Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

35

Kilka dni później...

- Noell - 

Leżąc w łóżku obserwowałam Harry'ego, który się ubierał. Założył na siebie czarne spodnie garniturowe, czarną koszulę i tego samego koloru marynarkę. Włożył na palce swoje sygnety, po czym założył idealnie wypastowane pantofle.

- Noell. - mruknął, odwracając się w moją stronę. - Spóźnimy się. - warknął. 

- Wybacz, szefie, ale nie idę dzisiaj do pracy. - powiedziałam, poprawiając swoje szorty i mocniej nakryłam się kołdrą.

- Noell. - zdarł ze mnie kołdrę, przez co pisnęłam. - Wstawaj. Już. - obdarował mnie ostrym spojrzeniem.

- Jak ja cię nienawidzę, Styles! - krzyknęłam w poduszkę, gdy opuścił sypialnię.

- Słyszałem. - stanął w drzwiach. - Ostatni raz ci powtarzam, abyś wstała. - syknął przez zaciśnięte zęby.

Podniosłam się z łóżka, patrząc na niego spod byka. Po czym zabrałam swoje ciuchy i zamknęłam się w łazience. Założyłam świeżą bieliznę, czarne rurki i biały, elegancki sweter. Rozczesałam włosy i użyłam swoich ulubionych perfum. Nałożyłam na twarz standardowy makijaż i zwieńczyłam go bezbarwnym błyszczykiem. Wpakowałam pozostałe rzeczy do torby i opuściłam łazienkę.

Zeszłam na dół, a Harry stał oparty o ścianę i przeglądał swój telefon. Kiedy mnie usłyszał, schował telefon do kieszeni marynarki i chwycił skórzaną teczkę. Ubrałam buty oraz kurtkę, a następnie opuściliśmy jego dom.

Po jakiś czterdziestu minutach byliśmy w swoim biurze. Rzuciłam torbę pod biurko i podeszłam do szafki z segregatorami. Poczułam na biodrach duże dłonie i usta u podstawy mojej szyi. Powoli się odwróciłam, a Harry lustrował dokładnie moją twarz.

- Kocham cię. - powiedział, a w moim brzuchu zaczęły szaleć motyle. O mój Boże! Czy ja dobrze usłyszałam?! - Noell. - mruknął zniecierpliwiony.

- Ja ciebie też, Harry. - odpowiedziałam, poprawiając kołnierz jego koszuli.

Pokiwał lekko głową, po czym czułe przywarł do moich ust. Podgryzał i ssał moją dolną wargę, przez co jęknęłam mu w usta. Brunet wykorzystał okazję, ponieważ jego język natychmiast zaczął pieścić moje podniebienie. Naszą pieszczotę przerwało pukanie do drzwi. Odsunęłam się od Harry'ego jak oparzeń, a on uśmiechnął się bezczelnie.

- Wejść. - burknął niskim głosem, gdy ja niby coś szukałam na półce. Do gabinetu weszła jakaś blondynka, która kurczowo trzymała swoją teczkę. 

- Um, j-ja... - zaczęła ale Harry jej przerwał. 

- Przestań. - warknął. - Powiedz po prostu po co przyszłaś.

- Przyniosłam papiery ze sprawy z Nicholson'em, p-panie Styles. - wydukała nerwowo. Harry wyciągnął dłoń, a dziewczyna podała mu papiery.

- Mhm. - mruknął, czytając coś z kartki. - A teraz się wynoś i wracaj do pracy. - syknął, a przerażona kobieta wyszła. 

Spojrzałam na Harry'ego z lekko uchylonymi ustami. Styles położył papiery na swoim biurku i westchnął ciężko. 

- Powiedz cokolwiek, Noell. - mruknął. 

- Dlaczego jesteś taki niemiły? - zmarszczyłam brwi.

- Ponieważ nie mogę sobie pozwolić na inne relacje z pracownikami. - przetarł dłońmi swoje oczy. - Uprzedzając twoją odpowiedź: ciebie poznałem wcześniej i jesteś wyjątkiem. - dodał. 

- Okej. - wzruszyłam ramionami.

- A to, co nam przerwano... potraktuj to jako małą zapowiedź tego, co wydarzy się dzisiaj wieczorem. - obniżył swój głos, na co przegryzłam swoją wargę. 

Podeszłam do jego biurka i nachyliłam się nad nim, po czym pocałowałam szybko jego usta. - A teraz pracujemy. - szepnęłam, a następnie odeszłam, kręcąc biodrami.

Usłyszałam za sobą głośne wypuszczenie powietrza, a ja usiadłam na fotelu, zakładając nogę na nogę.

- Prowokatorka. - mruknął, gryząc swoją dolną wargę. 

Zachichotałam cicho, po czym zabrałam się za swoją pracę. O około trzynastej trzydzieści wyszłam do kuchni po kawę dla siebie i Harry'ego. Pracownicy krzątali się po niej i przygotowywali sobie kolejne dawki kofeiny. Zostałam ostatnia w kuchni, a Gina ponownie do mnie zagadała.

- Wiesz, że Harry sypiał z Cindy? - uniosła brwi.

Zmarszczyłam brwi nie bardzo wiedząc, o co jej chodzi. Analizowałam jej słowa, które powiedziała mi już ostatnim razem. Teraz wydaje mi się, że ona próbuje zrobić wszystko, abym z nim nie była. To się dziewczyna zdziwi...

- Tak, wiem. - wzruszyłam ramionami. - Ale wszystko jest wyjaśnione. Jesteśmy razem. - dodałam niezbyt miło, lecz chyba tego nie zauważyła.

Stała jak osłupiała, analizując to, co właśnie powiedziałam. Z początku myślałam, że będzie to jedyna kobieta, z którą się dogadam. Chyba za dużo sobie nawyobrażałam.

- Ja bym uwa... - przerwałam jej.

- Dość. - przerwałam jej machnięciem ręki. - Przestań w końcu pieprzyć głupoty i zajmij się swoją pracą. Jeszcze raz powiesz chociaż jedno słowo na mój, lub Harry'ego temat, obiecuję, że stąd wylecisz, a wtedy Harry postara się o to, abyś tak łatwo pracy nie znalazła. - wyrzuciłam z siebie i chwytając dwa kubki kawy, opuściłam kuchnię.

Wkurzona przemierzyłam cały korytarz, tarfiając do naszego pomieszczenia. Zamknęłam drzwi za sobą i położyłam kubek na biurku Harry'ego. Usiadłam na krześle i nerwowo zaczęłąm popijać kawę, biorąc duże łyki. Nagle poczułam jak ktoś zabiera mi kubek. Jęknęłam zdezorientowana i popatrzyłam w górę. Harry stał, patrząc na mnie ze zmarszczonymi brwiami i odstawił kubek dalej. Kucnął przy mnie i położył dłoń na moim kolanie.

- Co się dzieje? - zapytał.

- Cóż... nic takiego. - skłamałam, uciekając wzrokiem.

- W takim razie patrz na mnie, gdy mówisz. - burknął.

- Po prostu jest coś, o czym musisz wiedzieć. - zaczęłam. - Gina... kojarzysz ją? - zapytałam, a on skinął lekko głową. - Ona cały czas zaczepia mnie w kuchni i opowiada mi o tobie...

- Co ci mówi? - wstał i zaczął krążyć. Podniosłam się z miejsca i stanęłam obok niego, opierając się tyłkiem o swoje biurko.

- Cały czas się mnie pyta, czy wiem, że sypiałeś z Cindy. - mruknęłam, a on się zatrzymał, ciągnąc za swoje włosy. - Przed chwilą również mi to przypomniała. I uprzedzając twoje pytanie, to właśnie od niej się tego dowiedziałam. - dodałam cicho.

- To chyba ten czas, gdy muszę wypieprzyć wszystkich pracowników i poszukać nowych. - prychnął.

Podeszłam do niego i objęłam go nieco nad biodrami. Popatrzył na mnie z mocno ściągniętymi brwiami i zaciśniętą szczęką. - Harry, proszę. Nie rób tego. - pogładziłam lekko jego policzek. Pod wpływem mojego dotyku, jego szczęka lekko się poluzowała.

- Dlaczego? - prychnął ponownie. - Nie będę tolerował tego, że pracownik pieprzy na mnie za moimi plecami. W dodatku do mojej kobiety. - warknął. I o mój Boże, jak to pięknie brzmi z jego ust... "mojej kobiety".

- Harry, daj jej ostatnią szansę. Ostatnią. - podkreśliłam, chwytając zakończeń jego marynarki.

- Zastanowię się. - westchnął. - Ale tylko ze względu na ciebie. Nie zamierzam być dla niej ani trochę miły. - dodał ostro.

- Dziękuję. - stanęłam na palcach i pocałowałam jego usta.

- Wszystko dla mojej kobiety. - wywrócił oczami i wrócił do swojej pracy.

Wystawiłam mu język, po czym ja także wróciłam do swoich zajęć. Było mi z nim tak wspaniale. Niech tak będzie już zawsze, ładnie proszę.

___________________________

Kochają się!! :D

/kylizzzie


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro