Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6. Początek Szkolenia.


 -Jak to?-Zdziwił się Velkan.

-Ano tak-zaczął mówić Oteos- Voldemort jest...jakby to powiedzieć, w połowie jednym z nas.Zawsze chciał być nieśmiertelny, więc zmusił jednego z wampirów, by go ugryzł.Przemiana przez ugryzienie tworzy z czarodzieja niewolnika wampira, który go ugryzł, a że ów wampir został zaraz zabity przez jednego z łowców, Voldemort stał się wampirem tylko w nieznacznej części. Stąd jego wygląd. Podsumowując:zyskał tylko wieczną młodość i odporność na wiele rzeczy, które mogą zabić zwykłego czarodzieja, ale nie nieśmiertelność. A z minusów to uczulenie na promienie UV i wrażliwość na symbole religijne. To fanatyk. Jego celem jest oczyszczenie świata z czarodziejów z mugolskich rodzin. Może istniałby inny,bardziej pożyteczny, sposób ograniczenia jego wpływów? Ale o tym porozmawiamy później.

-Świetnie- mruknął Harry- A właśnie...to co ze mną? Czego mam unikać?- Zapadła taka niezręczna cisza.

-Trzeba to ustalić- powiedział w końcu Vincent i wstał- Chodź- ruszyli w dół, w kierunku lochów. Po kilku minutach dotarli do średniej wielkości laboratorium,w którym zastali jakiegoś mężczyznę. Ten na widok gości skłonił się i wyszedł.

-To od czego zaczynamy?- Zapytał Velkan.

-Od pobrania krwi- odparła Victoria podchodząc do niego z fiolką i sztyletem-Rączkę proszę.

-A będzie bolało?- Zażartował Velkan, na co kobieta tylko się uśmiechnęła. Przecięła mu łokieć w zgięciu i przystawiła naczynie, by krew skapywała prosto do niego.Chłopakowi za bardzo przypominało to wieczór, w którym Voldemort się odrodził,ale nic nie powiedział. Po skończonym pobieraniu lekko kręciło mu się w głowie.

-Dobrze,teraz próbka tkanki- powiedział Vincent i dosłownie wyciął Velkanowi kawałek skóry z przedramienia. Oczywiście wszystkie rany zostały natychmiast zaleczone-Teraz sobie chwilę poczekasz- po ok. 30 min Victoria oznajmiła, że skończyła badania krwi.

-Sytuacja przedstawia się następująco: niewidzialność i potrzeba picia krwi.

-Co?! Ludzkiej?

-Zazwyczaj nie- powiedział Vincent wyłaniając się zza regału z książkami- Ale w pewnych przypadkach zwierzęca albo eliksir uzupełniający krew nie wystarczą. No a teraz tkanki: wrażliwość na promienie UV, symbole religijne, odporność na ogień, grawitację i szybka regeneracja.

-Czyli ful wypas- zaśmiał się Velkan- To kiedy zaczynam szkolenie?

-Tak ci się spieszy?- Uśmiechnęła się Anna- Od jutra.

-Super.Mogę teraz zobaczyć się z Michaelem i Pablem?

-Jasne-uśmiechnął się Oteos- Na pewno jesteś głodny, choć- całą szóstką ruszyli do jadalni.

***

-Czemu ich tak długo nie ma?- Irytował się Michael, chodząc od ściany do ściany.

-Spokojnie, na pewno zaraz przyjdą- uspokajała go Catherina nerwowo uderzając ręką o blat.

-Matko,ale wy jesteście niecierpliwi- mruknął Pablo- Wrzućcie na luz- powiedział, choć również nie mógł się doczekać.

-Stęskniliście się za mną?- Usłyszeli głos i jak jeden mąż odwrócili się w stronę drugiego wejścia.

-Velkan!-Uśmiechnął się Pablo i podszedł do przyjaciela- Dawno cię nie widziałem, stary-uściskał go.

-Jak cholera! Strasznie tu nudno bez ciebie- zaśmiał się Michael- Wyspałeś się?

-Za wszystkie czasy- uśmiechnął się wampir odsłaniając wydłużone kły i zwrócił do dziewczyny- A my się chyba nie znamy.

-Catherina Neliquele, miło mi- uśmiechnęła się dziewczyna podając mu rękę.

-Mi również, Ha...to znaczy Velkan Valerious- poprawił się szybko chłopak- Może mi powiecie jak wygląda to szkolenie?

-Jasne-Michael- To ty sobie jedz, a ja będę mówić.

-Z miłą chęcią- uśmiechnął się chłopak i, pochłaniając obiad słuchał uważnie opowiadania. W końcu po prawie 40 min ten potok słów przerwał Vincent.

-Dobra,daj już spokój- mruknął i ziewnął potężnie.

-A tak w ogóle to ty coś czułeś?- Zainteresowała się Catherina, zwracając do nowo upieczonego dhampira.

-No, bo to było tak- zaczął mówić wampir- Miałem piękny sen, który nagle zmienił się w koszmar. Zacząłem się dusić, a kiedy otworzyłem oczy byłem wciśnięty w łóżko przez jakąś dziwną siłę. Kiedy myślałem, że już po mnie to nacisk ustał. Ale tonie był koniec. Później skóra na całym ciele zaczęła mnie piec i poczułem, że coś chce mną zawładnąć. Po kilku minutach nie miałem już siły i film mi się urwał.

-A później? Pamiętasz coś z tego roku?- Zainteresował się Pablo.

-Niewiele, tylko jakieś pojedyncze rozmowy.

-Koniec tego dobrego- uśmiechnęła się Anna- Dzieciaki na szkolenie, Velkan i Oteos do pokoju, musicie wszystko ustalić.

-A musimy?- Zapytał Michael.

-Tak,kochanie, zapomniałeś? Za tydzień mamy egzamin- uśmiechnęła się Victoria- To cześć- wszyscy wyszli zostawiając chłopaków razem.

-To masz jakieś pytania?- Zaczął Oteos.

-Zasadniczo to mnóstwo- uśmiechnął się Harry- Po pierwsze: kto mnie będzie teraz uczył? No i czego?

-Na zmianę- powiedział Oteos- Pierwsze sześć miesięcy będziesz przerabiał zakres szkoły z każdym z rady, na zmianę. Później przejmie cię Victoria. Zaczniecie od ćwiczeń fizycznych, a dalej magia wampirza i magia jednego z żywiołów.

-A jakiego?- Zainteresował się Velkan.

-To się okaże podczas próby, ale to dopiero później. Następnie na osiem miesięcy trafisz w moje ręce. Nauczę cię magii elfickiej, walki mieczem oraz telepatii.Po tych rozkosznych ośmiu miesiącach trafisz do Gabriele. Nieźle da ci w kość-uśmiechnął się elf- Przez kolejne osiem miesięcy nauczy cię animagii, magiibezróżdżkowej oraz zaawansowanej niewerbalnej. Podstawowej nauczysz się podczas przerabiania materiału szkolnego. Później będziesz miał lekko, bo zajmie się tobą Anna. Ona jest świetna, bo jest łagodna, dlatego nauka walki wręcz,lewitacji, teleportacji ludzkiej i wampirzej pójdzie ci gładko. A na sam koniec, żebyś znienawidził to miejsce przejdziesz kurs u Vincenta.

-Czemu znienawidził?- Zdziwił się chłopak- Z tego co zauważyłem to wydaje się miły.

-Miły?Miły?! Widać, że go nie znasz- uśmiechnął się Oteos- Jeśli po szkoleniu ktoś mówi, że on jest miły to znaczy, że albo ma nierówno pod sufitem albo Vacuśstoi za nim z różdżką wycelowaną w serce tamtego.

-Vacuś?-Zaśmiał się Velkan.

-Tylko nie mów tak o nim kiedy słyszy, bo nie dożyjesz następnej gwiazdki- obaj się zaśmiali- Aha, już wiem o czym zapomniałem. Musisz panować nad nerwami. Wampiry mają trzy stopnie przemiany. Zazwyczaj wyglądamy jak zwykli ludzie, ale mamy szpiczaste uszy, wydłużone kły i czerwone oczy. Można to łatwo zamaskować, ale zaklęcia przestają działać, kiedy wyruszamy na łowy albo przeżywamy silne,negatywne emocje, takie jak nagły przypływ nienawiści czy zwykłe zdenerwowanie.Jeśli wampir jest bardzo zły przybiera postać drugą: tak jak przy pierwszej, a dodatkowo zwierzęce pazury i niesamowicie wyostrzone zmysły, które z czasem stają się nieznośne. Z odległości 100 m potrafisz wyczuć najmniejszą kroplę krwi, a ludzi odbierasz jako pulsujące układy krwionośne. Kiedy jesteś wkurzony na maksa to zrzucasz ubranie, twoja skóra staje się fioletowa, a na plecach wyrastają ci ok. dziesięciocentymetrowe wypustki. Wtedy twoja moc wydostaje się na zewnątrz i można ją bardzo łatwo wyczuć. Dlatego nauczysz się panować nad sobą i przemianami. Coś jeszcze?

-Nie-odparł lekko oszołomiony chłopak.

-No to koniec tego dobrego. Marsz do pokoju, jutro zaczynasz trening. Śniadanie o 7:00.

-Tak jest- zasalutował chłopak i zniknął w drzwiach. Pobłogosławił się, że przezornie zabrał mapę. Szedł spokojnie, kiedy usłyszał za sobą wołanie.

-Velkan!Poczekaj na mnie!- Obejrzał się i zauważył idącą w jego stronę Catherinę-Idziesz do siebie?

-Tak,Oteos powiedział mi już wszystko i mam wolne. A ty?

-Właśnie skończyłam z twoją babką. Pokażesz mi, gdzie mieszkasz? Bo słyszałam, że na początku miałeś jakieś problemy- uśmiechnęła się dziewczyna.

-A, tak jasne. Choć- uśmiechnął się chłopak i poprowadził koleżankę w stronę wielkich wrót. Dotknął ich i gestem wskazał jej, by usiadła.

-Ocholera! Dlaczego nam nie powiedzieli?!- Zamurowało ją- Tylko nie pytaj czego!-Dodała widząc, że już otwiera usta- Wiem co znaczy ten symbol, bo wychowałam się w rodzinie wampirów! Jesteś Mistrzem!

-Ciszej!-Mruknął chłopak- Jeszcze nie jestem, a jeśli nawet będę to co z tego? Bardzo dobrze, że wam nie powiedzieli.

-Z tego co się orientuję, to nikomu nie powiedzieli- zauważyła dziewczyna- Nie sądzisz,że Michael i Pablo powinni wiedzieć?

-Nie...-mruknął chłopak.

-Dlaczego?- Zapytała dzielnie Catherina- Czego się boisz?

-Nieważne...nie boję się.

-Owszem,tak.

-Wcale nie. Skąd ty to możesz wiedzieć?- Zirytował się Velkan.

-Widzę-odparła dziewczyna po prostu- Powiesz mi?- Zapytała patrząc prosto w jego oczy.Miała tak przeszywające spojrzenie, że w końcu się poddał.

-Boję się, że jeśli dowiedzą się kim jestem, nie będą chcieli być moimi przyjaciółmi.Pomyślą, że jestem tak ważny, że nie będę w stanie być...normalny.

-Pieprzysz- odparła dziewczyna bez ogródek.

-Co,przepraszam bardzo?- Zdziwił się Velkan.

-Pieprzysz- powtórzyła wstając- I powiem ci jeszcze jedno. Ty sam nie wierzysz w to co mówisz.

-Świetnie, dzięki za pocieszenie- mruknął chłopak.

-Polecam się na przyszłość- uśmiechnęła się Catherina- Cześć- Velkan zamyślił się głęboko. Skierował swoje kroki w kierunku tajemniczego wejścia na wieżę. Usiadł na samej górze i zaczął rozmyślać nad tym, co mu powiedziała Catherina. W głębi duszy całkowicie się z nią zgadzał, ale...no właśnie, ale. Po kilku godzinach wewnętrznej walki jego żołądek dał o sobie znać, więc zszedł na dół i udał się do jadalni. W środku spotkał swoich przyjaciół i Catherinę.

-Cześć-uśmiechnął się na ich widok- Podjąłem decyzję- zwrócił się bezpośrednio do dziewczyny.

-Mądry chłopczyk- uśmiechnęła się tamta i spojrzała na oniemiałych chłopaków- On chce wam coś powiedzieć.

-Bierzecie ślub?- Próbował zgadnąć Michael.

-Nie,cymbale, przecież chodzę z Pablem!- Oburzyła się dziewczyna.

-Po zakończeniu szkolenia będę Mistrzem- walnął Velkan prosto z mostu. Reakcja była dość zróżnicowana. Pablo zakrztusił się wodą, a Michael zaczął się śmiać.

-Wkręcasz mnie, prawda?- Opanował się w końcu blondyn.

-Nie. Ten wisiorek, który znalazłem kiedy przepływaliśmy przez jezioro jest tutaj oznaką władzy. Tak więc po raz kolejny stałem się kimś wyjątkowym- dodał kwaśno.

-Ale numer- powiedział Pablo- I to znaczy, że jesteś władcą Necronomiconu?

-Niezupełnie. Wszystkich istot nieludzkich- sprostował chłopak.

-To świetnie! Przynajmniej nas stąd nie wykopią jak zaczniemy robić imprezy-zaśmiał się Michael.

-I wy...nie jesteście źli?- Zdziwił się Velkan.

-Źli? Aniby za co?- Tym razem to Pablo wyglądał na zdziwionego.

-No, że coś znowu spotkało właśnie mnie- powiedział cicho chłopak.

-Ale z ciebie łoś- podsumował Michael- Przecież to nie twoja wina, nie? No właśnie.Skończmy już ten temat.

-Ulżyło mi-uśmiechnął się Valerious- To co teraz robimy?

-Trzeba się uczyć- powiedział Pablo, a reszta jęknęła- No co? Wy nie macie lekcji z Vincentem- w tym momencie się wzdrygnął.

-Aż tak źle?- Przestraszył się Velkan.

-Gorzej-podsumowała Catherina- A, i zapomniałam ci powiedzieć, żebyś nie mówił do mnie Catherina. To debilne imię.

-Dlaczego? Całkiem...

-...debilne- wtrąciła dziewczyna- Dlatego mów mi Cathy, Kate...

-...albo Kitty- dodał Pablo z uśmiechem.

-W ostateczności- zgodziła się dziewczyna. Rozmawiali tak jeszcze kilka godzin,„przypadkiem" zapominając o nauce. Velkan na początku czuł się trochę nieswojo,bo oni w końcu znali się prawie rok, ale szybko przyzwyczaił się i było ok.

Nauka była straszna. Velkan należał do raczej leniwych, ale musiał przezwyciężyć tona rzecz pochłaniania coraz to grubszych książek. Każdy z nauczycieli był inny.Anna, która uczyła transmutacji była wyrozumiała, cierpliwa i łagodna. Dało się ją przekonać, by zadał trochę mniej. Victoria była poniekąd jej przeciwieństwem.Nie znosiła pomyłek, ale nie była tak niesprawiedliwa i stronnicza jak Snape,choć uczyła tego samego przedmiotu. Zielarstwo i magiczne stworzenia były przyjemnością, bo uczył ich Oteos, który był łagodny i miły. Gabriele, która uczyła OPCM i Zaklęć była wymagająca, ale można było z nią pogadać. Oczywiście nie w czasie zajęć. Ale postrachem Necronopilis był Vincent. Zimny, opanowany i wymagający, potrafił godzinami opowiadać historie ras magicznych. Nie był za przyjacielski, ale mówił bardzo ciekawie. Tak mijał młodzieży czas w Necronopolis.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro