Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

V

myśli Harry'ego

~~~*~~~

Wychodząc z klasy Harry usłyszał za sobą kroki.

- Black! Hej, Black!

Dwóch chłopaków szło za nim, jeden wysoki i ciemnowłosy, o rozkapryszonym spojrzeniu oraz drugi, dobrze zbudowany blondyn z zimnymi, niebieskimi oczami.

- Hej, Black, chcemy z tobą chwilę pogadać.

Ciemnowłosy chłopak zmierzył go powoli spojrzeniem.

- Jestem Lestrange, a to jest Avery. Obaj jesteśmy z Tomem w Slytherinie.

Avery i Lestrange. Znam wasze nazwiska – wasi przyszli synowie zostaną śmierciożercami. Czego ode mnie chcecie?

Avery odezwał się przyciszonym głosem:

- Black, Tom poprosił nas o zaproszenie cię na... na spotkanie dziś w nocy.

- Co za spotkanie?

Avery rozejrzał się by mieć pewność, że nie zostaną podsłuchani.

- Cóż - właściwie, to rodzaj sekretnej społeczności. Tylko wybrani wiedzą, że istnieje.

- Co to za społeczność?

- Nazywamy siebie Rycerzami Walpurgii. Wszelkie inne informację są tylko dla wtajemniczonych. Tom uznał, że wyglądasz na kogoś, kogo moglibyśmy zaprosić na test.

- Test?

- Tak, potencjalni kandydaci są sprawdzani nim wyjawi się im jakiekolwiek sekrety. To ściśle wyselekcjonowany grupa, jedynie dla uczniów z właściwym pochodzeniem i talentem. Zazwyczaj, przyjmujemy jedynie ślizgonów, ale patrząc na to, że jesteś Blackiem...

Jakże uroczo. Co to, Kółko Młodych Śmierciożerców?

Harry niezbyt się przejmował Rycerzami Walpurgii, ale to było rzeczywiście kuszące - dowiedzieć się czegoś o przyszłych śmierciożercach i ich sekretach.

Kiwnął głową.

- Wchodzę w to – stwierdził krótko.

Dwóch ślizgonów wydawało się usatysfakcjonowanych.

- Tak myślałem, że wyglądasz odpowiednio – powiedział Lestrange.

- Spotkaj się z nami o północy przy wejściu do pokoju wspólnego ślizgonów, wyjdziemy stamtąd.

Harry spędził wieczór desperacko próbując odnaleźć się w tych nieznajomych czasach. Który to rok? W powietrzu czuć chłód. Wygląda na koniec roku, ale którego?

Marta wciąż żyje, więc Tom nie zdążył znaleźć Komnaty Tajemnic ani uwolnić bazyliszka. Wciąż nie popełnił swojego pierwszego morderstwa, morderstwa na swoim ojcu. W takim razie to musi być piąty rok Toma. Nie dowiedział się jeszcze o Horkruksach. Może mógłbym jakoś powstrzymać tego głupca Slughorna przed mówieniem mu o nich...

Zaraz, to ja byłem właśnie na Eliksirach piątego roku? Myślałem, że nie uczyliśmy się o Wywarze Żywej Śmierci aż do szóstego roku? Och, zresztą, pewnie standardy się zmniejszają... Przypomniał sobie niejasno, jak ledwie piśmienny wuj Vernon narzekał na spadek poziomu edukacji i uśmiechnął do siebie lekko. Myślę, że wszędzie jest tak samo.

Obiad w Wielkiej Sali był teraz zarówno znajomy, jak i dziwnie nowy. Dumbledore siedział przy stole nauczycielskim, ale miejsce dyrektora było zajęte przez dziwnego, małego czarodzieja w purpurowych szatach i z kędzierzawą, siwą brodą. Był też profesor Binns, wyglądający zupełnie tak samo, chociaż może trochę solidniej. Natomiast ten malutki profesor z dzikimi, brązowymi włosami był z pewnością dużo młodszą wersją Flitwicka? Jednak wszyscy pozostali nauczyciele byli zupełnie obcy.

Tom siedział przy stole Slytherinu, oczywiście, z Averym, Lestrangem i grupą innych ślizgonów. Harry rozejrzał się ciekawie po stole Griffindoru. Chłopak o okrągłej twarzy siedzacy obok niego posłał mu przyjacny uśmiech. Neville?

- Hej, Black! – Jego głos też brzmiał jak ten Nevilla. – Widziałem cię na eliksirach – byłeś niesamowity! Gdybyś po wszystkim widział twarze ślizgonów! Wszyscy myśleli, że będziesz w ich domu, to jasne, tak jak wszyscy z Blacków. Ale Slughorn powiedział, że jesteś w Gryffindorze. Byli strasznie zawiedzeni! Slughorn też nie wyglądał na szczęśliwego. Jestem pewien, że wolałby mieć cię w swoim domu, wiesz. – Niespodziewanie uderzyła go nagła myśl: - Oh! Nie przedstawiłem się. Jestem Longbottom. Algie Longbottom.

Wujek Algie! To ty dałeś Nevillowi jego ropuchę!

Harry nie potrafił sie oprzeć.

- Miło się poznać, Algie. Em... lubisz ropuchy?

Na twarzy Algiego pojawiła sie tęsknota.

- Ropuchy? Tak, uwielbiam je, ale mama nie pozwala mi żadnej mieć. Mówi, że są zbyt oślizgłe. To szkodzi tapicerkom. Czemu pytasz?

Harry uśmiechnął się.

- Oh, bez powodu. Po prostu wydałeś mi się kimś, kto lubi ropuchy.

Algie, Neville-które-nie-był-Nevillem, uznał to za wyczerpującą odpowiedź. Dźgnął widelcem kurczaka z wyraźnym smutkiem.

- Wiesz – powiedział – kiedy będę miał własne dzieci pozwolę im mieć ropuchy jeśli będę chciały. Nawet jeśli to zrujnuje tapicerki.

Kto jeszcze był w Gryffindorze? Na ile zobaczył, nie Weaslyeowie. Przedstawiono go Enid, słodkiej dziewczynie z długimi warkoczami i twarzą równie okrągłą, co Algie, Ignatiusowi Prewettowi, poważnemu chłopakowi z odznaką prefekta widoczną na piersi, a także kilku innym, których nazwiska natychmiast zapomniał.

Dziewczyna naprzeciw niego, z brązowymi warkoczami i poważnym wzrokiem, nachyliła sie nad stołem.

- Słyszałam, co zrobiłeś na eliksirach, Black. Imponujące! Mówią, że byłeś w stanie uzyskać dużą ilość soku z fasolek sopophorusa używając innej techniki niż ta podana w książce. To naprawdę fascynujące! Przeczytałam wszystkie książki z biblioteki na temat ważenia eliksirów, jednak niegdzie nie znalazłam nawet wzmianki o alternatywnej metodzie. Myślisz, ze mógłbyś mi kiedyś podać swoje źródło informacji?

Hermiona? Nie, Hermiona była mugolaczką, nie mogła mieć przodków w Hogwarcie w tych latach. Jednak ona strasznie ją przypomina.

- Czy jest... czy jest szansa, że równie dobrze grasz w Quidditcha? – Zapytała.

Nie, nie Hermiona.

- Tak, grywałem. Głównie jako szukający.

Dziewczyna pisnęła podekscytowana.

- Szukający! Jesteś dobry?

Harry uśmiechnął się.

- Tak, jestem całkiem niezły. Dużo grywałem...

Dziewczyna promieniała.

- Cudownie! Musisz spróbować jutro z drużyną! Nie mieliśmy przyzwoitego szukającego, od kiedy Quigley odszedł.

Zawołała wysokiego chłopaka siedzacego dalej:

- O'Hare! Chyba znalazłam ci szukającego!

O'Hare spojrzał na Harry'ego z zachwytem.

- Oh, cudownie! – odpowiedział. – Dzięki, Minerva!

Minerwa McGonagall?

Harry spędził przyjemny wieczór w pokoju wspólnym Gryffindoru, zapoznając się z innymi gryfonami i dowiadując więcej o drużynie Qudditcha. Minerva żaliła się gorzko na jej przestarzałą miotłę, Zmiatacza Dwójkę:

- Naprawdę, kto używa Zmiatacza Dwójki w 1942? – Rzuciła markotnie. – Równie dobrze mogłabym latać na Świetlistej Smudze... - Ponoć ślizgoni byli wyposażeni w całkiem nowe Komety 200. Merlinie, jak można być zazdrosnym o Kometę 200? To naprawdę są inne czasy, prawda?

Podczas rozpakowywania kufra znalezionego przy łóżku (umieszczonego tam przez Dumbledore'a, jak przypuszczał) z radością zobaczył, że w jego zawartość wliczała się Kometa 180. Wyglądała na ciężką w obsłudze i nieporęczną, ale widocznie wszystko było lepsze niż Zmiatacz Dwójka.

Jeden po drugim, pozostali chłopcy zasypiali wokół niego. Harry leżał nieruchomo, słuchając ich oddechów, dopóki nie zaczęła dochodzic północ. Czas na spotkanie ze ślizgonami!

Serce waliło mu w piersi, gdy zbliżał się do pokoju wspólnego Slytherinu by stawić się tam wreszcie o wyznaczonej porze.

Czekało na niego pięciu uczniów w ciemnych szatach. Avery i Lastrange, drobny ciemnowłosy chłopak, drugi wyższy i z płowymi włosami, który wydawał się irytująco znajomy, oraz Tom Riddle, który kiwnął mu głową.

- Witaj na naszym małym zebraniu, Black. Poznałeś już oczywiście Avery'ego i Lestrange'a, a to jeden z twoich krewnych, Alphard Black...

- Cześć – powiedział niespokojnie drobny brunet. – Nie sadzę, żebyśmy się kiedyś poznali, ale tak naprawdę to nie znam wszystkich członków z innych linii naszego rodu aż tak dobrze. Słyszałem, że jesteś dobry z eliksirów...

Alphard Black? Zaraz, kim on jest? Imię jest znajome. Ach, wujek Syriusza, którego imię zostało wypalone z rodzinnego drzewa! Być może jest jakaś nadzieja dla tych młodych ślizgonów.

Tom kontynuował:

- ...i oczywiscie Abraxas, Abraxas Malfoy.

Płowowłosy chłopak posłał Harry'emu oceniające spojrzenie i kiwnął lekko głową.

Och, szlag, kolejny Malfoy! Abraxas... musisz być dziadkiem Draco. Kojarzę chyba, że umrzesz na smoczą ospę. Patrząc na ciebie powiedziałbym, że im szybciej tym lepiej...

- Daj mi swoją różdżkę, Black. – Tom wyciągnął rękę.

- Moją różdżkę...? – Nie ma mowy. Potrząsnął głową. – Nie wydaje mi się, Tom.

Usłyszał ciche sapnięcia Avery'ego i Lestrange'a. Widocznie nie przywykli do tego, że ktoś sprzeciwia się ich liderowi.

Tom uśmiechnął się.

- To cześć testu, Harry. Abym ci zaufał, ty musisz zaufać mnie. – Jego głos był miękki i niebezpiecznie kuszący.

Zaufać tobie? Po moim trupie. Jednak chcę wiedzieć, co będzie dalej...

Bez słowa podał Tomowi różdżkę. Kiedy ten jej dotknął w jego oczach pojawiło się zaskoczenie.

- Twoja różdżka... z czego jest zrobiona, Black?

- Ostrokrzew.

Tom potrzasnął niecierpliwie głową.

- Nie, nie o tym mówiłem, głupku – sam to widzę. Nie jestem ślepy. Rdzeń – jaki rdzeń na twoja różdżka?

Harry zastanowił się chwilę. Czemu nie uczynić tego bardziej interesującym? Rzucił krótko:

- Pióro feniksa. Tak jak w twojej.

Tom otworzył szeroko oczy, zaskoczony.

- Skąd znasz rdzeń mojej różdżki?

Zaskoczyłem się, prawda, Tom? Wiem o tobie więcej niż mógłbyś sobie wyobrazić.

Harry wzruszył ramionami.

- Och, nie wiem. Czasem wyczuwam różne rzeczy.

- Potrafisz...? – W głosie Toma można było wyczuć nutkę strachu, jednak szybko ją ukrył, kontynuując: - W takim razie, Black, oto reguły. Przetestuję cię dziś w nocy i zobaczę, jaki jesteś. Nie kwestionujesz niczego co powiem nieważne co się stanie. Rozumiesz?

Harry kiwnął głową. Mógł poczuć spojrzenie Riddla utrzymujące się na swojej twarzy, ale udawał, że tego nie zauważył.

- W takim razie, przygotujmy się. – Tom kiwną na Avery'ego, który wyjął z kieszeni szaty czarną szarfę. – W tej części musisz mieć zasłonięte oczy.

Avery zbliżył sie, by zawiązać Harry'emu oczy, ale Tom go zatrzymał:

- Nie, Avery, zrobię to sam.

Potter poczuł, jak materiał zostaje ciasno związany wokół jego oczu. Usłyszał za sobą szept, delikatny niczym oddech:

- Jesteś gotowy, Harry?

- Tak, jestem. - Sam słyszał, że jego nagle ochrypły głos brzmi dziwnie. Z jakiego powodu? Czuł dłoń dotykające delikatnie jego policzka i palce obrysowujące jego wargi, pośpiesznie, delikatnie, niemal niewyczuwalnie.

Tom pogrywa sobie ze mną.

Nagle Harry poczuł, jak ktoś wykręca mu ręce do tyłu, a kolejna szarfa zostaje zawiązana wokół jego nadgarstków.

- Chodźmy, Harry. – Na szept Toma tuż przy uchu poczuł jak serce przyśpiesza gwałtownie w jego piersi. Chciałbym wiedzieć w co my pogrywamy... Poczuł przypływ strachu i podekscytowania, splatających się w dziwnie przyjemny sposób, gdy dał się ślepo prowadzić do celu.

~~~*~~~

Trochę ciekawostek z "Quidditcha przez wieki" Kennilworthy'a Whispa.

Pierwszym modelem Komety była Kometa 140, wypuszczona przez Spółka Wytwórców Komet powstałą w 1929 roku, należącą do Randolpha Keitcha i Basila Hortona, byłych członków drużyny Jastrzębi z Falmouth. Numer "140" oznacza, że przed wprowadzeniem modelu do sprzedaży przetestowano 140 rożnych wariacji. Analogicznie rzecz biorąc, bo o tym modelu nie znalazłam informacji, Kometa 200 będzie modelem, przed którym testowano 200 innych. Dzięki opatentowanemu zaklęciu hamującemu Komety były najpopularniejszym modelem mioteł sportowych w wielu drużynach brytyjskich i irlandzkich.

Zmiatacz Dwójka został wypuszczony w roku 1934 przez braci Boba, Billa i Barnaba Ollertonów. Założyli oni Wytwórnię Mioteł Zmiataczy, a Dwójka była ich drugim dziełem, powstałym w czasie zażartej walki z wytwórnią Komet. Zmiatacze z założenia były traktowane jako miotły stricte sportowe.

Kometa 180 powstała w 1938 roku, w czasie wojny z wytwórnią Zmiataczy - była odpowiedzią na Zmiatacza Dwójkę i Trójkę. Jak na czasy w których znalazł się Harry była najlepsza miotłą jaką mógł posiadać bez ściągania na siebie przesadnej uwagi - bo jakąś przyciągał na pewno.

Świetlista Smuga została wporwadzona na rynek w 1940 roku przez wytwórnię Black Foret należącą do Ellerby'ego i Spudmore'a. Smuga była elastyczna, ale nie pozwalała na osiągniecie takiej prędkości jak Zmiatacze, a jako ciekawostkę dodam, że Świetlista Smuga była modelem znany w Polsce po wojnie jako Żarówka.

~~~*~~~

Rozdział dłuższy niż poprzedni, ale niezbyt długi.
Następne pojawią sie pewnie w zaduszki ^^
Ciao!

***
Swoją drogą, mam do ogłoszenia, że znalazłam na chomikuj opowiadanie z parringiem HP/LV.
No i powstało pytanie czy w ogóle ktoś by chciał aby zostało tu opublikowane?
*
*
*
Autorka: Bezimienna

Do oryginału: http://harry-potter-i-czarna-magia.blogspot.com/

HP/LV

slash

Opowiadanie zaczyna się po piątym roku Harry'ego który zrozpaczony po śmierci Syriusza poddaje się i pisze do Toma. Wkrótce potem spotykają się i jednoczą w obliczu wspólnego wroga, a między nimi powstaje dziwna więź. Z czasem Tom staje się coraz bardziej zaborczy w stosunku to Harry'ego, a jemu zbytnio to nie przeszkadza.

***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro