Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dziecko Karola

Pov. Karol (za dużo razy był Hubi)

Obudziłem się, a we mnie wtulony był mój kociak. Poczułem że mam całą mokrą ręke, a Hubi policzek. Czy on się ślini w nocy! Fuuuj ale to też swoją drogą urocze. Pomyślałem że zebchne go z łóżka. Tak zrobiłem.
H- ałaa
K-...
Udawałem że śpie. Ale nie mogłem że śmiechu.
H- Karol to bolało!
K- co 'udawany ziew' ci jest
H- no z łóżka mnie zepchnołeś!
K- otrzyj najpierw policzek bo cały jest w ślinie
H- co! Ja się nie ślinie!
K- nie ważne

Wstałem z łóżka zostawiając Huberta na ziemi. Poszłem zrobić śniadanie. Co by tu zrobić...  Jajecznicę!

*time skip*
H- cio lobis?
K- nic
H- przecież widzę
K- to po co się pytasz a tak wogule to jest już zrobione, masz

Podałem mu tależ z jajecznicą. On usiadł na kanapie. Chciałem zrobić to samo ale ktoś zapukał do drzwi.
K- jeżu! Kto znowu
Podeszłym do drzwi i je otworzyłem moim oczą ukazała się znajoma sylwetka.
(Ka=Karolina)
Ka- hej Kari
K- em...  Hej
Ka- mogę wejść?
K- jasne...
Wpuściłem ją do środka po co ta jebana tępa ździra tu przylazła? Zdradziła mnie dwa lata temu z moim ziomkiem Krzysztofem. (xxddd) Nie utrzymywałem z nią i z nim kontaktu.
H- Kajoj kto to?
K- to jest... moja była
Ka- hej, Karolina
H- Hubert
K- Mogę się spytać czemu tu przyjechałaś i po co ci to dziecko!?
Ka- no o tym chciałam porozmawiać...
W tej chwili podszedł do mnie Hubi dał mi buziaka w policzek i usiadł mi na kolanach (siedzieli na kanapie)
Ka- Kari bo to twoje dziecko...
K- co! jak ale...
Ka- zrobiłam testy ojcowskie i to nie Krzysia dziecko, a z nikim innym nie spałam
H- Karol...
K- Hubiś to było dawno...
H- rozumiem tylko ja pójde do łazienki...
Ka- my tu spokojnie porozmawiamy
K- nie zrób sobie krzywdy, dobrze?
H- mhm
Ka- Karol ja nie chce żebyś alimenty płacił, nie musisz
K- a co jeśli chce?
K- ja ci nie pozwalam, rozumiesz!?
W tym momencie usłyszałem krzyk Huberta. Szybko pobiegłam do łazienki. Próbowałem otworzyć drzwi ale niż z tego Hubi je zakluczył.
K- Hubi otwórz...
H- n-nie moge...  Ałaa!
K- to odsuń się od drzwi okej?
H- d-dobrze
Z całej siły kopnołem w drzwi. Wywarzyłem je. Podeszłym do Hubiego całe ręce w krwi a obok żyletka...
K- Hubi mówiłem ci...
H- Karol... Ja przepraszam
Ka- to wszystko przez mnie...  Ja już może pójde...
K- zdzwonimy się okej...
Ka- jasne ten sam numer ci zawsze

Pov. Hubert
*time back*

Weszłem do łazienki. I załatwiłem swoje sprawy w szafce na mydła itp. Znalazłem pudeło z żyletkami do golarki. Wziełem głęboki wdech i zabrałem jedną. Wszystko mi się przypomniało. Jak ojciec mnie wykorzystywał. Jak byłem w domu dziecka. Jak ojciec pobił mamę do nie przytomności. I ja nic z tym nie zrobiłem, a mogłem. To przez mnie moja mama nie żyje. Przycisnołem żyletke do nadgarstka i zrobiłem jedną, glęboką, dużą kreste. Popłyneła z niej strużka krwi. Zrobiłem drugą w krzyknołem. A resztę wiecie już sami. Kari wziął mnie na ręce w stylu "panny młodej" Położyć mnie na kanapie.

K- Hubi czemu?
H- j-ja nie wiem...
K- daj ręke
Podałem mu pociętety nadgarstek. On oczyścił rany wodą utleninoną i owinoł bandażem.
H- Karol j-ja przepraszam...
K- nie musisz przepraszać
H- j-ja naprawdę n-nie chciałem...
K- jestem tu spokojnie

💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕
Hej
Macie rozdał z rana hehe
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
Ta książka się rozwija i to mnie cieszy!
Jeśli to kogoś ciekawi to
600 słów!
❤❤❤❤❤❤❤❤
Do zobaczenia
❤❤❤❤❤❤
❤❤❤❤
❤❤


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro