Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

50

- Noell -

Siedziałam na fotelu, jedząc serowe chipsy i oglądając "Trzy metry nad niebiem". Cóż robię tak codziennie od rozmowy z Harry'm. Może ta przerwa jest dobrym pomysłem, lecz tęsknię za nim. Tęsknię za jego ramionami, ustami, oczami... nawet za jego zaborczością! A minęły trzy pieprzone dni. Przetarłam swoje opuchnięte oczy i odebrałam połączenie od mamy.

- Tak? - zapytałam.

- Hej, kochanie. - czułam, że się uśmiecha. - Mogłabyś wpaść do mnie za dwie godziny? 

- Um, okej. - oznajmiłam.

- Cieszę się bardzo. - powiedziała miło.

- Coś się stało? - uniosłam brwi, chociaż tego nie widziała.

- Nie, skarbie. Wszystko okej, po prostu przyjedź.

- Dobrze. W takim razie, do zobaczenia. - westchnęłam.

Mama się pożegnała i rozłączyła się. Wstałam z miejsca i poszłam do łazienki. Zrzuciłam z siebie wszystkie ciuchy wraz z bielizną i wrzuciłam do kosza na pranie. Weszłam pod strumień gorącej wody, po czym umyłam dokładnie swoje ciało i włosy. Spłukałam z siebie całą pianę, a następnie wytarłam swoje ciało ręcznikiem. Zawnęłam nim włosy i założyłam świeżą bieliznę, białe rurki, kremową koszulę i czarne botki na obcasie. Zrobiłam delikatny makijaż, zwieńczony różową szminką i wysuszyłam swoje włosy. Przeczesałam je ręką i zostawiłam w naturalnej, falowanej postaci. Założyłam na siebie czarny płaszcz i chwyciłam torebkę, po czym opuściłam mieszkanie, wcześniej je zamykając.

***

Po czterdziestu minutach spaceru, doszłam do domu mojej mamy. Weszłam na posesję, otwierając bramę kodem i podeszłam do drzwi. Nacisnęłam klamkę i weszłam do środka, gdzie zauważyłam mamę, siedzącą w kuchni wraz z Anne.

- Hej, mamo. - pocałowałam jej policzek. - Dzień dobry, Anne. - przytuliłam ją, po czym ściągnęłam buty i płaszcz.

- Witaj, skarbie. - uśmiechnęła się mama Harry'ego. Ona mi tak go cholernie przypomina...

- Siadaj, zrobiłam herbatę i ciasto z Anne. - moja mama puściła oczko do swojej przyjaciółki, na co zachichotała.

- Koniecznie musisz spróbować! - powiedziała podekscytowana Anne.

Usiadłam obok nich, po czym zaczęłyśmy rozmawiać. Zjadłam ciasto, które swoją drogą było przepyszne i wypiłam herbatę. Uśmiechałam się, widząc jak te kobiety są sobie bliskie. Ich śmiechy przerwały kroki, dochodzące ze schodów. Odwrociłam się i totalnie zamarłam, widząc Harry'ego. Moja mama i Anne nerwowo przegryzały wargi.

- To jest powód, dla którego tutaj jestem, tak? - uniosłam brwi zirytowana.

- Kochanie, daj mi to wytłumaczyć...

- Nie, mamo. Po co się w to mieszasz? - zapytałam. - Dobrze wiesz, że mamy przerwę. - syknęłam.

- Kochanie, porozmawiaj z nim. - westchnęła Anne, pocierając moje ramię. - Dobrze wam to zrobi i obojgu wyjdzie na plus. - dodała. - Dlatego ja z Nidią wychodzimy, a wy macie dojść do porozumienia. - pocałowała mój policzek i to samo zrobiła swojemu synowi.

Patrzyłam jak kobiety ubierają się, po czym wychodzą, rzucając mi uśmiechy. Patrzyłam na nie z niezadowoleniem i westchnęłam ciężko. Harry patrzył na mnie jakiś czas, a następnie zbliżył się do mnie. Uniosłam wzrok, natykając się na jego zielone oczy, a on przemówił.

- Noell, porozmawiajmy. - szepnął błagalnie. - Proszę. 

- Skoro już musimy. - wzruszyłam ramionami.

W wewnątrz skakałam z radości, widząc tego piekielnie przystojnego mężczyznę. Nie mogłam dać tego po sobie poznać, dlatego pozostałam obojętna. Poszliśmy do salonu, a ja stanęłam i założyłam ręce na piersi.

- Nawet nie wiesz, jak czułem się przez ostatnie trzy dni... - westchnął, kręcąc głową.

- Uwierz mi, wiem doskonale. - odpowiedziałam, a on uniósł wzrok. Jego oczy były mocno przekrwione i opuchnięte. Czy to ten sam Harry, co kilka dni wcześniej?

- Noell, ja nie chcę, abyś pomyślała, że jestem ze swoją i twoją matką w zmowie. - wytłumaczył. - One ode mnie pewne rzeczy wydusiły. - dodał. - Przepraszam cię, tak cholernie przepraszam. Żałuję każdej złej rzeczy, którą ci wyrządziłem. Te kilka dni rozłąki dały mi do myślenia i doszedłem do wniosku, że... ja po prostu nie potrafię już bez ciebie funkcjonować. Coś ty ze mną zrobiła, kobieto? - zaśmiał się smutno, na co mu zawtórowałam. - Zmieniasz mnie, Noell. Zmieniasz na lepsze. Przy tobie nie czuję się bezużytecznym śmieciem. Jestem okropnym człowiekiem, ale chcę się zmienić. Teraz jestem tego pewnien na więcej niż sto procent. - skwitował.

- Harry, tęsknię za tobą. - powiedziałam cicho, a jego oczy rozbłysnęły. - Mimo wszystko, bardzo cię kocham i raczej nie potrafię bez ciebie funkcjonować. Nie jesteś okropny, lecz zagubiony. Wierzę ci, Harry, że potrafisz zrobić to głównie dla siebie. - dodałam.

- Wiem, lecz chcę mieć cię u swojego boku. Zawsze. - popatrzył na mnie, na co zmarszczyłam brwi. - Zamieszkaj ze mną, Noell. 

Otworzyłam usta, nie wiedząc, co powiedzieć. Przez moją głowę przeleciało tysiące myśli, dotyczących Harry'ego. Patrzyłam na niego z uchylonymi wargami, a na jego twarzy zamajaczyło rozbawienie.

- Nie wiem, czy to...

- Spójrz na to tak. Nie będę narzekał na to, że spędzamy ze sobą zbyt mało czasu. Kochamy się, a to tylko zrobi nam lepiej. - przerwał mi wypowiedź. - Narazie byśmy mieszkali u mnie, a potem moglibyśmy się gdzieś wybudować.

- Harry, po co się budować? Masz ogromny dom. - przewróciłam oczami. 

- Czyli... zgadzasz się? - uniósł brwi.

- Kocham cię, Harry. - westchnęłam. 

- Ja ciebie też. - jego dłoń niepewnie znalazła się na moim biodrze, a druga na policzku. 

Dałam mu zielone światło, a jego usta spoczęły na moich. Całował je delikatnie i z uczuciem, pocierając kciukiem mój policzek. Ułożyłam dłonie na jego policzkach i przycisnęłam go mocniej do siebie. Po chwili wtuliłam policzek w jego tors, a on pocałował moją głowę i ułożył na niej swój podbródek. Oplótł mnie ramionami i staliśmy tak, wpatrując się na ogród mojej mamy.

Trwaliśmy w ciszy, wciąż w tej samej pozycji jakieś czterdzieści, gdy usłyszeliśmy jak ktoś wchodzi. Odsunęłam się od Styles'a, a on spojrzał na mnie spokojnym wzrokiem. Odwróciliśmy się w prawo i ujrzeliśmy nasze matki, wchodzące z torbami pełnymi zakupów. Podeszliśmy do nich, a Harry cały czas trzymał mnie blisko siebie. Nasze matki spojrzały na dłoń mojego chłopaka, która oplatała moją talię.

- Czyli już wszystko w porządku? - zapytała moja mama.

- Och, czyli nie wepchniemy ich do karuzeli i zatrzymamy jej ruchu? - zaśmiała się Anne.

- Co? - zapytał zdezorientowany chłopak.

- To zapewne jeden z "świetnych" planów naszych matek. - parsknęłam, a on pokiwał głową z lekkim uśmiechem.

"If i could turn back time, if i could find a way. I'd take back those words that hurt you, and you'd stay.*"  

"Nawet smutne wspomnienia są częścią tego, kim jesteśmy.**"

______________________________

*Cher - If I could turn back time.

**Colleen Houck - "Klątwa tygrysa. Wyzwanie."

No i mamy pięćdziesiąty rozdział, kochani! Dziękuję!

/kylizzzie






Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro