1. Groszek, kukurydza i Jungkook.
Nie mógł wytrzymać tej euforii, kiedy Harry miał wreszcie pocałować swoją największą miłość podczas balu z okazji nadchodzącej wiosny.
Jego palce wręcz odmawiały mu posłuszeństwa, a on cały trząsł się jak staruszek chory na Parkinsona. To, jak za każdym razem przeżywał fakt, że dwójka jego ulubionych postaci wreszcie się pocałuje, wręcz nie dało się opisać słowami.
Za każdym razem historia dogłębnie go pochłaniała i umierał, kiedy autor już drugi tydzień nie dodawał nowego rozdziału. Wtedy za każdym razem pod ostatnią aktualizacją, wręcz płakał o więcej.
Zamiast myśleć o rozwiązaniu zadania matematycznego, to preferował myśleć o tym, czy przystojny Jace wybierze swoją przyjaciółkę od przedszkola, czy nową, gorąca nauczycielkę historii.
Wiedział, że nie powinien się aż tak tym fascynować. Jednak nikomu jeszcze to nie zaszkodziło, prawda?
Siedział właśnie na szkolnej stołówce i nawet jeszcze nie dotknął swojego obiadu, który zresztą nie wyglądał zbyt apetycznie, jednak wiedział, że musi jeść.
- Kim Taehyung wróć do żywych i nie sraj tak pseudo romansem.
Podniósł wzrok znad telefonu, aby dostrzec, jak jego przyjaciel mierzy go zmęczonym wzrokiem, grzebiąc w sałatce na talerzu. Zawsze wygrzebywał groszek.
Nienawidził tego zielonego gówna.
- Jung Hoseok, możesz mnie zostawić w spokoju?
Pokręcił głową i mruknął coś obraźliwego pod nosem w kierunku chłopaka, gdyż zgubił się i nie pamiętał, na której linijce skończył.
Żaden z jego znajomych nie pochwalał tego, co Taehyung robił, bo dla nich wattpad to było miejsce dla nastolatek, które mogły poczytać opowiadania gdzie ich idole dają sobie w dupę bądź wyznają miłość lasce spotkanie na koncercie.
Jednak Taehyung ich olewał, on miał tam swój własny świat i ich zdanie mało go interesowało.
Wiele razy starał się nawet pisać historie, ale nigdy nie wiedział, od czego zacząć, jaka fabuła, postacie i czy ktokolwiek będzie to czytał.
Chociaż każdy autor zaczynał od zera, więc po co się stresować?
Zaraz poczuł, jak telefon jest mu wyrwany z rąk, a zanim zaczął protestować, to obok niego zasiadł nie kto inny jak wrzód na jego dupie.
- Jungkook! Do cholery oddaj to.
- Czekaj, sprawdzam, czy dobrze na sprawdzianie z matmy napisałem.
Prychnął i rozejrzał się po stołówce, zaraz wlepiając swoje spojrzenie w danie, które miał tuż przed nosem i z oporem małego dziecka, zaczął je jeść.
Wiedział, że telefon Jungkooka zapewne albo znowu nie działa, albo jest wyładowany. Jednak co się dziwić, kiedy chłopak całe dnie gra w jakieś gry na telefonie i jego jedynym zmartwieniem jest to czy nie napadną jego królestwa w grze.
- Znowu czytasz te historyjki? - mruknął i wszedł na nowo w daną aplikację, przeglądając zaraz jego bibliotekę.
- O boże gejoza, weź to ode mnie.
Położył telefon na stoliku i przesunął go w kierunku chłopaka na co ten się cicho zaśmiał.
- Dzisiaj na zadaniu z biologii było coś że dziecko jest homozygotą, ja bym temu się urodzić nie pozwolił.
Obydwu chłopców zerknęło na Hoseoka i prychneło na nowo cichym śmiechem.
- Żarcik, mam gdzieś czy homo czy nie homo, ważne aby nie żył na moim utrzymaniu do mojej śmierci.
Taehyung zablokował telefon i wsunął do swojej tylnej kieszeni spodni, aby teraz już naprawdę skupić się na jedzeniu. Do końca przerwy zostało rychłe dziesięć minut, a on musiał jeszcze skoczyć do toalety, bo wiedział, że Pani od przedsiębiorstwa nie wie, że jej uczniowie mają takie coś jak pęcherz.
- Czemu za każdym razem zdaje mi się, że ta kukurydza jest starsza ode mnie. - zmarszczył brwi i nabił ziarno kukurydzy na widelec, unosząc je do góry.
- Może dlatego, że ta kukurydza widziała więcej świata od Ciebie i jest zmęczona życiem?
Bąknął Jungkooka z pełną buzią jedzenia, na co Tae miał mu ochotę trzasnąć. Ten chłopak czasem nie pojmuje kultury jedzenia, nawet po tym, jak na urodziny dostał książkę z zasadami savoir vivre.
Jego wzrok napotkał kilka czarnych włosów na szarej bluzie chłopaka, dlatego zaraz zaczął je z niego zdejmować.
Głupi nawyk.
- Sorry linieje.
- Nie jesteś psem.
- Sorry widocznie jestem, jak linieje.
Taehyung w tym momencie zakończył tą ciekawą wymianę zdań, bo bał się na co ona spełznie.
I wtedy w jego głowie narodził się pewien plan, jednak czy dobry? To się wkrótce okaże.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro