Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15

- Noell - 

Obudziły mnie promienie słoneczne, które przebijały się przez materiał firanki. Otworzyłam oczy i uśmiechnęłam się sama do siebie. Powoli wstałam z łóżka i spojrzałam na zegarek, który wskazywał dziewiątą siedemnaście. Wyciągnęłam świeżą bieliznę i ciuchy, po czym ruszyłam do łazienki. Ściągnęłam z siebie piżamę i wsadziłam ją do kosza na brudną odzież. Dzisiaj jest sobota, a ja muszę coś ogarnąć, bo inaczej będę żyła w syfie.

Umyłam swoje ciało oraz włosy i owinęłam się szczelnie ręcznikiem. Podeszłam do lustra, a następnie rozczesałam mokre włosy i umyłam zęby. Wytarłam się dokładnie i założyłam bieliznę. Na to naciągnęłam szare, przylegające dresy i białą bokserkę. Włosy wysuszyłam i spięłam w koka, po czym zrobiłam delikatny makijaż, składający się jedynie z podkładu i tuszu do rzęs.

Ruszyłam do kuchni i zrobiłam sobie kawę, po czym zjadłam resztkę sałaty z pomidorami. Wrzuciłam brudne naczynia do zmywarki i zabrałam się za sprzątanie. 

Po czterech godzinach generalnych porządków, wszystko było czyściutkie i stało na swoim miejscu. Wstawiłam pranie, wywietrzyłam mieszkanie, poodkurzałam i pomyłam podłogi, umyłam okna, wymieniłam firany i pościele, a na końcu poukładałam przyprawy i inne rzeczy w kuchni. Mieszkanie wręcz błyszczało i byłam dumna z samej siebie. Odłożyłam ściereczkę na kaloryfer i ruszyłam w stronę dzwoniącego telefonu. Podniosłam go, a na wyświetlaczu widniało "Harry".

- Tak? - powiedziałam, opadając na fotel.

- Cześć, Noell. Dlaczego tak ciężko oddychasz? - zapytał swoim zachrypniętym głosem, który wywołuje u mnie tyle emocji.

- Och, hej, Harry. Robiłam porządki generalne w swoim mieszkaniu. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. - Dopiero co skończyłam, a zajęło mi to cztery godziny! Ale moje mieszkanie błyszczy! Bądź ze mnie dumny, panie Styles. - droczyłam się.

- Harry, jestem Harry. - powiedział zirytowany. - Ale owszem, jestem dumny. - dodał po chwili.

- Dzięki. Może wpadniesz zobaczyć? - przegryzłam wargę.

- Nie mogę dzisiaj, Noell. Mam dużo pracy. - powiedział i westchnął. Nie widzieliśmy się z Harry'm od dwóch dni i cały czas mówił, że ma dużo pracy. 

- Oczywiście, że tak. - prychnęłam.

- Noell, myślałem, że rozumiesz... - warknął.

- Tak, Harry, rozumiem. - odwarknęłam i się rozłączyłam.

Rzuciłam telefon na kanapę i krzyczałam w dłonie. - Pieprzony dupek, kurwa. - powiedziałam sama do siebie. 

Styles cały czas się do mnie dobijał, ale ja nie chciałam z nim rozmawiać. Cały czas mnie zbywa, ale dzwoni codziennie. Myli mnie to i sama nie wiem, co mam myśleć. Postanowiłam zadzwonić do Olivii.

- Hej, Olivia. - powiedziałam wesoło.

- Oo, cześć, mała. No co tam? - zapytała równie entuzjastycznie, co ja.

- Masz ochotę na zakupy? - zaproponowałam.

- Jasne! Tam gdzie zawsze? - zaśmiała się.

- Tam gdzie zawsze. - odpowiedziałam.

Przebrałam się w czarne leginsy i biały top crop, po czym założyłam czarną bluzę i tego samego koloru vansy. Chwyciłam torbę i udałam się na umówione miejsce.

***

Przywitałam się z Olivią, po czym zaczęłyśmy chodzić po ogromnej galerii. Po trzech godzinach zakupów i osiemdziesięciu nieodebranych połączeń od Harry'ego zrobiłam naprawdę sporo zakupów. Kupiłam kilka potrzebnych rzeczy do domu, dwie sukienki, trzy pary spodni i dwie spódnice. Do tego trzy sweterki, pięć koszulek, dwie koszule i kilka par bielizny. Dokupiłam jeszcze kilka potrzebnych kosmetyków, po czym ruszyłyśmy w stronę Starbucks'a.

- Zayn mnie zabije. - zachichotała, niosąc swoje torby.

- Proszę cię. Patrz ile ja tego mam! - uniosłam do góry torby.

- Jesteśmy tylko kobietami. - wywróciła oczami. 

Zajęłyśmy miejsce przy jednym ze stolików i zaczęłyśmy jeść sernik i popijać kawę. - Noell, czy to nie jest ten twój... Harry? - szepnęła, nachylając się w moją stronę.

- C-co? Gdzie? - zapytałam cicho, a ona machnęła głową w prawą stronę. I rzeczywiście tam był. Obok niego szła blondynka, a on obejmował ją ramieniem. Śmiali się i dyskutowali żywo o czymś. Usiedli przy jednym ze stolików, po czym zdjął z niej rękę. Och, to jest jego ciężka praca? W jednej chwili poczułam się jak gówno, a Olivia to zauważyła, bo mocno mnie przytuliłam.

- Wiedziałam, że tak będzie. W końcu to milioner, czy coś. - prychnęła pogardliwie i głaskała moje młosy.

- Chodźmy stąd. - powiedziałam, powstrzymując cisnące się łzy.

- Lepiej poczekajmy, aż wyjdą. Jak cię zauważy, będzie chciał się tłumaczyć, a ty chyba tego nie chcesz, huh? - popatrzyła mi w oczy, odgarniając opadające kosmyki z mojej twarzy. 

- Masz rację. - szepnęłam.

- Hej, hej. Masz makijaż, nie możesz płakać. - uśmiechnęła się szeroko.

Po jakiejś godzinie Styles z towarzyszką opuścili swoje miejsce, po czym my to zrobiłyśmy. Odprowadziłam Olivię na przystanek autobusowy i czekałam z nią na autobus jakieś dwadzieścia minut. Kiedy już nadjechał, zaczęłyśmy się żegnać.

- Skarbie, nie przejmuj się nim. Na świecie jest tyle facetów, że któryś musi być odpowiedni. - przytulała mnie mocno.

- Ledwo co zerwałam z Luke'iem, a teraz pojawił się pieprzony kobieciarz Styles. - otarłam pojedyncze łzy. - Dlaczego mam takiego pecha? Dlaczego nie mogę ułożyć sobie życia jak ty, bądź Nadine? - mówiłam jak w transie.

- Bo jesteśmy starsze. Kochanie, masz dopiero dziewiętnaście lat. Ja mam dwadzieścia dwa, a Nadine dwadzieścia cztery. - wywróciła oczami. - Po dwudziestce wszystko się układa. - wzruszyła ramionami.

- Ty z Zayn'em jesteście o wiele dłużej ze sobą, a poza tym Nadine i Ed także. - uniosłam brew.

- Faceci są mentalnie cofnięci pięć lat do tyłu i nic na to nie poradzisz. - potarła moje ramię. - Kocham cię, mała. - przytuliła mnie mocno.

- Ja ciebie też. Dziękuję. - pocałowałam jej policzek.

Wsiadłam do zamówionej taksówki z torbami i położyłam je na siedzeniu obok. Nie miałam już sił na nic, a moim łzom dałam upust. Szlochałam w rękawek swojej bluzy i ocierałam policzki.

- Kolejna płacząca kobieta w mojej taksówce. - powiedział kierowca koło pięćdziesiątki.

- Huh? - uniosłam głowę i popatrzyłam na niego w lusterku.

- Nie jesteś jedyną, którą wiozę płaczącą. - westchnął. - Jesteś naprawdę piękną kobietą, a facet przez którego płaczesz musi być niezłym dupkiem. - wzruszył ramionami.

- Pan nawet nie wie, jak pan zgadł. - zaśmiałam się, ocierając łzy.

- Nie warto przez niego płakać, kruszynko. - uśmiechnął się. - Powinnaś się rozerwać. - dodał.

- Właśnie wracam z zakupów. - powiedziałam, oglądając swoje paznokcie. Mężczyzna się zaśmiał i podwiózł mnie pod apartamentowiec.

Podziękowałam mu i wręczyłam banknot, po czym weszłam z wszystkimi torbami na górę. Od razu zabrałam się za rozpakowywanie ich, a następnie usiadłam na kanapie. Zastanawiało mnie kim była ta blondynka. Jestem taka naiwna. Jak mogłam pomyśleć, że taki ktoś jak Styles, zwróci na mnie uwagę? Co z tego, że mam nazwisko i sławną matkę? Nawet w dziesięciu procentach mu nie dorównuję. Oczywiście wciąż się do mnie dobijał, ale nie odbierałam. Przez cały dzień naliczyło się sto trzydzieści sześć nieodebranych połączeń. Odrzuciłam ostatnie połączenie i napisałam mu wiadomość.

Noell : Przestań, bo cię zablokuję!

Harry : Noell! Dlaczego kurwa nie odbierasz moich telefonów?! Wiesz ile razy dzwoniłem?! Martwię się do kurwy!

Noell : Przepraszam, ale nie mam czasu. Leżę zakrwawiona w rowie.

Harry : Odbierz ode mnie. I nie mów takich rzeczy! 

Zaśmiałam się, gdy do mnie zadzwonił, ale odrzuciłam i rzuciłam telefonem przez cały salon. Kutas dawał mi złudne nadzieje, a ja mu głupia wierzyłam.

"Before you came along
It was all beautiful
I have nothing left
In my heart, in my soul
Should have never helped you become
So powerful
But I saw a champion in your eyes*".

_____________________________________________

* Shakira - You don't care about me.

Pierdolnięta blondynka i biedna Noell! ;/

/kylizzzie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro