Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11 ~mianhae mianhae hajima~

- Skończyłam! - zawołałam uradowana i opadłam ciężko na fotel.
- Już? - zapytała Chae In jakby nigdy nic, leżąc na kanapie i oglądając coś na telefonie. Wrzuciła kilka chrupek do buzi. - Dopiero zaczęłam oglądać dramę.
- Aigoo - zawołałam, przywracając oczami. - Nie masz jakiejś pracy? Cały tydzień ze mną siedzisz i oglądasz drame.
- To już trzecia - powiedziała z pełną buzią - Zaraz się znowu pocałują, to będzie ich trzeci przypadkowy pocałunek.
- Nie masz nic lepszego do roboty?
- To ty od tygodnia tylko siedzisz w gabinecie i szperasz w tych papierach - odparła z wyrzutem.
Miała rację. Od ostatniej rozmowy z tatą poczułam się winna, że nie wypełniam odpowiednio swoich obowiązków. Takim sposobem przesiedziałam ostatni tydzień w biurze, załatwiają robotę papierkową i rozmawiając ze współpracującymi z nami firmami. Pozwoliłam Ga Yun zająć się zespołami. Sprawdziła się ostatnio z papierami, więc uznałam że tym razem potrzebuje trochę pracy praktycznej z klientami. Oczywiście, otrzymałam wiele skarg, że nie pozostaje lojalna i zostawiam zespoły, którymi się zajmowałam. Na szczęście udało mi się wytłumaczyć że to tylko tymczasowe, dopóki nie nadrobię swoich braków. Ga Yun zrobiła przez tydzień kawał dobrej roboty i nikt nie narzekał na pracę z nią. Byłam z niej dumna. Wszystko co ją nauczyłam idealnie wykorzystywała w pracy.
- Dobra - odezwała się nagle Chae In i wstała z kanapy. Strzepnęła z ubrania okruchy po chrupkach i podeszła do mojego biurka. - To możemy już iść pić?
Spojrzałam się na nią spode łba.
- Czy ty potrafisz choć na chwilę nie myśleć o piciu?
- Mogę - odparła pewnie. - Czekałam cały tydzień.
Westchnęłam ciężko.
- Nadal jestem w pracy - odparłam sucho, po czym przybliżyłam się do biurka i zaczęłam szperać w komputerze.
- Byłaś w pracy bez przerwy przez tydzień - powiedziała z wyrzutem. - Czasami nawet nie wracałaś do domu na noc tylko tu spałaś.
Zamarłam.
- Masz rację - odparłam, kiwając głową. - Zrobię to za chwilę. Teraz może kupię chłopakom jakieś wymyślne drinki w kawiarni w ramach przeprosin. - Chae In przewróciła oczami i westchnęła, kładąc się z powrotem na kanapie. - To będzie dobry pomysł.
- Możesz mi też coś wziąć - odparła, jakby od niechcenia i machnęła ręką, żebym już szła.

*

Zamówiłam kilkanaście shake'ów o różnych smakach, aby starczyło dla każdego. Podziękowałam młodemu chłopakowi, który pracuje tutaj od dłuższego czasu. Złapałam trzy papierowe reklamówki, w których miałam zapakowane napoje. W momencie w którym się odwracałam, wpadłam w kogoś. Zrobiłam podwójny obrót i... nie upadłam. Ktoś złapał mnie zanim zdążyłam gruchnąć o ziemię.
- Omo, przepraszam - powiedziałam i prędko sprawdziłam czy wszystkie napoje są całe. Cudem nic im nie było. - Straszna ze mnie niezdara, zawsze mnie to spotyka.
Usłyszałam znajomy śmiech. Gdy spojrzałam się do góry, moja uwagę przykuły mocno błękitne oczy.
- TOP ! - zawołałam zaskoczona. W tym samym momencie zauważyłam, że chłopak obejmuje mnie w pasie, mimo że już dawno złapałam równowagę. Szybko odsunęłam się od niego. Poczułam jak olewa mnie rumieniec.
- Jesteś cała? - zapytał z szerokim uśmiechem.
- Tak, tak - odparłam prędko. - Dzięki tobie. - Uśmiechnęłam się nieśmiało.
Przez chwilę tak staliśmy i tylko patrzyliśmy się na siebie. TOP chyba czuł się tak samo niewygodnie jak ja, ponieważ unikał mojego wzroku, tylko rozglądał się na boki. Wreszcie odchrząknął i złapał za moje reklamówki.
- Daj, pomogę Ci.
Bez zbędnych słów pozwoliłam mu sobie pomóc i ruszyliśmy do budynku. Między nami panowała niezręczna cisza. Czy to przez to co ostatnio powiedział?
- Po co ci aż tyle napoi? - zapytał, chcąc zacząć jakąś rozmowę.
Przez chwilę patrzyłam się na niego, nie rozumiejąc, lecz zaraz przypomniałam sobie o napojach.
- Ah, chce przeprosić chłopaków, że ostatnio mnie nie było. - odparłam prędko.
Nie wiem czemu, ale strasznie mi się pociły dłonie. Czy naprawdę tak ciężko mi zachowywać się przy nim normalnie, jak wcześniej?
- Ka Na - powiedział nagle TOP i zatrzymał się. Spojrzałam się na niego zaskoczona. - Przepraszam, jeśli przez to co powiedziałem czujesz się niekomfortowo. Nie sądziłem... - zawahał się - Nie wiedziałem, że przez to co powiem nie pokażesz się przez kilka dni. Przepraszam.
Patrzyłam się na niego zamurowana, będąc w szoku. Wybuchłam śmiechem.
- Oh, przepraszam. - Wytarłam załzawione oczy. - To, że byłam nieobecna nie było z twojej winy. Miałam dużo zaległej pracy, w dodatku zostałam złajana przez mojego tatę. Musiałam to nadrobić.
- Co za ulga - odetchnął. - Już się bałem, że to moja wina. Cieszę się że to nie miało nic wspólnego ze mną. - Uśmiechnął się radośnie.- Czyli nad moją propozycją nadal rozmyślasz?
To pytanie zbyło mnie z tropu. Co miałam mu powiedzieć, że w sumie go nie znam? Że nie wydaje mi się żebym coś do niego na razie czuła? Może wystarczy, że wspomnę o moim tacie, co uważa że z każdym klientem umawiam się na randki.
- TOP, ja...
- W porządku, rozumiem że ostatnio nie miałaś czasu żeby nad tym rozmyślać - powiedział szybko, jakby bojąc się że mogę go odrzucić. - Może po prostu umawiajmy się co jakiś czas, to pomoże ci podjąć decyzję.
- TOP - westchnęłam i już miałam mu opowiadać głupoty że to nie jest etyczne zawodowo, kiedy nagle zaczął się na mnie błagalnie wpatrywać. Czułam się po prostu jakbym topiła się w błękitnym, czystym morzu. Chłopak w tym momencie wyglądał jak bezbronny, mały piesek, który prosi mnie, abym się nim zaopiekowała. Robił dokładnie tak jak Chae In. Poczułam jak na mojej twarzy pojawia się krzywy uśmiech. Oboje siebie warci, moje słabe punkty odkryte. - Dobra - powiedziałam, lecz zaczęłam mu grozić palcem. - Ale nie licz od razu na coś więcej.
Chłopak od razu się uśmiechnął szeroko i wesoło ruszył do budynku.

*


-

Wspaniałe, że udało mi się was wszystkich złapać! - zawołałam radośnie, kiedy już wszyscy moi klienci zebrali się w jednym z pokoi do odpoczynku. - W ramach przeprosin, że tak długo mnie nie było przyniosłam wam coś orzeźwiającego do picia. - Postawiłam reklamówki na stole. - Częstujcie się.
Wszyscy radośnie rzucili się na darmowe napoje.
-Wiedziałem że długo bez nas nie wytrzymasz - powiedział Baekho.
- Ty wiesz jak kupić nasze serca - zaśmiał się Daesung.
- Nasza Ka Na jest niezastąpiona! - zawołał Ren.
Zaśmiałam się pod nosem.
- Dziękuję moim szanowny klientom za wyrozumiałość. - Poczym posłałam im największy uśmiech na jaki było mnie stać.
Nagle obok mnie pojawiła się Ga Yun. Idealnie się złożyło, bo akurat chciałam jej podziękować za zastąpienie mnie w tak ważnej pracy, lecz zanim zdążyłam się odezwać, dziewczyna zabrała głos.
- Przepraszam, ale brakuje tutaj G-Dragona, zaraz go poszukam i przyprowadzę - powiedziała do mnie cicho.
- Ga Yun, nie trzeba. Już za dużo za mnie zrobiłaś. - położyłam jej rękę na ramieniu i uśmiechnęłam się wesoło. - Ja go przyprowadzę, w końcu to moja praca. Ty w tym czasie poczęstuj się koktajlem i odpocznij trochę.
Dziewczyna bez słowa kiwnęła głową i uśmiechnęła się do mnie z wdzięcznością.
Wymknęłam się ukradkiem i rozpoczęłam poszukiwania Ji Yonga. Przeszłam juz cały budynek, a po nim wciąż ani śladu. Uznałam że sprawdzę jeszcze raz sale do ćwiczeń, gdzie powinien ostatnio przebywać. Pusto. Zrezygnowana zajrzałam do łazienki przy sali.
- Ji Yong! - zawołałam i zapukałam do drzwi. - Ji Yong?! - powtórzyłam ale nadal nie doczekałam się żadnej odpowiedzi.
Wślizgnęłam się do środka ostrożnie, bojąc się że wpadnę nagle na kogoś i będę posadzona o podglądanie w męskich łazienkach. Nie chciałam plotek, a już na pewno nie w mojej firmie, by pogłoski trafiły do ojca. Wtedy moje silne zaprzeczenie "randek z klientami" pójdą na marne. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Wyglądał identycznie jak łazienka dziewczyn po drugiej stronie korytarza. Ogromna przestrzeń z kilkoma kabinami i umywalkami. Cała ściana z umywalkami była lustrzana, z niej odbijaly się promienie słoneczne, wpadające przez okno, znajdujące się naprzeciwko. Zasłoniłam oczy dłonią, kiedy promienie w nie trafiły.
- Gdzie się podziewasz Ji Yong? - mruknąłam pod nosem.
W momencie usłyszałam lejącą się wodę. Wcześniej nie zwróciłam na ten odgłos uwagi. To oznacza, że albo ktoś tam jest albo znów zostawili odkreconą wodę. Zobaczyłam po lewej stronie wnękę, która prowadziła do kolejnego pomieszczenia - z prysznicami.
Odchrząknęłam głośno.
- Ji Yong! To ty? - zawołałam głośno, chcąc dać do zrozumienia, że jestem tu obecną, ale nie otrzymałam odpowiedzi. - Halo?! Jest tutaj ktoś?
Kiedy nadal nikt nie odpowiedział, westchnęłam zrezygnowana. Super. Czyli znowu zostawili lejącą się wodę. Moje stopy powodowały do pomieszczenia na lewo. Chciałam tylko wyłączyć już tą wodę i wrócić do reszty. Miałam dość szukania Ji Yonga. Jak zawsze musi sprawiać mi problemy. Nim zdążyłam wejść głębiej, ktoś zastąpił mi drogę.
Wlepiłam swoje zaskoczony spojrzenie w nagie ciało mężczyzny. Stał przede mną w całej okazałości, od stóp do głowy. Jego ciało było idealnie umięśnione i całe w kroplach wody. Otworzyłam szeroko buzię z zaskoczenia i szybko odwróciłam się do osobnika plecami. Czułam jak moja cała twarz staje się czerwona. Serce waliło mi w piersi jak szalone. Myślałam że zaraz wyskoczy.
- Oppa aa! - zawołałam oburzona, bliska łez wstydu. - Czemu się nie odzywałeś jak pytałam! - rzuciłam z wyrzutem.
- Ka Na? - Jego głos brzmiał na zaskoczony, czyli musiał mnie wcześniej nie słyszeć. Zaczęłam wiercić się w miejscu zawstydzona. Chłopak parsknął śmiechem. - Nie mów mi, że aż tutaj przyszłaś, żeby mnie podglądać. Wystarczyło powiedzieć, a bym się zaprezentował.
Poczułam jak miejsce zawstydzenia zajmuje złość i szybko odwróciłam się w jego stronę, chcąc powiedzieć mu coś w zamian. Lecz kiedy zobaczyłam jak wciąż stoi śmiało nagi przede mną, przełknęłam ciężko slinę i szybko odwróciłam się.
- Czekam na korytarzu. Ubierz się i przyjdź do mnie. - odparłam tylko i wyszłam prędko na zewnątrz, czując jak temperatura w pomieszczeniu osiąga maksimum.
- 3 do 0! - zawołał za mną, ale nie chciałam z nim już dyskutować w tej sytuacji.


_

______________

Przepraszam!!
To jedyne co mam.
Bardzo mi ciężko jak na razie, ale chciałabym skończyć to. Mam nadzieję, że jakoś mi się uda. Wybaczcie że musieliście tyle czekać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro