▶ósmy
❝mam czego chciałam, teraz tylko muszę się tego trzymać❞ - autorka
. . .
Po tym co stało się między Lukiem a Michaelem, starszy nie mógł przestać o nim myśleć. Wziął do siebie jego słowa i nie pozwolił April zbliżyć się do jego szyi.
- Cześć wszystkim, mam nadzieję, że wasz weekend był udany - Hemmings klasnął w dłonie. - Ktoś pamięta na czym skończyliśmy w piątek?
Nikt nie zgłosił się. - Okej...- Luke westchnął. Michael uśmiechnął się, doskonale pamiętał na czym skończyli tamtego dnia, ale nie koniecznie było to związane z lekcją.
Kiedy nauczyciel zaczął coś tłumaczyć, Michael już śnił na jawie.
Michael zaczął szybciej oddychać, kiedy dłoń Luke'a zwinnie sunęła w dół jego nagiej klatki piersiowej, zatrzymała się przy czerwono-niebieskich bokserkach.
- Przestań się droczyć Lu. P-potrzebuję cię - zielonooki zakwilił, patrząc na szczerzącego się blondyna.
Mike przygryzł wargę, starając się nie jęknąć, przy patrzeniu na Hemmingsa.
- Jak bardzo mnie potrzebujesz, kochanie? Powiedz tatusiowi - Luke sapnął, górując nad młodszym.
- B-Bardzo mocno - Clifford jęknął.
- Michael, jaka jest odpowiedź? - nauczyciel założył ręce na piersi, bacznie go obserwując.
- Uh, One Direction? - odpowiedział, ale zabrzmiało to bardziej jak pytanie.
Luke westchnął. - Matthew?
Zielonowłosy wzruszył ramionami na tą sytuację, powracając do marzeń.
- Dokładnie tak, skarbie. - Hemmings schylił się, by przejechać językiem po szyi chłopca.
- Tatusiu, moja dziurka tak bardzo pogrzebuje twojego dużego kutasa, proszę— -
- Michael! - Luke krzyknął, machając dłonią przed twarzą wspomnianego nastolatka.
- Huh? Co? - zamrugał szybko, trochę przerażony. W klasie już nikt nie został.
- Często odpływasz. Co się dzieje w twojej głowie? - starszy zachichotał.
Mike zaśmiał się cicho. - Dużo. - wstał, ale czuł się... dziwnie.
Oczy Luke'a wyszły z orbit, kiedy zobaczył, że myśli zielonookiego nie były grzeczne. - U-um, Michael, twoje spodnie.
Clifford zmarszczył brwi i popatrzył na sporą wypukłość. - Cholera, Cliffoconda, miałaś zostać na miejscu - szepnął, rumieniąc się. - Trochę... trochę niezręczne.
Luke skinął głową. - Yeah, trochę. - Kiedy Michael już miał wychodzić, nauczyciel zainterweniował szybko i popchnął go na obrotowe krzesło, przy biurku. Posadził go na nim. - Zostań - podszedł do drzwi i zamknął je, oraz zasłonił okna roletami.
Michael przełknął głośno ślinę i zanucił nerwowo, kiedy mężczyzna usiadł na jego kolanach. - Trzymaj swoje słodkie usteczka zamknięte, chyba, że mam sam je czymś zatkać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro