Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

*uśmiecha się promiennie*
Macie rozdział jeszcze za chwile wstawię cześć 1 roz 8 i pożegnam się z telefonem na 2 dni -,-

Wąż - znak śmierciożercy

Od rozpoczęcia roku minął już ponad miesiąc. Wszyscy zdążyli się już zaaklimatyzować, Harry wpadł już też w pewną rutynę. Wstawał codziennie o 7 rano ubierał się i przygotowywał do lekcji, powtarzał zaklęcia od Toma. Budził kolegów i razem szli na śniadanie. Potem lekcje i ich odrabianie, prywatne zajęcia u Voldemorta. Spanie i cotygodniowa pogawędka z Dumbledore'm po dwóch ostatnich lekcjach białej magii.

Z Ronem i Hermioną wogóle nie rozmawiał. Zastąpił ich Draco. Harry i on stali się jak bracia, mówili sobie o wszystkim wspierając siebie nawzajem. Chociaż równie często kłócili się, a ich kłótnie stały się jedną z największych atrakcji Hogwartu.Najlepszym nauczycielem został Callidus Anguis, czego nie można było powiedzieć o dyrektorze. Jego lekcje były nudne i czysto teoretyczne.

Zadzwonił dzwonek ogłaszający koniec przerwy. Uczniowie Gryffindoru i Slytherinu ustawili się pod klasą czekając na Dumbledora. Ten jak zwykle ze swoim dobrodusznym uśmiechem wpuścił klasę na dwugodzinną lekcję białej magii. Sam zaś usiadł za biurkiem i rozpoczął wykład.

- Czarna magia jest zła, tak samo jak ludzie wykorzystujący ją do własnych celów. Jednakże, jasna strona ma innych przeciwników, którzy są źli i tacy pozostaną. Mowa tutaj o wężach, wampirach, nietoperzach, demonach, nekromatach i smokach. Te stworzenia powstały, by siać zniszczenie, niezgodę, strach i ból. Najprostszym tego przykładem jest wąż. Jest jadowity może zabić każdego. Posiada swoje własne umiejętności, które nam grożą. Jest również symbolem Voldemorta i śmierciożerców.

- A więc, to oto chodzi. - Powiedział niespodziewanie Harry.

- Nie rozumiem. - Odpowiedział jak zwykle uśmiechnięty dyrektor.

- Nie chodzi panu o to, że te zwierzęta są niebezpieczne i złe, tylko o to, że służą Voldemortowi. - Złoty Chłopiec był wściekły.

- Harry chłopcze i tutaj się mylisz. Wąż jest animagiczną postacią samego Diabła, czy to nie jest ostateczny dowód ? - Głos Dumbledora był nadal spokojny.

- Och, nie. Bo z tego co ja wiem, to nie wybiera się w zwierzęta w które się przemieniamy. Prawda Draco ? - Wybraniec nie zamierzał ustąpić.

- Profesorze Potter ma rację. We wszystkich książkach o tym piszą. Zwierzę przyjmuję cielesną formę, która odzwierciedla duszę danej osoby. Jeżeli jest to, wąż oznacza on, że dana osoba jest sprytna, mściwa i działa z ukrycia. Nie jest to zaś oznaką, że dany człowiek jest zły. - Chłopak powiedział to właściwie tylko po to, że czuł potrzebę poparcia go.

- I wie pan co? Te inne stwory, lub jak pan woli potwory nie urodziły się złe. Tylko my ludzie zmusiliśmy je do tego. - Jego głos ociekał jadem, który wyczuli wszyscy.

- Nie, Harry. - Głos dyrektora był twardy, a jego oczy utraciły wesołe iskierki. - Wszystko ma swój cel istnienia. A każde z tych potworów, które wymieniłem mają tylko jeden cel w swoim marnym życiu, a mianowicie sprawić by cierpieli inni pozostali. Weź pod uwagę wampiry, atakują bezbronnych czarodzieji oraz ludzi. Piją ich krew, i przemieniają ich w wampiry, albo po prostu zabijają.

- Nieprawda ! - Krzyknął Potter - One piją krew, by przeżyć. Po za tym czarodzieje wcale nie są też tacy bezbronni. Nie uważa pan, że sami przyczyniliśmy się do tego, że wampiry nas zabijają.

- Nie, czarodzieje nie mieli z tym nic wspólnego.

- I tutaj się pan myli. Wg historii magi w XVII w. ludzie polowali na wampiry, z którymi żyli do tej pory w zgodzie. Co było powodem ? Znaczny wzrost populacji wampirów. Dopiero Dracula położył temu kres i kim teraz jest ? Wyrzutkiem, złą legendą i bajką dla niegrzecznych dzieci. Tylko dlatego, że rozkazał swoim wampirom zabić buntowników. I co dalej pan uważa, że nie mieliśmy z tym nic wspólnego. - Głowy uczniów obracały się to w jedną stronę to w drugą. Nikt nie śmiał przerwać tej kłótni.

- Tak panie Potter dalej tak uważam. I ostrzegam, że jeżeli pan w tej chwili nie umilknie, będę zmuszony wyprosić pana z zajęć białej magi do końca szkoły. - Zagroził dyrektor.

- Nie trzeba, sam odchodzę. Nie będę uczestniczył w zajęciach człowieka tak ograniczonego jak pan. Jest pan śmieszny z tymi swoimi poglądami. Pana lekcje są nudne i bezużyteczne. Wprowadza pan rasizm w już i tak rozdartą społeczność czarodzieji. Jeżeli uważa pan, że masa bezmyślnych ludzi zabije te wszystkie rasy pod pana dyktando, to jest pan w wielkim błędzie. Zawsze ktoś przeżyje i się zemści. Mam nadzieję, że będzie to bardzo nieprzyjemne, zwłaszcza dla pana dyrektorze. Do widzenia. - Zabrał swoje rzeczy i w ciszy opuścił salę. Dopiero wtedy wszyscy odważyli się wypuścić powietrze z płuc. Dyrektor zapytał szeptem

- Kiedy cię straciłem? - Ślizgoni słysząc to również spakowali swoje rzeczy i opuścili klasę. Wszyscy pozostali wpatrywali się zszokowani w zamknięte drzwi.

~~~*~~~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro