Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17

- Noell - 

Obudziłam się z powodu nadmiernego ciepła. Odwróciłam się w bok i ujrzałam tylko puste miejsce. O tym, że ktoś tam był świadczyło pomięte prześcieradło. Rozkopałam grubą pierzynę i powoli podniosłam się z miejsca. Miałam na sobie tylko majtki i koszulkę, która sięgała mi kilka centymetrów za tyłek. Podeszłam do krzesła i naciągnęłam na siebie wczorajszą sukienkę, po czym palcami przeczesałam swoje włosy. Chwyciłam torebkę i szpilki, a następnie ruszyłam na dół. Jedną ręką czyściłam swoje buty i jednocześnie starałam się trzymać równowagę, ale wpadłam na coś twardego. Od razu wyczułam te perfumy od Armani'ego... Uniosłam wzrok, a Harry mocno trzymał mnie za ramiona.

- Cześć. - powiedziałam lekko speszona. - Przepraszam, ja będę już jechała do domu. - uśmiechnęłam się, ale on wciąż mnie trzymał.

- Noell, odwiozę cię, a teraz chodź, ponieważ Rita przygotowała śniadanie. - powiedział i wskazał dłonią na kuchnię.

Weszłam do kuchni i ujrzałam jakąś kobietę, krzątającą się w kuchni. - Dzień dobry. - powiedziałam wesoło, a kobieta spojrzała na mnie i posłała szeroki uśmiech.

- Dzień dobry, kochanie! Ty pewnie jesteś Noell. Mów mi Rita. - przytuliła mnie, co odwzajemniłam. - A teraz siadaj, zrobiłam śniadanie. - dodała.

Usiadłam na krześle, a po chwili dołączył do mnie Harry w czarnym garniturze, czarnej koszuli, czarnym krawacie i tego samego koloru eleganckich butach. Włożył na swoje długie palce pierścionki, po czym rzucił teczkę na szafkę i przeczesał swoje włosy. Rita położyła przede mną i Harry'm po kubku zielonej herbaty i talerzu smażonego bekonu z tostami. Zjedliśmy swoje posiłki w ciszy, a Harry włożył talerze do zmywarki.

- Wyspałaś się? - zapytał, stukając coś w tablecie.

- Tak. - odpowiedziałam po chwili.

- Smakowało ci śniadanie? - znowu zapytał. Jego głos był strasznie oschły, co mnie wkurzało. Nie wiedziałam, o co znowu mu chodzi.

- Tak, było pyszne. - odpowiedziałam sarkastycznie, po czym podniosłam się z miejsca. - Jadę do domu. Do widzenia. - dodałam, chwytając swoją torebkę, a on w końcu uraczył mnie spojrzeniem.

- Noell. - wstał i chwycił swoją teczkę. - Odwiozę cię. - mruknął.

- Przecież jestem swoim samochodem. - oznajmiłam, a on przegryzł wargę w zastanowieniu i podrapał się po głowie.

- W porządku. Chodźmy. - burknął.

Pożegnałam się z Ritą krótkim "do widzenia" i wyszłam z jego willi. Szłam w kierunku swojego samochodu, gdy Styles wpakował swoje rzeczy do swojego auta i podszedł do mnie. Stanęłam prosto, a on zmierzył moje ciało wzrokiem.

- Wkrótce się spotkamy, Noell. - ułożył swoje duże dłonie na moich biodrach. - Przepraszam, że byłem przed chwilą taki oschły, ale mam trudną sprawę dzisiaj. - dodał.

- Dla ciebie nie ma nic trudnego. - wywróciłam oczami. - Wszyscy będą się bali potężnego Styles'a. - nabijałam się z niego, a on wywracał oczami, jednak dostrzegłam na jego twarzy lekkie rozbawienie.

- A jednak jest to możliwe. - mruknął. 

- W takim razie, do widzenia. - powiedziałam i chciałam wsiąść do swojego samochodu, tylko, że jego ciało mi w tym przeszkadzało. - Harry... mógłbyś?

- Nie. - uśmiechnął się. - Pożegnaj się ze mną. - rozłożył swoje długie ramiona.

Wtuliłam się w niego, oplatając jego kark, a on pocałował moje czoło i oparł podbródek na mojej głowie. Przymknęłam oczy i rozkoszowałam się zapachem jego perfum. Odsunął mnie kawałek od siebie i oparł czoło o moje. Pocałowałam mocno jego policzek, a następnie się odsunęłam.

- Miłego dnia, Harry. - poklepałam jego ramię na koniec.

- Wzajemnie, Noell. - mruknął.

Wsiadłam do swojego samochodu, po czym pojechałam prosto do swojego apartamentu. Zaparkowałam w garażu i ruszyłam do swojego mieszkania. Przebrałam się w jasne jeansy i czarną, zwykłą koszulkę. Zrobiłam delikatny makijaż i wyprostowałam swoje włosy. Usiadłam na kanapie i zaczęłam przeszukiwać na laptopie oferty pracy. Staram się jakąś znaleźć, ponieważ nie uśmiecha mi się siedzenie w domu przez cały dzień.

- Harry -

Po wygranej rozprawie skierowałem się do domu Nidii, która niemal natychmiast otworzyła mi drzwi. Rozliczyliśmy się z ostatniej rozprawy, a potem zaczęliśmy rozmawiać.

- Co słychać u Nadine? - zapytałem z czystej ciekawości.

- Wszystko w porządku. Przyjechała dzisiaj na dwie godziny do Noell, aby pomóc jej szukać pracę. - odpowiedziała zadowolona. Co? Noell szuka pracy?

- Hmm, dobrze. Pozdrów ją. - mruknąłem.

Po dwudziestu minutach byłem w drodze do mieszkania Noell. Była godzina dziewiętnasta, więc powinna być sama. Zaparkowałem na parkingu i szybkim krokiem dostałem się do jej apartamentu. Zadzwoniłem do drzwi, a ona od razu mi otworzyła.

- Umm, hej, Harry. - powiedziała zdziwiona.

Tak cholernie seksowna...

- Cześć. - odchrząknąłem.

- Wejdź. - otworzyła dla mnie drzwi. Wszedłem i zdjąłem z siebie płaszcz oraz buty, po czym udałem się do salonu. - Napijesz się czegoś? - uniosła brwi.

- Nie. Chciałem porozmawiać. - oznajmiłem, a ona popatrzyła na mnie dziwinie.

Usiadłem na kanapie, a ona zajęła miejsce obok mnie. Wyglądała tak cudownie, z resztą jak zawsze. Tak bardzo chciałem, aby codziennie była blisko mnie...

- Rozmawiałem z twoją matką i niechcący się wygadała. - zacząłem. - Mówiła, że szukasz pracy, a Nadine ci w tym pomagała...

- No tak, rzeczywiście. - przegrzyła swoją wargę. Mam ochotę zrobić to ja... - Ale nie znalazłam żadnej ciekawej oferty. - westchnęła.

- Jesteś pewna, że przejrzałaś wszystkie dostępne oferty? - uniosłem brwi, a ona skinęła. - A czy wiedziałaś, że poszukuję jeszcze jednej sekretarki? - zapytałem, a ona otworzyła szeroko usta. Uśmiechnąłem się szeroko, a ona patrzyła na mnie oniemiała. - Czyli nie sprawdzałaś wszystkich ofert. - zaśmiałem się.

- Widziałam twoją ofertę i była naprawdę świetna, lecz nie chciałabym... - gestykulowała rękoma, nie mogąc dobrać odpowiednich słów.

- Nie chciałabyś być aż tak blisko mnie? - prychnąłem zirytowany, a zarazem zawiedziony.

- Harry to nie o to chodzi... - westchnęła. - Po prostu było by mi dziwnie. - wzruszyła ramionami.

- Nie chcę tego słuchać. - machnąłem ręką. - Zaczniej już jutro o ósmej rano, w porządku? - uniosłem brwi, a ona patrzyła w podłogę, analizując moje słowa.

- No... dobrze. - wyrzuciła z siebie. Uśmiechnąłem się szeroko i pociągnąłem ją na swoje kolana. - Harry! - pisnęła.

- Nie mogę się doczekać naszej współpracy. - mruknąłem i złączyłem nasze usta w pocałunku.

______________________________

Będą razem pracować! ;D

/kylizzzie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro