Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

29

- Noell - 

Obudziło mnie lekkie szturchanie. Otworzyłam oczy i ujrzałam Harry'ego, który próbował zmienić pozycję. Podniosłam głowę i odruchowo przeczesałam palcami swoje włosy. Styles zmarszczył brwi i przebiegł językiem po dolnej wardze.

- Wybacz. - mruknął, patrząc na mnie.

- Um, okej. - zaspana pokiwałam głową, po czym wstałam z jego kolan.

- Och, jak dobrze. - wstał z miejsca, aby rozchodzić nogi. Wywróciłam na niego oczami, a on posłał mi cwany uśmieszek.

- Która godzina? - zapytałam sennie.

- Dwudziesta druga. - odpowiedział, patrząc na swój zegarek. - Będę wracał już do siebie. - dodał, zakładając na siebie płaszcz i buty. - Ale mam jeszcze jedno pytanie. - spojrzał na mnie.

- Tak? - uniosłam brwi.

- Pojedziesz ze mną jutro na urodziny mojej mamy? - przegryzł wargę. Poczułam jak moje serce przyspiesza, a w moim brzuchu gości dziwne ciepło. To się nazywa miłość, mała!

- Jasne. - wzruszyłam ramionami.

- Przyjęcie zacznie się o czternastej, więc przyjadę po ciebie o trzynastej. - oznajmił i złapał moją dłoń, po czym przyciągnął do swojego ciała. Złączył nasze usta w pocałunku, a ja stanęłam lekko na palcach, ponieważ górował nade mną wzrostem. Ułożył dłonie na moich biodrach i kciukiem zataczał kółka na nagiej skórze mojego brzucha. - Do jutra. - mruknął, odsuwając się ode mnie.

- Harry... - złapałam rękaw jego płaszcza, a on spojrzał na mnie. - J-ja... - nie wiedziałam jak zacząć.

- Ty? - uniósł brwi. - Coś się stało?

- Przepraszam. - powiedziałam w końcu. Harry spojrzał na mnie zdezorientowany i zmarszczył brwi. - Mama mi wszystko powiedziała. Z-znaczy o tobie, twoim d-dzieciństwie. - mówiłam trzęsącym się głosem. Harry stał z lekko uchylonymi wargami i wpatrywał się we mnie.

- Nie chcę litości. - pokręcił głową. - Rany zostały zaleczone. - powiedział ostro.

- Przykro mi. - zacisnęłam usta w prostą linię.

- Nie powinno, Noell. - westchnął. - To... minęło. - dokończył. - A teraz idź spać, ponieważ jesteś zmęczona. - dodał.

- Dobranoc, Harry. - szepnęłam, a on pocałował moje czoło i wyszedł. Tak po prostu.

Wycieńczona całym dniem, przebrałam się w piżamę i poszłam spać.

***

Wstałam o dziesiątej, po czym od razu udałam się pod prysznic. Umyłam swoje ciało oraz włosy, a następnie starannie powycierałam swoje ciało. Zawinęłam ręcznik na głowie i ubrałam bieliznę. Umyłam zęby, wysuszyłam włosy i ubrałam na siebie białą, krótką sukienkę na ramiączkach, która idealnie opinała moje ciało. Dekolt był duży, więc postanowiłam założyć złoty łańcuszek. Zrobiłam mocniejszy makijaż, a usta pomalowałam na beżowo. Spryskałam się perfumami, po czym nakręciłam swoje włosy. Założyłam na stopy kremowe szpilki, a następnie udałam się do kuchni. 

Wypiłam kawę i zjadłam trochę sałatki. Chodziłam po mieszkaniu w poszukiwaniu telefonu, ale bezskutecznie. Jest godzina dwunasta, cholera, a ja nic nie mogę znaleźć! Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc bez zastanowienia ruszyłam, aby otworzyć. W progu stanął Harry ubrany w czarne rurki, czarną koszulkę, czarne, skórzane buty i jeansową kurtkę. Jego włosy były wilgotne, co oznaczało, że na dworze pada. Wpuściłam go, a on kopnął nogą drzwi i od razu przycisnął mnie do ściany. Jego wargi zaatakowały moje i pieściły je z zapamiętaniem.

- Harry... - jęknęłam, chwytając jego kurtki, a jego dłonie zsunęły się na moje pośladki. Oddawałam każdy jego pocałunek, a jego biodra naparły na moje kobiece strefy. 

Czułam jak jego twardy członek wbijał się w moje podbrzusze. Pocałunki Styles'a przeniosły się na moją szyję, a ja wplotłam palce w jego włosy. Mruknął z aprobatą i kontynuował mokrą ścieżkę pocałunków. Zassał skórę na mojej szyi i obojczyku, po czym zostawił tam malinki. Dmuchnął w nie zimnym powietrzem i uśmiechnął się szeroko.

- Moja. - spojrzał w moje oczy i ostatni raz mnie pocałował w usta.

- Uh, co tutaj robisz? - zapytałam, otrząsając się po pieszczotach.

- Nie mogłem się doczekać, gdy cię ujrzę. - mruknął, zahaczając palcem o dół mojej sukienki, jednocześnie dotykając mojego uda. - Zdecydowanie powinnaś przebrać sukienkę. - zlustrował moje ciało wzrokiem.

- Nie, Harry. - ułożyłam dłonie na swoich biodrach.

- Zostaniemy u mojej mamy na noc, więc weź coś na przebranie. - oznajmił. - A teraz idź się przebrać. - powiedział stanowczo. Jęknęłam zirytowana, a on objął mnie od tyłu. Jego dłonie spoczęły na moim brzuchu, a ciepłe powietrze owiewało mój kark. - Jesteś moja, prawda? - składał pocałunki na mojej szyi.

- T-tak, Harry. - wyjąkałam, układając dłonie na jego.

- Nie chcę, aby ktoś patrzył na ciebie i miał na ciebie ochotę. - dodał, podgryzając moją szyję.

- Harry, koniec z malinkami. - spojrzałam na niego do tyłu, a on zmarszczył brwi. - Wiesz jak wszyscy będą patrzyli? - wywróciłam oczami.

- I bardzo dobrze. Trzeba pokazać tym kutasom, do kogo należysz. - odwrócił mnie przodem do siebie. 

Spełniłam Harry'ego prośbę i przebrałam się w białe rurki oraz granatową koszulę. Podwinęłam rękawy do łokci i założyłam na stopy białe conversy. Spakowałam do małej torby bieliznę oraz ciuchy na jutro, po czym wróciłam do Styles'a, który siedział w salonie, popijając whiskey.

- Nie prowadzisz przypadkiem? - uniosłam brwi, a on zlustrował mnie wzrokiem.

- Nie, mój szofer nas zawiezie. - pokręcił głową. - Twój tyłek w tych spodniach... - zaczął, ale mu przerwałam.

- Przestań. - mruknęłam. - Nic ci się nie podoba. - dodałam pod nosem.

- Oczywiście, że mi się podoba. - prychnął. - Lecz wolę, abyś chodziła w tych ciuchach tylko i wyłącznie przy mnie. - dodał.

- Nie bądź samolubny. - wystawiłam mu język, na co posłał mi zadziorny uśmiech. - Chodź już, bo się spóźnimy.

*** 

Gdy dojechaliśmy na miejsce, zabraliśmy swoje rzeczy z samochodu. Stresowałam się trochę, ponieważ zapewne będzie tam cała rodzina Harry'ego. Chłopak objął mnie ręką w talii, po czym poprowadził mnie do drzwi. Nachylił się nade mną i pocałował czule moje usta, zanim otworzył drzwi. Weszliśmy do środka, a Anne od razu nas powitała.

- Harry! - pisnęła i wyściskała mocno swojego syna, po czym pocałowała jego zaróżowione od zimna policzki. - Oraz piękna Noell. - spojrzała na mnie i przytuliła mnie mocno. - Jak Nidia? - uśmiechnęła się szeroko. 

- W porządku, dziękuję. - odwzajemniłam uśmiech. - Wszystkiego najlepszego, proszę pani. - pocałowałam jej policzki.

- Proszę, mów mi Anne. - wywróciła oczami, na co zachichotałam.

- Wszystkiego najlepszego, mamo. - rzekł Harry i wręczył jej prezent.

- Dziękuję, kochanie. Chodźcie. - pokazała gestem ręki.

Impreza zakończyła się o około dwudziestej drugiej. Rodzina Harry'ego okazała się bardzo miła. Rozmawialiśmy, opowiadaliśmy kawały i graliśmy w wiele gier planszowych. Później poszliśmy do pokoju, gdzie miałam spać wraz z Harry'm. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, ale było tam tylko jedno łóżko. Po chwili dołączył do mnie Styles i popatrzył na mnie.

- Wszystko w porządku? - uniósł brwi.

- Gdzie mam spać? - zapytałam od razu.

- Tutaj. - wskazał ręką na łóżko.

- A ty?

- Też tutaj. - posłał mi łobuzerski uśmiech.

Harry poszedł do łazienki, a po dwudziestu minutach wyszedł w samych bokserkach. O cholera! Wycierał ręcznikiem swoje mokre włosy, a następnie opadł na łóżko. Wzięłam z niego przykład i poszłam do łazienki. Upewniłam się, czy zamknęłam drzwi jakieś trzysta razy, po czym przebrałam się w białą bokserkę i czarne szorty. Związałam włosy w niechlujnego koka i zmyłam makijaż. 

Opuściłam łazienkę z nadzieją, że Harry zasnął, lecz się myliłam. Leżał podparty na łokciach i patrzył na mnie z zadziornym uśmiechem. Położyłam się na krańcu łóżka, a po chwili poczułam jego ramiona, owijające moje ciało.

- Nie gryzę. - mruknął, całując miejsce za moim uchem.

- To skąd mam malinki? - zapytałam.

- Nie wiem. - zaśmiał się i zgasił światło. - Przytul się do mnie. - położył się na plecach i wystawił ramiona. Nie poznaję tego faceta...

Odwróciłam się w jego stronę i położyłam głowę na jego klatce. Jeździłam paznokciami po jego tatuażach, a on mruczał z przyjemności. Oplótł mnie ramieniem i gładził lekko moje włosy.

- Harry... - powiedziałam cicho.

- Idź spać. - szepnął, głaskając moje włosy. Pocałował moje czoło i nakrył nas kołdrą. - Dobranoc, skarbie.

- Dobranoc, Hazz. 

- Hazz? - zaśmiał się cicho.

- Tak, idź spać. - powiedziałam zawstydzona.

_______________________________

Ja nie mogę! Trzy rozdziały dzisiaj!!! :)

/kylizzzie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro