Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2 - 6

- Noell -

Kiedy weszliśmy do naszego domu, od razu ujrzałam całą swoją rodzinę wraz z mamą Harry'ego. Dostałam do nich ogromny opieprz, a potem płakali ze szczęścia. Opowiedziałam im wszystko, ukrywając niektóre informacje. Potem długo rozmawialiśmy, a Harry patrzył na mnie zniecierpliwiony. Konieczenie chciał być sam na sam ze mną...

Wyszli dopiero po jakichś trzech godzinach, a Harry usiadł obok mnie. Popatrzył na mnie, po czym gwałtownie wstał i wziął mnie na ręce. Pisnęłam, a on zaśmiał się złowieszczo. Złapałam się jego szyi, a on zaczął biec ze mną po schodach do sypialni. Ten człowiek totalnie oszalał...

Gdy weszliśmy na górę, poszedł do sypialni i położył mnie na łóżku. Zwisł nade mną, uśmiechając się łobuzerko. - Dziwię się, że nie doszedłem jeszcze w spodniach. - mruknął.

- Harry, jesteś niewyżyty seksualnie. - zachichotałam, ściągając jego koszulkę.

- Tak i ty również taka będziesz. - puścił mi oczko.

Szybko pozbył się mojej sukienki oraz bielizny bez żadnych gier wstępnych. To samo zrobił ze swoimi ciuchami, mało ich nie rozrywając z siebie. Zassał skórę na moim brzuchu, piersi, obojczyku i dwóch miejscach na szyi. Wszędzie powstały malinki, a potem pocałował moje usta. Chwyciłam gumkę jego bokserek i pociągnęłam je w dół. Wyskoczył z nich sztywny członek, którego głowka była mocno czerwona. Dotknęłam go delikatnie palcem, a on syknął.

- Nie rób tak. To cholernie boli. - warknął, po czym wszedł we mnie.

Na jego twarzy wymalowana była ugla, po czym zaczął się poruszać. Chwyciłam się jego ramion, wbijając paznokcie i jęknęłam głośno. Harry chwycił tył moich ud i oplótł swój pas moimi nogami. Zaczął całować moje piersi, gryząc sutki, przez co wplotłam palce w jego włosy. Ruszał szybko biodrami, nacierając na moją łechtaczkę, a moje ścianki zaciskały się i rozluźniały na jego penisie. Czułam jak rozpycha mnie na boki, a w moim podbrzuszu rozlewa się ciepło.

- Harry... - zastękałam, drapiąc jego plecy.

- Skarbie, jesteś taka gorąca. - warknął, odnajdując dwoma palcami moją łechtaczkę. Zaczął ją mocno pocierać, a ja nie mogłam powstrzymać od jęczenia jego imienia. - Jęcz, maleńka, jęcz. - całował moje usta.

- Cholera, Harry, dochodzę! - krzyknęłam i wszystko puściło. Doszłam, a po chwili poczułam jego nasienie, spływające po moich ściankach. - Ulżyło? - wysapałam, odgarniając sklejone od potu loki z jego czoła.

- Oczywiście. - sapnął, wychodząc ze mnie.

Nakrył nas kołdrą i przytulił mnie do siebie. Całował moje usta czule, podgryzając dolną wargę. Spojrzałam w jego oczy, a on oblizał swoje wargi.

- Powinniśmy wstać. Jest dopiero piętnasta. - zachichotałam.

- Nic nie musimy. - przewrócił oczami, muskajac palcami moją pierś. - Moja kobieta i truskaweczka muszą dużo odpoczywać. - pocałował mój nagi brzuch, łaskocząc go lokami.

Po godzinie wylegiwania się, postanowiłam wstać mimo wszystkich protestów. Założyłam bieliznę, biały sweter i jasne jeansy. Związałam włosy w luźnego koka i wyszłam z łazienki. Harry ubrał się w bokserki, twierdząc, że to jego dom i może chodzić nawet nago. Zeszłam na dół, po czym chwyciłam patelnię. Podsmażyłam mięso i wlałam do niego sos pomidorowy, a następnie dolałam trochę wody. Ugotowałam makaron i nałożyłam gotowy obiad na dwa talerze. Zawołałam Harry'ego, który po chwili zszedł na dół. Przytulił mnie od tyłu i pocałował moją szyję, liżąc delikatnie jej skórę.

- Harry. - zaśmiałam się lekko. - Obiad. - odwróciłam się do niego i chciałam odepchnąć jego klatkę.

- Najpierw buzi. - zrobił dziubek, nachylając się do mnie.

- Smacznego. - podstawiłam talerz pod jego nos.

- Nie zjem. - prychnął, odchylając się do tyłu. - Najpierw buzi. - wydął wargę jak małe dziecko.

Wstałam z krzesła i podeszłam do niego, składając na jego ustach soczystego buziaka. Uśmiechnął się triumfalnie i nakręcił trochę makaronu na widelec.

- Smacznego. - mrugnął.

- Wzajemnie. - przewróciłam oczami.

Jedliśmy w spokoju, a gdy skończyliśmy, włożyłam naczynia do zmywarki. Styles patrzył na mnie ciemnym wzrokiem, a ja nie wiedziałam, o co mu chodzi. Odwróciłam od niego wzrok, chwytając kubek i nalałam sobie soku. Poczułam mocne uszczypnięcie na pośladku. Odwróciłam się i trzepnęłam Styles'a w dłoń. Nie poznaję tego człowieka, przysięgam! Kto podmienił mi Harry'ego?!

- Harry, co ty wyprawiasz? - uniosłam brwi pytająco.

- Jestem dzisiaj na ciebie cholernie napalony, kochanie. - zlustrował mnie wzrokiem. - Mam niedobór seksu.

- Co? - parsknęłam śmiechem. - Nie ma takiego czegoś. - zakryłam usta, aby się nie śmiać. - Oddajcie mi mojego Styles'a! - pisnęłam.

- Przecież siedzę. - wskazał na siebie kciukami.

- Jesteś mega zboczony, zabawny i... cholera! Po prostu jakiś inny. - wzruszyłam ramionami.

- Och, wolałaś mnie tamtego? - uniósł brew.

- Um, tak. Znaczy... nie. Kocham mieszankę tych dwóch. 

- W porządku. - puścił mi oczko.

- Harry -

Nie wiem dlaczego, ale od tamtej nocy w hotelu jestem na nią cholernie napalony. Gdy tylko na nią spojrzę, mam ochotę wepchnąć w jej ciasną cipkę swojego kutasa. Pieprzyć ją całe dnie i noce do nieprzytomności.

Cholernie się za nią stęskniłem przez te pierdolone trzy tygodnie. - Chodźmy się poprzytulać. - mruknąłem, a ona pokiwała głową.

Poszliśmy na górę, kładąc się na łóżku, po czym włączyłem telewizor. Noell położyła się obok mnie, wtulając się w mój bok, a ja objąłem ją ramieniem. Nakryłem jej drobne ciało kocem i skakałem po kanałach.

- Harry, wybierz coś w końcu. - uderzyła w moją klatkę.

- Nie krzycz na mnie, okropna kobieto. - wydąłem wargę.

- To zdecyduj się, a nie skaczesz po tych kanałach. - wywróciła oczami.

- Ty zaraz będziesz skakała na moim...

- Styles, opanuj swojego kolegę, bo pójdę spać do gościnnego! - uderzyła w moje ramię.

- Nie poszłabyś, ponieważ naraziłabyś mnie tym na samotność. - przytuliłem ją do siebie. - Ale skoro wolisz mnie poważnego... - postanowiłem zakończyć swoje wygłupy. Starczy ci, Styles, debilu. Co nie oznacza, że nie mam na niej cholernej ochoty!

Kurwa mać.

___________________________

Aww. :D

/kylizzzie




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro