Darjeeling
Darjeeling — uznawana za najlepszą z gatunków herbat indyjskich i jedną z najlepszych na świecie. Herbaty Darjeeling często określa się „herbatami z mgieł". Wszystko za sprawą wyjątkowego mikroklimatu panującego u podnóża himalajskich stoków. Liczne mgły i umiarkowane nasłonecznienie mają wpływ na niepowtarzalność herbat z tego regionu.
Jedyny problem ze zrealizowaniem wyznaczonego sobie celu przez Feliksa był taki, że jakakolwiek orientacja w terenie chłopaka była znikoma. W takich sytuacjach nawet mapy internetowe nie potrafiły niekiedy pomóc, więc biedny chłopak chwilę po tym, jak wysiadł z autobusu przy fontannach i wdrapał się po śliskich, drewnianych schodach na samą górę z kotem na rękach, najzwyczajniej błądził w czarującym labiryncie uliczek starówki.
Nie potrafiąc się odnaleźć już dłuższą chwilę na placu przy ulicy Freta, z duszą na ramieniu zdecydował zapytać pewnej miło wyglądającej starszej pani o drogę, która z życzliwym uśmiechem, które posiadają tylko miłe staruszki, wytłumaczyła mu, jak ma dojść pod podany na blaszce należącej do kota adres. Sam kot pomimo mżawki, trzymania na rękach przez chłopaka i błądzenia wraz z nim między uliczkami wydawał się całkiem spokojny.
Dave jak nikt inny do tej pory zadziwiał Feliksa swoją bytnością. Nie był jak koty, które nastolatek miał okazję spotkać do tej pory. W głębi serca był mu nawet bardzo wdzięczny za zaczepienie go na przystanku zaledwie kilkanaście minut temu. Jego przypadek i chęć pomocy wyrwała bruneta z tak bardzo przez niego znienawidzonej rutyny, bo przecież gdyby nie Dave, Feliks właśnie teraz ślęczałby nad tak bardzo przez niego znienawidzoną matematyką i z frustracji raz po raz rzucałby swoim ulubionym długopisem w gwiazdki, by zaraz po chwili, iść po niego na drugi koniec pokoju modląc się w duchu, by ten nie okazał się uszkodzony albo odgrzewałby w mikrofali jakiś następny śmieciowy posiłek, nucąc sobie pod nosem fragmenty ulubionych piosenek, które odbijałyby się echem w i tak pustym pomieszczeniu.
Przechodząc właśnie przez barbakan w miejscu, gdzie rozdziela się ulica Nowowiejska i Podwale przystanął na chwilę przy stoisku z obrazami, które powoli zostawały zbierane i pakowane przez siwiejącego mężczyznę z powodu deszczu, który zaczął przybierać na sile. Feliks bardzo lubił sztukę, co prawda męczył się w szkole na zajęciach innowacyjnych, ale bardzo lubił oglądać czyjeś prace pod warunkiem, że miały w sobie duszę.
Lekko zniecierpliwiony i już zmęczony trzymaniem na rękach kocur zaczął wbijać pazury w i tak cienki materiał czarnej bluzy, której rękawy wystawały spod dżinsowej kurtki bruneta, na co ten tylko cicho syknął.
— Już idziemy, już. Nie musisz być taki pretensjonalny, wiesz? — zapytał kota z wyrzutem, na co ten tylko się na niego spojrzał.
Feliks skwitował tę reakcję cichym westchnięciem i ze spokojem ruszył spod stoiska z obrazami, minął barbakan i tuż przy najbliższym sklepie z antykami skręcił w lewo, aby już za kilka metrów wyjść z uliczki na średniej wielkości plac znajdujący się na ulicy Szeroki Dunaj.
Sam plac oczywiście placem nie był. Na około można było zobaczyć kilka restauracji, mały pomnik i kilka zaparkowanych samochodów. Całego klimatu temu miejscu dawały prześliczne kamienice zachowane w różnych odcieniach czerwieni aż po ciemny brąz, które to dodatkowo jeszcze nadawały wszystkiemu nutkę tajemniczości i subtelnego piękna. Nic co znajdowało się na rynku, nie było zbytnio przesadzone, a dzięki temu można było poczuć ten zalążek historii hulający niczym wiatr między uliczkami.
Wymijając zaparkowane samochody i przechodząc obok domu Jana Kilińskiego, chłopak znalazł się na przeciwległym krańcu placu tuż przed wejściem do małej, ale przyjemnie wyglądającej restauracji, przed którą umieszczone zostały liczne dekoracje składające się z kwiatów, ziół oraz świeczek sprawiających, że aż chciałoby się wejść do środka. Całości dopełniały przepiękne na wpół przeszklone i pomalowane białą, lekko łuszczącą się w niektórych miejscach farbą drzwi prowadzące do lokalu, nad którymi wisiał szyld z ozdobnymi literami prezentującymi dość interesującą nazwę lokalu. Mianowicie napis głosił „Herbata Jaśminowa".
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro