50
- Noell -
Siedziałam na fotelu, jedząc serowe chipsy i oglądając "Trzy metry nad niebiem". Cóż robię tak codziennie od rozmowy z Harry'm. Może ta przerwa jest dobrym pomysłem, lecz tęsknię za nim. Tęsknię za jego ramionami, ustami, oczami... nawet za jego zaborczością! A minęły trzy pieprzone dni. Przetarłam swoje opuchnięte oczy i odebrałam połączenie od mamy.
- Tak? - zapytałam.
- Hej, kochanie. - czułam, że się uśmiecha. - Mogłabyś wpaść do mnie za dwie godziny?
- Um, okej. - oznajmiłam.
- Cieszę się bardzo. - powiedziała miło.
- Coś się stało? - uniosłam brwi, chociaż tego nie widziała.
- Nie, skarbie. Wszystko okej, po prostu przyjedź.
- Dobrze. W takim razie, do zobaczenia. - westchnęłam.
Mama się pożegnała i rozłączyła się. Wstałam z miejsca i poszłam do łazienki. Zrzuciłam z siebie wszystkie ciuchy wraz z bielizną i wrzuciłam do kosza na pranie. Weszłam pod strumień gorącej wody, po czym umyłam dokładnie swoje ciało i włosy. Spłukałam z siebie całą pianę, a następnie wytarłam swoje ciało ręcznikiem. Zawnęłam nim włosy i założyłam świeżą bieliznę, białe rurki, kremową koszulę i czarne botki na obcasie. Zrobiłam delikatny makijaż, zwieńczony różową szminką i wysuszyłam swoje włosy. Przeczesałam je ręką i zostawiłam w naturalnej, falowanej postaci. Założyłam na siebie czarny płaszcz i chwyciłam torebkę, po czym opuściłam mieszkanie, wcześniej je zamykając.
***
Po czterdziestu minutach spaceru, doszłam do domu mojej mamy. Weszłam na posesję, otwierając bramę kodem i podeszłam do drzwi. Nacisnęłam klamkę i weszłam do środka, gdzie zauważyłam mamę, siedzącą w kuchni wraz z Anne.
- Hej, mamo. - pocałowałam jej policzek. - Dzień dobry, Anne. - przytuliłam ją, po czym ściągnęłam buty i płaszcz.
- Witaj, skarbie. - uśmiechnęła się mama Harry'ego. Ona mi tak go cholernie przypomina...
- Siadaj, zrobiłam herbatę i ciasto z Anne. - moja mama puściła oczko do swojej przyjaciółki, na co zachichotała.
- Koniecznie musisz spróbować! - powiedziała podekscytowana Anne.
Usiadłam obok nich, po czym zaczęłyśmy rozmawiać. Zjadłam ciasto, które swoją drogą było przepyszne i wypiłam herbatę. Uśmiechałam się, widząc jak te kobiety są sobie bliskie. Ich śmiechy przerwały kroki, dochodzące ze schodów. Odwrociłam się i totalnie zamarłam, widząc Harry'ego. Moja mama i Anne nerwowo przegryzały wargi.
- To jest powód, dla którego tutaj jestem, tak? - uniosłam brwi zirytowana.
- Kochanie, daj mi to wytłumaczyć...
- Nie, mamo. Po co się w to mieszasz? - zapytałam. - Dobrze wiesz, że mamy przerwę. - syknęłam.
- Kochanie, porozmawiaj z nim. - westchnęła Anne, pocierając moje ramię. - Dobrze wam to zrobi i obojgu wyjdzie na plus. - dodała. - Dlatego ja z Nidią wychodzimy, a wy macie dojść do porozumienia. - pocałowała mój policzek i to samo zrobiła swojemu synowi.
Patrzyłam jak kobiety ubierają się, po czym wychodzą, rzucając mi uśmiechy. Patrzyłam na nie z niezadowoleniem i westchnęłam ciężko. Harry patrzył na mnie jakiś czas, a następnie zbliżył się do mnie. Uniosłam wzrok, natykając się na jego zielone oczy, a on przemówił.
- Noell, porozmawiajmy. - szepnął błagalnie. - Proszę.
- Skoro już musimy. - wzruszyłam ramionami.
W wewnątrz skakałam z radości, widząc tego piekielnie przystojnego mężczyznę. Nie mogłam dać tego po sobie poznać, dlatego pozostałam obojętna. Poszliśmy do salonu, a ja stanęłam i założyłam ręce na piersi.
- Nawet nie wiesz, jak czułem się przez ostatnie trzy dni... - westchnął, kręcąc głową.
- Uwierz mi, wiem doskonale. - odpowiedziałam, a on uniósł wzrok. Jego oczy były mocno przekrwione i opuchnięte. Czy to ten sam Harry, co kilka dni wcześniej?
- Noell, ja nie chcę, abyś pomyślała, że jestem ze swoją i twoją matką w zmowie. - wytłumaczył. - One ode mnie pewne rzeczy wydusiły. - dodał. - Przepraszam cię, tak cholernie przepraszam. Żałuję każdej złej rzeczy, którą ci wyrządziłem. Te kilka dni rozłąki dały mi do myślenia i doszedłem do wniosku, że... ja po prostu nie potrafię już bez ciebie funkcjonować. Coś ty ze mną zrobiła, kobieto? - zaśmiał się smutno, na co mu zawtórowałam. - Zmieniasz mnie, Noell. Zmieniasz na lepsze. Przy tobie nie czuję się bezużytecznym śmieciem. Jestem okropnym człowiekiem, ale chcę się zmienić. Teraz jestem tego pewnien na więcej niż sto procent. - skwitował.
- Harry, tęsknię za tobą. - powiedziałam cicho, a jego oczy rozbłysnęły. - Mimo wszystko, bardzo cię kocham i raczej nie potrafię bez ciebie funkcjonować. Nie jesteś okropny, lecz zagubiony. Wierzę ci, Harry, że potrafisz zrobić to głównie dla siebie. - dodałam.
- Wiem, lecz chcę mieć cię u swojego boku. Zawsze. - popatrzył na mnie, na co zmarszczyłam brwi. - Zamieszkaj ze mną, Noell.
Otworzyłam usta, nie wiedząc, co powiedzieć. Przez moją głowę przeleciało tysiące myśli, dotyczących Harry'ego. Patrzyłam na niego z uchylonymi wargami, a na jego twarzy zamajaczyło rozbawienie.
- Nie wiem, czy to...
- Spójrz na to tak. Nie będę narzekał na to, że spędzamy ze sobą zbyt mało czasu. Kochamy się, a to tylko zrobi nam lepiej. - przerwał mi wypowiedź. - Narazie byśmy mieszkali u mnie, a potem moglibyśmy się gdzieś wybudować.
- Harry, po co się budować? Masz ogromny dom. - przewróciłam oczami.
- Czyli... zgadzasz się? - uniósł brwi.
- Kocham cię, Harry. - westchnęłam.
- Ja ciebie też. - jego dłoń niepewnie znalazła się na moim biodrze, a druga na policzku.
Dałam mu zielone światło, a jego usta spoczęły na moich. Całował je delikatnie i z uczuciem, pocierając kciukiem mój policzek. Ułożyłam dłonie na jego policzkach i przycisnęłam go mocniej do siebie. Po chwili wtuliłam policzek w jego tors, a on pocałował moją głowę i ułożył na niej swój podbródek. Oplótł mnie ramionami i staliśmy tak, wpatrując się na ogród mojej mamy.
Trwaliśmy w ciszy, wciąż w tej samej pozycji jakieś czterdzieści, gdy usłyszeliśmy jak ktoś wchodzi. Odsunęłam się od Styles'a, a on spojrzał na mnie spokojnym wzrokiem. Odwróciliśmy się w prawo i ujrzeliśmy nasze matki, wchodzące z torbami pełnymi zakupów. Podeszliśmy do nich, a Harry cały czas trzymał mnie blisko siebie. Nasze matki spojrzały na dłoń mojego chłopaka, która oplatała moją talię.
- Czyli już wszystko w porządku? - zapytała moja mama.
- Och, czyli nie wepchniemy ich do karuzeli i zatrzymamy jej ruchu? - zaśmiała się Anne.
- Co? - zapytał zdezorientowany chłopak.
- To zapewne jeden z "świetnych" planów naszych matek. - parsknęłam, a on pokiwał głową z lekkim uśmiechem.
"If i could turn back time, if i could find a way. I'd take back those words that hurt you, and you'd stay.*"
"Nawet smutne wspomnienia są częścią tego, kim jesteśmy.**"
______________________________
*Cher - If I could turn back time.
**Colleen Houck - "Klątwa tygrysa. Wyzwanie."
No i mamy pięćdziesiąty rozdział, kochani! Dziękuję!
/kylizzzie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro