Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

27

- Noell -

Siedziałam przy swoim biurku, przegryzając gumkę od ołówka i czytałam zgłoszenie na posadę asystentki. Harry spisywał raporty i kserował jakieś papiery czasem na mnie zerkając.

- Harry? - powiedziałam, nie odrywając wzroku od ekranu laptopa.

- Hm? - spojrzał na mnie, otwierając teczkę.

- Co ty na to? - zapytałam. - Pauline Vega, dwadzieścia siedem lat, doświadczona sekretarka. Pracowała w jednym z hoteli Hilton oraz Stan Holding. - mruknęłam, czytając podanie. - Rzetelna, pomysłowa, lojalna, przyjacielska, pracowita i konsekwentna. Łatwo nawiązuje kontakty z ludźmi. - spojrzałam na niego.

- Um, wydaje się być w porządku. - wygiął usta w zadumaniu. - Poproś ją jutro na rozmowę. Przeprowadzisz ją? - uniósł brwi, a mnie zatkało.

- H-harry, ja nie mogę. - posłałam mu przerażone spojrzenie, a on przegryzł wargę, aby się nie zaśmiać. 

- Dasz sobie radę. - podszedł do mojego biurka i stanął za mną, czytając podanie kobiety. Jego loki łaskotały moją szyję, lecz starałam się tego nie okazywać. - Tak, myślę, że to może być ona. Powiedz jej, aby przyszła o dziesiątej rano. - dodał, patrząc na mnie z boku.

- Sam z nią porozmawiasz. - odwróciłam głowę w jego stronę, a on spojrzał na moje usta. - Ja nie mam doświadczenia, a poza tym to ty ją trochę poonieśmielasz. - wywróciłam oczami.

- Skoro tak myślisz, to w porządku. - zacisnął usta w wąską linię. - Nie będę jej onieśmielał, ja tylko będę wymagający i ostry. - wzruszył ramionami. - Onieśmielać mogę tylko ciebie. - szepnął mi do ucha i przycisnął do niego swoje wargi.

Zaśmiałam się cicho, po czym przegryzłam wargę. Spojrzałam na grafik Styles'a, a on wrócił na swoje miejsce i zaczął pracować. - Harry, o dziesiątej masz jedną rozprawę. - mruknęłam.

- Mam jakieś wolne? - ściągnął z siebie marynarkę i podwinął rękawy do łokci. Och, jaki on jest idealny.

- O dziesiątej rozprawa, o dwunastej masz odebrać papiery od Rynolds'a. Potem o piętnastej musisz iść odebrać garnitur z pralni i kupić mamie prezent na urodziny. - przypomniałam mu.

- Kurwa. - pociągnął za swoje włosy i oparł się wygodnie na swoim fotelu. - Wciśnij ją na czternastą dwadzieścia. - westchnął ciężko.

- Ale nie zdążysz... - powiedziałam cicho.

- Wiem, Noell. - powiedział zirytowany. - Muszę cię o coś poprosić. - wstał i kucnął przy mnie. Otworzyłam lekko usta, ale nic nie powiedziałam.

- Słucham. - wzruszyłam ramionami, a on ułożył dłoń na moim kolanie. Wzdrygnęłam się lekko, na co spojrzał na mnie i potarł palcem moje kolano.

- Pójdziesz jutro do miasta i odbierzesz mój garnitur, po czym kupisz coś mojej mamie na urodziny. Czy to będzie w porządku? - potarł swój kark.

- Um, j-ja nie wiem. - pokręciłam głową. - Nie znam twojej mamy i... - gestykulowałam dłońmi.

- Spokojnie, zdaję się na ciebie. - spojrzał na mnie spod wachlarza swoich długich rzęs. - Wynagrodzę ci to oczywiście. - dodał szybko.

- Dobrze. - pokiwałam głową.

***

Następny dzień...

- Harry - 

Siedziałem w oczekiwaniu na kandydatkę do stanowiska sekretarki. Po chwili usłyszałem pukanie do drzwi, na co powiedziałem głośne "wejść". Do biura weszła średniego wzrostu brunetka. Uśmiechnęła się lekko i podeszła bliżej.

- Dzień dobry, panie Styles. - powiedziała.

- Witam, proszę usiąść. - wskazałem na fotel naprzeciwko siebie. Kobieta zajęła miejsce i popatrzyła na mnie lekko zdenerwowana. Poprosiłem CV, które od razu dostałem. - Więc, pani Pauline Vega. Ma pani dwadzieścia siedem lat i pracowała pani na stanowisku sekretarki w jednym z hoteli Hilton oraz w Stan Holding? - spojrzałem na nią przeszywającym wzrokiem.

- T-tak. - wyjąkała przestraszona.

- Wspaniale. - mruknąłem, patrząc na jej podanie i CV. - Przeczytałem to wszystko i szczerze mówiąc, zrobiła pani na mnie dobrze wrażenie. - powiedziałem. - Niech pani dopowie coś jeszcze o sobie. - splotłem palce i oparłem na nich podbródek.

- Um, mam męża i pięcioletnią córkę. - powiedziała lekko drżącym głosem. - Wykonuję swoje obowiązki starannie i szybko jednocześnie. Klient zawsze jest najważniejszy. - dodała.

Spojrzałem jeszcze raz na leżące przede mną papiery, po czym przeniosłem wzrok na przestraszoną i zestresowaną kobietę. - Przyjmę panią na okres próbny, który potrwa u mnie tydzień. Jeżeli dobrze się pani będzie sprawowała, od razu dam pani umowę. Cóż, jeżeli nie, wiadomo, że po prostu będzie pani musiała znaleźć sobie inną pracę. - powiedziałem ostro. - Cenię punktualność, szacunek do obowiązków, szefa i pozostałych pracowników. Jasne? - zapytałem, a ona pokiwała twierdząco głową. - Świetnie. Jakieś pytania? 

- Od kiedy mogę zacząć? - popatrzyła na mnie.

- Jutro. Pracujesz od ósmej do szesnastej. - wytłumaczyłem. - Gdy będziesz potrzebowała wyjść wcześniej, bądź wziąć wolne, zgłaszasz się do mnie. - Jeżeli wszystko jest zrozumiałe, Gina oprowadzi cię po całym budynku. - dodałem, po czym zawołałem kobietę, a one zniknęły.

Opadłem na fotel i przetarłem swoją twarz ze zmęczenia. Jest godzina szesnasta, a Noell wciąż nie ma. Zadzwoniłem do niej, ale także nie odbierała. Na chuj jej ten pieprzony telefon? Rzuciłem telefon na biurko, po czym ściągnąłem z siebie marynarkę. Rozwiązałem krawat i zawiesiłem go na szyi, a następnie rozpiąłem cztery guziki swojej koszuli. Było mi strasznie gorąco. Sprawdziłem grzejniki, które były ustawione na największą temperaturę i zmniejszyłem ją. Usłyszałem skrzypnięcie drzwi, a do środka weszła Noell z kilkoma torbami.

- Jestem. - powiedziała, ściągając szalik i odstawiła torby na moim biurku. Popatrzyła na moją rozpiętą koszulę i uformowała usta w literkę "o". Wiedziałem, że podoba jej się to, co widzi, ale postanowiłem tego nie mówić.

- W porządku. - skinąłem, po czym podszedłem do niej. - Co tam masz? - zapytałem, chwytając jedną z toreb z wielkim napisem "Victoria's Secret". Dziewczyna szybko wyrwała mi torbę z dłoni i schowała ją za sobą, czerwieniąc się przy tym.

- To jest moje. - przegryzła wargę. - Tutaj jest coś dla twojej mamy. - wskazała na brązową torbę.

Wyciągnąłem małe, srebrne pudełeczko z napisem "Tiffany & Co.". Otworzyłem ją, a w niej leżała srebrna bransoletka z kolczykami do kompletu. Uśmiechnąłem się lekko, po czym wyciągnąłem kolejny prezent, którym był ogromny bukiet czerwonych róż. W każdej wetknięty był mały brylancik, a łodygi były owinięte czerwonym papierem ozdobnym. Odłożyłem wszystko do opakowania i zauważyłem, że Noell czekała na jakąkolwiek reakcję z mojej strony.

- Jeżeli ci się nie podoba to... - przerwałem jej gestem dłoni.

- Jest świetne. Dziękuję. - objąłem ją w talii i pocałowałem jej skroń. - A teraz czas na wynagrodzenie. Ty, ja, dzisiaj o osiemnastej w Gordon Ramsay's Restaurant. - spojrzałem na nią. - Przyjdę po ciebie. - pocałowałem jej policzek, po czym oddelegowałem ją do domu.

- Noell -

Wróciłam do domu i przebrałam się w krótką, skórzaną sukienkę na grubych ramiączkach. Do tego założyłam czarne szpilki i przyozdobiłam wszystko srebrną biżuterią. Pomalowałam usta na różowo i byłam gotowa. 

Punktualnie o osiemnastej zadzwonił dzwonek do drzwi. Poprawiłam swoje fale i szybkim krokiem ruszyłam, aby otworzyć. Gdy to zrobiłam, ujrzałam Harry'ego w czarnym garniturze. Uśmiechnął się szelmowsko, a ja zarzuciłam na siebie płaszcz i zabrałam torebkę, po czym wyszliśmy z mieszkania.

- Pięknie wyglądasz. - powiedział, obejmując mnie w talii.

- Dziękuję. - spojrzałam na niego.

Szliśmy piechotą, ponieważ restauracja znajdowała się dwadzieścia minut od mojego domu. Harry kurczowo zaciskał dłoń na mojej talii, posyłając mijanym facetom złowrogie spojrzenia. Podeszłam bliżej jego boku i wtuliłam się w niego lekko. Harry pocałował czubek mojej głowy, a następnie otworzył przede mną drzwi do restauracji. 

Weszliśmy do środka, a on odebrał ode mnie płaszcz i powiesił na wieszaku. To samo zrobił ze swoim i poprowadził mnie do zamówionego stolika. Odsunął dla mnie krzesło, a ja usiadłam na nim, dziękując mu cicho. Usiadł zaraz obok mnie, a kelnerka w błyskawicznym tempie znalazła się przy naszym stoliku.

- Witamy w Gordon Ramsay's Restaurant. Co podać? - zapytała miło brunetka.

- Na początek poprosimy czerwone wino półsłodkie. - mruknął Styles, nie uraczając jej nawet spojrzeniem. - Poproszę stek średnio wysmażony z sosem pieczeniowym. - powiedział. - Noell? - skinął, patrząc na mnie, a ja wybudziłam się z zamyślenia.

- Um, poproszę kurczaka w sosie Arrabiata. - powiedziałam szybko. Kelnerka zapisała wszystko, po czym odeszła.

- Wszystko w porządku? - położył dłoń na moim kolanie. - Jesteś jakaś cicha. - dodał zmartwionym głosem.

- Tak. - uśmiechnęłam się. - Zamyśliłam się. 

- Grosik za myśli Noell? - uśmiechnął się szeroko, pokazując dołeczki. On zdecydowanie częściej powinien się uśmiechać... 

Pokręciłam głową z niedowierzaniem, po czym wyprostowałam się na krześle. Po chwili kelnerka przyniosła nasze dania, a my zaczęliśmy jeść. Jedzenie było naprawdę dobre, ale co się dziwić, gdy jemy w jednej z najlepszych restauracji? Kiedy skończyliśmy, złożyłam nasze talerze i sztućce, spotykając zdenerwowany wzrok Harry'ego.

- Smakowało ci to? - zapytał, uważnie na mnie patrząc.

- Tak, było wspaniałe. - powiedziałam, wycierając kąciki ust. - A tobie?

- Może być.- wzruszył ramionami.

***

Styles odprowadził mnie pod same mieszkanie i stanął obok moich drzwi. - Dziękuję za dzisiaj. - uśmiechnęłam się.

- Cała przyjemność po mojej stronie. - puścił mi oczko, na co poczerwieniałam.

- To... do jutra. - powiedziałam, naciskając klamkę od mieszkania.

W prędkości światła chwycił mnie w talii i delikatnie przywarł do moich ust. Na początku byłam tym zaskoczona, a po chwili pocałowałam go szybko i lekko go od siebie odepchnęłam. 

- To nie jest właściwe. - powiedziałam, a on oblizał szybko usta.

- Rozumiem. - pokiwał głową, a w jego głosie usłyszałam smutek.

- Przepraszam. - dodałam. - Do jutra. 

- Do zobaczenia, Noell. - machnął dłonią, a ja poszłam do mieszkania.

Jego wargi były takie cudowne, troszkę spierzchnięte od zimna. Jego pocałunki smakowały miętą, a malinowe usta były cieplutkie i przyjemne.

______________________________________

Słodkooo. ;)



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro