Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

|18|

Wyniki konkursu nie są takie jak w rzeczywistości+ w tym rozdziale nie miałam na myśli obrazić polskich kibiców, więc traktujcie to z przymrużeniem oka.

Wisła, 04.03.2016

Domen

Po ciężkim tygodniu ćwiczeń wreszcie trafiliśmy do Polski. Nie skakałem w Wiśle jeszcze ani razu, ale mam nadzieję, że aż tak źle mi nie pójdzie. Peter mówił, że ta skocznia nie jest trudna, trzeba tylko znaleźć na nią sposób i to tyle. Reszta ma pójść łatwo. Nadal nie wiem o jaki sposób tu chodzi. Dobrze, że trener zarządził krótki trening przed konkursami, aby oswoić się ze skocznią.

Chciałbym być jak Peter. On potrafi skakać na każdej skoczni i w dodatku świetnie sobie radzi. Jedynie Finlandia mu nie służy, ale to chyba nie tylko jemu. Większość Słoweńców nie ma mocnej głowy do alkoholu... znaczy się, mówimy o kraju, naturalnie.

-Domen! Podaj mi prostownicę!-usłyszałem dziewczęcy głos z łazienki.

Ach, tak. Pewnie domyślacie się już z kim dzielę pokój, ponownie. Naprawdę nie wiem czy trener lubi nas tak wkurzać i wymyślać z kim mamy dzielić pokój, czy po prostu w hotelach jest ich za mało. W każdym razie, dzielenie pokoju z Lidią mi odpowiada jednak nie lubię, gdy zajmuje łazienkę na godzinę lub dłużej.

-Już, już. To takie proste z kabelkiem?-chwyciłem jedną z rzeczy porozrzucanych na łóżku Lidii.

Vidmar wyszła z łazienki poirytowana.

-Tak. To to proste z kabelkiem.-zabrała ową prostownicę czy jakkolwiek to się nazywa i znowu udała się do łazienki.

Siedzi tam dobre 30 minut, nie żebym liczył. Chociaż, w trakcie czekania aż stamtąd wyjdzie naprawdę zacząłem liczyć.

-Możesz się pospieszyć? Też tutaj jestem.-stanąłem przy drzwiach.

-Następnym razem poproś trenera o pokój z dwoma łazienkami.-po moim wytrwałym czekaniu Lidia zlitowała się nade mną i w końcu otworzyła drzwi.

-Albo ty siedź tam krócej.- zaraz po niej wszedłem do łazienki, aby przygotować się na trening.

-Kobiety tak mają, nie zrozumiesz tego.

-Masz rację, nie zrozumiem dlaczego na wzięcie prysznicu, rozczesanie włosów i zrobienie makijażu poświęcacie godzinę.

-Teraz to lepiej ty się pospiesz, bo za 30 minut Goran kazał być wam przed skocznią.

-Pani Wielce Mądra się znalazła.-prychnąłem.- Mogłaś zająć łazienkę po mnie. I tak nie idziesz z nami.

-Skąd ta pewność?-wyszedłem z małego pomieszczenia i ujrzałem Lidię w kadrowej kurtce.-Muszę cię wspierać żebyś się nie połamał, kochaniutki.

-W najgorszym wypadku pomożesz mi zbierać zęby i kości ze skoczni, to będzie takie romantyczne.

-Racja, może znowu napiszą o nas artykuł i będziemy sławni.-Lidia przybrała pozę niczym te kobiety z magazynów Vogue, Glamour czy inne takie. Nie czytam, ja tylko czasem przeglądam gdy leżą w salonie a mama ich już nie czyta.

-Widać, że bardzo chcesz.-zaśmiałem się.

-No pewnie. Wyobraź sobie jak idealnie wyglądalibyśmy na okładce sportowej gazety. W końcu jesteśmy„nową, zimową parą"-dziewczyna zrobiła cudzysłów w powietrzu wtórując mi śmiechem.-Będziemy popularniejsi niż Lewandowski i jego żona.

-Chodź już Vidmar. Wyjdziemy na świeże powietrze bo majaczysz.- pociągnąłem dziewczynę w stronę wyjścia.


Wyszliśmy z hotelu i od razu udaliśmy się w stronę skoczni, ponieważ zostało nam mało czasu, a równo o 10 miał odbyć się trening. To było pewne, że się spóźnimy,gdyż Lidia była zachwycona widokiem zaśnieżonej Wisły i co jakiś czas zatrzymywała się żeby pokazać mi krajobraz. Starałem się poganiać dziewczynę, bo to ja dostałbym karne okrążenia od trenera za spóźnienie a nie ona.

-Uważaj.-wepchnąłem dziewczynę do jednego ze sklepów po czym wszedłem tam razem z nią.

-Na co mam uważać?-Lidia wyglądała na wkurzoną.

Wskazałem na dziewczyny przechodzące obok sklepu ubrane w biało-czerwone barwy.

-Co z nimi nie tak?

-Chcesz być zaatakowana przez polskie fanki?

-Czekaj, co?-dziewczyna wybuchnęła śmiechem.

-Ostatnim razem, gdy byliśmy w Polsce sam zostałem owo zaatakowany. Biegły za mną aż do tego popularnego sklepu o dziwnej nazwie. Moment, jak to było... Stonka? Pstronka? A już wiem! Biedronka! Tak, mają tu dobrą paprykę.

-Gratuluję geniuszu, zgadnij gdzie właśnie jesteśmy.- obydwoje odwróciliśmy się w stronę regałów.

Westchnąłem, gdy zorientowałem się, że dokładnie w tym sklepie jesteśmy, a między regałami chodzą Polki.

-Chodź.-chwyciłem Lidię za rękę i pociągnąłem w głąb sklepu.-Może nas nie znajdą i bezpiecznie dotrzemy na trening. Chociaż, nie za bardzo w to wierzę.Trzymaj.-podałem brunetce paczkę chipsów.

Dziewczyna spojrzała na mnie nie rozumiejąc o co chodzi.

-Musimy się wtopić w tłum.-zasłoniłem twarz chipsami.

-Myślisz, że z chipsami na twarzy wtopisz się w tłum?

-O MÓJ BOŻE!! DOMEN PREVC!-usłyszałem za sobą.

-Twój plan chyba nie wypalił.-przyznała Lidia wskazując za fanki za nami.

Chwilę później wszystkie dziewczyny,które pasjonowały się skokami otoczyły mnie i Lidię.

-DOMEN, MOGĘ DOSTAĆ AUTOGRAF???

-ZROBISZ SOBIE ZE MNĄ ZDJĘCIE?

-DOMEN, KOCHAM CIĘ!

-WYJDŹ ZA MNIE, PROSZĘ!!

-Teraz jestem zajęty i spieszę się na trening, ale z pewnością dostaniecie autografy i zdjęcia później.-próbowałem przecisnąć się przez rzeszę fanek cały czas trzymając dłoń Lidii.

Polki jednak nie ustępowały i szły za nami.

-Co teraz?-cicho szepnęła Vidmar.

-Teraz czas na plan B.

-Czekaj, mamy jakiś plan B?-spytała zdziwiona dziewczyna.

-Domen Prevc zawsze ma plan B.-puściłem jej oczko i przerzuciłem ją przez ramię niczym Shrek Fionę.

-Czy ty możesz mnie postawić?-Lidia uderzała rękami w moje plecy.

-Nie. Teraz sprawdzę swoją kondycję.-pobiegłem w stronę wyjścia po czym po raz kolejny udałem się niosąc Lidię w stronę skoczni.

To było pewne, że napotkamy więcej fanek i tak się stało.

-Domen.-Lidia dźgnęła mnie palcem w ramię.-Chyba mamy problem.-wskazała na rosnąca liczbę Polek za nami.

-DOMEN, ZOSTAŃMY MAŁŻEŃSTWEM!!

-SHIPPUJĘ CIEBIE I LIDIĘ!

-KOCHAM CIĘ!

Odwróciłem lekko głowę i zauważyłem Lidię machającą w stroną dziewczyn, które nagrywały całą sytuację.

-Mogę wiedzieć co takiego robisz?

-Mówiłam już, że zawsze chciałam być gwiazdą internetu?

-Myślałem, że porno.-parsknąłem śmiechem, jednak tego żałowałem , gdyż po moich słowach zostałem uderzony przez Vidmar w plecy.- Skoro zawsze chciałaś być gwiazdą internetu to chcę ci powiedzieć, że jutro serio będziemy popularniejsi niż Lewandowscy.

Czułem się zmęczony, jednak chwilę później dostrzegłem mojego brata i resztę kadry stojących niedaleko, dlatego przyspieszyłem tempo biegu. Razem z Lidią przeskoczyliśmy przez ogrodzenie wydzielające teren skoczni i znaleźliśmy się z dala od rozpiszczanych fanek. W sumie moglibyśmy wejść jak normalni ludzie ale liczy się zrobienie dobrego efektu,prawda?

Cała kadra patrzyła na nas rozbawiona, jednak gdy zobaczyli Polki biegnące za nami nie było im do śmiechu.

***

Lidia

-Trzecie miejsce w dzisiejszym konkursie zajmuje Johann Andre Forfang!-krzyknął komentator, a norweski skoczek udał się w stronę podium.-Drugie miejsce- Domen Prevc!- zaczęłam klaskać mając wymalowany na twarzy szeroki uśmiech.- I wreszcie pierwsze miejsce, dzisiaj należące do naszego rodaka Kamila Stocha!

Chłopcy mieli rację, nikt nie doskoczy do Polaka w jego własnym kraju. Dzisiejszy konkurs był zupełnie nieprzewidywalny i inny niż wszystkie. Wiatr kręcił jak fryzjer loki, a ja sama przez chwilę zastanawiałam się czy Peter nie podkradł Laniskowi towaru i użyczył Kamilowi. Jak już wiadomo dla Słoweńców towaru zabrakło dlatego starszy Prevc wylądował na piątym miejscu, a większość słoweńskiej kadry usytuowała się na końcu dwudziestki. Myślę, że dzisiaj wyjątkową osobą był Domen. Owszem, niedużo brakło mu do zajęcia pierwszego miejsca ale jak sam mówił, „nie ma co rywalizować z Polakami,tym bardziej, że jesteśmy w Wiśle".

Po czasie przeznaczonym dla fotoreporterów skoczkowie zeszli z podium. Domen od razu został zasypany gratulacjami zarówno przez słoweńskich jak i zagranicznych skoczków. Sam Goran mocno przytulił chłopaka i uwydatniał swoją dumę. Peter podszedł do Domena mówiąc mu tylko„moja krew". Widać było, że też bardzo się cieszy z sukcesu młodszego brata.

Czekałam, aż wszyscy odejdą od Prevca, abym mogła mu pogratulować gdy będziemy sam na sam. Tak jednak się nie stało, gdyż koledzy z drużyny nie odstępowali go na krok. Domen jednak rozejrzał się i zauważając mnie ruszył w moją stronę.

-Gratuluję.-szeroko się uśmiechnęłam.


Chłopak jednak nie odpowiedział lecz zamiast tego złączył nasze usta w spokojnym i czułym pocałunku,co nie umknęło uwadze dziennikarzy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro