15
- Noell -
Obudziły mnie promienie słoneczne, które przebijały się przez materiał firanki. Otworzyłam oczy i uśmiechnęłam się sama do siebie. Powoli wstałam z łóżka i spojrzałam na zegarek, który wskazywał dziewiątą siedemnaście. Wyciągnęłam świeżą bieliznę i ciuchy, po czym ruszyłam do łazienki. Ściągnęłam z siebie piżamę i wsadziłam ją do kosza na brudną odzież. Dzisiaj jest sobota, a ja muszę coś ogarnąć, bo inaczej będę żyła w syfie.
Umyłam swoje ciało oraz włosy i owinęłam się szczelnie ręcznikiem. Podeszłam do lustra, a następnie rozczesałam mokre włosy i umyłam zęby. Wytarłam się dokładnie i założyłam bieliznę. Na to naciągnęłam szare, przylegające dresy i białą bokserkę. Włosy wysuszyłam i spięłam w koka, po czym zrobiłam delikatny makijaż, składający się jedynie z podkładu i tuszu do rzęs.
Ruszyłam do kuchni i zrobiłam sobie kawę, po czym zjadłam resztkę sałaty z pomidorami. Wrzuciłam brudne naczynia do zmywarki i zabrałam się za sprzątanie.
Po czterech godzinach generalnych porządków, wszystko było czyściutkie i stało na swoim miejscu. Wstawiłam pranie, wywietrzyłam mieszkanie, poodkurzałam i pomyłam podłogi, umyłam okna, wymieniłam firany i pościele, a na końcu poukładałam przyprawy i inne rzeczy w kuchni. Mieszkanie wręcz błyszczało i byłam dumna z samej siebie. Odłożyłam ściereczkę na kaloryfer i ruszyłam w stronę dzwoniącego telefonu. Podniosłam go, a na wyświetlaczu widniało "Harry".
- Tak? - powiedziałam, opadając na fotel.
- Cześć, Noell. Dlaczego tak ciężko oddychasz? - zapytał swoim zachrypniętym głosem, który wywołuje u mnie tyle emocji.
- Och, hej, Harry. Robiłam porządki generalne w swoim mieszkaniu. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. - Dopiero co skończyłam, a zajęło mi to cztery godziny! Ale moje mieszkanie błyszczy! Bądź ze mnie dumny, panie Styles. - droczyłam się.
- Harry, jestem Harry. - powiedział zirytowany. - Ale owszem, jestem dumny. - dodał po chwili.
- Dzięki. Może wpadniesz zobaczyć? - przegryzłam wargę.
- Nie mogę dzisiaj, Noell. Mam dużo pracy. - powiedział i westchnął. Nie widzieliśmy się z Harry'm od dwóch dni i cały czas mówił, że ma dużo pracy.
- Oczywiście, że tak. - prychnęłam.
- Noell, myślałem, że rozumiesz... - warknął.
- Tak, Harry, rozumiem. - odwarknęłam i się rozłączyłam.
Rzuciłam telefon na kanapę i krzyczałam w dłonie. - Pieprzony dupek, kurwa. - powiedziałam sama do siebie.
Styles cały czas się do mnie dobijał, ale ja nie chciałam z nim rozmawiać. Cały czas mnie zbywa, ale dzwoni codziennie. Myli mnie to i sama nie wiem, co mam myśleć. Postanowiłam zadzwonić do Olivii.
- Hej, Olivia. - powiedziałam wesoło.
- Oo, cześć, mała. No co tam? - zapytała równie entuzjastycznie, co ja.
- Masz ochotę na zakupy? - zaproponowałam.
- Jasne! Tam gdzie zawsze? - zaśmiała się.
- Tam gdzie zawsze. - odpowiedziałam.
Przebrałam się w czarne leginsy i biały top crop, po czym założyłam czarną bluzę i tego samego koloru vansy. Chwyciłam torbę i udałam się na umówione miejsce.
***
Przywitałam się z Olivią, po czym zaczęłyśmy chodzić po ogromnej galerii. Po trzech godzinach zakupów i osiemdziesięciu nieodebranych połączeń od Harry'ego zrobiłam naprawdę sporo zakupów. Kupiłam kilka potrzebnych rzeczy do domu, dwie sukienki, trzy pary spodni i dwie spódnice. Do tego trzy sweterki, pięć koszulek, dwie koszule i kilka par bielizny. Dokupiłam jeszcze kilka potrzebnych kosmetyków, po czym ruszyłyśmy w stronę Starbucks'a.
- Zayn mnie zabije. - zachichotała, niosąc swoje torby.
- Proszę cię. Patrz ile ja tego mam! - uniosłam do góry torby.
- Jesteśmy tylko kobietami. - wywróciła oczami.
Zajęłyśmy miejsce przy jednym ze stolików i zaczęłyśmy jeść sernik i popijać kawę. - Noell, czy to nie jest ten twój... Harry? - szepnęła, nachylając się w moją stronę.
- C-co? Gdzie? - zapytałam cicho, a ona machnęła głową w prawą stronę. I rzeczywiście tam był. Obok niego szła blondynka, a on obejmował ją ramieniem. Śmiali się i dyskutowali żywo o czymś. Usiedli przy jednym ze stolików, po czym zdjął z niej rękę. Och, to jest jego ciężka praca? W jednej chwili poczułam się jak gówno, a Olivia to zauważyła, bo mocno mnie przytuliłam.
- Wiedziałam, że tak będzie. W końcu to milioner, czy coś. - prychnęła pogardliwie i głaskała moje młosy.
- Chodźmy stąd. - powiedziałam, powstrzymując cisnące się łzy.
- Lepiej poczekajmy, aż wyjdą. Jak cię zauważy, będzie chciał się tłumaczyć, a ty chyba tego nie chcesz, huh? - popatrzyła mi w oczy, odgarniając opadające kosmyki z mojej twarzy.
- Masz rację. - szepnęłam.
- Hej, hej. Masz makijaż, nie możesz płakać. - uśmiechnęła się szeroko.
Po jakiejś godzinie Styles z towarzyszką opuścili swoje miejsce, po czym my to zrobiłyśmy. Odprowadziłam Olivię na przystanek autobusowy i czekałam z nią na autobus jakieś dwadzieścia minut. Kiedy już nadjechał, zaczęłyśmy się żegnać.
- Skarbie, nie przejmuj się nim. Na świecie jest tyle facetów, że któryś musi być odpowiedni. - przytulała mnie mocno.
- Ledwo co zerwałam z Luke'iem, a teraz pojawił się pieprzony kobieciarz Styles. - otarłam pojedyncze łzy. - Dlaczego mam takiego pecha? Dlaczego nie mogę ułożyć sobie życia jak ty, bądź Nadine? - mówiłam jak w transie.
- Bo jesteśmy starsze. Kochanie, masz dopiero dziewiętnaście lat. Ja mam dwadzieścia dwa, a Nadine dwadzieścia cztery. - wywróciła oczami. - Po dwudziestce wszystko się układa. - wzruszyła ramionami.
- Ty z Zayn'em jesteście o wiele dłużej ze sobą, a poza tym Nadine i Ed także. - uniosłam brew.
- Faceci są mentalnie cofnięci pięć lat do tyłu i nic na to nie poradzisz. - potarła moje ramię. - Kocham cię, mała. - przytuliła mnie mocno.
- Ja ciebie też. Dziękuję. - pocałowałam jej policzek.
Wsiadłam do zamówionej taksówki z torbami i położyłam je na siedzeniu obok. Nie miałam już sił na nic, a moim łzom dałam upust. Szlochałam w rękawek swojej bluzy i ocierałam policzki.
- Kolejna płacząca kobieta w mojej taksówce. - powiedział kierowca koło pięćdziesiątki.
- Huh? - uniosłam głowę i popatrzyłam na niego w lusterku.
- Nie jesteś jedyną, którą wiozę płaczącą. - westchnął. - Jesteś naprawdę piękną kobietą, a facet przez którego płaczesz musi być niezłym dupkiem. - wzruszył ramionami.
- Pan nawet nie wie, jak pan zgadł. - zaśmiałam się, ocierając łzy.
- Nie warto przez niego płakać, kruszynko. - uśmiechnął się. - Powinnaś się rozerwać. - dodał.
- Właśnie wracam z zakupów. - powiedziałam, oglądając swoje paznokcie. Mężczyzna się zaśmiał i podwiózł mnie pod apartamentowiec.
Podziękowałam mu i wręczyłam banknot, po czym weszłam z wszystkimi torbami na górę. Od razu zabrałam się za rozpakowywanie ich, a następnie usiadłam na kanapie. Zastanawiało mnie kim była ta blondynka. Jestem taka naiwna. Jak mogłam pomyśleć, że taki ktoś jak Styles, zwróci na mnie uwagę? Co z tego, że mam nazwisko i sławną matkę? Nawet w dziesięciu procentach mu nie dorównuję. Oczywiście wciąż się do mnie dobijał, ale nie odbierałam. Przez cały dzień naliczyło się sto trzydzieści sześć nieodebranych połączeń. Odrzuciłam ostatnie połączenie i napisałam mu wiadomość.
Noell : Przestań, bo cię zablokuję!
Harry : Noell! Dlaczego kurwa nie odbierasz moich telefonów?! Wiesz ile razy dzwoniłem?! Martwię się do kurwy!
Noell : Przepraszam, ale nie mam czasu. Leżę zakrwawiona w rowie.
Harry : Odbierz ode mnie. I nie mów takich rzeczy!
Zaśmiałam się, gdy do mnie zadzwonił, ale odrzuciłam i rzuciłam telefonem przez cały salon. Kutas dawał mi złudne nadzieje, a ja mu głupia wierzyłam.
"Before you came along
It was all beautiful
I have nothing left
In my heart, in my soul
Should have never helped you become
So powerful
But I saw a champion in your eyes*".
_____________________________________________
* Shakira - You don't care about me.
Pierdolnięta blondynka i biedna Noell! ;/
/kylizzzie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro