Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4

PERSPEKTYWA TOMKA

Dzisiaj kolejne spotkanie ze znajomą - nieznajomą. Cieszysz się jak małe dziecko, które czeka na nowe klocki. Czujesz, ze oszalałeś na punkcie tej dziewczyny. Na wyznaniu swoich uczuć stoi tylko jedna przeszkoda, twoja dziewczyna Ania. Kochasz ją, to fakt, ale jakiekolwiek uczucia między wami dawno wygasły. A więc czemu nic z tym nie zrobisz? Nie chcesz ranić jej uczuć. A Ola? Jest chora, nie wiesz czy wie co to znaczy być kochaną. A jeśli nie? Nie chcesz być jej pierwszym chłopakiem. Boisz się odpowiedzialności z tym związanej. Nie wiesz jak masz się zachowywać w stosunku do niej. Po prostu nie wiesz nic.

***

- Hej. - mówisz niepewnie - Gotowa? Wszystko zabrane? - pytasz

- Chyba tak. - odpowiada zalotnie - Chodźmy już stąd, rodzice zaraz wrócą.

- Jesteś pewna, że nie chcesz im nic mówić? - próbujesz się upewnić, jednak odpowiedź wydaje się być jasna

- Tak. - mówi

- Zatem panie przodem. - mówisz otwierając stare, drewniane drzwi - Mój samochód, to czarne BMW, widzisz?

- Widzę. - odpowiada

- Mało rozmowna jesteś, coś się stało? - pytasz zmartwiony

- Nie, zwyczajnie dziwnie się czuję z tym, że się do ciebie wprowadzam. - mówi wyraźnie zmartwiona całą sytuacją

- Nie musisz się tak czuć. Pamiętaj, że możesz u mnie zostać tak długo jak będziesz chciała. Nie spiesz się z wyjaśnianiem spraw z rodzicami, naprawdę możesz liczyć na moją pomoc. Możesz mi zaufać.

- Dziękuje. Nigdy nie spotkałam osoby, która chciałaby mi pomóc. - powiedziała, a następnie przytuliła się do twojego torsu. To był najprzyjemniejszy moment tego dnia.

- Wsiadaj karzełku do samochodu. - powiedziałeś, a na twarzy Aleksandry pojawił się mimowolny uśmiech, tak ci się zdawało.

Podróż do twojego mieszkania minęła wam szybko i przyjemnie. Niemalże całą drogę przegadaliście. Widziałeś jak humor Oli się stopniowo zmienia. Czyżbym bym jej uzdrowicielem? - żartowałeś w myślach, ale to pytanie krążyło ci po głowie większość jazdy.

- Jesteśmy. - rzuciłeś w stronę pięknej dziewczyny o złocistych włosach. - Trafisz na górę? Muszę jeszcze zadzwonić, a potem wejdę do mieszkania i będę cały twój.

- Trafię, ale musisz dać mi klucze haha. - powiedziała, a ty rzuciłeś jej swój komplet kluczy, na którym wisiał breloczek z twoimi wygrawerowanymi inicjałami. - Będę na górze. - powiedziała biorąc walizkę

- Zostaw, ja wezmę. - odparłeś i szybkim ruchem wziąłeś walizkę z jej ręki

- Dziekuje. - powiedziała krótko, a następnie weszła na klatkę schodową. Gdy już zniknęła z twojego horyzontu, chwyciłeś za telefon i momentalnie zobaczyłeś 6 nieodebranych połączeń od twojej dziewczyny, Ani. Nie miałeś ochoty z nią rozmawiać, dlatego wysłałeś jej krótkiego smsa ,,Nie mogę teraz rozmawiać, zadzwonię jak będę mógł". Chwilę później wykręcasz numer do środkowego PGE skry Bełchatów, Jakuba Kochanowskiego.

- Siema stary. - mówi 21- latek - Co tam? Jak z tą dziewczyną?

- W tym momencie się do mnie wprowadza. - odpowiedziałeś krótko

- Co kurwa? - odpowiada zaskoczony - Co masz na myśli mówiąc ,,wprowadza się do mnie"?

- Nooo powiedziałem jej, że może się u mnie zatrzymać dopóki nie załatwi spraw z rodzicami.

- A co na to Ania?

- Jeszcze o niczym nie wie, dlatego tez dzwonię.

- W jakim senie?

- Chce cie prosić o dyskrecję. Zależy mi na Oli, myśle ze może być z tego coś więcej, ale wpierw muszę zakończyć wszystko z Anią, ale jeszcze nie teraz.

- Czyli prosisz mnie żebym kłamał Ance prosto w twarz? Ona jest tutaj ze mną, przyjechała na chwilę do Bełchatowa.

- Po co? - pytasz zdziwiony

- Masz niedługo urodziny debilu, chce ci zrobić niespodziankę.

- Jasny chuj..

- No właśnie Tomek, jasny chuj. Musisz to zakończyć już, albo nigdy.

- Przecież nie zerwę z nią przez telefon.

- Będzie dzisiaj jeszcze w Radomiu, jakoś pod wieczór, wtedy pogadacie. Nie ukrywaj przed nią nic, proszę cie. Ona cię kocha.

- Po czyjej stronie jesteś?

- Co to za pytanie? - pyta zaskoczony

- Zwykle.

- Po twojej, zawsze. Jesteś moim najlepszym kumplem.

- Zatem daj mi załatwić to po swojemu. Muszę już kończyć, Ola czeka na górze. Siema.

- Zrób to delikatnie, proszę cie. Narka. - oczywiście, że zrobisz to delikatnie. Nie chcesz żeby ktokolwiek i kiedykolwiek cierpiał przez ciebie.

Wchodzisz do mieszkania i zastajesz tam śpiącą Olę. Zasnęła na kanapie i wyglada jak jakiś mały aniołek. Jej 1,65cm wzrostu w tym momencie się odezwało. Kanapa, która była robiona na wymiar takiego giganta jak ty, wyglądało wręcz śmiesznie na takim szkrabie. Nie budzisz dziewczyny, kładziesz się obok niej i oboje odpływacie do krainy Morfeusza..

PERSPEKTYWA OLI

    Pakujesz do walizki ostatnią rzecz, którą chcesz zabrać z miejsca, które teoretycznie nazywa się domem. Słyszę, ze Tomek czeka już przy wyjściu, dlatego pospiesznie ruszam w jego stronę.

- Hej. - mówi jakby niepewnie - Gotowa? Wszystko zabrane? - pyta po chwili

- Chyba tak. - odpowiadasz zalotnie - Chodźmy już stąd, rodzice zaraz wrócą.

- Jesteś pewna, że nie chcesz im nic mówić? - próbuje się upewnić, jednak odpowiedź wydaje się być zbędna

- Tak. - odpowiadasz krótko

- Zatem panie przodem. - mówi otwierając stare, drewniane drzwi - Mój samochód, to czarne BMW, widzisz?

- Widzę. - odpowiadasz, a w twoich oczach kryje się lekki zachwyt

- Mało rozmowna jesteś, coś się stało? - pyta zmartwiony

- Nie, zwyczajnie dziwnie się czuję z tym, że się do ciebie wprowadzam. - mówisz zmartwiona

- Nie musisz się tak czuć. Pamiętaj, że możesz u mnie zostać tak długo jak będziesz chciała. Nie spiesz się z wyjaśnianiem spraw z rodzicami, naprawdę możesz liczyć na moją pomoc. Możesz mi zaufać.

- Dziękuje. Nigdy nie spotkałam osoby, która chciałaby mi pomóc. - powiedziałaś, a następnie przytulasz się do jego torsu.

- Wsiadaj karzełku do samochodu. - powiedział, a na twojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.

Podróż do mieszkania mieszkania minęła wam szybko i przyjemnie. Niemalże całą drogę przegadaliście. Czułaś, że przy Tomku stajesz się inna, taka szczęśliwsza? Nie, to na pewno nie to, nie byłaś szczęśliwa od kilkunastu lat. A może w to wszystko wdały się uczucia? Nie, to tez na pewno nie to, nie potrafisz kochać. Nie po tym wszystkim.

- Jesteśmy. - rzucił w twoją stronę - Trafisz na górę? Muszę jeszcze zadzwonić, a potem wejdę do mieszkania i będę cały twój. - cały?

- Trafię, ale musisz dać mi klucze haha. - powiedziałaś, a Tomek rzucił swój komplet kluczy, na którym wisiał breloczek z jego wygrawerowanymi inicjałami. - Będę na górze. - powiedziałaś biorąc walizkę

- Zostaw, ja wezmę. - odparł i szybkim ruchem wziął walizkę z twojej ręki

- Dziekuje. - powiedziałaś krótko i momentalnie zniknęłaś za szklanymi drzwiami. Po niecałych 2 minutach byłaś już w mieszkaniu. Podczas pierwszej wizyty u chłopaka, nie zwróciłaś uwagi na medale i puchary, które są niemalże na każdym kroku. Jak to możliwe? - zadałaś sobie pytanie. Podchodzisz do jednego z nich i zauważasz, że Tomek wygrał jakieś zawody w piłce siatkowej. Chyba coś wspominał, że siatkówka sprawia mu radość i że jest to jego praca. Podchodzisz do kolejnych nagród, każde dotyczą tej samej dyscypliny. Woow - myślisz - Naprawdę musi być dobry w tym co robi. - mówisz sama do siebie, a następnie siadasz na kanapę, która jest niewyobrażalnie duża. - To zapewne przez jego wzrost - pomyślałaś. Momentalnie zrobiło ci się jakoś senno, a że nie zapowiadało się na powrót chłopaka, postanowiłaś się zdrzemnąć...






Hej, cześć, witajcie!
Pamiętacie jeszcze o tym opowiadaniu? Jeśli tak to czy teskniliscie? haha
Jak Wam się podoba ten rozdział?
No i do następnego, wiadomo.

                         - Kochanowska

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro