35
Kilka dni później...
- Noell -
Leżąc w łóżku obserwowałam Harry'ego, który się ubierał. Założył na siebie czarne spodnie garniturowe, czarną koszulę i tego samego koloru marynarkę. Włożył na palce swoje sygnety, po czym założył idealnie wypastowane pantofle.
- Noell. - mruknął, odwracając się w moją stronę. - Spóźnimy się. - warknął.
- Wybacz, szefie, ale nie idę dzisiaj do pracy. - powiedziałam, poprawiając swoje szorty i mocniej nakryłam się kołdrą.
- Noell. - zdarł ze mnie kołdrę, przez co pisnęłam. - Wstawaj. Już. - obdarował mnie ostrym spojrzeniem.
- Jak ja cię nienawidzę, Styles! - krzyknęłam w poduszkę, gdy opuścił sypialnię.
- Słyszałem. - stanął w drzwiach. - Ostatni raz ci powtarzam, abyś wstała. - syknął przez zaciśnięte zęby.
Podniosłam się z łóżka, patrząc na niego spod byka. Po czym zabrałam swoje ciuchy i zamknęłam się w łazience. Założyłam świeżą bieliznę, czarne rurki i biały, elegancki sweter. Rozczesałam włosy i użyłam swoich ulubionych perfum. Nałożyłam na twarz standardowy makijaż i zwieńczyłam go bezbarwnym błyszczykiem. Wpakowałam pozostałe rzeczy do torby i opuściłam łazienkę.
Zeszłam na dół, a Harry stał oparty o ścianę i przeglądał swój telefon. Kiedy mnie usłyszał, schował telefon do kieszeni marynarki i chwycił skórzaną teczkę. Ubrałam buty oraz kurtkę, a następnie opuściliśmy jego dom.
Po jakiś czterdziestu minutach byliśmy w swoim biurze. Rzuciłam torbę pod biurko i podeszłam do szafki z segregatorami. Poczułam na biodrach duże dłonie i usta u podstawy mojej szyi. Powoli się odwróciłam, a Harry lustrował dokładnie moją twarz.
- Kocham cię. - powiedział, a w moim brzuchu zaczęły szaleć motyle. O mój Boże! Czy ja dobrze usłyszałam?! - Noell. - mruknął zniecierpliwiony.
- Ja ciebie też, Harry. - odpowiedziałam, poprawiając kołnierz jego koszuli.
Pokiwał lekko głową, po czym czułe przywarł do moich ust. Podgryzał i ssał moją dolną wargę, przez co jęknęłam mu w usta. Brunet wykorzystał okazję, ponieważ jego język natychmiast zaczął pieścić moje podniebienie. Naszą pieszczotę przerwało pukanie do drzwi. Odsunęłam się od Harry'ego jak oparzeń, a on uśmiechnął się bezczelnie.
- Wejść. - burknął niskim głosem, gdy ja niby coś szukałam na półce. Do gabinetu weszła jakaś blondynka, która kurczowo trzymała swoją teczkę.
- Um, j-ja... - zaczęła ale Harry jej przerwał.
- Przestań. - warknął. - Powiedz po prostu po co przyszłaś.
- Przyniosłam papiery ze sprawy z Nicholson'em, p-panie Styles. - wydukała nerwowo. Harry wyciągnął dłoń, a dziewczyna podała mu papiery.
- Mhm. - mruknął, czytając coś z kartki. - A teraz się wynoś i wracaj do pracy. - syknął, a przerażona kobieta wyszła.
Spojrzałam na Harry'ego z lekko uchylonymi ustami. Styles położył papiery na swoim biurku i westchnął ciężko.
- Powiedz cokolwiek, Noell. - mruknął.
- Dlaczego jesteś taki niemiły? - zmarszczyłam brwi.
- Ponieważ nie mogę sobie pozwolić na inne relacje z pracownikami. - przetarł dłońmi swoje oczy. - Uprzedzając twoją odpowiedź: ciebie poznałem wcześniej i jesteś wyjątkiem. - dodał.
- Okej. - wzruszyłam ramionami.
- A to, co nam przerwano... potraktuj to jako małą zapowiedź tego, co wydarzy się dzisiaj wieczorem. - obniżył swój głos, na co przegryzłam swoją wargę.
Podeszłam do jego biurka i nachyliłam się nad nim, po czym pocałowałam szybko jego usta. - A teraz pracujemy. - szepnęłam, a następnie odeszłam, kręcąc biodrami.
Usłyszałam za sobą głośne wypuszczenie powietrza, a ja usiadłam na fotelu, zakładając nogę na nogę.
- Prowokatorka. - mruknął, gryząc swoją dolną wargę.
Zachichotałam cicho, po czym zabrałam się za swoją pracę. O około trzynastej trzydzieści wyszłam do kuchni po kawę dla siebie i Harry'ego. Pracownicy krzątali się po niej i przygotowywali sobie kolejne dawki kofeiny. Zostałam ostatnia w kuchni, a Gina ponownie do mnie zagadała.
- Wiesz, że Harry sypiał z Cindy? - uniosła brwi.
Zmarszczyłam brwi nie bardzo wiedząc, o co jej chodzi. Analizowałam jej słowa, które powiedziała mi już ostatnim razem. Teraz wydaje mi się, że ona próbuje zrobić wszystko, abym z nim nie była. To się dziewczyna zdziwi...
- Tak, wiem. - wzruszyłam ramionami. - Ale wszystko jest wyjaśnione. Jesteśmy razem. - dodałam niezbyt miło, lecz chyba tego nie zauważyła.
Stała jak osłupiała, analizując to, co właśnie powiedziałam. Z początku myślałam, że będzie to jedyna kobieta, z którą się dogadam. Chyba za dużo sobie nawyobrażałam.
- Ja bym uwa... - przerwałam jej.
- Dość. - przerwałam jej machnięciem ręki. - Przestań w końcu pieprzyć głupoty i zajmij się swoją pracą. Jeszcze raz powiesz chociaż jedno słowo na mój, lub Harry'ego temat, obiecuję, że stąd wylecisz, a wtedy Harry postara się o to, abyś tak łatwo pracy nie znalazła. - wyrzuciłam z siebie i chwytając dwa kubki kawy, opuściłam kuchnię.
Wkurzona przemierzyłam cały korytarz, tarfiając do naszego pomieszczenia. Zamknęłam drzwi za sobą i położyłam kubek na biurku Harry'ego. Usiadłam na krześle i nerwowo zaczęłąm popijać kawę, biorąc duże łyki. Nagle poczułam jak ktoś zabiera mi kubek. Jęknęłam zdezorientowana i popatrzyłam w górę. Harry stał, patrząc na mnie ze zmarszczonymi brwiami i odstawił kubek dalej. Kucnął przy mnie i położył dłoń na moim kolanie.
- Co się dzieje? - zapytał.
- Cóż... nic takiego. - skłamałam, uciekając wzrokiem.
- W takim razie patrz na mnie, gdy mówisz. - burknął.
- Po prostu jest coś, o czym musisz wiedzieć. - zaczęłam. - Gina... kojarzysz ją? - zapytałam, a on skinął lekko głową. - Ona cały czas zaczepia mnie w kuchni i opowiada mi o tobie...
- Co ci mówi? - wstał i zaczął krążyć. Podniosłam się z miejsca i stanęłam obok niego, opierając się tyłkiem o swoje biurko.
- Cały czas się mnie pyta, czy wiem, że sypiałeś z Cindy. - mruknęłam, a on się zatrzymał, ciągnąc za swoje włosy. - Przed chwilą również mi to przypomniała. I uprzedzając twoje pytanie, to właśnie od niej się tego dowiedziałam. - dodałam cicho.
- To chyba ten czas, gdy muszę wypieprzyć wszystkich pracowników i poszukać nowych. - prychnął.
Podeszłam do niego i objęłam go nieco nad biodrami. Popatrzył na mnie z mocno ściągniętymi brwiami i zaciśniętą szczęką. - Harry, proszę. Nie rób tego. - pogładziłam lekko jego policzek. Pod wpływem mojego dotyku, jego szczęka lekko się poluzowała.
- Dlaczego? - prychnął ponownie. - Nie będę tolerował tego, że pracownik pieprzy na mnie za moimi plecami. W dodatku do mojej kobiety. - warknął. I o mój Boże, jak to pięknie brzmi z jego ust... "mojej kobiety".
- Harry, daj jej ostatnią szansę. Ostatnią. - podkreśliłam, chwytając zakończeń jego marynarki.
- Zastanowię się. - westchnął. - Ale tylko ze względu na ciebie. Nie zamierzam być dla niej ani trochę miły. - dodał ostro.
- Dziękuję. - stanęłam na palcach i pocałowałam jego usta.
- Wszystko dla mojej kobiety. - wywrócił oczami i wrócił do swojej pracy.
Wystawiłam mu język, po czym ja także wróciłam do swoich zajęć. Było mi z nim tak wspaniale. Niech tak będzie już zawsze, ładnie proszę.
___________________________
Kochają się!! :D
/kylizzzie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro