Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1. Zjazd rodzinny

Po nad Wełtawą w Czeskiej Pradze

Na pierwsze ludów zebranie

Zwyczajem Ojców w Ojców powadze

Stanęli bracia Słowianie.

Wincenty Pol, Słowo a sława (fragment)

**************

- Radzia, siostro moja miła! Mam totalnie genialny pomysł.

Radmila skrzywiła się na słowa Feliksa. Większość jego genialnych pomysłów okazywała się, delikatnie mówiąc, klapą.

- Już się boję, ale mów, bracie drogi - westchnęła personifikacja Czech, po czym upiła łyk piwa.

- Zorganizujmy zjazd słowiański.

Radmila w tym momencie wypluła piwo i odstawiła z łoskotem kufel na stół, co spowodowało rozlanie się złocistego napoju. Wpatrywała się w brata jakby mu co najmniej druga głowa wyrosła. Chociaż to by jej aż tak bardzo nie zaskoczyło. Nawet gdyby Feliks oświadczył jej, że zamierza poślubić swoich byłych zaborców, to Czechy nie doznałaby takiego szoku. No tak, Radmila podejrzewała, że te wszystkie wojny, powstania i rozbiory musiały zaszkodzić psychice Polski, ale żeby aż tak? Może Wania miał rację mówiąc, że Czechy powinna Feliksa utopić w 966, a nie chrzcić? Organizować zjazd słowiański to tak, jakby rozpętywać Apokalipsę, przy czym chaos i, za przeproszeniem, rozpierdol są znacznie większe niż przy końcu świata. Dziewczyna mimowolnie wróciła wspomnieniami do ostatniego zjazdu słowiańskiej rodziny, który nieopatrznie zorganizowała w Pradze w roku 1848.

****

Przedstawiciele słowiańskich narodów mieli obradować nad metodami walki z germanizacją i madziaryzacją. Natomiast personifikacje w tym czasie udały się do domu Radmili, uosobienia Czech i organizatorki całej imprezy. Dziewczyna cieszyła się na rodzinne spotkanie, choć jednocześnie miała pewne obawy. Głównie względem Feliksa i Iwana. Fakt, że Polska znajdowała się pod rosyjskim zaborem, stanowił punkt zapalny i powodował ciągłe konflikty. Czechy miała cichą nadzieję, że ci dwaj się nie pozabijają, a dodatkowo może jakoś uda jej się przekonać Rosję, żeby trochę odpuścił narodowi jej młodszego brata.

W końcu zaczęli pojawiać się goście. Jako pierwszy przybył Jakub, personifikacja Słowacji i jej najmłodszy brat. Następnie pojawili się ich południowi kuzyni - Bułgaria, Chorwacja, Serbia, Macedonia, Słowenia, Bośnia i Czarnogóra. Oczywiście na dzień dobry Słowacja i Słowenia zaczęli się kłócić o podobieństwo swoich nazw i o to, który z nich ma nazwę zmienić. Do rękoczynów nie doszło tylko dzięki Milenowi, czyli personifikacji Bułgarii. Chłopak zdzielił obu kuzynów po głowach kijem, który nie wiadomo skąd wytrzasnął. Po czym zaciągnął ich do stołu i rozsadził na dwóch przeciwległych końcach. Radmila posłała kuzynowi promienny uśmiech. Chwilę po uspokojeniu Słowacji i Słowenii przybył Feliks. Choć blady i zmizerowany, to jednak radośnie przywitał się z rodzeństwem i kuzynami. Uśmiechnął się szeroko, gdy zobaczył, że nie ma Iwana i jego sióstr. Radmila postanowiła nie czekać na wschodnie kuzynostwo. Zakrzątnęła się szybko i na stole pojawiły się przeróżne smakołyki oraz to, bez czego słowiańska uczta obejść się nie może, czyli alkohol. Ponieważ to Czechy była gospodynią zebrania królowało piwo oraz becherovka, czyli ziołowy likier. Na widok napojów słowiańskiej rodzinie zabłysły się oczy. Panowie wymienili między sobą spojrzenia, po czym każdy ruszył do swojego bagażu. Po chwili na czeski stół zawitały butelki z alkoholem typowym dla danego kraju. Feliks rzecz jasna z uśmiechem zaprezentował rodzinie swojski bimber pędzony z Bóg wie czego. Czeszka podejrzewała czasem, że Polacy potrafią zrobić bimber z samego tylko powietrza. Radosną biesiadę przerwało wejście Rosji i jego sióstr, Ukrainy i Białorusi. Na widok Iwana Feliks prawie udławił się jedzonym właśnie knedlikiem. W następnej chwili dostał piany na ustach i rzucił się na kuzyna, próbując udusić go jego własnym szalikiem. Rodzina podzieliła się na dwa obozy. Czechy, Słowacja, Serbia i Bułgaria próbowali oderwać Polskę od coraz bardziej siniejącego Iwana. Mimo, że Feliks przy Iwanie to jak mrówka przy słoniu, czwórce personifikacji z trudem udało się oderwać chłopaka od jego ofiary. Pozostała część rodziny powstrzymywała Natalię od zasztyletowania Polski. W końcu ktoś ogłuszył dziewczynę krzesłem, do którego następnie ją przywiązano. Radmila zaczęła przepraszać kuzyna, ten jednak machnął na to ręką, po czym wyjął z walizki wódkę. Słowiańska brać wróciła do ucztowania, choć atmosfera zgęstniała tak, że można ją było wręcz kroić nożem. Czechy rozejrzała się po twarzach kuzynów, szukając u nich pomocy. Bułgaria i Słowacja polewali wszystkim alkohol, mając nadzieję, że może procenty jakoś rozluźnią atmosferę. Yekaterina w końcu odezwała się nieśmiało wspominając jakieś anegdoty z czasów ich dzieciństwa. Reszta rodziny to podłapała i co chwila ponad czeskim stołem rozbrzmiewał śmiech, zwłaszcza gdy komuś przypomniały się co bardziej szalone i upokarzające wpadki. Tylko Białoruś zgrzytała zębami i wbijała mordercze spojrzenia w Feliksa. Alkohol lał się strumieniami, zaczęły rozbrzmiewać piosenki we wszystkich słowiańskich językach, spojrzenia uczestników zabawy stawały się coraz bardziej mętne. Gdzieś późną nocą Radmili urwał się film. Resztkami świadomości zdołała zarejestrować, że Feliks i Iwan gdzieś razem wyszli. A zaraz za nimi, chwiejąc się na nogach, wymknęli się Słowacja, Słowenia, Serbia, Chorwacja i Bośnia.

Czechy obudziła się rano z gigantycznym kacem. Z trudem rozejrzała się po salonie. Jakby nie liczyła, to wychodziło jej mniej rodziny niż wczoraj. Bułgaria drzemał wsparty o stół. Natomiast Macedonia chrapał pod stołem. Białoruś wciąż była przywiązana do krzesła i przez sen wyklinała Feliksa. Ukraina drzemała na kanapie. Reszta zniknęła jak sen złoty. Mgliście przypomniało jej się, że gdzieś tak koło północy Feliks i Iwan, radośnie się zataczając, opuścili wspólnie jej dom. Dziewczyna zerwała się na nogi, by po chwili opaść na fotel z jękiem, gdy świat niebezpiecznie zawirował. Dziewczyna w myślach sklęła Bogu ducha winnego Kopernika. Ponowiła próbę wstania, tym razem wolniej i zaczęła budzić resztę rodziny. Gdy jakoś doprowadzili się do względnego stanu używalności, ruszyli na poszukiwanie zagubionej części familii. Najszybciej znaleźli Czarnogórę, który spał smacznie na progu czeskiego domostwa. Milen wpadł na genialny pomysł, żeby do wytropienia Iwana wykorzystać Natalię. Co prawda Czechy i Ukraina zwątpiły wtedy w rozsądek kuzyna, to jednak chłopak miał rację. Bułgaria uwiązał Białoruś na coś w rodzaju smyczy i rzucił krótkie "Szukaj Wanii". Ku zaskoczeniu obu kobiet oraz Macedonii, Natalia ruszyła przed siebie, węsząc niczym rasowy pies myśliwski. Po godzinie kluczenia praskimi uliczkami dotarli na Most Karola, gdzie znaleźli przywiązanego własnym szalikiem do jednej z figur Iwana. Chłopak był zupełnie goły. Na ten widok Natalia wydała z siebie coś pomiędzy jękiem a wyciem, po czym rzuciła się w stronę brata, ciągnąc za sobą przerażonego Milena. Radmila i Yekaterina ofiarnie rzuciły się na Natalię, przygwożdżając ją do ziemi. Co jak co, ale Czechy nie miała ochoty oglądać orgii w środku ukochanego miasta. Wystarczyło już, że Wania świecił gołym tyłkiem i nie tylko nim. W czasie gdy kuzynostwo szarpało się z Białorusią, Macedonia wykazał się rozsądkiem i poleciał po dorożkę. Z trudem zapakowali pijanego jak świnia Rosję do powozu, a zaraz za nim wrzucili do środka skrępowaną Natalię. Dorożkarz na szczęście niejedno w swoim życiu widział, więc ku wielkiej uldze Czech, nie zadawał pytań. Ukraina i Macedonia pojechali z nimi, zostawiając znalezienia pozostałych na głowie Milena i Radmili. Dość długo krążyli po mieście szukając zaginionych krewnych. Serbię i Chorwację znaleźli w końcu w miejskim więzieniu. Patrol zatrzymał ich za zakłócanie ciszy i śpiewanie sprośnych piosenek. Z ciężkim sercem personifikacja Czech zapłaciła kaucję za kuzynów. Tocząc pianę z ust zaczęła wypytywać ich o Słowację, Słowenię i Bośnię, bo jak mgliście pamiętała wymykali się wspólnie z uczty. Po usłyszeniu ich zeznań prawie zemdlała, a od bliskiego kontaktu z brukiem uchroniły ją ramiona Bułgarii, który zdołał złapać kuzynkę. Wściekła Czechy zawołała dorożkę i odesłała niesfornych kuzynów do swojego domu. Czekało ich pracowite popołudnie, które polegało na odwiedzeniu wszystkich praskich burdeli. Tak, tak. Słowenia uznał, że Jakub jest w takim wieku, że trzeba z niego zrobić prawdziwego mężczyznę i wraz z Bośnią zabrał Słowację do przybytku rozkoszy. Diabli tylko wiedzieli do którego. Po kilku godzinach wędrówki po Pradze i odwiedzeniu chyba z setki domów publicznych, trafili w końcu do najdroższego lupanaru. Opatrzność w końcu postanowiła się nad nimi zlitować, bo szefowa po usłyszeniu opisów zaginionych potwierdziła, że byli tutaj. Co więcej dalej gościli u dziewcząt, a rachunek, który wynosił już trzy tysiące talarów, wciąż rósł. Radmile zaczęła nerwowo drgać powieka. Bułgaria, obawiając się mordu w słowiańskiej rodzinie, solidarnie dołożył się do rachunku. Następnie ruszyli wyciągać krewnych z buduarów wesołych panienek. O ile ze Słowenią i Bośnią problemów nie było, to ze Słowacją Czechy musiała się mocno szarpać. Jakub płakał, krzyczał i wyklinał siostrę. Awanturował się, że znalazł miłość życia, a Radmila jest nieczułym potworem, rozdzielającym zakochanych. W końcu dziewczyna ogłuszyła brata rozbijając mu na głowie wazon, dzięki czemu mogli wrócić do domu. Mimo najszczerszych chęci nie odnaleźli Feliksa. Nawet Wania, gdy już wytrzeźwiał, nie był w stanie przypomnieć sobie co się wydarzyło, gdy wraz z Polską wyszli z domu Czech. Ku niewielkiej uldze słowiańskiej rodziny Feliksa nie znaleziono w żadnym szpitalu czy kostnicy, więc raczej żył. Blondyn znalazł się tydzień później, wciąż dryfujący po Wełtawie w starej łódce. Razem z nim znalazło się zaginione ubranie Rosji. Płaszcz Iwana posłużył Feliksowi za żagiel, a gacie kuzyna za banderę. Radmile odechciało się jakichkolwiek spotkań rodzinnych na najbliższe tysiąc lat.

****

- Radmila? Co na to powiesz?

Czechy zawarczała wściekle, po czym rzuciła w brata kuflem, który rozprysnął się milion kawałków po zderzeniu ze ścianą. Feliks przełknął nerwowo ślinę i powoli wycofywał się do drzwi. Radmila rzadko wpadała w szał, ale gdy już do tego doszło należało zwiewać jak najdalej, choćby do Iwana na Kamczatkę.

- Feliks, cholero jedno! Stój! Jak cię dorwę, to ci drugi chrzest urządzę! - wrzeszczała Radmila, goniąc uciekającego brata - Tylko tym razem się nie pomylę i cię utopię! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro