2 - 8
- Noell -
Otworzyłam oczy, napotykając ciemność. Harry wciąż leżał na moich piersiach, a jego usta były lekko rozchylone. Dlaczego się obudziłam? To proste : jestem strasznie głodna!
- Harry. - szepnęłam, delikatnie szarpiąc jego ramię.
- Humh? - mruknął z zamkniętymi oczami.
- Głodna jestem. - zero odzewu. - Harry! - powiedziałam głośno, a on podniósł głowę zdezorientowany.
- Co się dzieje? - wychrypiał, przez co zgryzłam wargę.
- Głodna jestem. - pogłaskałam się po brzuchu.
- Tylko dlatego mnie obudziłaś? - przetarł swoje oczy. Pokiwałam głową, a on westchnął przeciągle. - Zrób sobie coś do jedzenia i idź spać. - nachylił się, aby zapalić lampkę.
- Ale zjadłabym coś, czego nie mamy w domu. - zastanowiłam się, a on spojrzał na mnie.
- Twoje zachcianki mnie męczą. - jęknął, rozkładając się ramionami. - Gdyby były o normalnej porze...
- Styles, nie zadzieraj z ciężarną kobietą. - ostrzegłam go. - Myślę, że teraz jestem gorsza niż ty. - założyłam ramiona na piersi.
Harry uniósł brwi i westchnął głośno. Wstał z łóżka i wyszedł z pokoju. Po jakichś dziesięciu minutach wrócił z gorącą czekoladą w dłoni i ciastkami. Położył na szafce obok mnie i wrócił do łóżka.
- A teraz, dobranoc. - pocałował szybko moje czoło i przykrył się kołdrą. Zgasił lampkę i zasnął.
Zjadłam wszystkie dwadzieścia ciasteczek i popiłam je czekoladą. Poklepałam swój brzuch i odstawiłam wszystko na szafkę. Nakryłam się kołdrą, po czym wtuliłam w plecy Harry'ego. Brunet odwrócił się przodem i objął ramionami.
- Zjadłaś? - wymruczał z zamkniętymi oczami.
- Tak, dzięki. - szepnęłam, całując jego policzek.
***
Obudziły mnie promienie słoneczne, które przedzierały się przez zasłony. Niechętnie otworzyłam oczy i spojrzałam w prawo. Styles'a już obok mnie nie było. Przeciągnęłam się, po czym wstałam z łóżka. Spojrzałam w ogromne lustro, które było na szafie i przeczesałam swoje włosy. Wyciągnęłam z szafy jakieś ciuchy i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, wytarłam się ręcznikiem i założyłam bieliznę. Naciągnęłam czarne joggery, białą bokserkę i białe skarpetki. Wysuszyłam swoje włosy i nałożyłam delikatny makijaż. Weszłam do pokoju, gdy zadzwonił mój telefon.
- Dzień dobry, Anne. - powiedziałam, uśmiechając się do telefonu.
- Hej, kochanie. - zachichotała. - Jedziemy na zakupy? Może mogłybyśmy już coś kupić dla mojego wnuka! - mówiła podekscytowana.
- Um, dobrze. W takim razie, gdzie się spotkamy? - uniosłam brwi.
- Może pod galerią? - zapytała.
- Dobrze. Będę za pół godziny.
Rozłączyłam się i narzuciłam na siebie czarną, skórzaną kurtkę. Na stopy założyłam czarne vansy i wyprostowałam włosy. Chwyciłam torebkę, wrzucając do niej telefon, chusteczki i klucze od samochodu. Wyszłam z domu, po czym zamknęłam drzwi na klucz, który również wrzuciłam do torebki. Wsiadłam do swojego czarnego Audi A8, po czym jechałam w stronę centrum. Na sygnalizacji świetlnej zadzwonił do mnie Harry, więc ustawiłam go na głośnomówiący.
- Hej, Hazz. - powiedziałam.
- Hazz. - zaśmiał się nisko. - Co robisz, Noell? - zapytał.
- Właśnie jadę do galerii, ponieważ twoja mama zamierza kupić coś swojemu wnukowi. - parsknęłam śmiechem.
- Czy ty prowadzisz? - zapytał podejrzliwie.
- Tak, nie mam wyjścia. - przewróciłam oczami.
- Mogłaś powiedzieć, przyjechałbym po ciebie. - mruknął zirytowany.
- Nie chcę być zależna od ciebie. - odpowiedziałam. - Dam sobie radę.
- To nie problem, Noell. Doskonale wiesz, że nie powinnaś prowadzić w twoim stanie. - warknął.
- Nawet nie zaczynaj. - zaoponowałam. - Dobrze wiesz, że teraz mam przewagę i mogę zrobić ci taką scenę, że...
- Spokojnie, kochanie. - zaczął mnie uspakajać. Najwidoczniej wyczuł, że zaczynam się denerwować. - Nie denerwuj się na mnie, przepraszam. - dodał.
- Dobrze. - wypuściłam powietrze.
Porozmawiałam z nim jeszcze chwilę i zaparkowałam pod galerią. Anne stała obok drzwi wejściowych, a gdy do niej podeszłam przytuliła mnie mocno i pocałowała policzek. Spojrzała na mój brzuch i pogłaskała go pieszczotliwie, mówiąc coś do niego.
- Mój maluszek rośnie. Moje maleństwo kochane. - mówiła, a ja zaśmiałam się lekko.
- Rośnie i kopie. - dodałam.
- O jejku, to tak szybko się dzieje. - zaczęła, gdy ruszyłyśmy wgłąb galerii. - Niedawno to ja chodziłam w ciąży, przewijałam pieluszki, tuliłam i całowałam. A teraz Harry będzie tym, który będzie tak zajmował się swoim dzieckiem. Nie wierzę, że skończy dwadzieścia dwa lata. - pokręciła głową.
- Moja mama mówi mi to samo. Nie wierzy, że skończę dwudziestkę, ale kiedyś i tak by to nastąpiło. Ona w moim wieku miała już Nadine. - zaśmiałam się.
Chodziłyśmy po sklepach, oglądając różne akcesoria. Kupiłyśmy trochę ciuszków, zabawek, smoczków, buteleczek i wiele innych rzeczy. Anne kupiła niebieskie śpioszki z napisem "I'm Nanny's Favourite!" i maleńkie skarpetki. Uśmiechałam się, widząc jaka jest podekscytowana. Bardzo się cieszę, że będę miała taką cudowną teściową.
Kiedy skończyłyśmy małe zakupy, poszłyśmy do Starbucks'a. Zamówiłyśmy sobie herbatę i kawałek ciasta, a następnie usiadłyśmy przy jednym ze stolików. Czas płynął mi z nią niezmiernie szybko w towarzystwie mamy Harry'ego. Śmiałyśmy się dużo i ploktowałyśmy na temat każdej osoby, która tędy przechodziła. Anne zrobiła sobie ze mną nawet kilka normalnych i śmiesznych selfie, które wstawiła na jeden ze swoich profili. Po godzinie pożegnałyśmy się, a ja szłam w stronę samochodu.
- Słucham? - przewróciłam oczami, odbierając połączenie od Styles'a.
- Moja matka już cię wykończyła? - zaśmiał się lekko.
- Daj spokój, było bardzo miło. - zachichotałam. - Kupiła kilka rzeczy naszemu synowi, przy czym krzyczała zadowolona jak nienormalna. - wybuchnęłam śmiechem, a on ze mną.
- Wiedziałem. - zakończył swój śmiech. - Może wyszlibyśmy na kolację? Dawno nigdzie nie byliśmy. - dodał.
- W porządku. - wzruszyłam ramionami, wiedząc, że i tak nie mam nic do roboty.
- Przyjadę do domu o osiemnastej i od razu pojedziemy. Bądź gotowa. - dodał niskim głosem.
- Dobrze. - szepnęłam.
***
Gdy wróciłam do domu, wzięłam długą kąpiel. Założyłam świeżą bieliznę i białą sukienkę na grubych ramiączkach, sięgającą połowy moich ud oraz cieliste rajstopy. Do tego beżowe szpilki, a następnie wysuszyłam swoje włosy i wyprostowałam. Zrobiłam delikatny makijaż, który zwieńczyłam czerwoną szminką i założyłam srebrny naszyjnik. Chwyciłam swoją torebkę, po czym wyszłam z domu. Harry siedział w swoim samochodzie, czytając jakieś papiery i czekał. Otworzyłam drzwi od strony pasażera i wsiadłam na fotel, przez co zwrócił na mnie uwagę.
- Pięknie wyglądasz. - powiedział, a następnie nachylił się, aby złożyć na moich ustachg pocałunek.
- Dziękuję. - szepnęłam, puszczając mu oczko.
- Czy pani ze mną flirtuje, panno Moore? - uśmiechnął się łobuzersko.
- Nie można? - uniosłam brwi, przegryzając wargę.
- Z dnia na dzień zaskakuje mnie pani coraz bardziej. - mruknął uwodzicielsko.
___________________________________
Randkujemy. ;)
/kylizzzie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro