Oczami Ryuu
Po Uczcie Powitalnej, Ryuu, podobnie jak cały dom Ravenclawu, na spokojnie pomaszerował do swojego dormitorium. Jak gdyby nic się dziwnego nie wydarzyło, jakby różowa lafirynda w ogóle nie rozpanoszyła się po szkole. Naturalnie emitowana od niego w niewielkich ilościach, zabójcza intencja, zdawała się zniknąć.
Ciężar mam w brzuchu
Drzewa na grzbiecie
Gwoździe tkwią w żebrach
Lecz nóg nie znajdziecie.
Spokojnym głosem odpowiedział na zagadkę orlej kołatki. W Pokoju Wspólnym Krukonów nie było żywej duszy. Nie dlatego, że wszyscy spali, czy, bardziej prawdopodobne, zalegali z kocami w Kruczej Bibliotece. Po ominięciu szeregu pomysłowych zabezpieczeń (nie z gatunku tych broniących Kamienia Filozoficznego, te były na poziomie Krukonów z miesięcznym stażem) znalazł się w tajnej sali konferencyjnej, gdzie zebrały się roczniki 2-7 z Hufflepuffu oraz Ravenclawu. Brakowało tylko uczniów stojących na czatach w różnych częściach zamku, prefektów zajmujących się pierwszorocznymi, oraz tak zwanych zmyłek, udających, że Krukoni i Puchoni grzecznie śpią.
- CO DO JASNEJ CHOLERCI TU SIĘ WYRABIA???!!! TEN ŚWIAT SCHODZI NA PSY SZYBCIEJ NIŻ HINATA ZAPIERNICZA POD SIATKĘ GDY KAGEYAMA MA PIŁKĘ!!!! - Table flip zaliczony. Do spółki z wyszczerzonymi kłami. Zebrani tu ludzie byli jednak przyzwyczajeni do humorków Ryuu zmieniających się niczym pogoda w marcu. Fioletowowłowy w końcu musiał gdzieś wyładowywać całą tą nagromadzoną frustrację, skrywaną pod maską stoika.
Dark Hayward upił trochę ziołowej herbatki, zanim westchnął, a w stronę Ryuu poszybował ciężki tom "Dzieł Sheakespeare'a", trafiając go w łeb i zwalając z nóg. Z krokodylimi łezkami Tatuata poderwał się na równe nogi, chwytając się za uraz oznaczony białym "X" ułożonym z plastrów opatrunkowych.
- Darkuś, no weź, jak mogłeś!~ - Hayward wygodnie zignorował wybryki kolegi, chowając twarz w kubek.
Susan Bones trzasnęła notatnikiem w stół, skutecznie uciszając lovebirds.
- Chłopaki, znajdźcie sobie pusty pokój, zanim ta cała ship-frustracja wymknie się spod kontroli...
Ryuu powlókł się do głównego stołu konferencyjnego, gdzie razem z Darkiem oraz Luną Lovegood reprezentował Dom Kruka. Przedstawiciele Hufflepuffu to wspomniana wcześniej Susan Bones, Marika Nowak, oraz Hannah Abbott. Rozpoczęło się zebranie, omawiające sprawy, którymi będą zajmować się dwa domy przez nadchodzący rok szkolny. Puchoni podawali nowe metody oraz aspekty szkolenia bojowego, natomiast Krukoni wybierali sobie tematy badań naukowych. Co nie znaczy, że "nerdy" nie miały treningu fizycznego i magicznego. Po prostu celowali w nieco inne dziedziny.
Żaden z nauczycieli nie wiedział, co wyprawiają Hufflepuff do spółki z Ravenclawem. Podobnie jak dwa "błyszczące i na topie" domy, czyli Gryffindor oraz Slytherin. Historia sięga czasów założycieli, gdy Helga i Rowena, bez wiedzy chłopców, postanowiły powołać tajne siły wśród swoich uczniów. Informację o tym, że pomysł został podsunięty przez przybysza zza morza, o nietypowej dla Brytanii urodzie wyrażonej przez zielone oczy i blond włosy, założycielki zabrały ze sobą do grobu.
- Więc, co z tym fantem robimy? - zapytał Ryuu po skończonej konferencji, porządkując papiery i kubki z kawą - Zostawiamy, żeby Złote Trio Gryffindoru i Książę Slytherinu to rozstrzygli? Znowu zajmie im to rok. Pozostaje jeszcze kwestia Zakonu Świętego Albusa i tej pieprzonej przepowiedni co ją tak pieczołowicie i jawnie pilnują w Departamencie Tajemnic.
Nikt z Rady nie odpowiedział fioletowowłosemu, zamiast tego Hannah zagadnęła - Tonks się zameldowała?
- Z ciekawymi nowościami - dodał Dark, podnosząc zewnętrzną szatę z oparcia krzesła - Ale przez tysiąclecie Rada oraz Sojusz pozostawał w cieniu. Nie możemy tego spartaczyć, więc głosuję za neutralnością.
- Jest jeszcze jeden problem.
Głowy Rady zwróciły się w stronę Ryuu.
- Ci nowi uczniowie z wymiany, co poleźli albo do Węży albo do Lwów. Bonnefoy, Braginsky, Honda, Beilschmidt, Jones, Kirkland oraz bliźniaki Vargas. To personifikacje krajów.
- Niech zgadnę, G8 się wtryniło, bo Anglia wyczuł powrót Latającej Śmierci?
Nikt nie skomentował suchego jak Sahara po stuletniej suszy komentarza Mariki. Ryuu pacnął facetable'a. Dark uszczypnął nasadę nosa, w marnej próbie walki z migreną. Hannah zapisała mentalną notatkę, żeby skoczyć po worek z lodem w drodze do dormitorium.
- Czyli co? Podwajamy czujność, obserwujemy G8, plus Trio, plus ropuchę,...
Marika nagle przerwała wypowiedź Susan napadem śmiechu. Zanim się uspokoiła i zaczęła wyjaśniać, co i jak, minęło z pięć minut.
- BTW, myślicie, że kiedy Voldi się kapnie, że zostały mu tylko dwie kotwice duszy? Bo pamiętnik zniszczył Potter, medalion Slytherina zneutralizowała Tonks w Kwaterze Głównej Zakonu, diadem Roweny egzorcyzmowała Luna, pucharem Helgi zajęły się gobliny, a pierścień był schowany w miejscu tak oczywistym, że się chce rzygać tęczą. Została wężyca, bo pełza za swoim panem i Potter, bo dyrektor ma go na oku 24/7. Wyobraziłam sobie Toma i Pottera u terapeuty, jak opowiadają o swoich stalkerach, typu: "Pełza za mną i się ciągle gapi. Wcale nie mruga!" "Panie Riddle, węże nie mają powiek a ludzie mają. Nie można całkowicie nie mrugać. Mówi więc pan, że pańska prześladowczyni podpełza do pana na brzuchu, jak wąż?" "Nie, ona JEST wężem!". "Więc, jest taki jeden staruszek, co wydaje się wiedzieć o mnie wszystko..." "Panie Potter, czy spotykał się pan wcześniej z aktami pedofilii?"
Nowak rozbawiła wszystkich, umiejętnie parodiując każdego "bohatera" po kolei z przesadzonym do granic możliwości głosem.
W takiej wesołej atmosferze Rada rozeszła się tajnymi do odpowiednich akademików. Nie obawiali się patrolujących nauczycieli czy woźnego. Znali tę szkołę lepiej, niż Potter czy bliźniacy Weasley.
Ryuu, cicho niczym powiew wiatru wkradł się do swojego pokoju. Tak naprawdę się nie skrada, idzie normalnie. Ale jego kroki nie wydają żadnego dźwięku, podobnie jak oddech, ubrania i włosy. Chowa nos w swoim szaliku, lewa ręka spoczywa na rękojeści wakizashi. Krukoni od trzeciego roku wzwyż posiadają własne pokoiki, by móc lepiej skoncentrować się na badaniach. Zamyka za sobą drzwi, czując aktywację wszelakiej maści zaklęć anty-podsłuchowych i wyciszających. Nie pada na łóżko. Pod oknem ma gniazdo ze śpiwora, kocy, kordeł i poduszek. Zdejmuje ubrania, starając się nie patrzeć na swoje odbicie w lustrze. Wie, że jego plecy wyglądają jak po wielokrotnym przejechaniu przez kosiarkę i tak naprawdę nie może na to pomóc. Łyka tabletkę nasenną, antydepresant, oraz przepisane pigułki odżywcze, popija je wodą i zakopuje się w gnieździe.
Zapada w sen wywołany lekami, ale jedną ręką nadal kurczowo ściska nóż wojskowy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro