Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VI

myśli Harry'ego

wężomowa

~~~*~~~

Zatrzymali się. Harry mógł usłyszeć wodę - wodę rozbijającą się o kamienie. Musieli być przy jeziorze.

Usłyszał głos Toma za sobą:

- Avery, Lestrange, Alphard, Malfoy - idźcie po niego. Ja zostanę z Blackiem. - To był głos, wobec którego po prostu było się posłusznym.

Idźcie po kogo?

Harry usłyszał szybkie oddalające się kroki, później była cisza. Został sam z Tomem.

Gdybym tylko miał moja różdżkę...

Głos Toma znów był szeptem tuż przy uchu:

- Opowiedz mi o sobie, Black.

- Nie ma co opowiadać.

- Och, daj już spokój! Musisz mieć coś ciekawego do opowiedzenia. Jaka jest historia twojej blizny?

- Nie chce o tym mówić.

- Nie chcesz? Cóż, ja chcę. - Harry poczuł dłoń Toma na czole, palce obrysowujące kontur jego blizny. Na ten dotyk niemal oczekiwał piekącego bólu, ale ten nie nastał, poczuł jedynie dziwne łaskotanie. Podobne do kopnięcia prądem, ale nie nieprzyjemne.

- Co za dziwny kształt. Nie przychodzi mi na myśl nic, co mogłoby pozostawić taką bliznę. Co to było - jakiś rodzaj klątwy?

- Możliwe.

Poczuł, jak uścisk Toma na jego ramieniu się zacieśnia.

- Nie zapominaj Black, że gramy w moją grę. Ja ustalam zasady. Musze wiedzieć kim jesteś, wiedzieć czy jesteś godny zaufania. Powiedz mi o sobie trzy rzeczy, których nie chcesz nikomu ujawniać.

- Co? Co to niby za gra?

- Moja gra. No już, Black. Trzy sekrety. To część testu. Będę też wiedział, jeśli skłamiesz. Zawsze wiem kiedy ktoś mnie oszukuje.

Tom Riddle, niemal leglimenta. Lepiej, jeśli pociągnę tę grę. Co mogę powiedzieć, by go zainteresować, ale nie ujawnić zbyt dużo?

Harry szybko coś wymyślił.

- W porządku. Pierwszy sekret: Tiara Przydziału zamierzała umieścić mnie w Slytherinie, ale powiedziałem, by tego nie robiła.

To przyniosło pożądany efekt. Słyszał, jak Tom nabiera gwałtownie powietrza.

- Powiedziałeś Tiarze Przydziału gdzie ma cie przydzielić? Przecie to absurd! Tiara powinna mieć magiczną zdolność do odkrycia twojego prawdziwego charakteru - nie możesz jej oszukać ani przechytrzyć.

Prawda, ale możesz zapytać. Nigdy o tym nie pomyślałeś, prawda, Tom?

Harry wzruszył ramionami.

- Pytałeś o sekrety, a nie o ich wyjaśnienie.

- Rozumiem. - Tom na pewno był zainteresowany, Harry słyszał to w jego głosie. - Więc przechytrzyłeś Tiarę Przydziału, tak, Black? Jakie jeszcze sekrety skrywasz?

- Zobaczmy... moja blizna. Jest pamiątką po klątwie, jak mówiłeś.

- Co to była za klątwa? To musiało być jakieś potężne, czarnomagiczne zaklęcie.

- Było. Avada Kedavra.

Przez moment panowała kompletna cisza. Wtedy w ciemności rozbrzmiał zachrypnięty głos Toma:

- Ale to nie jest możliwe, Black. Wiesz chociaż jak działa ta klątwa?

Och, chyba wiem.

- Klątwa uśmiercająca. Tak.

- Ty... ty przeżyłeś zaklęcie uśmiercające?

- Najwyraźniej.

- Ale... ale to niemożliwe. Nikt nie przeżywa klątwy uśmiercającej.

- Cóż, jestem tutaj, prawda?

Cisza. Absolutna cisza. Wtedy Tom odezwał się miękko:

- Tak, jesteś tutaj. Nie kłamiesz, wyczułbym, gdybyś to zrobił. Jednak jak to możliwe? Przezwyciężenie śmierci...?

Nagle, przy dźwięku wleczenia czegoś ciężkiego po ziemi, w ciemności rozbrzmiały inne głosy:

- Mamy go Tom. Musieliśmy wszyscy na raz go oszołomić, ale mamy go. Półkrwi brudas.

Kogo mają? Jaki półkrwi?

- Ukrywał coś w schowku w korytarzu na parterze, ale złapaliśmy go, Tom! I zgadnij co tam chował... jajo Akromantuli!

Jajo Akromantuli! Hagrid! Musieli złapać Hagrida! Co mają zamiar mu zrobić?

- Ah, to niebezpieczne zabawki dla półkrwistego. - Coś w głosie Toma przyprawiła Harry'ego o dreszcz. - Stanowią ryzyko dla zdrowia i bezpieczeństwa studentów. Myślę, że powinniśmy dać mu lekcję. Ennervate!

Harry usłyszał znajomy głos:

- Nie! Puście mnie! Nic żem nie zrobił, bestie jedne, puście mnie!*

Jednak głos słyszalny tuż przy jego uchu, nagle osobliwie chłodny, wyszeptał:

- Crucio!

Krzyki Hagrida wypełniły nocną ciszę, razem z towarzyszącym im chichotem pozostałych ślizgonów.

Moja różdżka! Potrzebuje mojej różdżki! Zabije go teraz, zabije Voldemorta i jego początkujących Śmierciożerców, wymaże ich z historii! Gdzie moja różdżka?

Harry nie miał jednak różdżki, a jego ręce, zaciśnięte desperacko na więzach, były bezużyteczne.

Hagrid!

Wtedy Tom wyszeptał mu do ucha, tak irracjonalnie miękko:

- Podoba cię się obserwowanie cierpienia półkrwistego, Black?

Zabiję cię Tom, tak jak twoich roześmianych przyjaciół.

Wrzaski Hagrida rozbrzmiewały w umyśle Harry'ego - i nagle wiedział co robić. Jezioro. Jezioro, w którym napotkał kiedyś ducha Marty**... powiedziała, że dostała się do jeziora rurami, prawda? Jeśli ona mogła podróżować kanalizacją...

Poczuł dziwne, mroczne uczucie triumfu rozlewające się po jego ciele.

Oto mój trzeci sekret, Tom! Krzyknął do Hagrida:

- Hagrid! Chcę ci pomóc. Zamknij oczy! Choćby nie wiem co, zamknij oczy!

Wtedy wezwał go - w starożytnym i zapomnianym języku węży wezwał potwora, który mógł go usłyszeć i zrozumieć:

- Wzywam cię, bazyliszku, byś powstał z otchłani. Jestem twoim panem i rozkazuję ci: Powstań!

Poczuł odpowiedź z głębin - czuł, że potwór nadchodzi, czuł, że prześlizguje się ukrytymi komnatami przez zamek, a później na zewnątrz, do jeziora. Poczuł, jak wypływa, wynurza się na powierzchnię.

- Jestem twoim panem, bazyliszku. Będziesz posłuszny tylko mnie. Jestem twoim panem i rozkazuję ci: Powstań i zabij ich wszystkich. Oszczędź jednak największego - ześlij śmierć na wszystkich pozostałych.

Dziwne, mroczne zadowolenie rozlało się po jego sercu. Usłyszał jak coś powstaje z głębin jeziora - słyszał krzyk chłopaków i czuł jak ciało Toma zastyga w przerażeniu.

- Zabij ich! Zabij ich swoim wzrokiem, ale oszczędź jednego.

Woda wzburzyła się hałaśliwie i poczuł jak potwór się wynurza.

- Przybywam, panie, słucham tylko ciebie.

Wtedy usłyszał szept, bojaźliwy głosik drżący od strachu:

- Pomóż mi!

Alphard! Chudy, drobny chłopak, przyszły wuj Syriusza. Ten, który ma być wypalony z drzewa rodowego. Jego głos był tak słaby, a drżące od szlochu wołania tak desperackie...

Oh, do diabła. Nigdy nie będę ślizgonem, prawda?

Harry zaklął cicho i zrobił jedyną rzecz, którą mógł:

- To już wystarczy. Dość na teraz. Rozkazuję ci wrócić na dół.

Usłyszał jak fale łamią się z hukiem, gdy potwór wślizgnął się w głąb wody. Przez moment panowała cisza przerywana jedynie głośnym szlochem Hagrida i cichym płaczem Alpharda.

Wtedy Harry poczuł, że jego ręce zostają rozwiązane, a opaska zdjęta. Odwrócił się do tyłu, widząc bladą twarz Toma odznaczającą się wyraźnie w ciemności. Rycerze Walpurgii otrząsnęli się z wywołanego paniką paraliżu i ruszyli biegiem przez las.

Harry rzucił się do Hagrida i postawił go na nogi. Półolbrzym drżał, ale uśmiech rozjaśniający jego dużą, przyjazną twarz był jednym z tych, które Harry znał.

- Tyś mi pomóg, Black! Tyś ocalił mi życie!

Harry złapał starego przyjaciela za ramię i zaczął prowadzić go w ciszy do zamku. Stary przyjaciel czy nowy przyjaciel? Och, kogo to obchodzi! Nigdzie nie było widać Rycerzy Walpurgii. Harry miał przeczucie, że od teraz dadzą Hagridowi spokój. Obejrzał się jednak za siebie, widząc Toma stojącego przy jeziorze, już samotnie, śmiertelnie bladego w świetle księżyca.

To był mój trzeci sekret, Tom.

*Co do mowy Hagrida, wyjaśnię to raz dość szczegółowo.
W wersji angielskiej serii o Potterze mówi on dość niepoprawnie, kaleczy gramatykę, połyka części słów lub je skraca. W polskim tłumaczeniu tego nie widać - co mnie naprawdę irytuje - ale w fanfikach już tak.
Dlatego staram się przełożyć angielskie błędy na polski. Jeżeli zbyt się zapędzę lub zdanie będzie niezrozumiałe - piszcie, a to zmienię.

**Tutaj wstyd się przyznać, ale nie pamiętam dokładnie kiedy Potter miałby spotkać Martę w jeziorze. Mogłoby to się zdarzyć podczas drugiego zadania Turnieju Trójmagicznego - ale mówię, nie jestem pewna. Z drugiej strony, przy rozwiązywaniu łamigłówki turniejowego Jaja Harry rozmawiał z Martą w łazience i ta mówiła o tym, jak wylądowała kanalizacją w jeziorze. Autorce mogło chodzić również o tę rozmowę.

↑ macie wytłumaczenie tłumaczki paru rzeczy szczerze to jeśli chodzi o 2 wytłumaczenie sama nie pamiętam kiedy to lub w ogóle spotkał Martę w jeziorze
^^
Sorka za poślizg

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro