Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15.

Jeongguk nie żył.

Nie miało już znaczenia to czy jem. Nie miało już znaczenia ile ćwiczę, czy się uczę. Co robię, a czego nie.

Nic.

Przeżywałem wewnętrzną, bolesną walkę, wręcz przygniatającą swoją siłą. Wiedziałem, że jej nie wygram. Nie byłbym w stanie tego zrobić.

Wielki kamień leżał ciągle na mojej klatce piersiowej, nie mogłem oddychać. A może nie chciałem? Może nie chciałem, tak samo, nie chciałem wiedzieć jak czuł się Taehyung. Skoro ja przeżywałem to w taki sposób, to co musiało dziać się z nim? Nawet sam nie mogłem określić jak bardzo mu współczuję. Ale wiedziałem, że jemu już to nie pomoże. Gdyby nie Yoongi, oboje nie dalibyśmy rady. On nas ogarniał, sprowadzał do porządku. Ze mną udało mu się to zdecydowanie szybciej niż z Kimem, który nie pojmował tego, co się stało, nie mówiąc już o tym, co się dzieje wokół niego.

Trochę na moją prośbę, zamieszkał u nas. Chciałem mieć go na oku, bałem się jak mógłby się skończyć jego samotny pobyt w domu, gdzie jeszcze niedawno, codziennie był Jeongguk. Nie chciałem stracić kolejnego przyjaciela.

Taehyung nadal wierzył, że Jeon żył. Nie przyjmował do siebie nic innego, jak tylko zapewnień, że jego ukochany zaraz przekroczy próg kuchni, co oczywiście się nie działo, a on sam nazywał nas kłamcami i manipulatorami, co zawsze mnie bolało. Mimo, iż wiedziałem, co nim kierowało. Zawsze wtedy Yoongi kazał mi wyjść, a sam próbował dotrzeć do Kima, tylko sobie znanymi sposobami.

Codziennie myślałem o tym jak bardzo chcę, żeby to wszystko było złym snem. Żeby Jeongguk wrócił. Żeby było jak dawniej. Żeby nie musieć patrzeć na ból bliskich. Żeby nie czuć swojego bólu. Chciałem przestać czuć.

Skupiłem się tylko na tym, co chcę, nie potrafiąc już docenić tego, co mam.

Człowiek bierze do ręki rozdane karty, ogląda je, nie dostanie nowych. Może jedynie grać najlepiej, jak umie, tymi, które mu przypadły. I marzyć o tych, które mogły się trafić.

Jo Nesbø

P R Z E P R A S Z A M

wiem, że oczekiwaliście czego dobrego. ja tak samo.

ale nie potrafię już ciągnąć tego ff. czuję się niekomfortowo pisząc je, nie potrafię się wczuć w postacie, pisać. nie chcę wciskać wam czegoś słabego, dlatego takim optymistycznym akcentem, kończę te opowiadanie. mimo wszystko, dziękuję, że byliście. kiedyś pewnie pojawi się coś w temacie zaburzeń odżywiania, bardziej ogarniętego niż to. obiecuję.

możecie napisać, co sądzicie, skargi również przyjmuję, chociaż zdaję sobie z nich sprawę. ale jeśli czujecie wewnętrzną pustkę, to zapraszam na inne moje opowiadania, bo staram się je już wszystkie kończyć :D nie licząc tych, które już dawno end mają za sobą.

dobrej nocy

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro