2 - 11
Dzień ślubu...
- Harry -
Od rana siedziałem z Horan'em u naszej projektantki. Za dokładnie trzy godziny będę mężem wspaniałej Noell. Kto by pomyślał, że dojdzie do tego wszystkiego? Mam wspaniałego syna, narzeczoną, rodzinę i przyjaciela. Nic więcej do szczęścia nie jest mi potrzebne. Wraz z Niall'em przymierzamy nasze zamówione garnitury. Blondyn ubrany był w białą koszulę, białą muszkę oraz biały garnitur i kremowe pantofle. Ja miałem czarną koszulę, czarny garnitur z białym wykończeniem na marynarce oraz czarne pantofle.
Nie miałem krawatu, ani muszki. Wiem, że poślubie w nocy nie dam Noell spać. Będziemy kochać się przez całą noc i powtarzam jej to od tygodnia. Dziewczyna śmiała się ze mnie, ale nie wiem, czy będzie jej do śmiechu dzisiaj, ponieważ mam zamiar spłenić swoją obietnicę.
- Hej, Harry. - zaśmiał się Niall. - Może założysz czapkę klauna? - parsknął śmiechem, wskazując na kolorową czapkę.
- Tobie jej nie trzeba, bo i tak wszyscy wiedzą, że nim jesteś. - przewróciłem oczami, uśmiechając się do niego.
- Chociaż dzisiaj nie bądź wredny. - udał urażonego.
- Przepraszam? - uniosłem brwi, bardziej pytając, niz stwierdzając.
- Noell -
Rano przyjechała moja mama i Anne, aby zabrać Nathan'a. Siedziałam przy ogromnym lustrem, czekając aż stylistki zaczą coś ze mną robić. Po chwili podeszła do mnie kobieta o imieniu Lorah, która miała zrobić mi makijaż. Spięła moje włosy w ciasnego koka na czubku głowy, aby włosy mi nie wpadały na twarz i dokładnie oczyściła moją skórę. Nawilżyła moją twarz kremem i zabrała się za makijaż. Nałożyła podkład i korektor, po czym dokładnie je roztarła. Następnie wykonturowała moją twarz, podkreślając atuty i ukrywając niedoskonałości. Wycieniowała moje brwi, wytuszowała rzęsy, a następnie doczepiła do moich naturalnych rzęs kępki sztucznych. Pomalowała moje powieki ciemnymi cieniami z dodatkiem jasnego, dając efekt smoky eye, po czym zrobiła kreski eyelinerem. Pomalowała moje usta na czerwono, a całość spryskała utrwalaczem.
Gdy makijaż był gotowy, przyszła do mnie Juliet. Rozpuściła moje włosy, potem nałożyła na moją twarz folię, która ochraniała makijaż i dokładnie je umyła, nakładając różnego rodzaju odżywki. Rozczesała moje mokre włosy i wysuszyła je. Nakręciła moje włosy, a potem zaczęła rozdzielać powstałe loki grzebieniem. W efekcie czego powstały "niechlujne" loki. Juliet popryskała całe włosy lakierem z brokatem.
Kiedy wszystko było praktycznie gotowe, mogłam założyć sukienkę. Kobieta o imieniu Haylee zacisnęła delikatnie gorset na mojej talii, po czym pomogła założyć moją sukienkę. Była bez ramiączek, a na gorsecie znajdowały się diamencikami od Swarovskiego. Suknia sięgała z tyłu do ziemi, a z przodu było widać moje nogi do kolan. Na stopach miałam beżowe, lakierowane szpilki. Dodatki były w postaci małych diamentowych kolczyków, naszyjnika i kilku bransoletek oraz błękitnej podwiązki na moim udzie, która miała przynieść mi szczęście.
Przygotowania były zakończone o piętnastej dwadzieścia, a o szesnastej jest ślub. Zeszłam na dół z moją siostrą, która ma być naszym świadkiem wraz z Niall'em i wsiadłyśmy do przyozdobionego samochodu. Jechałyśmy jakieś dwadzieścia minut, po czym drzwi otworzył uśmiechnięty Niall. Przytuliłam go mocno i rozejrzałam się dookoła. Moja mama stała z Anne, która z kolei trzymała na rękach małego Nathan'a.
- Pięknie wyglądasz. - powiedział blondyn.
- Dziękuję i wzajemnie, a teraz idź do Nadine. - mrugnęłam i udałam się do mamy. - Hej, kochane. - uśmiechnęłam się i pocałowałam ich policzki, po czym podeszłam do synka. - Hej, maluszku. - pocałowałam jego główę.
- Wyglądasz pięknie, skarbie. - pochwaliła mnie mama.
- Prawdziwa księżniczka! - powiedziała dumnie Anne, kiwając się ze swoim wnuczkiem.
- Dziękuję. Wy również ślicznie wyglądacie. - puściłam im oczko. - Grzeczny był? - zapytałam, poprawiając jego ubranko.
- Oczywiście, takie dziecko to skarb. - zaśmiała się moja mama.
- A teraz idź do kościoła, bo zaraz wszystko się zaczyna. - pogoniła mnie brunetka.
Przewróciłam oczami i poszłam na górę, gdzie napotkałam Louis'a z Zayn'em i Perrie.
- O kurde! - krzyknęła szeptem Pezz. - Przepiękna! - pochwaliła mnie, a z jej oka poleciała łza.
- Perrie. - zaśmiałam się i mocno ją przytuliłam, po czym to samo zrobiłam z mulatem.
- Hej, Louis! - przytuliłam go bardzo mocno.
- Uh, hej, mała. Udusisz mnie. - zaśmiał się, a ja pokazałam mu język. - Ślicznie wyglądasz.
- Dzięki, wy także. A teraz, zaczynajmy to. - jęknęłam.
Weszłam do kościoła i przegryzłam wargę, widząc wszystkich gości i Harry'ego, który stał przodem do mnie. Uśmiechnął się szeroko widząc mnie, a ja pozwoliłam Zayn'owi się poprowadzić. Podeszłam do Harry'ego, chwytając jego zaproponowane ramię, po czym cmoknął mój policzek.
- Gotowa? - uśmiechnął się. - Wyglądasz bardzo... seksownie. - wymruczał.
- Gotowa. - odetchnęłam. - Przestań, Harold. - skarciłam go.
***
Po uroczystości w kościele, wszyscy udaliśmy się na wynajętą salę ślubną. Było trzysta dwadzieścia dziewięć osób na naszym weselu. Siedziałam obok Harry'ego, który splótł nasze dłonie i ułożył na moim udzie. Dostaliśmy bardzo dużo prezentów, które natychmiast zostały prszewiezione do naszego domu.
Jest już godzina dwudziesta trzecia, a połowa osób jest już wstawiona. Anne zawiozła o dwudziestej Nathan'a do wynajętej opiekunki i wróciła. Wszyscy świetnie się bawili głownie przez alkohol, ale kogo to obchodziło. Tańczyłam z Horan'em, Malik'iem, mamą, Anne, Tomlinson'em, Perrie i oczywiście Harry'm. A tak naprawdę to tylko 1/4 osób, z którymi tańczyłam. Niall niesamowicie śmiał się z żartów, które opowiadał, a reszta śmiała się z niego, ponieważ kawały wcale nie były śmieszne.
- Horan, tobie już chyba wystarczy. - stwierdził rozbawiony Styles.
- Hazzu, ja się dopiero rozkręcam! - uniósł do góry butelkę wina, a Malik szybko mu ją wyrwał, aby uniknąć wypadku.
- Starczy Horan! - powiedział rozbawiony Zayn. - Jesteś nienormalny. - złapał się za brzuch, który bołał go od śmiechu.
- Ja pierdziele. - złapałam się za czoło, śmiejąc się z nich wszystkich. Harry spojrzał na mnie rozbawiony, po czym nachylił się i pocałował czule moje usta.
- Moja pani Styles. - uśmiechnął się szeroko, co odwzajemniłam.
- Oczywiście. - spojrzałam na nasze złote obrączki.
Całe wesele trwało do czwartej nad ranem. Harry był trochę wstawiony, dlatego musiałam go pilnować, aby nie wypił więcej. Jechaliśmy wszyscy do hotelu, a Styles cały czas próbował się do mnie dobrać. Szofer zaparkował pod hotelem, a Harry pomógł mi wyjść. Poszliśmy na górę do pokoju, który został przez nas wynajęty, a brunet od razu się do mnie przyczepił.
Jego dłonie znalazły się na mojej talii, a wargi na moich. Odwzajemniałam wszystkie namiętne pocałunki, a jego niecierpliwe dłonie zaczęły ściągać moją sukienkę. Nie chcąc być mu dłużna, ściągnęłam jego marynarkę i koszulę. To samo zrobiłam z jego spodniami, a on ściągnął swoje buty. Harry położył mnie na łóżku i zwisł nade mną. Jego usta atakowały moją szyję oraz obojczyki, zostawiając fioletowe ślady, po czym odpiął mój stanik.
- Harry... - jęknęłam, gdy podgryzał i ssał moje sutki.
- Noell. - mruknął gardłowo i zszedł pocałunkami niżej.
Pocałował miejsce nad moimi figami i zwinnie je ze mnie zsunął. Złożył pocałunek na mojej łechtaczce, a ja zawiłam się, wplatając palce w jego włosy. Kilka razy przejechał językiem po całej długości, po czym pocałował mocno moje usta. Złapałam gumkę od jego bokserek, a Harry wyciągnął pezerwatywę z opakowania. Naciągnął ją na swoją długość i wszedł we mnie.
- Tak długo czekałem. - szepnął do mojego ucha, przegryzając płatek mojego ucha.
- Och. - wyrwało się z moich ust, gdy zaczął się poruszać.
- Kurwa. Zapomniałem, jak bardzo ciasna jesteś. - warknął, wchodząc we mnie. - Jesteś taka... idealna. - mruknął z uznaniem.
- Harry... - zajęczałam, wbijając palce w jego ramiona.
Jego ruchy stały się szybsze i mocniejsze, a ja czułam się jakbym smakowała samego nieba. Tak dawno się nie kochaliśmy, a Harry był strasznie staranny, co do jego ruchów. To dlatego, że bardzo mu tego brakowało. Codziennie mi to mówił.
Styles przywarł do moich ust, całując je czule, a ja poczułam przyjemne ciepło w dolnych partiach. Jęknęłam głośno, nakręcając Harry'ego, a on sapał moje imię z każdym jego ruchem. Czułam jak powoli się na nim zaciskam, przez co Styles jęknął gardłowo.
- Kurwa, kochanie. - warknął. - Dojdziesz dla mnie, skarbie? - spojrzał na mnie ciemnymi oczami.
Jak na zawołanie wszystko puściło. Doszłam, krzycząc jego imię i zostawiając ślady paznokci na jego plecach. Brunet warknął i spuścił się w prezerwatywę. Dyszał chwilę, a następnie wyszedł ze mnie. Ściągnął prezerwatywę i zawinął ją w supeł, po czym odrzucił gdzieś na bok. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował czule w czoło. Objął mnie ramionami i nakrył nas kołdrą.
- Kocham cię, moja pani Styles. - uśmiechnął się między pocałunkami.
- Ja ciebie też, panie Styles. - odwzajemniłam uśmiech.
W świetnych nastrojach oddaliśmy się w ramiona Morfeusza.
___________________________________
No i po ślubie! ;)
/kylizzzie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro