23
- Noell -
Obudził mnie okropny bół głowy. Powoli otworzyłam oczy i jęknęłam, czując jak moja głowa pulsuje. Chyba wczoraj przegięłam. Podniosłam się na łokciach i zobaczyłam, że jestem w kompletnie nie znanym mi miejscu. Zmarszczyłam brwi i powoli podniosłam się z łóżka. Popatrzyłam na siebie i ujrzałam koszulkę, która pachniała... Harry'm?! Czy ja jestem w sypialni Styles'a?
Wyszłam z pomieszczenia, a w całym domu było ciemno. Przeczesałam swoje włosy dłonią, a po omacku próbowałam szukać włącznika od światła. Odnalazłam tylko schody, a na dole paliło się światło. Zeszłam cicho po schodach, a w kuchni stał Styles ubrany w same bokserki. Stał tyłem do mnie i coś robił. Spojrzałam na zegar, stojący w salonie, była piąta trzydzieści dwa. Co on robi o tej porze? Niezdarnie potknęłam się o róg sofy i pisnęłam.
- Kurwa. - złapałam się za stopę. Harry odwrócił się w moją stronę, a ja myślałam, że zemdleję, widząc jego umięśnione ciało.
- Wszystko w porządku? - podszedł do mnie i położył dłoń na moim ramieniu.
- Tak. - machnęłam dłonią i się wyprostowałam. - Jak ja się tutaj w ogóle znalazłam? - zmarszczyłam brwi.
- Zabrałem cię kompletnie napitą spod klubu. Na dodatek zadzwonił do mnie Louis, z którym najwidoczniej bawiłaś się w klubie. - założył ręce na klatce piersiowej i zmarszczył brwi, po czym oparł się biodrem o kanapę.
- Och, okej. - przegryzłam wargę trochę zażenowana. - A dlaczego nie śpisz? - zapytałam.
- Ponieważ nie mogłem zasnąć. A ty? - zapytał.
- Głowa mnie boli... - odrzekłam.
- Dziwne. - syknął. Poszliśmy do kuchni, a Styles dał mi tabletki przeciwbólowe i wodę do popicia. Stał i patrzył się na mnie surowym wzrokiem.
- Co? - wzruszyłam ramionami i włożyłam szklankę do zmywarki.
- Nie masz mi czegoś do powiedzenia? - uniósł brwi.
- Nie, dlaczego?
- Ponieważ zabrałem cię nawaloną spod klubu. - warknął, a jego oczy pociemniały.
- Co cię to interesuje? - burknęłam. - To moje życie i nie masz prawa mi mówić, co mogę, a czego nie. - dodałam.
- Gdyby nie ja, wciąż byś stała pod tym klubem, albo ktoś by cię zgwałcił. - syknął przez zaciśnięte zęby. O nie, przegiąłeś Styles.
- Och, przepraszam bardzo! Nie kazałam ci tam przyjeżdżać. Jak tak bardzo ci przeszkadzam, to już sobie stąd idę! - krzyknęłam wściekła i poszłam na górę, nie słuchając jego nawoływań.
Przeciągnęłam koszulkę przez głowę i rzuciłam ją na łóżko. Założyłam sukienkę i buty z imprezy, po czym poprawiłam jego rozwaloną pościel. Styles wkroczył do pokoju w szarych dresach i białej koszulce, ciągnąc za końcówki swoich włosów. Podszedł do mnie i złapał mnie za nadgarstki, przerywając mi w sprzątaniu jego pokoju.
- Noell, uspokój się. - ścisnął moje nadgarstki, na co syknęłam.
- Daj mi spokój, do kurwy! Przed chwilą mnie tutaj nie chciałeś. - szarpałam się, ale on tylko ściskał mocniej moje nadgarstki. - Aua! To boli, Styles!
- Przestań się szarpać, to mniej zaboli. - warknął. - Nie powiedziałem nic takiego. A ty bierzesz wszystkie moje słowa zbyt do siebie. - skarcił mnie. - Nie wypuszczę cię teraz z tego domu, rozumiesz?! - podniósł głos.
Skinęłam lekko, a on puścił moje nadgarstki. Szarpał za swoje włosy i wściekle zaciskał swoją szczenkę. Spacerował dookoła swojego pokoju, aż się nie uspokoił. Stanął prosto i spojrzał na mnie.
- Jesteś pierwszą kobietą, która weszła do mojej sypialni. - powiedział po kilkuminutowej ciszy.
- Wow, czuję się wyjątkowa. - udawałam zachwyconą fankę, po czym szybko spoważniałam. Harry zaśmiał się głęboko z mojej reakcji i pokręcił głową rozbawiony.
- Gdybyś była niemową, raczej bym cię przeleciał. - posłał mi zadziorny uśmiech, a moje podbrzusze zacisnęło się z podniecenia.
- Marzenie. - powiedziałam z wyraźnym sarkazmem.
- Prześpij się jeszcze. - odwrócił temat. - Ja też pójdę. - powiedział.
Zdjęłam tylko buty i w sukience wślizgnęłam się pod kołdrę. Styles zgasił mi światło i wyszedł z pomieszczenia. Powinnam być na niego wkurzona, ale te ciało... i dołeczki! Uległam mu po raz setny. Myśląc o tym, znowu zasnęłam.
***
Obudziłam się i spojrzałam na budzik. Godzina jedenasta, świetnie! Wstałam z łóżka i założyłam buty, po czym opuściłam jego sypialnię, zostawiając porządek po sobie. Zeszłam na dół i zdziwiłam się, że Styles siedział w kuchni, popijając kawę i stukając coś w laptopie. Ubrany był w czarny garnitur, tego samego koloru krawat i buty oraz białą koszulę. Wyklinał coś pod nosem i co chwila przeczesywał swoje włosy dłonią. Bawił się swoimi sygnetami i wracał do pracy. Podeszłam bliżej, a on chyba mnie usłyszał, bo spojrzał w moją stronę.
- Hej, Harry. - powiedziałam cicho, bojąc się jego reakcji.
- Noell. - skinął i wstał. Zmierzył mnie wzrokiem od stóp do czubka głowy i odruchowo przejechał koniuszkiem języka po dolnej wardze. - Chodź, zjesz coś. - powiedział.
- Nie, dziękuję. - powiedziałam, a on posłał mi wkurzone spojrzenie. - Naprawdę nie jestem głodna. - uniosłam dłonie w geście obronnym.
- Dobra. - burknął. - Odwiozę cię do domu, ale najpierw... - dodał i poszedł gdzieś. Wrócił z jeszcze większym bukietem białych róż, niż codziennie i podszedł bliżej mnie. - To dla ciebie. - podał mi je.
- Harry, są piękne. Dziękuję. - posłałam mu delikanty uśmiech. - Ale nie wiedziałam, że weźmiesz moje słowa na poważnie. - dodałam. - Nie musisz wydawać na mnie pieniędzy, aby sprawić mi przyjemność. - pokręciłam głową.
- Jestem najpoważniejszym człowiekiem, jakiego mogłaś spotkać. - stwierdził, na co przytaknęłam. - Nie ma za co. - uśmiechnął się. - Ale czekaj... mówisz, że nie muszę wydawać pieniędzy, aby sprawić tobie przyjemność. - przybrał zadziorny uśmiech. O kurde! Nie wiedziałam, że przyjmie to jako podtekst. Zaczął podchodzić do mnie, a ja cofałam się do tyłu.
- N-nie, Harry. - wyjąkałam. - Chodziło mi o... c-chodziło mi... - przygwoździł mnie do ściany i odłożył kwiaty na bok.
- O co chodziło, skarbie? - mruknął, przyciskając swoje biodra do moich. Twardy, jak zawsze. Ułożył dłonie na moich biodrach i uśmiechnął się szelmowsko.
- Och, nie ważne. - ułożyłam dłonie na jego klatce. - Przestań, Harry. - próbowałam go odepchnąć.
- Nie mogę. - warknął. - Po prostu nie mogę. Za długo na ciebie czekałem. - powiedział i chwycił moją twarz w dłonie.
Przywarł do moich ust, od razu wdzierając do nich język. Jęknęłam, a on namiętnie całował moje wargi. Nie mogłam dłużej wytrzymać i wplotłam palce w jego włosy. Pociągałam za nie lekko, a on mruczał zadowolony. Skończyliśmy pocałunek kilkoma pojedynczymi cmoknięciami, po czym zaczęliśmy formować swoje oddechy.
- Nie powinniśmy... - wysapałam, a on oparł czoło o moje.
- Wiem. - mruknął. - Ale to jest silniejsze ode mnie. - dodał.
Po czterdziestu minutach, Harry zaparkował pod moim apartamentowcem. Przez całą drogę prowadziliśmy żywą rozmowę, co było dziwne, ponieważ nigdy wcześniej tak nie robiliśmy.
- Dziękuję, Harry. - powiedziałam, a on zmarszczył brwi. - Za wszystko. - dodałam, a on skinął lekko głową.
- Nie ma sprawy. - wzruszył ramionami. - Ale wolałbym, abyś nie spożywała alkoholu w takich ilościach. Najlepiej w ogóle. - zacisnął usta w wąską linię.
Pokiwałam głową w geście zrozumienia, po czym nachyliłam się, aby pocałować jego policzek. Styles przekręcił głowę, a moje usta wylądowały na jego. Wywróciłam oczami, a on posłał mi zadziorny uśmiech.
- Idiota. - mruknęłam.
- Ale twój. - uśmiechnął się.
Te słowa wywołały w moim podbrzuszu stado motyli i przyjemne mrowienie. Wyszłam z jego samochodu, po czym od razu udałam się do swojego mieszkania. Ten facet zabija mnie swoją perfekcyjnością, co nie oznacza, że całkowicie mu wybaczyłam. O, nie! Co to, to nie. Jeszcze sobie z nim porozmawiam.
Najgorsze było to, że się w nim zakochiwałam...
___________________________________
Noell się zakochała! ;)
/kylizzzie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro