Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 36

Rano Harry obudził się jak zwykle jako pierwszy, wziął więc ubrania i poszedł do łazienki. Po 19 minutach wyszedł gotowy i postanowił pójść do Kwatery Bractwa żeby stamtąd przenieść się do piekła.
                                                                                        ***
Lucyfer siedział właśnie w swoim gabinecie gdy usłyszał pukanie.

-Proszę.-powiedział.

-Hej. Nie przeszkadzam?-przywitał się Harry.

-Młody, a co ty tu robisz?- zdziwiony ale i szczęśliwy Szatan.

-Cóż dziś zaczynam operację Srebrni i chciałem z tobą pogadać.-powiedział.

-To o czym chciałeś pogadać?-zapytał Deimon.

-Chodzi o to że dziś mamy bal i chciałbym być w mojej postaci, tylko że nie chciałbym się ujawniać i potrzebuję twojej pomocy w charakteryzacji.-wyjaśnił.

-Ile mamy czasu?-zapytał Lucyfer z uśmiechem.

-Do wieczora.-odpowiedział Harry i uśmiechnął się.

-No to do roboty!-powiedział Szatan.
                                                                                           ***                                                                                                       Harry przeniósł się do KB i od razu przebrał się w swój strój i widząc że jego przyjaciele już zabrali swoje skierował się pod zaklęciem kameleona do Pokoju Życzeń. Cały zespół już czekał i widać było że są bardzo zdenerwowani. Zdjął więc zaklęcie i czekał aż go zauważą. Pierwsza zobaczyła go Carmen i aż otworzyła oczy ze zdumienia. Chwilę później zorientowała się reszta i także o mały włos nie zemdleli.

-Hej, mam nadzieję że wszyscy gotowi.- powiedział Harry.

-Harry, gdzie byłeś cały dzień?-spytała Hermiona która jako pierwsza otrząsnęła się z szoku.

-Zabarykadowałem się w łazience na drugim piętrze i robiłem charakteryzację i kostium.

-Ok. Skoro jesteśmy już wszyscy to idziemy bo za chwilę się spóźnimy.

Pierwsze wyszły osoby nie należące jeszcze do bractwa. Po ich wyjściu reszta zdjęła zaklęcie iluzji ze swoich kostiumów i również udała się do Wielkiej Sali. Gdy stanęli przed drzwiami upewnili się że wszystko jest idealne i zaklęciem popchnęli drzwi które rozwarły się ca całą szerokość. Kiedy weszli na sali zaległa cisza wszyscy wpatrywali się w szóstkę przybyszów.
Jako pierwsza para wkroczyli Carl i Lili. Carl miał zgniło zieloną koszulę z rzemieniami na przedramionach. Skórzane spodnie i wysokie do kolan glany, na plecach miał łuk i strzały, jego skrzydła były brązowe z dolnymi piórami w kolorze zieleni i srebra. Na twarzy miał zielony tatuaż z motywem roślinnym a we włosach srebrne i zielone pasemka. Lili ubrała się w brązową długą suknię a'la syrenka z bordową koronką i dekoltem w kształcie łódki, do tego założyła brązowe szpilki z cekinami, przy pasie miała przyczepione sztylety z wygrawerowanymi złotymi runami, założyła piękny łańcuszek ze złotymi igłami. Włosy upięła w kok i zmieniła końcówki na bordowe, jej twarz podkreślał tatuaż z czerwonymi różami i ciemne cienie na powiekach. Jej skrzydła były bordowe z brązową górą i mieniły się lekko na złoto. Drugą parą byli Michael i Sara. Michael założył granatową togę  z srebrnymi runami i białe buty, na plecach przewieszona była włócznia z srebrnym grotem poprzecinanym szafirowymi kreskami. Jego włosy pokrywał niebieski brokatowy proszek a na twarzy miał świecące na niebiesko runy. Skrzydła miały kolor błękitu z dodatkiem srebra. Sara założyła różową sukienkę z dopinanym czarnym dołem który kończył się wieloma falbankami. Do tego ubrała różowe szpilki a do pasa przypięła sakiewki ze skóry w których były zatrute strzałki. Jej skrzydła były białe z różowymi detalami, na twarzy miała lekki makijaż i świecące na różowo runy, włosy miała przepasane czarną wstążką i związane w warkocz. Na końcu do sali wkroczył Harry z Carmen, która ubrała fioletową suknię z dekoltem w serce. Na suknie naszyta była czarna koronka która praktycznie zasłaniała jej kolor. Góra sukni schodziła marszczeniami do kolan stopniowo się rozszerzając, a dół w kolorze głębokiej czerni rozchodził się tworząc kopułę o poszarpanym brzegu. Założyła czarne koturny z fioletowymi dodatkami. Ramiączka sukienki były czarne i marszczone, doczepione były do nich czarne długie rękawy z delikatnej półprzezroczystej i prześwitującej czarnej tkaniny. Do pasa miała przypięte gwiazdki ninja. Twarz zdobił czarny makijaż z nakładającym się tatuażem. Włosy zmieniła na białe z fioletowymi pasemkami i rozpuściła przez co obadały na plecy falami. We włosach był czarny diadem z fioletowym kamieniem. Jej skrzydła były czarne z fioletowymi piórami na dole. Harry natomiast założył białą szatę która była przesiąknięta krwią u dołu i poszarpana. Pod szatą ubrane miał czarne glany okute metalem, czarne spodnie i czerwoną koszulę. Do pasa miał przypięty miecz w biało czarnej pochwie z złotymi runami. Szata zapięta była sprzączką w kształcie złotego pentagramu i taki był też wyszyty z tyłu. Jego twarz pokrywały czarne runy, oczy natomiast zmieniły barwę na czerwoną z plamami zieleni. Krucze włosy były ułożone w artystyczny nieład a na głowie tkwiła biało-złota korona. Jego skrzydła natomiast były najbardziej przerażające. Były całe z kości świecących bielą na których wyryte były czarne i czerwone runy, skrzydła dodatkowo otaczała złota aura.
Cała sala wpatrywała się w przybyszów w przerażeniu, szoku i zachwycie. Kiedy cała szóstka stanęła pośrodku sali popłynęła muzyka a oni zaczęli tańczyć. Wszystkim zaparło dech w piersiach, w pewnym momencie pary unosiły się w powietrze i opadły z gracją gdy muzyka dobiegła końca  z całej sali rozległy się brawa. W tym czasie dyrektor wstał i podszedł do tajemniczej szóstki.

-Naprawdę niesamowita charakteryzacja moi drodzy-powiedział

-Dziękujemy, staraliśmy się-odpowiedział Harry.

-Tylko mogliście uprzedzić nauczycieli, bo już chcieliśmy interweniować-powiedział dyrektor-Życzę miłej zabawy-i odszedł do stołu.

Po tym na scenę wkroczyła kapela i zaczęły się tańce.                                                                                                     

Kiedy minęła 10 Fatalne Jędze zeszły ze sceny żegnane gromkimi brawami. Na scenę wszedł dyrektor i poprosił o ciszę w tym czasie zespół przygotowywał się do wejścia na scenę. 

-Gotowi?-zapytał Harry 

-Tak!-odpowiedzieli chórem.

W sali zgasły światła a w miejscu sceny pojawiła się mgła który wypełniła całą salę po chwili  zaczęła płynąć muzyka i scena została oświetlona. Brakowało tam jednak jednej osoby a mianowicie wokalisty. Kiedy jednak usłyszeli śpiew spojrzeli w górę i zobaczyli  unoszącego się Harry'ego z gitarą w ręku. Po zagraniu 10 piosenek przyszedł czas na finał. Gdy pierwsze nuty piosenki zostały zagrane skrzydła Szpona zaczęły się zmieniać, a gdy zaczął śpiewać refren zamigotały i stały się śnieżno białe z piórami pokrytymi złotym pyłem. Kiedy ostatnie nuty piosenki ucichły na sali była cisza która po chwili zmieniła się w burzę oklasków. Po około godzinie bisów dyrektor zakończył bal i wysłał wszystkich do dormitoriów. Cały zespół był naprawdę zadowolony ale i zmęczony. Natomiast jutro czekał ich będzie równie ciekawy dzień, ale o tym wiedziało tylko sześcioro z nich.

*****************************************************************************************************

Rozdział wcześniej niż myślałam ale to dzięki waszym komentarzom i gwiazdką. Ten jest dłuższy niż poprzednie bo ma równo 1000 słów. Czekam na wasze komentarze i gwiazdki. Jeśli do jutra będzie 20 komentarzy i 20 gwiazdek to do końca tygodnia będzie rozdział. Do następnego!



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro