Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Darjeeling

Darjeeling  — uznawana za najlepszą z gatunków herbat indyjskich i jedną z najlepszych na świecie. Herbaty Darjeeling często określa się „herbatami z mgieł". Wszystko za sprawą wyjątkowego mikroklimatu panującego u podnóża himalajskich stoków. Liczne mgły i umiarkowane nasłonecznienie mają wpływ na niepowtarzalność herbat z tego regionu.


Jedyny problem ze zrealizowaniem wyznaczonego sobie celu przez Feliksa był taki, że jakakolwiek orientacja w terenie chłopaka była znikoma. W takich sytuacjach nawet mapy internetowe nie potrafiły niekiedy pomóc, więc biedny chłopak chwilę po tym, jak wysiadł z autobusu przy fontannach i wdrapał się po śliskich, drewnianych schodach na samą górę z kotem na rękach, najzwyczajniej błądził w czarującym labiryncie uliczek starówki.

Nie potrafiąc się odnaleźć już dłuższą chwilę na placu przy ulicy Freta, z duszą na ramieniu zdecydował zapytać pewnej miło wyglądającej starszej pani o drogę, która z życzliwym uśmiechem, które posiadają tylko miłe staruszki, wytłumaczyła mu, jak ma dojść pod podany na blaszce należącej do kota adres. Sam kot pomimo mżawki, trzymania na rękach przez chłopaka i błądzenia wraz z nim między uliczkami wydawał się całkiem spokojny.

Dave jak nikt inny do tej pory zadziwiał Feliksa swoją bytnością. Nie był jak koty, które nastolatek miał okazję spotkać do tej pory. W głębi serca był mu nawet bardzo wdzięczny za zaczepienie go na przystanku zaledwie kilkanaście minut temu. Jego przypadek i chęć pomocy wyrwała bruneta z tak bardzo przez niego znienawidzonej rutyny, bo przecież gdyby nie Dave, Feliks właśnie teraz ślęczałby nad tak bardzo przez niego znienawidzoną matematyką i z frustracji raz po raz rzucałby swoim ulubionym długopisem w gwiazdki, by zaraz po chwili, iść po niego na drugi koniec pokoju modląc się w duchu, by ten nie okazał się uszkodzony albo odgrzewałby w mikrofali jakiś następny śmieciowy posiłek, nucąc sobie pod nosem fragmenty ulubionych piosenek, które odbijałyby się echem w i tak pustym pomieszczeniu.

Przechodząc właśnie przez barbakan w miejscu, gdzie rozdziela się ulica Nowowiejska i Podwale przystanął na chwilę przy stoisku z obrazami, które powoli zostawały zbierane i pakowane przez siwiejącego mężczyznę z powodu deszczu, który zaczął przybierać na sile. Feliks bardzo lubił sztukę, co prawda męczył się w szkole na zajęciach innowacyjnych, ale bardzo lubił oglądać czyjeś prace pod warunkiem, że miały w sobie duszę.

Lekko zniecierpliwiony i już zmęczony trzymaniem na rękach kocur zaczął wbijać pazury w i tak cienki materiał czarnej bluzy, której rękawy wystawały spod dżinsowej kurtki bruneta, na co ten tylko cicho syknął.

— Już idziemy, już. Nie musisz być taki pretensjonalny, wiesz? — zapytał kota z wyrzutem, na co ten tylko się na niego spojrzał.

Feliks skwitował tę reakcję cichym westchnięciem i ze spokojem ruszył spod stoiska z obrazami, minął barbakan i tuż przy najbliższym sklepie z antykami skręcił w lewo, aby już za kilka metrów wyjść z uliczki na średniej wielkości plac znajdujący się na ulicy Szeroki Dunaj.

Sam plac oczywiście placem nie był. Na około można było zobaczyć kilka restauracji, mały pomnik i kilka zaparkowanych samochodów. Całego klimatu temu miejscu dawały prześliczne kamienice zachowane w różnych odcieniach czerwieni aż po ciemny brąz, które to dodatkowo jeszcze nadawały wszystkiemu nutkę tajemniczości i subtelnego piękna. Nic co znajdowało się na rynku, nie było zbytnio przesadzone, a dzięki temu można było poczuć ten zalążek historii hulający niczym wiatr między uliczkami.

Wymijając zaparkowane samochody i przechodząc obok domu Jana Kilińskiego, chłopak znalazł się na przeciwległym krańcu placu tuż przed wejściem do małej, ale przyjemnie wyglądającej restauracji, przed którą umieszczone zostały liczne dekoracje składające się z kwiatów, ziół oraz świeczek sprawiających, że aż chciałoby się wejść do środka. Całości dopełniały przepiękne na wpół przeszklone i pomalowane białą, lekko łuszczącą się w niektórych miejscach farbą drzwi prowadzące do lokalu, nad którymi wisiał szyld z ozdobnymi literami prezentującymi dość interesującą nazwę lokalu. Mianowicie napis głosił „Herbata Jaśminowa".  




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro