Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

40

- Noell - 

Wstałam dzisiaj równo o dwunastej. Zerwałam się z łóżka, przypominając sobie o bankiecie i ruszyam do łazienki. Umyłam swoje ciało oraz włosy, po czym dokładnie się ogoliłam. Wytarłam swoje ciało i założyłam świeżą bieliznę. Zrobiłam makijaż, składający się z podkładu, różu, tuszu do rzęs, brązowych cieni i eyelinera, a całość zwieńczyłam błyszczykiem w kolorze nude. Założyłam na siebie czarną obcisłą, koronkową sukienkę na długi rękaw, która sięgała mi kawałek przed kolano. Stopy wsunęłam w czarne szpilki lakierowane i zabrałam się za fryzurę. Zrobiłam z włosów fale, które kaskadami opadały na moje ramiona, po czym wyszłam z łazienki. 

Zjadłam płatki na mleku i wypiłam kawę, a następnie włożyłam brudne naczynia do zmywarki. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał piętnastą czterdzieści i westchnęłam z ulgą. Spakowałam do torebki wszystkie potrzebne mi rzeczy i opadłam na kanapę. Włączyłam telewizor i skakałam po kanałach w poszukiwaniu czegoś ciekawego, lecz nic takiego nie było. Przełączyłam na jakiś film, którego i tak nie oglądałam, po czym wygładziłam swoją sukienkę. Równo o szesnastej zadzwonił dzwonek do drzwi. Ruszyłam do drzwi, aby je otworzyć. Ujrzałam Harry'ego, ubranego w czarny dopasowany garnitur oraz tego samego koloru buty i koszulę. Pierwsze dwa guziki koszuli były rozpięte, a włosy zmierzwione przez wiatr. 

- Noell. - mruknął jak miał w zwyczaju.

- Wejdź. - powiedziałam, odsuwając się, aby mógł przejść.

- Pięknie wyglądasz, kochanie. - spojrzał na mnie. Wyciągnął zza pleców czerwoną różę z wbitym diamencikiem na samym środku. - Proszę. - wystawił ją w moją stronę.

- Uh, dziękuję, Harry. To miłe. - pocałowałam jego policzek, na co przymknął oczy. Harry pokiwał głową z delikatnym uśmiechem, a ja wstawiłam różę do wysokiego wazonu i nalałam wody.

- Gotowa? - zapytał, poprawiając sygnety na prawej dłoni.

- Tak. - pokiwałam głową, zakładając na siebie czarną marynarkę i chwyciłam torebkę.

Zamknęłam mieszkanie, po czym ruszyliśmy na dół. Przed budynkiem stał Range Rover Harry'ego, a za kierownicą siedział Denis, jeden z jego szoferów. Styles otworzył dla mnie drzwi, a następnie weszłam do środka. 

- Dzień dobry, Denis! - przywitałam się wesoło.

- Witaj, panienko. - staruszek uśmiechnął się lekko. - Witam, panie Styles. - skinął, gdy Harry zajął miejsce obok mnie.

- Witaj, Denis. - powiedział zachrypniętym głosem.

Jechaliśmy w ciszy, gdy ja rozglądałam się przez szybę. Poczułam na swoim udzie dużą dłoń Harry'ego, więc na niego spojrzałam. Patrzył na mnie z przegryzioną wargą, po czym nachylił się nad moim uchem.

- Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak seksownie wyglądasz. - szepnął, ocierając wargami o moje ucho. 

Na dowód ścisnął moje kolano, przez co wydałam z siebie cichy jęk. Odwróciłam się w jego stronę, a on spojrzał na moje usta, po czym zwilżył wargi i przywarł do moich. Poruszał nimi delikatnie i czule, a jego dłoń gładziła mój policzek. Rozchyliłam delikatnie usta, po czym zaczęliśmy pieścić swoje podniebienia. Gdy jego dłoń wsunęła się pod moją sukienkę i zaczęła kierować się wyżej, przerwałam pocałunek, wyciągając jego dłoń.

- Nie rób tak, przynajmniej tutaj. - zaczęłam bawić się jego długimi palcami.

- Wiem, że w osiemdziesięciu procentach jesteś wilgotna. - uśmiechnął się zadziornie.

Uderzyłam żartobliwie jego ramię, na co się zaśmiał, przegryzając końcówkę swojego języka. Przewróciłam oczami, a gdy jego ręka mnie oplotła, wtuliłam się w jego bok. Opuszkami palców przyjemnie jeździł po mojej ręce, aż prawie przysnęłam. O siedemnastej zajechaliśmy na miejsce. Wyszłam z samochodu, a Denis odjechał zaparkować. Harry objął moją talię, a ja zaczęłam się stresować.

- Harry, a co jeżeli mnie ktoś o coś zapyta? - spanikowałam, a on spojrzał na mnie z góry.

- Nie musisz odpowiadać na żadne pytanie. - powiedział ze zmarszczonymi w skupieniu brwiami. 

- Och, okej. - szepnęłam.

Harry wprowadził nas na ogromną salę, wcześniej podając nazwisko facetowi przy bramce, który mało się nie poszczał na widok Styles'a. Zajęliśmy zarezerwowane dla nas miejsce przy stole, a po chwili Harry wdał się w dyskusję z jakimiś trzema mężczyznami. Jego dłoń odnalazła moją i splótł nasze palce ze sobą. 

- Panowie. - zaczął Harry. - To jest właśnie moja kobieta, Noell Moore. - przyciągnął mnie bliżej grupki facetów. - Noell, to Michael Braun, Felix McConnery, Bradley Jackson i Kevin Davis. - przedstawił mi mężczyzn, stojących obok nich.

- Dzień dobry. - powiedziałam z miłym uśmiechem, na co mi zawtórowali. - Pójdę po coś do picia. - szepnęłam do Harry'ego, a on skinął i szybko pocałował mój policzek, po czym wrócił do rozmowy z kolegami.

Udałam się do długiego stołu z wszelkiego rodzaju alkoholem, po czym chwyciłam brązowy kubeczek. Napełniłam go dobrym szampanem, a gdy chciałam odejść zderzyłam się z kimś. Podniosłam głowę i ujrzałam... mamę Harry'ego?! O mój Boże.

- O matko, bardzo panią przepraszam. - spanikowałam.

- Kochanie, spokojnie. Przecież tylko na mnie wpadłaś. - złapała mnie za ramiona i lekko przytuliła. - Przyszłaś tutaj z Harry'm? - zapytała, obejmując mnie ramieniem.

- Tak, stoi tam. - wskazałam głową na grupkę żywo rozmawiających mężczyzn.

- W porządku. - pokiwała głową. - Co u ciebie słychać, kochanie? - zapytała, a my wyszłyśmy na wielki ogród penthouse'a. Przechadzałyśmy się z kubeczkami, wypełnionymi dobrym szampanem i rozmawiałyśmy.

- Um, nie pracuję u Harry'ego, ponieważ mama wcisnęła mnie w inny biznes. Mianowicie zostałam modelką Victoria's Secret. - przegryzłam wargę.

- Naprawdę?! - prawie pisnęła, a ja przytaknęłam. - Wspaniale, skarbie! Gratuluję! - przytuliła mnie mocno do siebie.

- Dziękuję. - zaśmiałam się. Uwielbiam tą kobietę, jest taka pozytywna, kochana i uśmiechnięta. - A jak u pani? - zapytałam po chwili.

- Kochanie! - skarciła mnie. - Jeszcze nie jestem taka stara. Mów mi Anne. - pomasowała opiekuńczo moje plecy.

- Dobrze... Anne. - powiedziałam, a ona pocałowała mój policzek.

- Powiedz Harry'emu, że ma się do starej matki odezwać. Inaczej przyjadę i wleję mu w ten chudy zadek! - skarciła go, na co prawie nie wybuchłam śmiechem.

- Przekażę. - puściłam jej oczko.

- Dobrze. A teraz przepraszam, ale muszę wracać do znajomych. - oznajmiła. - Do widzenia, skarbie. - przytuliła mnie i pocałowała mój policzek.

- Do widzenia. - odwzajemniłam uścisk.

Wróciłam z ogrodu do środka, po czym wyrzuciłam plastikowy kubeczek do kosza. Kierowałam się do naszego stolika, gdy poczułam uścisk na łokciu. Te perfumy... Harry. Odwróciłam się w jego stronę, a jego twarz była purpurowa ze złości.

- Gdzie ty do kurwy byłaś?! - warknął tak, abym tylko ja to słyszała.

- Spotkałam Anne i poszłam przejść się z nią na ogród. - wydukałam lekko przestraszona jego reakcją.

Harry uspokoił się, po czym ułożył jedną dłoń na moich plecach, a drugą złapał moją. Zaczął ruszać się w rytmie klasycznej muzyki, a ja dopiero zauważyłam, że staliśmy na parkiecie.

- Więc moja matka tutaj jest? - uniósł brwi.

- Tak, wpadłam na nią. Ale poszła, ponieważ jej znajomi na nią czekali, czy coś. - spojrzałam na niego.

- Nigdy więcej tak nie rób. - syknął, dociskając nasze ciała, przez co jęknęłam.

- Przepraszam. - powiedziałam smutno.

- Nie o to chodzi, Noell. - szepnął delikatnym głosem. - Martwiłem się cholernie mocno. Myślałem, że jakiś napaleniec cię porwał. - dodał, a ja zmarszczyłam brwi. - Otóż, tutaj nie jest tak kolorowo, jak wygląda. - powiedział, a my zakończyliśmy taniec. Harry zaprowadził nas na ogromny balkon, gdzie nikogo nie było. - Tu są bogaci napaleńcy, zwłaszcza ci starsi. - wytłumaczył.

- Jak na tych filmach. - zachichotałam lekko.

- Dokładnie tak. - włożył dłonie do kieszeni swojej marynarki, w której wyglądał tak potężnie.

- Ty również się do nich zaliczasz, Styles. - powiedziałam, opierając się o barierkę, a on uniósł brwi rozbawiony.

- Och, tak? A to dlaczego? - zmniejszył dystans między nami, stając jakiś metr przede mną.

- Ponieważ wykorzystujesz mnie seksualnie. - oznajmiła, trzymając śmiech w sobie.

- Tak, skarbie. - przewrócił oczami. - Gdybym to robił, nie krzyczała byś jak bardzo jest ci dobrze. - mruknął, podchodząc jeszcze bliżej i ułożył dłonie na moich biodrach. - Oraz nie zostawiałabyś śladów swoich paznokci na moich plechach, ponieważ nie pozwoliłbym ci na to. - zetknął nasze nosy razem.

- Przestań. - uderzyłam w jego klatkę, rumieniąc się lekko.

- Moja mała Noell się zarumieniła? - zapytał, wtulając twarz w moje włosy.

O dwudziestej drugiej opuściliśmy przyjęcie. Denis zawiózł nas do domu Harry'ego, po czym zaparkował samochód. Harry objął opiekuńczo moją talię, trzymając mnie mocno przy sobie, a następnie otworzył swój dom. Weszłam pierwsza, po czym ściągnęłam swoje szpilki i marynarkę. Wspięliśmy się na górę do jego sypialni, a ja położyłam swoje rzeczy na jego fotelu.

- Harry, daj mi coś do spania. - mruknęłam, gdy stał już w samych bokserkach.

Styles zanurkował w szafie, po czym wrócił do mnie z szarymi bokserkami i czarną koszulką. Poszłam do łazienki, a następnie zrzuciłam z siebie sukienkę i bieliznę. Założyłam na siebie bokserki Harry'ego oraz jego koszulkę, po czym wyszłam z pomieszczenia. Rzuciłam resztę ciuchów na fotel i spojrzałam na łóżko, gdzie wylegiwał się Styles, skacząc po kanałach telewizora.

- No chodź tutaj. - spojrzał na mnie.

Powoli podeszłam do łóżka, po czym wczołgałam się na nie. Usiadłam obok Harry'ego, a następnie wtuliłam się w jego bok. Styles objął mnie ramienie, nakrył kołdrą i złożył pocałunek na czubku mojej głowy.

- Idź spać, Noell. Nie przeszkadza ci włączony telewizor? - zapytał.

- Nie, nie przeszkadza. - powiedziałam zgodnie z prawdą. - A ty dlaczego nie idziesz spać? - spojrzałam na niego.

- Nie jestem zmęczony. - oznajmił.

- A skąd wiesz, że ja jestem? - uniosłam brwi pytająco.

- Widzę to po tobie. - przewrócił oczami, zirytowany moimi pytaniami. - A teraz dobranoc. - pocałował szybko moje usta.

- Dobranoc. - burknęłam oburzona jak małe dziecko.

______________________________________

Póki mogę, to dodaję. Proszę bardzo, kochani. ;)

/kylizzzie



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro