Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2 - 8

- Noell -

Otworzyłam oczy, napotykając ciemność. Harry wciąż leżał na moich piersiach, a jego usta były lekko rozchylone. Dlaczego się obudziłam? To proste : jestem strasznie głodna!

- Harry. - szepnęłam, delikatnie szarpiąc jego ramię.

- Humh? - mruknął z zamkniętymi oczami.

- Głodna jestem. - zero odzewu. - Harry! - powiedziałam głośno, a on podniósł głowę zdezorientowany.

- Co się dzieje? - wychrypiał, przez co zgryzłam wargę.

- Głodna jestem. - pogłaskałam się po brzuchu.

- Tylko dlatego mnie obudziłaś? - przetarł swoje oczy. Pokiwałam głową, a on westchnął przeciągle. - Zrób sobie coś do jedzenia i idź spać. - nachylił się, aby zapalić lampkę.

- Ale zjadłabym coś, czego nie mamy w domu. - zastanowiłam się, a on spojrzał na mnie.

- Twoje zachcianki mnie męczą. - jęknął, rozkładając się ramionami. - Gdyby były o normalnej porze...

- Styles, nie zadzieraj z ciężarną kobietą. - ostrzegłam go. - Myślę, że teraz jestem gorsza niż ty. - założyłam ramiona na piersi.

Harry uniósł brwi i westchnął głośno. Wstał z łóżka i wyszedł z pokoju. Po jakichś dziesięciu minutach wrócił z gorącą czekoladą w dłoni i ciastkami. Położył na szafce obok mnie i wrócił do łóżka.

- A teraz, dobranoc. - pocałował szybko moje czoło i przykrył się kołdrą. Zgasił lampkę i zasnął.

Zjadłam wszystkie dwadzieścia ciasteczek i popiłam je czekoladą. Poklepałam swój brzuch i odstawiłam wszystko na szafkę. Nakryłam się kołdrą, po czym wtuliłam w plecy Harry'ego. Brunet odwrócił się przodem i objął ramionami.

- Zjadłaś? - wymruczał z zamkniętymi oczami.

- Tak, dzięki. - szepnęłam, całując jego policzek.

***

Obudziły mnie promienie słoneczne, które przedzierały się przez zasłony. Niechętnie otworzyłam oczy i spojrzałam w prawo. Styles'a już obok mnie nie było. Przeciągnęłam się, po czym wstałam z łóżka. Spojrzałam w ogromne lustro, które było na szafie i przeczesałam swoje włosy. Wyciągnęłam z szafy jakieś ciuchy i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, wytarłam się ręcznikiem i założyłam bieliznę. Naciągnęłam czarne joggery, białą bokserkę i białe skarpetki. Wysuszyłam swoje włosy i nałożyłam delikatny makijaż. Weszłam do pokoju, gdy zadzwonił mój telefon.

- Dzień dobry, Anne. - powiedziałam, uśmiechając się do telefonu.

- Hej, kochanie. - zachichotała. - Jedziemy na zakupy? Może mogłybyśmy już coś kupić dla mojego wnuka! - mówiła podekscytowana.

- Um, dobrze. W takim razie, gdzie się spotkamy? - uniosłam brwi.

- Może pod galerią? - zapytała.

- Dobrze. Będę za pół godziny. 

Rozłączyłam się i narzuciłam na siebie czarną, skórzaną kurtkę. Na stopy założyłam czarne vansy i wyprostowałam włosy. Chwyciłam torebkę, wrzucając do niej telefon, chusteczki i klucze od samochodu. Wyszłam z domu, po czym zamknęłam drzwi na klucz, który również wrzuciłam do torebki. Wsiadłam do swojego czarnego Audi A8, po czym jechałam w stronę centrum. Na sygnalizacji świetlnej zadzwonił do mnie Harry, więc ustawiłam go na głośnomówiący.

- Hej, Hazz. - powiedziałam.

- Hazz. - zaśmiał się nisko. - Co robisz, Noell? - zapytał.

- Właśnie jadę do galerii, ponieważ twoja mama zamierza kupić coś swojemu wnukowi. - parsknęłam śmiechem.

- Czy ty prowadzisz? - zapytał podejrzliwie.

- Tak, nie mam wyjścia. - przewróciłam oczami.

- Mogłaś powiedzieć, przyjechałbym po ciebie. - mruknął zirytowany.

- Nie chcę być zależna od ciebie. - odpowiedziałam. - Dam sobie radę.

- To nie problem, Noell. Doskonale wiesz, że nie powinnaś prowadzić w twoim stanie. - warknął.

- Nawet nie zaczynaj. - zaoponowałam. - Dobrze wiesz, że teraz mam przewagę i mogę zrobić ci taką scenę, że...

- Spokojnie, kochanie. - zaczął mnie uspakajać. Najwidoczniej wyczuł, że zaczynam się denerwować. - Nie denerwuj się na mnie, przepraszam. - dodał.

- Dobrze. - wypuściłam powietrze.

Porozmawiałam z nim jeszcze chwilę i zaparkowałam pod galerią. Anne stała obok drzwi wejściowych, a gdy do niej podeszłam przytuliła mnie mocno i pocałowała policzek. Spojrzała na mój brzuch i pogłaskała go pieszczotliwie, mówiąc coś do niego.

- Mój maluszek rośnie. Moje maleństwo kochane. - mówiła, a ja zaśmiałam się lekko.

- Rośnie i kopie. - dodałam.

- O jejku, to tak szybko się dzieje. - zaczęła, gdy ruszyłyśmy wgłąb galerii. - Niedawno to ja chodziłam w ciąży, przewijałam pieluszki, tuliłam i całowałam. A teraz Harry będzie tym, który będzie tak zajmował się swoim dzieckiem. Nie wierzę, że skończy dwadzieścia dwa lata. - pokręciła głową.

- Moja mama mówi mi to samo. Nie wierzy, że skończę dwudziestkę, ale kiedyś i tak by to nastąpiło. Ona w moim wieku miała już Nadine. - zaśmiałam się.

Chodziłyśmy po sklepach, oglądając różne akcesoria. Kupiłyśmy trochę ciuszków, zabawek, smoczków, buteleczek i wiele innych rzeczy. Anne kupiła niebieskie śpioszki z napisem "I'm Nanny's Favourite!" i maleńkie skarpetki. Uśmiechałam się, widząc jaka jest podekscytowana. Bardzo się cieszę, że będę miała taką cudowną teściową.

Kiedy skończyłyśmy małe zakupy, poszłyśmy do Starbucks'a. Zamówiłyśmy sobie herbatę i kawałek ciasta, a następnie usiadłyśmy przy jednym ze stolików. Czas płynął mi z nią niezmiernie szybko w towarzystwie mamy Harry'ego. Śmiałyśmy się dużo i ploktowałyśmy na temat każdej osoby, która tędy przechodziła. Anne zrobiła sobie ze mną nawet kilka normalnych i śmiesznych selfie, które wstawiła na jeden ze swoich profili. Po godzinie pożegnałyśmy się, a ja szłam w stronę samochodu.

- Słucham? - przewróciłam oczami, odbierając połączenie od Styles'a.

- Moja matka już cię wykończyła? - zaśmiał się lekko.

- Daj spokój, było bardzo miło. - zachichotałam. - Kupiła kilka rzeczy naszemu synowi, przy czym krzyczała zadowolona jak nienormalna. - wybuchnęłam śmiechem, a on ze mną.

- Wiedziałem. - zakończył swój śmiech. - Może wyszlibyśmy na kolację? Dawno nigdzie nie byliśmy. - dodał.

- W porządku. - wzruszyłam ramionami, wiedząc, że i tak nie mam nic do roboty.

- Przyjadę do domu o osiemnastej i od razu pojedziemy. Bądź gotowa. - dodał niskim głosem.

- Dobrze. - szepnęłam.

***

Gdy wróciłam do domu, wzięłam długą kąpiel. Założyłam świeżą bieliznę i białą sukienkę na grubych ramiączkach, sięgającą połowy moich ud oraz cieliste rajstopy. Do tego beżowe szpilki, a następnie wysuszyłam swoje włosy i wyprostowałam. Zrobiłam delikatny makijaż, który zwieńczyłam czerwoną szminką i założyłam srebrny naszyjnik. Chwyciłam swoją torebkę, po czym wyszłam z domu. Harry siedział w swoim samochodzie, czytając jakieś papiery i czekał. Otworzyłam drzwi od strony pasażera i wsiadłam na fotel, przez co zwrócił na mnie uwagę.

- Pięknie wyglądasz. - powiedział, a następnie nachylił się, aby złożyć na moich ustachg pocałunek.

- Dziękuję. - szepnęłam, puszczając mu oczko.

- Czy pani ze mną flirtuje, panno Moore? - uśmiechnął się łobuzersko.

- Nie można? - uniosłam brwi, przegryzając wargę.

- Z dnia na dzień zaskakuje mnie pani coraz bardziej. - mruknął uwodzicielsko.

___________________________________

Randkujemy. ;)

/kylizzzie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro