Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Assam

Assam — czarna herbata, przez Chińczyków zwana czerwoną, jest najczęściej pitym rodzajem herbaty w krajach zachodnich. Charakterystyczna dla niej jest pełna fermentacja liści, która przyczynia się między innymi do wysokiej zawartości kofeiny w tym rodzaju herbaty. Assam znana jest ze swojego głębokiego, słodowego aromatu i czerwonawego koloru. To właśnie ona najczęściej stanowi bazę różnego typu mieszanek, herbat owocowych.

Przepuszczając chłopaka w drzwiach, Nina wślizgnęła się do środka tuż za nim, delikatnie zamykając za sobą drzwi. Doskonale wiedziała, że właśnie tego miejsca brunet tak zaciekle poszukiwał i była niezmiernie z siebie zadowolona, że udało się jej komuś pomóc.

Feliks zdumiony tym, co przed chwilą miało miejsce, stał jak słup soli i z niemal otwartymi z wrażenia ustami obserwował już znane mu ściany z czerwonej cegły oraz bar. Przyjemny zapach mięty drażnił jego nozdrza, a niespokojne myśli i pytania kłębiły się w głowie licealisty niczym burzowe chmury.

Nina wyminęła go, przechodząc dalej w głąb pomieszczenia i powoli zdejmując swój płaszcz oraz beret z zamiarem powieszenia go na wieszaku tuż za ladą, przy której to zeszłego wieczora Feliks poznał energicznego i wyraźnie mającego na pieńku z kotami Norwega. Na tej samej ladzie tuż przy ścianie Brunet dojrzał srebrzystą kulę futra wylegującą się w najlepsze.

Otrząsnąwszy się, niepewnie ruszył w stronę lady tak jak uprzednio drobna rudowłosa znajoma i skierował swoje kroki do prawdopodobnie śpiącego Dave'a.

Sam kot jak gdyby wyczuł obecność nowo przybyłych, z nieskrywaną irytacją podniósł na nich swoje przenikliwie żółte oczy i zilustrował ich postacie wzrokiem, po czym najprawdopodobniej stwierdzając, że nie stanowią oni zagrożenia, wrócił do uprzednio wykonywanej czynności.

Feliks mimo to podszedł do niego i pogłaskał po grzbiecie, na co ten w odpowiedzi cicho zamruczał. Chłopak zerknął na Ninę, która związywała swoje sięgające jej do ramion rude włosy spinką z tyłu głowy tak, aby nie wpadały jej do oczu. Dostrzegł również jej strój, który bardzo przypominał mu strój wczoraj widziany u Rozalii i Emila.

Biała koszula i czarne eleganckie spodnie prasowane w kant idealnie komponowały się z brązowym fartuchem, który to dziewczyna właśnie sięgała z wieszaka, na którym poprzednio powiesiła płaszcz. Po chwili również przypięła plakietkę ze swoim imieniem i zwróciła wzrok na chłopaka.

Ten przyłapany na gorącym uczynku speszył się, a jego uszy przybrały intensywny kolor czerwieni. Dziewczyna zachichotała cicho pod nosem, widząc reakcję bruneta i aby nie wprowadzać go znów w stan zakłopotania, przeprosiła go, znikając za drzwiami prowadzącymi najprawdopodobniej na zaplecze.

Nadal zawstydzony usiadł na wysokim krześle barowym tuż obok Dave'a i zaczął głaskać go po głowie. Kotu spodobał się taki obrót spraw i nic innego zbytnio go nie interesowało.

Dźwięk otwieranych drzwi rozniósł się po pustym lokalu, a do środka niespodziewanie wtargnął zimny wiatr i zapach deszczu, na co po ciele chłopaka, przebiegł nieprzyjemny dreszcz. Instynktownie skierował wzrok w stronę drzwi, aby sprawdzić, kto postanowił odwiedzić kawiarnię poza nim samym.

Do kawiarni jak się okazało, wpadł z impetem Emil. Ciężkie i mokre wojskowe buty Norwega nieprzyjemnie skrzypiały na suchej podłodze, a niebieska jeansowa kurtka i kaptur szarej bluzy, który chłopak miał na głowie, były przemoczone od deszczu.

Blondyn dostrzegł Feliksa siedzącego przy ladzie i od razu twarz zdobił mu promienny uśmiech. Licealista nigdy by nie pomyślał, że ktoś jest w stanie tak szeroko i szczerze się uśmiechać. Od samego patrzenia cierpły mu policzki, ale mimo wszystko on również ucieszył się, że znowu mógł spotkać energicznego kelnera.

Emil już na samym początku zdobył sobie sympatię bruneta za swoją otwartość i poczucie humoru. Obaj chłopcy też odnaleźli wspólny język, a wczorajsza rozmowa dzięki temu mijała w przyjemnej atmosferze.

Norweg ściągnął kaptur i zaczesał ręką już i tak roztrzepane na wszystkie strony włosy. Skierował swoje kroki w stronę chłopaka siedzącego przy ladzie.

Hyggelig å se deg dostarczycielu barbarzyńców — przywitał się Norweg.

Feliks nieco zbity z tropu odpowiedział:

— Zgaduję, że właśnie powiedziałeś coś w stylu „cześć". Mam rację?

— Byłeś blisko. W waszym języku to coś na kształt „miło cię widzieć" — zaśmiał się z bezradności bruneta.

— Czy wspominając o barbarzyńcach, masz na myśli Dave'a? — na dźwięk swojego imienia kot podniósł na obu swój niszczycielski wzrok, a widząc szarookiego chłopaka, zasyczał rozjuszony.

W odpowiedzi na jawne ostrzeżenie Sandvig podniósł ręce w geście poddania i cofnął się o krok do tyłu. Mimo to kot nadal bacznie obserwował poczynania blondyna.

— Sam widzisz. Ten djevelen jest moim utrapieniem. Przez niego mam koszmary, a zadawanie mi bólu tymi swoimi miniaturowymi szpikulcami to chyba jego hobby — dla sprostowania wskazał on plastry na swoich dłoniach.

Feliksa bawiła relacja tych dwojga. Na wzmiankę o zadawaniu bólu przypomniał on sobie, jak Rozalia przemywała im obu zadrapania na rękach. Specjalnie dla kolegi z pracy szukała wtedy w apteczce kolorowych plasterków z Kubusiem Puchatkiem, ponieważ te cielistego koloru nie sprostały oczekiwaniom Norwega.

— Gdyby spojrzenie mogło zabijać, właśnie wyłbym trupem. No popatrz tylko na to stworzenie. Jawnie pokazuje, że życzy mi śmierci — wskazał ręką na czworonoga z grymasem oburzenia na twarzy.

— Zaszło coś między wami, co spowodowało, że pała do ciebie taką niechęcią? — zadał pytanie z nieskrywanym rozbawieniem niebieskooki.

— Absolutnie nic — zapewnił — Chociaż... może dwa rasy zdarzyło mi się przytrzasnąć mu ogon drzwiami albo szafką — słysząc tą informację brunet parsknął śmiechem.

Dave zdawał się obrazić na ich zachowanie. To też z niebywałą gracją zeskoczył z lady na podłogę tuż obok Feliksa, przemknął obok blondyna i wymknął się drzwiami od zaplecza. Najprawdopodobniej jego duma została znieważona, a ten ani myślał przebywać w otoczeniu ludzi, którzy perfidnie się z niego naśmiewali.

Chłopcy rozbawieni jego reakcją wymienili między sobą spojrzenia i na raz wybuchnęli śmiechem.

Tą jakże zabawną chwilę przerwał powrót rudowłosej z zaplecza wraz z Rozalią, która niosła ze sobą jego plecak. Emil na widok dziewcząt rozpromienił się jeszcze bardziej i przywitał się serdecznie.

— Miło Cię znowu widzieć Feliks. Mam tu twoją zgubę — powiedziała szatynka, wręczając mu jego plecak.

— Dziękuję, że go przechowałaś. Gapa ze mnie.

— Nic nie szkodzi. Zdarza się — zerknęła na blondyna i jego strój — Sandvig cholero mówiłam ci, żebyś nie przychodził do pracy w tych butach. Brudzisz mi całą podłogę — spojrzała na niego z dezaprobatą, kładąc ręce na biodrach.

— Rossie nie denerwuj się tak. Te buty są takie wygodne — próbował udobruchać dziewczynę Norweg — i spójrz tylko jakie gustowne.

Szatynka z rezygnacją pokręciła głową.

— Nie zmienia to faktu, że właśnie brudzisz mi podłogę kochaniutki — wskazała na ślady butów prowadzące od drzwi wejściowych.

- Już zmywam. Będę to robił przez tydzień, a teraz wybaczcie mi, ale muszę się przebrać. W końcu jesteśmy w pracy — puścił oczko lekko rozbawionej Rozalii, a przechodząc obok ognistowłosej, poczochrał jej misternie ułożone włosy, na co w odpowiedzi otrzymał kuksańca w ramię.

Rozalia, odwróciwszy się z powrotem w stronę Feliksa, oznajmiła:

— Musimy o czymś porozmawiać. Masz chwilę?

— Tak, oczywiście — przytaknął brunet lekko zbity z tropu, odstawiając plecak na podłogę.

Jak widać, dzisiaj wszyscy byli w pracy i chodź, Feliks ucieszył się na widok nowo poznanych osób, to czuł, że powaga, która w tamtym momencie biła od Rozalii, nie zwiastuje niczego dobrego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro