40
- Noell -
Wstałam dzisiaj równo o dwunastej. Zerwałam się z łóżka, przypominając sobie o bankiecie i ruszyam do łazienki. Umyłam swoje ciało oraz włosy, po czym dokładnie się ogoliłam. Wytarłam swoje ciało i założyłam świeżą bieliznę. Zrobiłam makijaż, składający się z podkładu, różu, tuszu do rzęs, brązowych cieni i eyelinera, a całość zwieńczyłam błyszczykiem w kolorze nude. Założyłam na siebie czarną obcisłą, koronkową sukienkę na długi rękaw, która sięgała mi kawałek przed kolano. Stopy wsunęłam w czarne szpilki lakierowane i zabrałam się za fryzurę. Zrobiłam z włosów fale, które kaskadami opadały na moje ramiona, po czym wyszłam z łazienki.
Zjadłam płatki na mleku i wypiłam kawę, a następnie włożyłam brudne naczynia do zmywarki. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał piętnastą czterdzieści i westchnęłam z ulgą. Spakowałam do torebki wszystkie potrzebne mi rzeczy i opadłam na kanapę. Włączyłam telewizor i skakałam po kanałach w poszukiwaniu czegoś ciekawego, lecz nic takiego nie było. Przełączyłam na jakiś film, którego i tak nie oglądałam, po czym wygładziłam swoją sukienkę. Równo o szesnastej zadzwonił dzwonek do drzwi. Ruszyłam do drzwi, aby je otworzyć. Ujrzałam Harry'ego, ubranego w czarny dopasowany garnitur oraz tego samego koloru buty i koszulę. Pierwsze dwa guziki koszuli były rozpięte, a włosy zmierzwione przez wiatr.
- Noell. - mruknął jak miał w zwyczaju.
- Wejdź. - powiedziałam, odsuwając się, aby mógł przejść.
- Pięknie wyglądasz, kochanie. - spojrzał na mnie. Wyciągnął zza pleców czerwoną różę z wbitym diamencikiem na samym środku. - Proszę. - wystawił ją w moją stronę.
- Uh, dziękuję, Harry. To miłe. - pocałowałam jego policzek, na co przymknął oczy. Harry pokiwał głową z delikatnym uśmiechem, a ja wstawiłam różę do wysokiego wazonu i nalałam wody.
- Gotowa? - zapytał, poprawiając sygnety na prawej dłoni.
- Tak. - pokiwałam głową, zakładając na siebie czarną marynarkę i chwyciłam torebkę.
Zamknęłam mieszkanie, po czym ruszyliśmy na dół. Przed budynkiem stał Range Rover Harry'ego, a za kierownicą siedział Denis, jeden z jego szoferów. Styles otworzył dla mnie drzwi, a następnie weszłam do środka.
- Dzień dobry, Denis! - przywitałam się wesoło.
- Witaj, panienko. - staruszek uśmiechnął się lekko. - Witam, panie Styles. - skinął, gdy Harry zajął miejsce obok mnie.
- Witaj, Denis. - powiedział zachrypniętym głosem.
Jechaliśmy w ciszy, gdy ja rozglądałam się przez szybę. Poczułam na swoim udzie dużą dłoń Harry'ego, więc na niego spojrzałam. Patrzył na mnie z przegryzioną wargą, po czym nachylił się nad moim uchem.
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak seksownie wyglądasz. - szepnął, ocierając wargami o moje ucho.
Na dowód ścisnął moje kolano, przez co wydałam z siebie cichy jęk. Odwróciłam się w jego stronę, a on spojrzał na moje usta, po czym zwilżył wargi i przywarł do moich. Poruszał nimi delikatnie i czule, a jego dłoń gładziła mój policzek. Rozchyliłam delikatnie usta, po czym zaczęliśmy pieścić swoje podniebienia. Gdy jego dłoń wsunęła się pod moją sukienkę i zaczęła kierować się wyżej, przerwałam pocałunek, wyciągając jego dłoń.
- Nie rób tak, przynajmniej tutaj. - zaczęłam bawić się jego długimi palcami.
- Wiem, że w osiemdziesięciu procentach jesteś wilgotna. - uśmiechnął się zadziornie.
Uderzyłam żartobliwie jego ramię, na co się zaśmiał, przegryzając końcówkę swojego języka. Przewróciłam oczami, a gdy jego ręka mnie oplotła, wtuliłam się w jego bok. Opuszkami palców przyjemnie jeździł po mojej ręce, aż prawie przysnęłam. O siedemnastej zajechaliśmy na miejsce. Wyszłam z samochodu, a Denis odjechał zaparkować. Harry objął moją talię, a ja zaczęłam się stresować.
- Harry, a co jeżeli mnie ktoś o coś zapyta? - spanikowałam, a on spojrzał na mnie z góry.
- Nie musisz odpowiadać na żadne pytanie. - powiedział ze zmarszczonymi w skupieniu brwiami.
- Och, okej. - szepnęłam.
Harry wprowadził nas na ogromną salę, wcześniej podając nazwisko facetowi przy bramce, który mało się nie poszczał na widok Styles'a. Zajęliśmy zarezerwowane dla nas miejsce przy stole, a po chwili Harry wdał się w dyskusję z jakimiś trzema mężczyznami. Jego dłoń odnalazła moją i splótł nasze palce ze sobą.
- Panowie. - zaczął Harry. - To jest właśnie moja kobieta, Noell Moore. - przyciągnął mnie bliżej grupki facetów. - Noell, to Michael Braun, Felix McConnery, Bradley Jackson i Kevin Davis. - przedstawił mi mężczyzn, stojących obok nich.
- Dzień dobry. - powiedziałam z miłym uśmiechem, na co mi zawtórowali. - Pójdę po coś do picia. - szepnęłam do Harry'ego, a on skinął i szybko pocałował mój policzek, po czym wrócił do rozmowy z kolegami.
Udałam się do długiego stołu z wszelkiego rodzaju alkoholem, po czym chwyciłam brązowy kubeczek. Napełniłam go dobrym szampanem, a gdy chciałam odejść zderzyłam się z kimś. Podniosłam głowę i ujrzałam... mamę Harry'ego?! O mój Boże.
- O matko, bardzo panią przepraszam. - spanikowałam.
- Kochanie, spokojnie. Przecież tylko na mnie wpadłaś. - złapała mnie za ramiona i lekko przytuliła. - Przyszłaś tutaj z Harry'm? - zapytała, obejmując mnie ramieniem.
- Tak, stoi tam. - wskazałam głową na grupkę żywo rozmawiających mężczyzn.
- W porządku. - pokiwała głową. - Co u ciebie słychać, kochanie? - zapytała, a my wyszłyśmy na wielki ogród penthouse'a. Przechadzałyśmy się z kubeczkami, wypełnionymi dobrym szampanem i rozmawiałyśmy.
- Um, nie pracuję u Harry'ego, ponieważ mama wcisnęła mnie w inny biznes. Mianowicie zostałam modelką Victoria's Secret. - przegryzłam wargę.
- Naprawdę?! - prawie pisnęła, a ja przytaknęłam. - Wspaniale, skarbie! Gratuluję! - przytuliła mnie mocno do siebie.
- Dziękuję. - zaśmiałam się. Uwielbiam tą kobietę, jest taka pozytywna, kochana i uśmiechnięta. - A jak u pani? - zapytałam po chwili.
- Kochanie! - skarciła mnie. - Jeszcze nie jestem taka stara. Mów mi Anne. - pomasowała opiekuńczo moje plecy.
- Dobrze... Anne. - powiedziałam, a ona pocałowała mój policzek.
- Powiedz Harry'emu, że ma się do starej matki odezwać. Inaczej przyjadę i wleję mu w ten chudy zadek! - skarciła go, na co prawie nie wybuchłam śmiechem.
- Przekażę. - puściłam jej oczko.
- Dobrze. A teraz przepraszam, ale muszę wracać do znajomych. - oznajmiła. - Do widzenia, skarbie. - przytuliła mnie i pocałowała mój policzek.
- Do widzenia. - odwzajemniłam uścisk.
Wróciłam z ogrodu do środka, po czym wyrzuciłam plastikowy kubeczek do kosza. Kierowałam się do naszego stolika, gdy poczułam uścisk na łokciu. Te perfumy... Harry. Odwróciłam się w jego stronę, a jego twarz była purpurowa ze złości.
- Gdzie ty do kurwy byłaś?! - warknął tak, abym tylko ja to słyszała.
- Spotkałam Anne i poszłam przejść się z nią na ogród. - wydukałam lekko przestraszona jego reakcją.
Harry uspokoił się, po czym ułożył jedną dłoń na moich plecach, a drugą złapał moją. Zaczął ruszać się w rytmie klasycznej muzyki, a ja dopiero zauważyłam, że staliśmy na parkiecie.
- Więc moja matka tutaj jest? - uniósł brwi.
- Tak, wpadłam na nią. Ale poszła, ponieważ jej znajomi na nią czekali, czy coś. - spojrzałam na niego.
- Nigdy więcej tak nie rób. - syknął, dociskając nasze ciała, przez co jęknęłam.
- Przepraszam. - powiedziałam smutno.
- Nie o to chodzi, Noell. - szepnął delikatnym głosem. - Martwiłem się cholernie mocno. Myślałem, że jakiś napaleniec cię porwał. - dodał, a ja zmarszczyłam brwi. - Otóż, tutaj nie jest tak kolorowo, jak wygląda. - powiedział, a my zakończyliśmy taniec. Harry zaprowadził nas na ogromny balkon, gdzie nikogo nie było. - Tu są bogaci napaleńcy, zwłaszcza ci starsi. - wytłumaczył.
- Jak na tych filmach. - zachichotałam lekko.
- Dokładnie tak. - włożył dłonie do kieszeni swojej marynarki, w której wyglądał tak potężnie.
- Ty również się do nich zaliczasz, Styles. - powiedziałam, opierając się o barierkę, a on uniósł brwi rozbawiony.
- Och, tak? A to dlaczego? - zmniejszył dystans między nami, stając jakiś metr przede mną.
- Ponieważ wykorzystujesz mnie seksualnie. - oznajmiła, trzymając śmiech w sobie.
- Tak, skarbie. - przewrócił oczami. - Gdybym to robił, nie krzyczała byś jak bardzo jest ci dobrze. - mruknął, podchodząc jeszcze bliżej i ułożył dłonie na moich biodrach. - Oraz nie zostawiałabyś śladów swoich paznokci na moich plechach, ponieważ nie pozwoliłbym ci na to. - zetknął nasze nosy razem.
- Przestań. - uderzyłam w jego klatkę, rumieniąc się lekko.
- Moja mała Noell się zarumieniła? - zapytał, wtulając twarz w moje włosy.
O dwudziestej drugiej opuściliśmy przyjęcie. Denis zawiózł nas do domu Harry'ego, po czym zaparkował samochód. Harry objął opiekuńczo moją talię, trzymając mnie mocno przy sobie, a następnie otworzył swój dom. Weszłam pierwsza, po czym ściągnęłam swoje szpilki i marynarkę. Wspięliśmy się na górę do jego sypialni, a ja położyłam swoje rzeczy na jego fotelu.
- Harry, daj mi coś do spania. - mruknęłam, gdy stał już w samych bokserkach.
Styles zanurkował w szafie, po czym wrócił do mnie z szarymi bokserkami i czarną koszulką. Poszłam do łazienki, a następnie zrzuciłam z siebie sukienkę i bieliznę. Założyłam na siebie bokserki Harry'ego oraz jego koszulkę, po czym wyszłam z pomieszczenia. Rzuciłam resztę ciuchów na fotel i spojrzałam na łóżko, gdzie wylegiwał się Styles, skacząc po kanałach telewizora.
- No chodź tutaj. - spojrzał na mnie.
Powoli podeszłam do łóżka, po czym wczołgałam się na nie. Usiadłam obok Harry'ego, a następnie wtuliłam się w jego bok. Styles objął mnie ramienie, nakrył kołdrą i złożył pocałunek na czubku mojej głowy.
- Idź spać, Noell. Nie przeszkadza ci włączony telewizor? - zapytał.
- Nie, nie przeszkadza. - powiedziałam zgodnie z prawdą. - A ty dlaczego nie idziesz spać? - spojrzałam na niego.
- Nie jestem zmęczony. - oznajmił.
- A skąd wiesz, że ja jestem? - uniosłam brwi pytająco.
- Widzę to po tobie. - przewrócił oczami, zirytowany moimi pytaniami. - A teraz dobranoc. - pocałował szybko moje usta.
- Dobranoc. - burknęłam oburzona jak małe dziecko.
______________________________________
Póki mogę, to dodaję. Proszę bardzo, kochani. ;)
/kylizzzie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro