Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 18

Skoro jest aż 11 gwiazdek a pięć było w przeciągu kilku godzin to rozdział jest już dziś. CZYTAJCIE!

**********************************************************************************************
Harry po raz kolejny w tym roku obudził się w skrzydle szpitalnym. Próbował otworzyć oczy ale oślepiło go światło. Spróbował ponownie. Na początku obraz był rozmazany, ale potem się wyostrzył. Chwila, chwila ja widzę bez okularów. Harry uśmiechnął się w duchu. Przy jego łóżku siedziała Carmen.

-Witaj moje słoneczko.

-HARRY!!!!

-No co?

-Ty wariacie.

Rzuciła mu się naszyję i pocałowała, a on odwzajemnił pocałunek. Byli w sobie szaleńczo zakochani.

-W święta ogłosimy, że jesteśmy parą.

-Nie ma sprawy mój ty Szponie.

-Och moja Cętko. Chodźmy na śniadanie.

Harry i Carmen ruszyli do Wielkiej Sali, gdy weszli do środka wszyscy o czymś zawzięcie rozmawiali.

-Co jest?

<Lepiej czytaj> -przekazał Draco(w ten sposób będę przekazywać wiadomości telepatyczne)

Harry usiadł koło Lilki i wziął gazetę.

TAJEMNICZY BOHATEROWIE-BRACTWO, NA KTÓRE ZAWSZE MOŻEMY LICZYĆ. CZY FENIKSY TO NOWI OBROŃCY?PORAŻKA MINISTERSTWA.

Przedwczoraj w nocy odbyła się walka. Zostało zaatakowane mugolskie miasto. W akcji pojawili się tajemniczy bohaterowie, którzy nazywają siebie Bractwem Złotego Feniksa. Ich członkowie to Szpon -przywódca, Cętka, Larysa, Sasza, Pyton i Pazur. Nasi nowi obrońcy. W walce zginęło nie więcej niż trzech mugoli. Są to bardzo małe straty. Zostało schwytanych wielu śmierciożerców, a wielu nawet zabitych. Ministerstwo zjawiło się pod koniec walki ,aby tylko posprzątać po naszych wybawcach. Tak na nich na pewno możemy liczyć. Więcej na ich temat w moim czwartkowym artykule.

RITA SKEETER

<Kurcze, wszyscy o nas gadają>- marudzi Carl.

<U mnie to samo>- wtrąciła Carmen

<A u mnie gadają jaki to ja muszę być przystojny>-jęknął szpon.<Za co?>

<Nas się pytasz?>

Harry w końcu zabrał się za swoje tosty przysłuchując się rozmowie dwóch młodszych Gryfonów.

-Ja słyszałem, że są bardzo brutalni.

-Tak to prawda, mój tata jest aurorem i mówił, że widział ich w akcji.

-O kurcze

Harry cieszył się swoim autorytetem. Nagle dostrzegł Neville'a. Właśnie przypomniał sobie, że obiecał trochę go podszkolić.

-Hej Neville.

-Cześć.

-Przepraszam za wczoraj, ale wiesz leżałem w skrzydle.

-Nie ma sprawy-powiedział z obrażoną miną jakby myślał, że słynny Harry Potter nie chce się z nim zadawać.

-A może dzisiaj?

-O NAPRAWDĘ?!-zdziwił się.

-Jasne.

-Dzięki. Coś się stało?

-Eee tak. Mam do ciebie pilną sprawę, ale powiem ci to już wieczorem.

Harry wyszedł z sali. Zdecydował się na to, iż pójdzie do wierzy bractwa. Szedł przez korytarze kiedy nagle wpadł na Syriusza.

-O cześć.

-Harry tak się cieszę, że już jesteś zdrowy. Stracha mi wczoraj napędziłeś.

-Przepraszam i dziękuję za ratunek. No i za to, że jesteś.

-Nie ma sprawy, a i wiedz, że zawsze będziesz dla mnie jak syn.

-Dziękuję

Harry już miał odejść kiedy to ujrzał w swej głowie wodospad, a przy nim stał Merlin.

-Nadchodzi czas szkolenia. Opowiedz bractwie o mnie, ale tylko 6 wybranych.

Harry ocknął się, ale teraz słyszał już tylko...

-Harry, Harry...

-Wszystko w porządku Syri. Czas już na mnie.

-Tylko mi nie zemdlej młody.

-Postaram się.

Harry porzucił postanowienie pójścia do wierzy bractwa i skierował się do pokoju wspólnego Gryffindoru.

W tym samym czasie Lili i Michael siedzieli koło siebie w jednej z opuszczonych klas.Michael pocałował Lili. Kiedy się od niej oderwał poczuł się nieswojo.

-Lili nie obraź się,ale ja nic nie poczułem i od dłuższego czasu nic do ciebie nie czuję.

-Wiesz to ironia losu bo ja też chciałam ci to powiedzieć i jeszcze to, że...

-Ja tez muszę ci coś powiedzieć. Bo ja...

-...zakochałam się w Carlu.

-...kocham Sarah.

-O kurcze-krzyknęli oboje. Roześmiali się. Byli dobrymi przyjaciółmi.

-To może idź już do  dormitorium ślizgonów.

-Eee dobra.

Gdy Michael znalazł się w swoim dormitorium, znalazł tam Draco.

-Co jest?

-Denerwuje się

-Czym?

Draco pokazał mu karteczkę

Hej przyszły braciszku!!!

Spotkajmy się dziś o 20.00 w pokoju życzeń. Chciałbym ci coś pokazać. Coś co od dawna czujesz, ale nie chcesz się do tego przyznać. Nie rozumiesz? Trudno, zrozumiesz na miejscu.

Harry

-Jak to przyszły braciszku?

-Harry chce mi dać rodzinę i przeprowadzić rytuał bractwa krwi.

-Acha. W takim razie witaj wśród dziwactw i niebezpieczeństw. Życie i przyjaźń z Harrym nie są proste. Łatwo go zranić jest świetnym aktorem. Nawet nie wiesz ile on przeżył, ale się dowiesz. Już wkrótce.

-Dzięki za pocieszenie, ale o co mu chodzi?

-Eee...

<Harry o co ci chodzi z Draco?>-zapytał telepatycznie

<No bo on czuje mię...kurde ktoś tu idzie, powiem ci później>

<no dobra>

-Wiesz to ja idę, bo już dochodzi 20.00

-To idź.

Draco udał się do pokoju życzeń. Był otwarty, gdy tylko tam wszedł zobaczył jakąś osobę, ale to nie był Harry tylko...HERMIONA!!! Pokój zamknął się, a Hermiona podskoczyła. Obróciła się i zobaczyła Draco.

-O Draco co tu robisz?

-Miałem się spotkać z Harrym.

-Ja też.

-To poczekajmy razem.

-Dobra.

Draco przysiadł się koło niej. Jej burza włosów była tak lśniąca. Draconowi jeszcze bardziej się spodobała.

-Hermiona?

-Miona, mów mi Miona

-Dobrze więc chciałbym cię przeprosić.

-Za co?

-Za te wyzwiska i za to, że nazywałem cię szlamą.

-Nie ma sprawy.

-Tak naprawdę nie mam nic do mugolaczek.

-Dzięki.

-Wiewiór potraktował cię okropnie. Nie przejmuj się nim. Jeszcze zrozumie co stracił.

-Wiem, ej do czego zmierzasz?

-Podobasz mi się. Jesteś ładna, mądra i utalentowana. Kocham cię i chciałbym cię zapytać czy nie mogłabyś dać mi szansy? Zostałabyś dziewczyną durnego ślizgona.

-Och. Po pierwsze nie jesteś durny, a po drugie zgadzam się.

-Naprawdę?

-Jasne.

Draco był tak szczęśliwy jak nigdy. Miał przyjaciół i dziewczynę, ale taką prawdziwą. Wyczarował róże i podał jej bukiet. Harry przyglądał się tej scenie z ukrycia. Przygasił światło i wystrzelił z palców złote iskry. Draco wiedział, że to wszystko jego sprawka i dziękował mu za to. Pocałował Mionę, a ona odwzajemniła pocałunek. Gdyy to wszystko się skończyło Draco powiedział.

-Harry chyba już nie przyjdzie.

-Chyba masz rację. Chodźmy już.

Miona i Draco rozeszli się do dormitoriów.

Wtedy do Pokoju życzeń przyszedł Neville. Dziś kolacja była poźniej więc mogli poćwiczyć.

Weszli do pokoju.

-Neville mam zamiar nauczyć cię wielu przydatnych zaklęć oraz innych potrzebnych magicznych umiejętności. W poniedziałek zajmiemy się OPCM'em, wtorek broń biała, środa magia umysłu, czwartek kondycja, piątek pojedynki, sobota transmutacja i eliksiry.

-Ojej czy to dozwolone.

-No nie i nikt nie może o tym wiedzieć. Codziennie o tej samej porze.

-Dobrze, ale po co mi aż tyle?

-Po pierwsze muszę cię do czegoś przygotować. Po drugie musisz umieć się bronić, po trzecie chcę ci wyjawić pewną tajemnicę, ale dopiero gdy nauczysz się oklumencji.

- Tajemnice?

-Tak przyjacielu-uśmiechnął się do niego. Mieli dziś ciężki trening.

-Zaczynamy.

*********************************************************************************************

Myślę że rozdział się spodobał czekam na wasze gwiazdki i komentarze. Od was zależy kiedy następny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro