"Hubert co to ma znaczyć!"
Pov. Hubert
Obudziłem się na lóżku w szpitalu? Zaczełem się rozglądać i moją uwagę przykuła dobrze mi znana postać. To nie był Karol, a Ernest.
H- co się stało?
E- o obudziłeś się
H- gdzie Karol?
Bałem się Ernesta po tym co chciał mi zrobić.
E- poszedł coś załatwić z lekarzem, spokojnie nic ci nie zrobie
H-...
E- ja... Chciałem cię przeprosić...
H- co?!
E- wiem jestem idiotą chciałem tylko wkurzyć Karola... Przepraszam
H- wybaczam
Po chwili do sali wszedł lekarz a za nim Karol.
L= lekarz
OH- ojciec Huberta (XD)
L- dzień dobry panie Hubercie
H- dzień dobry
K- hej... Hubi
L- wiem że jesteś pełnoletni ale musieliśmy zadzwonić do twojego ojca żeby dał zgodę na przeprowadzenie pewnych badań
Gdy usłyszałem te słowa to się przestraszyłem. Nie chce mieć doczynienia z ojem.
OH- cześć synku
H- zostaw mnie!
K- twój tata zaproponował żebyśmy z nim jechali
H- nigdzie nie jadę
K- pojadę z tobą, okej?
H- mhm...
*time skip*
Pov. Karol
Hubert dziwnie się zachowuje. Mniejsza jesteśmy w jego rodzinnym domu i rozmawiamy z jego ojcem.
OH- to... Jesteście parą tak?
H- a co cię to?
K- Hubi! Tak jesteśmy razem
OH- Karol mogę z nim sam zostać
K- dobrze
Dałem całusa w policzek Hubiemu a on sie uśmiechnął i jego policzki były czerwone. Poszłem do pokoju Huberta. Normalny pokój nastolatka. Łużko, biórko, mała szafa i duże okno. Spojrzałem na biórko. Była tam mała szufladka z napisem "nie otwierać!" Otworzyłem. I zobaczyłem coś co mnie zaniepokoiło były tam... Różowe puchate kajdanki, i dużo prezerwatyw. Zamknełem szufladę i poszłem do Huberta i jego ojca. Posłuchałem ich rozmowę. (Nie dobry Karol)
OH- wprowadziłem się to myślisz że jesteś bezpieczny?
H- ...
OH- Ciekawe co byś zrobił gdyby jemu coś się stało
H- nie rób mu nic! Proszę
OH- pomyśle
H- zrobię co chcesz tylko go zostaw
OH- co chce?
H- tak...
OH- dobra dziś zostajesz tu
W tedy wszedłem (( ͡° ͜ʖ ͡°)) do salonu.
K- em... Też mogę tu zostać?
OH- jasne
H- Karol chodź na sekundę
K- no dobra...
Hubi zaciągnoł mnie do swojego pokoju. Dobry pomysł by spytać się o te rzeczy w szufladzie.
H- tu będziemy spać!
K- ale twoje łóżko jest jednoosobowe
H- w dupie z tym!
H- tato! Karol i ja idziemy już spać!
OH- ale ty masz za małe łóżko niech Karol śpi na kanapie!
H- kurwa- powiedział szeptem
K- jakoś się zmieścimy!
K- Hubi...
H- t-tak?
K- możesz mi coś wytłumaczyć
H- co t-takiego?
Podeszłym do biórka i wyjołem te rzeczy. Hubert tylko się na mnie patrzył.
K- Hubert co to ma znaczyć!
H- ja...
Jego piękne błękitne oczy się zaszkliły.
K- nie płacz tylko powiedz o co z tym chodzi.
H- ja... Nie mogę...
K- powiedz mi tylko czy to twoje?
H- tak... Znaczy Nie!
K- to tak czy nie?
H- to mojego ojca...
K- ale to normalne, czemu się tak boisz?
H- bo on... Tego używał na mnie!
K- w jaki sposób?
H- no... Sam wiesz!
Przytuliłem go bo już skumałem o ci chodzi. Teraz już rozumiem wyprowadzę i tą rozmowę. O cholera! Przecież Hubert powiedział że on może z nim zrobić co chce! Ja na to nie pozwolę!
K- chodźmy spać
H- mhm...
*time skip 23:10*
Nie mogę zasnąć. Cały czas boje się że on coś zrobi mojemu Hubercikowi! Hubert zaczoł się wiercić i wyrywać z moich objęć.
H- Karol puść ja chce tylko siku
K- ale zaraz wróć
H- oczywiście
Hubert poszedł a ja zasnełem debil że mnie!
Pov. Hubert
Straszne zachciało mi się siku. Więc poszłem do lazienki. Gdy skończyłem wyszełem ale złapałnie mój ojciec...
OH- teraz zaczniemy zabawe
H- proszę nie teraz
OH- przecież nie chcesz by sobie się mu stało nie?
H- zostaw mnie!
Chciałem się wyrwać ale on jest śilniejszy niż ja.
H- Karol! Pomusz! Proszę!
K- co znowu! (Biedny Karol zawsze musi ratować Huberta)
K- puść go!
OH- a co mi zrobisz
Po tych słowach mój Kari walnoł z pięści mojemu ojcu w twarz. Ja wtuliłem się w tors mojego chłopaka.
K- jedziemy do domu?
H- tak... Prosze
Pov. Karol
Znowu uratowałem mojego Hubisia. Jesteśmy już w domu i leżymy na lóżku, a Hubi wtulony w mó tors. Po chwili usiadł na moich udach.
H- Kariiiii
K- słucham
H- Kochasz mnie?
K- nawet nie wiesz jak bardzo
H- chce wiedzieć
K- ah tak?
H- tak...
Jak on tego chce to ma. Wbiłem się w jego usta a on oddawał. Po chwil przerwałem.
H- ej...
K- ...
Nic nie odpowiedziałam tylko przwruciłem nas tak że ja leżałem na nim. Ale teraz on wbił się w moje usta i rękoma owinoł mój kark. Tą jakże piękną scenę przerwał Ernest. (Jeszcze nie teraz segzy)Zapomniałam że on tu mieszka.
E- o jużu... sorry
K- nic się nie stało
Hubert był cały czerwony. Jak ja kocham jak on jest czerwony...
H- to... Ja może pójde...
E- nie, nie, dokączcie sobie ja idę do Piotrka...
K- tylko grzecznie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
E- bardzo śmieszne.
💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕
Hej
Znowu rodział
No jestem chora co poradzisz
Emmm...
A 850 słów łał
Co by tu napisać hmm...
Wiecie kto stworzył tą pikną
Okładke?
kobiecy_boks
Pozdrawiam
Pa pa
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro