Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

|15|

Siedziałam na parapecie i wpatrywałam się w padający deszcz za oknem. Na moim łóżku siedział Domen i oglądał swoje ulubione kreskówki.

-Co robisz?-chłopak wyłączył laptopa.

-Myślę.-krótko odpowiedziałam.

-Wow, to musi być ciekawe.

Odwróciłam się w jego stronę i uniosłam jedną brew w górę.

-Żartuje.-Domen położył się na plecach i wpatrywał w sufit.-O czym myślisz najczęściej? W sensie tak, gdy jesteś sama.

-Praktycznie o wszystkim.

-Więc może zapytam o czym myślisz teraz?

-O tobie.

-W jakim sensie?

-Zastanawiam się co zrobisz, gdy zorientujesz się, że na ścianie jest pająk.-zachichotałam.

Prevc nerwowo szukał pająka na ścianie, który prawdopodobnie już z niej spadł.

-Wiesz co jest moim marzeniem? Zobaczyć zmutowanego pająka.

-Hm, to...... ciekawe.

-Wiem, to by było mega. Ale skoro już rozmawiamy o marzeniach to jakie jest twoje?

Przez chwilę myślałam co odpowiedzieć.

-Pocałunek w deszczu. To niby takie typowe, ale całkiem fajne.-zaśmiałam się patrząc na krople deszczu na szybie.

-Upadłaś na głowę jeśli myślisz,że wyjdę w taką pogodę na podwórko.- chłopak spojrzał na mnie.

-Czy mówiłam, że chcę całować się z tobą?

-Nie, ale zapewne o tym pomyślałaś.

-Teraz to chyba ty upadłeś na głowę.-przyznałam i włączyłam przypadkowy serial emitowany w telewizji.


Godzinę później Domen poszedł do siebie i obiecał, że jutro też przyjdzie, aby sprawdzić jak się czuję i czy dalej boli mnie kostka.

***

-Jak tam, kochanie?-młody Prevc nagle wpadł do mojego pokoju.

-Na prawdę nie wiesz,że wypada zapukać?-skryłam twarz w poduszce.

-Mam......wyjść i ten, no... wejść jeszcze raz?

-Możesz wyjść i wrócić za kilka godzin.-skwitowałam.

Mimo tego, co mu powiedziałam chłopak usiadł na moim łóżku.

-Wstawaj, dzisiaj już nie możesz spać do 12.-szatyn lekko dźgnął mnie palcem w brzuch po czym zaczął łaskotać.

Domen przychodził do mnie codziennie przez cały tydzień po treningach. Zwykle kazał mi oglądać kreskówki, ale często pomagał mi w domowych czynnościach, gdy ciocia i wujek wychodzili do pracy. To miłe, że jest taki opiekuńczy, chociaż czasem przesadza, jak na przykład wtedy, gdy chciał mnie karmić. Ręce mam jeszcze sprawne. Mimo tego jestem mu wdzięczna za tą pomoc.

Dzisiaj moja kontuzja była prawie nieodczuwalna, więc chciałam iść na trening.

-Ugh, dobra.-niechętnie wstałam.

-O, skoro już wstałaś to mam do ciebie prośbę. Bo wiesz, ja cię tak baaaaardzo lubię.-Prevc uśmiechnął się pokazując zęby.

-Przejdź do rzeczy.-zaczęłam się śmiać.

-Rodzice jadą dzisiaj na spotkanie i kazali mi opiekować się siostrami. Pomożesz mi, prawda?-spytał nastolatek słodkim głosem.

-A Peter lub Cene nie mogą się nimi zająć?

-Mama poprosiła najodpowiedzialniejszego.-wypiął dumnie pierś.

Parsknęłam śmiechem. Domen odpowiedzialny?

-Nie śmiej się tylko powiedz czy mi pomożesz,idiotko.

-Zastanowię się.-udałam się do łazienki.

-Chyba nie zostawisz mnie z nimi samego?-jęknął niezadowolony chłopak.

-Skoro jesteś taki odpowiedzialny to dasz sobie z nimi radę.-zamknęłam mu drzwi przed nosem słodko się uśmiechając.

***

-Przypominam wam tylko, że w sobotę czekają na nas Ałmaty. Jak zwykle wyjeżdżamy dzień wcześniej.Tym razem starajcie się nie zgubić bagaży, siebie, mózgów i wszelkich innych potrzebnych wam rzeczy. Teraz możecie iść a ty Anze zostajesz. Masz do zrobienia pompki za um....trudno ująć co robiłeś przy Peterze, mimo że twój kolega nie jest tobą zainteresowany.


Wszyscy udali się do szatni zostawiając Laniska na sali. Biedaczek.

Zaraz po treningu miałam iść do Domena, żeby pomóc mu opiekować się rodzeństwem. Tak, zgodziłam się, pod przymusem.


Weszliśmy do domu Prevców i od razu stanęliśmy przed ich rodzicami. Zbierali się właśnie do wyjścia i oznajmili nam, że wrócą jak najszybciej się da. Gdy odjechali samochodem z podjazdu Cene szybko zbiegł po schodach.

-O cześć, ty pewnie jesteś tą dziewczyną, o której ciągle gada Domen.- zaśmiał się dwudziestolatek.

-Tak, to chyba ja.- posłałam mu szczery uśmiech.

-Zostajecie z tymi małymi diabłami?-spytał wskazując na Nikę i Emę bawiące się lalkami.

-No nie przesadzaj, nie wyglądają na diabły. Są słodkie.

-Radziłbym uważać.-chłopak miał właśnie wychodzić, gdy z pokoju obok wyszedł Domen.

Młodszy posłał mu niezrozumiałe spojrzenie.

-Ja tylko uciąłem sobie pogawędkę z twoją koleżanką..... um jak ci na imię?-zwrócił się do mnie.

-Ma na imię „tknij ją jeszcze raz a dostaniesz w mordę."

-Hej, hej, nie tak ostro braciszku.Tylko rozmawialiśmy.- Cene podkreślił słowo „tylko".

-Idź już gdziekolwiek miałeś zamiar iść.

Po słowach Domena jego brat zniknął za drzwiami. Nie minęła chwila, gdy te ponownie się otworzyły a do środka weszły dwie dość wysokie brunetki. Od razu poszły do pokoju Petera.

-Rozumiem, że Cene poszedł na swoje dzikie podrywy, Peter zaprosił koleżanki, a mnie i tobie zostało pilnowanie Niki i Emy.- stwierdził Domen.

-Damy radę.-zaśmiałam się.


-Hej Domen, zobacz! My też skaczemy tak jak ty!-krzyknęła Ema zeskakując z szafy w salonie.

Zaraz po niej zrobiła to Nika zrzucając z półek ozdobne figurki.

-Chodźcie tu małe skurwibąki.-chłopak zaczął biec za siostrami.

-A co to znaczy?-stanęła przed nim młodsza.

Widziałam zakłopotanie Prevca. Wywróciłam oczami i podeszłam do niego.

-Tak mówi się na małe, niegrzeczne dziewczynki, które powinny już dawno spać.

-O właśnie tak, Lidia wam to doskonale wytłumaczyła.

-Widać, że twoja dziewczyna radzi sobie lepiej niż ty.-powiedziała Nika wymijając brata.

Zaśmiałam się i poszłam zaprowadzić siostry Domena do ich pokoi. Czytając młodszej bajki na dobranoc nie zauważyłam kiedy zasnęłam szybciej niż ona.


                                          _____________________________________

wiem że dawno nie dodawałam rozdziału ale chyba zrozumiecie ciężkie życie uczniaXD

za to mam zajefajną rymowankę

 LIDIA DZIŚ DOMENA RUCHNIE NIE MA CO, TRZEBA KUPIĆ NOWĄ KUCHNIE32IJTRME9TMFDS 

no

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro