Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

|22|

Minął tydzień odkąd wróciłam do rodzinnego miasta. Przez ten czas praktycznie nic się nie działo. Oprócz mojego ignorowania połączeń i smsów od Domena, siedzenia w łóżku od rana do wieczora i zajadanie smutków to można przyznać,że naprawdę nic się nie działo. Poza tym muszę przyznać,że udało mi się jakoś po tym wszystkim pozbierać. Dużo nad tym myślałam i stwierdziłam,że może tak powinno być. Może ja i Domen mieliśmy zostać tylko przyjaciółmi a nie kimś więcej.
Nie do końca udało mi się pozbierać myśli. Od przyszłego tygodnia zaczyna się maraton tak zwanego 'panie Boże, daj mi wakacje',czyli inaczej mówiąc wracam do szkoły. Na tym właśnie muszę się skupić. Mam do nadrobienia masę materiału mimo,że byłam zwolniona z zajęć. Może i z zajęć zwolniona byłam ale nikt za mnie egzaminów nie napisze. Mam nadzieję,że uda mi się je napisać chociażby przeciętnie.

Rodziców dzisiaj od rana nie było w domu. Mieli jechać po rzeczy potrzebne do remontu bo moja mama, jak każda kobieta, ma swoje 'widzi mi się' i wyjątkowo teraz wpadła na pomysł z remontem. Nie miałabym nic przeciwko gdyby nie to,że połowa mieszkania wyglądała jak pobojowisko,a druga połowa jak większe pobojowisko.
W czasie gdy rodziców nie ma  mogłabym zrobić coś pożytecznego lub chociaż udawać, że angażuje się w sprawy dotyczące domu. Jednak wiecie,randka z biologią i matmą wzywa. Na samą myśl o tym, ile testów muszę zaliczyć, mam ochotę popełnić samobójstwo jakieś trzy razy pod rząd. Dość narzekania. Patrząc na to z innej strony to leżę sobie właśnie w łożku, popijając herbatę i odpoczywając kiedy inni są w szkole lub pracy. Chociaż sądząc po dzwonku do drzwi dobiegającemu z dołu to chyba nie każdy jest w szkole i pracy. No chyba, że to listonosz. Z ledwością wyszołgałam się z mojego łóżka, gdzie owinięta w koc udawałam naleśnika i zeszłam po schodach na dół. Przeszłam przez korytarz i wreszcie stanęłam przy drzwiach, do których ktoś uporczywie dzwonił. Przekręciłam klucz w zamku i otworzyłam drzwi. W jednej chwili poczułam jak moje nogi robią się jak z waty a głos odmawia mi posłuszeństwa. Patrzyłam na postać stojącą w drzwiach z dość dużym zdumieniem. Dziwiło mnie to,że wobec tej osoby potrafię wykrzesać z siebie jakiekolwiek uczucia. Tak,przed drzwiami stał Domen. Tak,dokładnie ten Domen. Tak, ten sam,o którym przez cały czas próbowałam zapomnieć, a on teraz stoi jak gdyby nigdy nic przed moimi drzwiami.
-Co ty tu robisz?-wydusiłam z siebie marszcząc brwi.
-Chciałem z tobą pogadać.-niepewnie zaczął.
-Wydaje mi się, że nie mamy o czym rozmawiać.-miałam zamiar zamknąć drzwi jednak Domen zatrzymał je dłonią.
-Lidia, proszę, pogadaj ze mną. Chcę ci wszystko wytłumaczyć.
-Tylko winny się tłumaczy.-przyznałam zgodnie z prawdą.
-Daruj sobie tych tekstów i wpuść mnie do środka. Proszę...
Oparłam głowę o drzwi i przymknęłam oczy. Nie chciałam z nim rozmawiać jednak jego smutny głos łamał mi serce. Otworzyłam drzwi szerzej i bez słowa wpuściłam chłopaka do środka.
-Więc?
-Więc... Posłuchaj, to co widziałaś nie było tym o czymś myślisz...
-Typowa gadka każdego faceta z filmu. Zmień repertuar.-wywróciłam oczami i skrzyżowałam ręce na piersi.
-Ugh Lidia,po prostu to nie było tak. Kasandra przyszła z pretekstem,że chce mi pogratulować. Prawdopodobnie wiedziała,że zaraz będziesz wracała do hotelu więc wykorzystała chwilę i mnie pocałowała. Uwierz mi, nic mnie z nią nie łączy. Ona sama to przyznała, chciała zrobić ci na złość. Tylko na tym jej zależało.
-I że niby ja mam ci wierzyć? Ten tekst brzmi jak z  jakiegoś filmu o zdradach.
-Naprawdę uważasz,że jechałem tutaj 4 godziny zostawiając szkołę i wszystko inne gdzieś, żeby stanąć przed tobą i kłamać ci prosto w oczy?
-Bardzo możliwe.-wzruszyłam ramionami starając się okazywać jak najmniej uczuć. Tak naprawdę w środku czułam jakby coś we mnie wybuchło. Miałam ochotę rzucić się Domenowi na szyję,przytulić go i poczuć to ciepło bijące od niego ale jednocześnie chciałam zwyzywać go od najgorszych. Nie wiedziałam czy wierzyć w jego słowa czy wręcz przeciwnie. Szczerze mówiąc, to wiem, że Kasandra jest zdolna do wszystkiego. Zazdrościła mi tego, że cała rodzina przyszła ze mną na podsumowanie sezonu i tego, że byli ze mnie dumni. Może rzeczywiście chciała zrobić mi na złość?
-Naprawdę uważasz,że taki jestem?
-N-nie wiem...-zająkałam się.
Skierowałam wzrok ku podłodze jednak nie trwało to długo. Chwilę poźniej Domen ułożył dwa palce na moim podbródku i uniósł lekko moją głowę. Chłopak popatrzył w moje oczy przez co w moim brzuchu pojawiły się lekkie motylki. Gdy poczułam,że nasze wargi właśnie się połączyły, gromadka motyli w moim brzuchu zamieniła się w ogromne stado, które chciało znaleźć drogę ujścia. Nie mam pojęcia jak opisać to cudowne uczucie gdy podczas pocałunku nasze usta były jednością i poruszały się niezwykle synchronicznie. Wargi Domena były miękkie i z każdym ich muśnięciem chciałam więcej. Nasz pocałunek był spokojny i delikatny i właśnie to czyniło go tak magicznym. Oderwaliśmy się od siebie aby nabrać powietrza. Na twarzy Domena zagościł delikatny uśmiech.
-Jeszcze na nikim innym nie zależało mi tak jak na tobie. Od dłuższego czasu czuję coś do ciebie,jednak nie wiedziałem jak ci to powiedzieć.
-Domen.... Ja...też coś do ciebie czuję. Bałam ci się do tego przyznać bo....ugh.-speszyłam się.
-Bo?
-Bo dziwnie było mi wyznać miłość osobie, z którą spędziłam większość dzieciństwa....
Chłopak zmarszczył brwi.
-Co?
-Nie pamiętasz mnie,prawda? Nie pamiętasz wspólnie spędzonego dzieciństwa? Nie pamiętasz tego,jak zawsze zimą lepiliśmy bałwana w parku? Jak chcieliśmy skakać na nartach tak samo jak Peter? Jak spotykaliśmy się praktycznie codziennie i było nam dobrze w swoim towarzystwie?
-Lidia... Ja pamiętam to wszystko.
Gdy usłyszałam wypowiedziane przez niego słowa dosłownie mnie zamurowało. Od początku byłam przekonana,że on naprawdę tego nie pamięta,że ma mnie za kompletnie obcą osobę.
-Od początku wydawało mi się,że to ty. Znałem do tej pory tylko jedną Lidię Vidmar,która chciała skakać na nartach. Do tego, tylko ty masz tak śliczne,niebieskie oczy, w które mógłbym patrzeć całymi dniami i takie wyjątkowo gęste,brązowe włosy. A no tak,do tego na czole masz znamię, które prawdopodobnie powstało gdy popchnąłem cię przez przypadek na grzejnik a ty w niego uderzyłaś.-zaśmiał się Domen.
Moje oczy zaszły łzami, jednak były to łzy radości. Radości spowodowanej tym,że Domen pamiętał dosłownie wszystko.
-Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej, że wiesz kim jestem?
-Myślałem, że uznasz mnie za jakiegoś wariata, który wszystko sobie wymyślił.
-Nie pomyślałabym tak, bo przez ten cały czas brakowało mi ciebie i głowę zaprzątałam sobie myślami o tobie.
Domen chciał jeszcze coś powiedzieć,jednak przerwał mu to mój tata wchodzący do domu. Od razu za nim weszła moja mama,która widząc nas posłała tacie porozumiewawcze spojrzenie.
-Spokojnie, my już sobie idziemy.-uśmiechnęła się w naszą stronę i pociągnęła tatę za rękę kierując się w stronę kuchni.
Razem z Domenem wybuchnęliśmy śmiechem i postanowiliśmy, że pójdziemy do mojego pokoju. Do końca dnia opowiadaliśmy sobie o tym, co ciekawego działo się u nas gdy się nie widzieliśmy oraz powspominaliśmy nasze dzieciństwo. W trakcie tej rozmowy zrozumiałam, że bardzo brakowało mi Domena. A teraz? Teraz mam go przy sobie i przyznam,że jestem szczęściarą.
               ________________
Dzisiaj Mikołajki więc przybywam do was z kolejnym rozdziałem, tak,tak,dobra ze mnie osóbka. Ogólnie to życzę wam hepi Mikołajek i mam nadzieję,że byliście w tym roku grzeczni😂

A teraz uwaga,uwaga, smutna wiadomość(chyba).
Ten rozdział był OSTATNIM rozdziałem tego fanfiction. Przed nami już tylko epilog i to będzie taki oficjalny koniec. Nie wiem czemu,ale mi osobiście jest smutno bo pisanie tego opowiadania sprawiało mi wiele radości, mimo, że straciłam wenę na kilka miesięcy. Ale rozpisywać się będę przy podziękowaniach😂
Okej, wiec jeszcze jedno. Koniec 'Hi,I'm Domen' i co dalej? Otóż moi drodzy,jako że przez zimę mam napływ weny i w ogóle postanowiłam spełnić moje obietnice i biorę się za pisanie 'Don't you worry child' czyli fanfiction o słoweńskich skoczkach narciarskich i nie tylko. Pierwszy rozdział pojawi sie juz niedługo.
Ale,ale,ale.... Mogę wam jeszcze zdradzić, że ostatnio na sprawdzianie z angola wpadłam na pomysł, aby w najbliższym czasie napisać jeszcze jedno ff o tytule 'The Man with No Name'. Zostało mi tylko wybrać bohaterów i mogę zaczynać pisać. Jak na razie nie zdradzę fabuły,poznacie ją wkrótce.
Gratuluje osobom,które doczytaly do konca, jesteście wielcy woah!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro