowanie bardziej pewnie, jak na głowę wioski przystało.

– Miło cię poznać Naruto-kun. – Kobieta o ciemnych włosach podeszła do blondyna. – Mam nadzieję, że będziesz się tu czuł, jak w domu. – Uśmiechnęła się. – Jeśli będziesz czegoś potrzebował, możesz się do nas zwrócić. Wtedy postaramy ci się pomóc. – Na jej słowa mężczyzna z papierosem w ustach skinął głową na zgodę, odrzucając sekundę później papierosa i przemawiając.

– No dobra. Dzisiejszy trening został uzgodniony wczoraj, więc tym razem tylko trzy drużyny wezmą udział – powiedział, spoglądając na geninów. Prychnął w myślach, zauważając, że wzrok dwunastolatków jest skupiony na nowo przybyłym, który spokojnie słucha jego słów. – Polegać będzie na sparingach w parach. Z powodu braku jednej osoby, wylosujemy imię tego, kto od razu przejdzie dalej.

Osobą wybraną została Hinata. Następnie wylosowali swoich przeciwników. Sakura miała walczyć z Ino, Chōji z Shino, Kiba z Sasuke, a Naruto z Shikamaru. Pierwsze były dziewczyny, które poszły na środek pola. Blondyn za to ulokował się w cieniu pod jednym z drzew.

Nie wiedział, czy płakać, czy się śmiać. Sparing przed nim przypominał tak dobrze znaną w Uzushiogakure zabawę w shinobi, którą tak często obserwował w nadziei na dołączenie, co jednak nigdy się nie stało. Walka toczyła się tak powoli, że chłopak postanowił porozmawiać z rudym przyjacielem.

– Co ty tu znowu robisz? – Demon próbował brzmieć na zirytowanego.

– Nudziło mi się – westchnął, siadając na swoim ulubionym fotelu. – Nie mogę się doczekać, aż cię wypuszczę. Będziemy mogli normalnie rozmawiać.

– Jeszcze trochę Naru – wyszeptał. – Teraz musimy popracować nad jutsu, które podupadło w ostatnim czasie. – Zabrzmiał na zdenerwowanego.

Lisi demon nie chciał, aby blondyn zawiesił swoje działania w sprawie treningów. Od kiedy skończył sześć lat mimo dalszej pracy, którą niebieskooki kochał, nie wykorzystywał swojego pełnego potencjału, co martwiło Kyūbiego. Gdyby nie ten czas, chłopak byłby już na poziomie jōnina, jeśli nie troszkę wyżej. Były to obserwacje z Tamashi no Hon. Księga Dusz zawsze zmieniała się w zastraszającym tempie, mimo braku osiągnięcia limitu wytrzymałościowego czy umysłowego. To tak jakby blondyn codziennie miał szansę na poprawienie swoich umowności w jeszcze większym stopniu.

– Tak, tak, przecież to wiem. – Zamknął oczy, wyczuwając ruch obok siebie w rzeczywistości.

Różowowłosa właśnie skończyła walczyć z Yamanaką, wygrywając przy tym. Szczęśliwa z sukcesu podeszła do przyjaciół, wysłuchując gratulacji. Spojrzała na długowłosego, który siedział nieruchomo bez jakiegokolwiek odgłosu. Już chciała go dotknąć, aby — jak myślała wybudzić go ze snu wściekła, że nie oglądał jej wygranej, ale jej dłoń została złapana w połowie drogi przez blondynkę, która niespodziewanie pojawiła się przy boku dwunastolatka.

– Radzę tego nie robić. – Mimo uśmiechu jej głos brzmiał niesamowicie poważnie. Przestraszona Haruno krzyknęła, zwracając tym uwagę nauczycieli, którzy rozmawiali kawałek dalej. – Naruto-dono przestanie, gdy wyczuje swoją kolej... – Chciała coś jeszcze dodać, ale przerwał jej głos, który z jednej strony był im znajomy, ale z drugiej całkowicie obcy. Przynajmniej dla shinobi Konohagakure.

– Czy nie powiedziałem wam, że macie dziś mnie zostawić? – Ostry głos ociekający sarkazmem wyszedł z ust siedzącego chłopca. Na jego dźwięk kobieta w różu padła na kolana, dziwiąc tym pozostałą jedenastkę.

– Wybacz paniczu – powiedziała cicho nie przez strach, ale dlatego, że blondyn nie dał jej pozwolenia. Widząc jednak delikatny ruch palcem, kontynuowała. Żaden ruch wykonany przez tego chłopca nie był przypadkowy i ona doskonale to wiedziała. – Mimo zapewnień, które nam dał Fumio-sama, jesteśmy w nowym miejscu bez żadnych informacji o zamiarach tu obecnych – powiedziała pewnie, nie podnosząc głowy. – Postanowiłam więc chronić cię na odległość.

– Udawało ci się to do tego momentu. – Zirytowany otworzył w końcu oczy, widząc otaczających ich ninja ze znakami zapytania wymalowanymi na twarzach. – Nie wyczułem cię do tej chwili. Jak na Uzumaki przystało panowanie nad ukryciem chakry, masz na wysokim poziomie.

Szczęście kobiety było tak wielkie, że odbijało się ono w jej różowych oczach, przez co zebrani zastanawiali się, dlaczego pochwała od dziecka tak bardzo ucieszyła wysoce wykwalifikowanego shinobi. Kakashi, Kurenai czy Asuma nie wyczuli kobiety, więc dlaczego to zdanie młodego chłopca tak cieszyło Uzumaki.

Prawda była jednak taka, że Ami, jako Uzumaki jedynie ze strony ojca miała wielki kompleks na punkcie wyszukiwania i ukrywania chakry. Jak w tym pierwszym faktycznie nie była najlepsza, to, co do drugiego jej umiejętności przekraczały większość shinobi. Naruto za to, jako iż był wspaniały w obydwóch dziedzinach często w trakcie awansu jōninów specjalnych na jōninów, był pytany, czy kandydaci odpowiednio ukrywają swoją obecność tak, aby nikt nie mógł odkryć ich położenia.

– To zaszczyt usłyszeć takie słowa z ust najlepszego radaru w Kraju Wiru. – Skłoniła głowę, dalej klęcząc.

– Pochwała nie pomoże ci przez złamanie rozkazu. – Znów jego głos brzmiał na zdenerwowany.

Chłopak chciał pobyć tylko spokojnie bez niepotrzebnych ludzi, Hinata doskonale to rozumiała. Często sama miała ochronę, ale nie było to jednak na tak wielkim poziomie.

– Tłumaczyłem wam, chyba że będzie ze mną Kakashi-sensei. Przez godzinę wymieniałem jego zasługi, jako Kopiującego Ninjy, a także jego przeszłość z moimi rodzicami. Na dodatek obok pojawił się również Asuma-san, syn Hokage, jeden z byłych Strażników Ninja, który walczy ostrzami chakry i Kurenai-san, jōnim z niesamowitymi umiejętności Genjutsu, której pieczęcie również są na wysokim poziomie. – Jego znudzony głos brzmiał niesamowicie, w końcu tak, jak zawsze, delikatnie i melodyjnie. – Wątpię więc, aby ktoś chciał mnie zabić czy porwać. Zważając również, że jest to Konoha, ten mały i tak już procent spada wręcz do zera i nawet mimo śpiących strażników bramy, w tej wiosce jestem bezpieczny. – Zaśmiał się.

– Ma rację. – Znikąd pojawił się Hokage, który wcześniej wrócił do biura skąd, obserwował całe wydarzenie przez swoją kulę. Nie mógł jednak czekać zbyt długo z powodu swoich obowiązków. Postanowił więc pospieszyć geninów. – Chōji, Shino, idźcie rozpocząć walkę.

Dwójka wraz ze swoimi nauczycielami poszła na miejsce rozpoczęcia sparingu.

– Gdzie Daisuke-san? – spytał po chwili Naruto.

– Poszedł na zakupy, aby przyrządzić obiad.

Sasuke nie mógł uwierzyć w jej słowa. Ten straszny, umięśniony facet miał iść sobie do sklepu, aby przygotować później posiłek? I co dalej? Może różowy fartuszek w serduszka.

– Przepraszam, ale... – zaczęła niepewnie Sakura. – Jak Naruto-kun ma zostać shinobi, kiedy nie pozwalacie mu na nic? – Zaczęła się w niej przebudzać jej druga strona.

– Panienko, spokojnie – zaśmiała się różowooka, w końcu wstając. – Naruto-dono nie raz był poobijany i przyrzekam, że potrafi świetnie się bronić. Nawet wcześniejsza sytuacja była zapewne mu znana i doskonale wiedział, co chciałaś zrobić. – Spojrzała na młodego następcę. – Po prostu, gdy medytuje, nawet liderzy i przedstawiciele wioski nie mogli mu przeszkadzać – lekko skłamała. – Mamy również rozkaz, aby w czasie misji panicza zostać tutaj i nie mieszać się – dodając to, obdarzyła urażonym spojrzeniem Hiruzena, który tylko uśmiechnął się z politowaniem.

– Sasuke, Kiba, wasza kolej! – zawołał Chōji, który po przegranej zajadał swoje ulubione chipsy dwa razy szybciej niż zazwyczaj. Chłopcy zmienili się więc miejscami, co uczynili również Kakashi i Asuma.

Mężczyzna z papierosem podszedł do swoich uczniów, siadając obok nich i po cichu wyszeptał do nich jedno zdanie.

– Za chwilę wyczekiwany finał. – Puścił oczko do Nary.

Niedługo później przyszedł Sasuke, oznajmiając swojej zwycięstwo.

– Naruto twoja kolej – powiedział Hatake, podchodząc do blondyna.

– Już idę sensei. – Wstał, otrzepując ubranie.

– Nie powinieneś się przebrać? – Zerknął na kimono chłopca.

– To niepotrzebne. Od zawsze trenuje w takim stroju. – Skierował się w miejsce pobytu Nary.

Gdy był już naprzeciwko przeciwnika, skłonił się lekko. Zmieszany czarnowłosy po zerknięciu na swojego nauczyciela zrobił to samo.

Długowłosy szybko przypomniał sobie wszystko, co wiedział o przeciwniku.

Shikamaru Nara posiadał duży intelekt mimo swojej leniwej natury. Używał głównie technik klanowych, polegających na używaniu cienia.

– Możecie zaczynać – ogłosił Asuma.

Naruto od razu wykonał szybką pieczęć, ukrywając dłonie za plecami. Zrobił klona tak aby znajdował się on w lesie, zamieniając się z nim szybko miejscami, zrobił to tak sprawnie że nikt, nawet jōnini ani Ami, nie zauważyli podmiany. Wyjątkiem był tylko najstarszy mężczyzna, stojący niedaleko.

– Kagemane no Jutsu! – Usłyszał odgłos wykonywania techniki. Naruto zawsze się zastanawiał, po co ludzie krzyczeli nazwy jutsu. Od tego przecież mogła zacząć boleć głowa, nie mówiąc o odkryciu przed przeciwnikiem swoich kart. Zauważył, jak cień przeciwnika próbuje złapać jego klona. Kazał więc mu zrobić salto, dzięki czemu znalazł się za plecami Nary, trzymając ostrze przy szyi przeciwnika.

Dla Sakury i reszty geninów był to ułamek sekundy. Gdy dwunastolatek podskoczył, wyglądał w powietrzu niczym anioł z kimonem wtapiającym się w bezchmurne niebo.

Starsi wyczuli chakrę Naruto w lesie, ponieważ chłopak ukrył ją w tak małym stopniu, aby tylko początkujący shinobi miał problem z odnalezieniem go.

– Poddaje się – powiedział czarnowłosy, przywracając cień. – To upierdliwe. – Odszedł wolno w stronę drzew.

Sasuke nie mógł wyjść z podziwu. Długowłosy chłopak, którego uznawał za nic nieznaczącego ciołka, pokonał Nare w kilka sekund. Nagle zauważył, jak w miejscu blondyna pojawia się chmura białego dymu.

– Naruto-dono wyjdziesz już?! – zawołała blondynka w stronę lasu uradowana. Mimo swojej poważnej na ogół natury dalej miała tylko siedemnaście lat. Często więc była zauroczona pięć lat młodszym następcą. Tym bardziej, gdy ten pokazywał swoje ukrywane przez większość czasu umiejętności w walce czy przy układaniu strategii. Wiedziała, że to, co teraz zrobił, było tylko zabawą, która nie sprawiła mu żadnych problemów. Mimo poznania go osobiście kilka dni temu, jak każdy mieszkaniec Wiru często obserwowała z ukrycia treningi blondyna.

Zza drzew wyszedł Naruto w nienaruszonym stanie.

– Hinata, Sakura, wasza kolej. – Przerwała ciszę czerwonooka jōninka.

Dziewczyny otrząsnęły się z szoku i pobiegły na miejsce.

– Przykro mi, ale praca mnie wzywa. – Hiruzena zniknął, po chwili pojawiając się w swoim gabinecie.

Gdy zobaczył tę kilkusekundową walkę, przypomniał sobie czasy, gdy do Liścia przybyli rodzice chłopca. Może i byli wtedy młodsi, ale nawet w czasie, gdy mieli po dwanaście lat, nie mieli tak odkrytego potencjału. Mężczyzna przypomniał sobie słowa brata Czwartego Hokage, gdy ten był tu na misji.

– Mój bratanek nie jest zwyczajny, nawet jak na standardy Wiru. – Siedział wtedy w fotelu w domu lidera Konohy.

Musiał zgodzić się z tymi słowami. Sam znał naprawdę sporo osób z Linii Głównej, Bocznych czy z Gałęzi klanów Uzushiogakure, a stwierdzenie, że chłopiec jest geniuszem, było oczywiste.

Walkę wygrała Hinata, która później zmierzyła się z Shino. Niestety przegrywając. Pojedynek Naruto i Sasuke trwał kilka minut dłużej od poprzedniego, z powodu wymieniania się chłopców jutsu natury ognia. Długowłosy oczywiście używał tych technik, których nauczył się kilka lat temu, na początku swojego treningu, wygrywając jednak. Ostatnia walka blondyna z Aburame skończyła się podobnie, jak ta z Narą, tym razem jednak klon wyskoczył spod ziemi, unieruchamiając przeciwnika.

– Na dziś koniec treningu! – zawołał Kakashi. – Gratulacje dla Naruto, który zwyciężył wszystkie pojedynki. – Chłopiec skłonił się w ramach podziękowania. – Od jutra rozpoczynamy wypełnienie misji. Drużyna siódma spotka się ze mną o ósmej przed biurem Hokage – zwrócił się do swojego zespołu. Sakura i Sasuke spojrzeli na niego sceptycznie.

– Przepraszam, sensei, że się wtrącę, ale uważam, że możemy być tam spokojnie na dziesiątą – odezwał się niebieskooki.

– Kakashi, nawet osoby z innych krajów znają twoje spóźnienia – zaśmiał się jōnin palący papierosa, klepiąc przyjaciela po barku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro