Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

Następnego dnia przy śniadaniu przyleciała poczta. Do Harrego poleciały dwie sowy. Szkolna sowa dała mu list z Hogwartu. Druga była z ministerstwa - pewnie to SUM'y.

- Mam już listę książek - poinformował obecnych - i ocenyp

- Świetnie - powiedział Marvolo przeglądając gazetę - Pójść z tobą na Pokątną, czy chcesz iść sam?

- Pójdę sam - zdecydował - Lepiej nie zwracać na siebie uwagi, zwłaszcza po wczorajszym

Wszyscy uśmiechnęli się na to wspomnienie.

- Odnośnie wczorajszego to nic nie ma o tym w gazecie - powiedział Lucjusz

- Jestem zdumiony, że Zakonowi udało się to zatuszować - skomentował Regulus - Bądź co bądź sporo tam zrobiliśmy

- Mnie się bardzo podobało - powiedziała Bella z lekko psychopatycznym uśmiechem

Wszyscy potwierdzili. W końcu Harry zdecydował, ze weźmie ze sobą Hesse i wybierze się tam jeszcze tego samego dnia. Im szybciej tym lepiej, będzie można uniknąć szukających go członków Zakonu Kurczaków. A to, że tam będą jest oczywiste - jeśli jest szansa, że Harry żyje to Drops się jej uczepi. A jeśli żyje to musi zrobić zakupy do szkoły. Więc można przydybać go kiedy będzie je robił. Ale on był sprytniejszy.

Tymczasem Harry otworzył list z ministerstwa. Tak jak trafnie założył były to SUM'y.

Szanowny Panie Potter,
Poniżej załączam wyniki pańskich SUM'ów. Przypominam skalę ocen:
W - Wybitny
P - Powyżej oczekiwań
Z - Zadowalający
N - Nędzny
O - Okropny
T - Troll

Z przyjemnością informuję, że z określonych egzaminów otrzymał pan:
OPCM - W+
Transmutacja - W
Zaklęcia - W
Eliksiry - W
ONMS - W
Historia Magii - P
Wróżbiarstwo - Z
Zielarstwo - W
Astronomia - P

Gratulujemy zdania 9/9 SUM'ów i Życzymy dalszych sukcesów w przyszłości.

Ministerstwo Magii

Całkiem nieźle stwierdził Harry. Ale W z transmutacji się nie spodziewał. A tym bardziej z Eliksirów. Jakim cudem, do cholery.

Mimo zaskoczenia był z siebie bardzo dumny. Opłacało się siedzenie nad książkami w wolnym czasie podczas przerw. Kiedy Harry już zaczynał się uczyć przychodziło mu to bardzo łatwo.

- I jak? - spytał Severusa przerywając jego rozmyślania

- Mam W z Eliksirów - powiedział wciąż niedowierzając chłopak

- Co!? Jakim cudem? - zdziwił się Severus

W odpowiedzi Harry tylko podał mu tylko list. Jego mina była bezcenna.

***
Godzinę później Harry aportował się w małym zaułku na pokątnej ze zmniejszoną Hessą ukrytą bezpiecznie pod kołnierzem peleryny. Marvolo stwierdził, że ktoś przecież musi go pilnować, a on w żadnym wypadku nie zamierza puszczać go samego. Swoje kroki skierował chłopak do Banku Gringotta. Wszedł do środka i natychmiast podszedł do niego jeden z goblinów.

- Panie Potter, wreszcie! - powiedział - Zapraszam do mojego gabinetu

- Wreszcie? - spytał zdumiony Harry, ale kiwnął głową i wszedł do wskazanego pomieszczenia

- Próbowaliśmy się z panem skontaktować od początku wakacji - powiedział goblin - w sprawie Pana skarbców - dodał siadając przy biurku i wskazując Harremu miejsce na przeciwko

- Słucham? Nie dostałem żadnego listu - powiedział pełny podejrzeń Harrym, siadając w fotelu

- Jak to się stało, wysyłaliśmy je do pańskiego Magicznego Opiekuna? - goblin był coraz bardziej zaniepokojony - Do Albusa Dumbledore

- No to wszystko jasne! - powiedział Harry - Od teraz proszę aby wszystkie informacje dotyczące mojego majątku były przekazywane wyłącznie mnie

- Oczywiście Panie Potter - powiedział goblin wyglądają na bardzo złego - Albus Dumbledore poniesie tego konsekwencje! Wygląda na to, że musimy omówić na poważnie kilka spraw.

- Tak więc o co chodzi? - spytał Harry kiedy goblin wyjął jakąś teczkę z papierami i położył ją na biurku

- Sprawa Pańskich skarbców, oczywiście, i Pańskiego upełnoletnienia

- Upełnoletnienia? - spytał zdumiony chłopak

- Tak, w świetle prawa jest pan teraz pełnoletni - wyjaśnił goblin - Jest tak z powodu, że w tym momencie jest Pan jedynym dziedzicem aż dwóch rodów. Potter i Black - jako że Syriusz Blacku uczynił pana swoim spadkobiercą. Do tego jest Pan członkiem rodu Slytherin. - to Harrego bardzo zdziwiło, czyli to co Dumbel mówił o jego wężomowie, że ma ją od Voldemorta, również było kłamstwem. W sumie przecież magia była niepodzielna więc to było nie możliwe. Jak on mógł być tak głupi i się na to nabrać? Ale wychodziło na to, że jest krewnym Voldzia - To czyni pana pełnoletnim, ponieważ nie ma innej osoby mogącej odpowiadać za Pańskie konta. Nie został Pan poinformowany? - zapytał wyciągając z teczki kilka pergaminów i kładąc je przodem do chłopaka

- Nie miałem o niczym pojęcia - odpowiedział zdumiony Harry - To wszystko najpewniej sprawka Dumbledora. - przyjrzał się pergaminom, znajdowały się na nich salda jego kont, liczby były niebotyczne

- Wnioskując po pańskiej reakcji zapewne nie wie Pan również o comiesięcznych przelewach że skarbca Potterów na konto Pana Dumbledora? - spytał goblin

- Oczywiście, że nie! Jaka to kwota? - spytał wściekły chłopak

- Sto tysięcy galeonów miesięcznie. Wydawało się to podejrzane, ale był pańskim magicznym opiekunem więc nie mogliśmy odmówić. Oczywiście przestał nim być w chwili pańskiego upełnoletnienia. Musi Pan tylko podpisać kilka dokumentów. - wskazał kolejne przygotowane dokumenty i leżące obok pióro

Harry pokiwał głową i podpisał wszystko co było trzeba. Potem dyrektor - ponieważ był nim ten goblin - wezwał jakiegoś innego goblina, z którym pojechał do swoich skarbców.

Jak Harry się dowiedział skarbiec, który miał do dyspozycji uprzednio był jedynie kontem powierniczym założonym przez jego rodziców specjalnie dla niego. Tak naprawdę Potterowie posiadali dużo, dużo większy majątek. I jeśli chłopiec wcześniej uważał, że jest bogaty to teraz zmienił zdanie o sto osiemdziesiąt stopni. I w skarbcu Potterów, i w skarbcu Blacków znajdowały się niebotyczne góry galeonów, a do tego dzieła sztuki, portrety, rzadkie księgi i artefakty. Niektóre z pewnością czarnomagiczne, ale Harremu nie sprawiało to żadnego problemu. Wręcz przeciwnie - był zaintrygowany. Do tego buszując wśród nowoodkrytych skarbów znalazł akty własności wielu posesji i sygnety rodowe. Pierwsze zawarł na szybko sporządzonej liście, a te drugie wziął ze sobą.

Na koniec został już tylko skarbiec Slytherina. Jego zawartość była podobna do poprzednich tylko, że ilość owych rzeczy była jeszcze większa. Do tego w tym skarbcu znajdowało się jeszcze mnóstwo rzadkich eliksirów i składników. A kiedy Harry wypatrzył jeszcze kilka regałów zastawionych od góry do dołu księgami na temat eliksirów i czarnej magii, po prostu nie mógł się powstrzymać. Machnięciem ręki wyczarował sobie kufer i obleciał skarbiec wzdłuż i wszerz wybierając te najbardziej interesujące i biorąc ze sobą również trochę eliksirów, które chciał zbadać. Stał się bardzo ciekawski.

Kiedy wychodził ze skarbca miał w kieszeniach pięć wypełnionych po brzegi kufrów i kilka sakiewek galeonów. Do tego wziął jeszcze ze sobą skopiowaną księgę genealogiczną rodu Slytherina. Przyda się. Jednak było mu wciąż było mu strasznie żal tych wszystkich ksiąg, które pozostawiał nietknięte. Jego twarz musiała chyba wyrażać ten ból bo goblin aż parsknął śmiechem.

Po załatwieniu spraw w banku Harry ruszył na zakupy. Miał do kupienia całą garderobę od zera i nowe szaty do Hogwartu bez przydziału domowego. Udał się więc do Madame Malkin. Kobieta szybko zdjęła z niego miarę, omówiła krój ubrań i przystąpiła do pracy. Został poinformowany aby za dwie godziny wrócił po odbiór gotowych. W tym czasie chłopak kupił pióra, atrament i pergaminy. Sporo czasu spędził również kupując składniki do eliksirów. Chciał kupić kilka rzadkich, ale jednak nie tak rzadkich jakie były w skarbcu Salazara. Kiedy się z tym wszystkim uporał stwierdził, że książek - które stały się jego nową obsesją - nie kupi w pół godziny i postanowił zrobić sobie krótką przerwę na lody. Kiedy raczył się nimi w ogródku lodziarni Floriana Fortesque zastanawiał się co też porabiają w dworze u Riddlea. Kiedy wybiły wyznaczone dwie godziny poszedł z powrotem do sklepu po swoje ubrania. Zmniejszone dołączyły do reszty kupionych przez niego rzeczy w jego kieszeni. I wreszcie - nadszedł czas na książki.

Harry pokierował swoje kroki do Esów i Floresów gdzie kupił wszystkie podręczniki i oczywiście mnóstwo dodatkowych książek. Głównie były o eliksirach i zaklęciach ofensywnych, znalazło się jeszcze kilka o różnych tarczach i o transmutacji. Zdobył nawet jedną o animagii. Kiedy stwierdził, że nic więcej ciekawego - i legalnego - tutaj nie znajdzie schował wszystkie swoje książki w taki sam sposób, w jaki schował poprzednie zakupy, i - zakładając uprzednio iluzję na swoją twarz i głos - pokierował się na Nokturn.

Na Nokturnie Harry znalazł całkiem satysfakcjonującą ilość ciekawych książek. Kilka o animagii i całkiem sporo o magii krwi, ponieważ ta akurat dziedzina czarnej magii naprawdę go zainteresowała. Kiedy już wreszcie kupił wszystko co chciał był naprawdę zmęczony. Spędził na tych zakupach ładnych parę godzin, a do tego nigdzie nie wychodził przez długi czas. Stwierdził, że wystarczy mu na dziś i teleportował się z powrotem do dworu Riddlea. Miał zawał do wywołania.

***

Trwało właśnie zebranie Wewnętrznego Kręgu kiedy Harry wpadł przez drzwi.

- Riddle! - wrzasnął przerywając Czarnemu Panowi w pół słowa - Musimy pogadać!

Lucjusz wciągnął gwałtownie powietrze na ten jawny brak szacunku, a Regulus i bracia Lestrange starali się ukryć śmiech. Bardzo nieudolnie. Harry spojrzał po wszystkich, wyraźnie trwało właśnie zebranie wewnętrznego kręgu, które właśnie przerwał - skomentował to jednak jedynie mentalnym ups. Wszyscy siedzieli razem przy stole, przy czym Regulus, Rabastan i Rudolf na w pół leżeli dusząc się z niemego śmiechu.

- Co znowu? - powiedział zirytowany Riddle - Czy nie możesz łaskawie zaczekać?

- Harry zamrugał zaskoczony i udał, że się namyśla - No... mogę łaskawie poczekać - odpowiedział po chwili jakby nie był tego taki pewny po czym machnięciem ręki wyczarował sobie wygodny fotel obok krzesła Czarnego Pana i usiadł tam ze skrzyżowanymi nogami.

Lord Ciemności jedynie prychnął jakby to on był w tej sytuacji obrażoną nastolatką i kontynuował zebranie nie zwracając uwagi na trójkę sinych z niedotlenienia śmierciożerców.

- A więc o co chodziło Harry? - spytał Marvolo kiedy zebranie się skończyło i zostało z nimi jedynie zwyczajowe towarzystwo

W odpowiedzi Harry wyjął z kieszeni zmniejszoną księgę genealogiczną Slyterinów, powiększył ją, otworzył na odpowiedniej stronie i podał Riddlowi. Ten przez chwilę wpatrywał się w nią nic nie rozumiejącym wzrokiem aż zauważył na dole strony imona swoje i Harrego. Na jego twarzy pojawił się autentyczny szok. Tak samo z resztą na twarzach śmierciożerców patrzących mu przez ramię.

- Ty też jesteś potemkiem Slyterina? - spytał w końcu podnosząc na niego wzrok

- A nie widzisz? - odpowiedział figlarnie Harry, po czym uśmiechnął się - Wygląda na to, że jesteśmy rodziną. Powinienem Ci w takim razie mówić wujaszku, prawda?

- Och nie, tylko nie to - jęknął Riddle

- Dlaczego? - spytał Harry pakując mu się bezczelnie na kolana - Czyżby Ci to przeszkadzało.... ...wujaszku?

Riddle znowu jękną po czym ukrył twarz w dłoniach. Bella zaśmiała się patrząc na jego twarz, a Lucjusz i Severus porzucili swoje perfekcyjne maski i chichrali się cicho pod nosem. Resztą natomiast nie miała żadnych oporów i śmiała się otwarcie. Harry oczywiście musiał dopilnować aby było sprawiedliwie.

- A Ty będziesz Ciotunią Bellą - powiedział nagle wskazując na Bellatriks

Kiedy Lucjusz to usłyszał nie wytrzymał i zaczął rechotać. Ale Harry nie zamierzał jeszcze kończyć.

- Ty będziesz wujaszek Lucjusz - powiedział wskazując na blondwłosego - ciotunia Cyzia, wujaszek Regi, wujaszek Rudolf, Rabastan, Teoś - mówił wskazując kolejno na wymieniane osoby i oczywiście mój ulubiony wujaszek Sev.

Śmiech rozegrał się w dworze przez długi czas.

***
No i proszę, wreszcie udało się napisać ten cholerny rozdział. Wszystkiego najlepszego z okazji walę-w-tynk-ek. Osobiście ich nie lubię ale i tak:)
Na zobaczenia w następnym rozdziale.

Edit:
Wow, 10 sekund po opublikowaniu już 13 wyświetleń i 3 gwiazdki. Co wy tak się rzuciliście? :D

***
1780 słów

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro