Jak spędziliście święta
Hinata Shoyou
Razem z jego siostrą poszliście na sanki. Trochę ludzi było, ale znaleźliście miejsce dla siebie. Zjeżdżaliście po kolei, a czasami w dwójkę. Oczywiście w trójkę nie mogliście. Sanki były za małe. Gdy nadszedł moment, że byłaś na sankach razem ze swoim chłopakiem, byłaś podekscytowana.
-Hinata uważaj!
Krzyknęłaś, gdy kierowaliście się na krzaki. Niestety nie zdążył zareagować, gdyż w nie wpadliście. Od razu podbiegła do was Natsu, pytając czy nic wam nie jest. Hinata się śmiał, ale tobie do śmiechu na początku nie było. Dopiero gdy rzuciłaś śniegiem w rudzielca, zaczęłaś się śmiać. Odpłacił ci się tym samym, a po chwili dołączyła się do was Natsu
Sugawara Koushi
Miał już wszystko przygotowane, więc większość, rzeczy takich jak ubieranie choinki, lub gotowanie nie wchodziło w grę. Byłaś tym trochę zasmucona, bo nie mogłaś niczego zrobić z swoim chłopakiem. Jednak i na to miał plan. Gdy do niego przyszłaś, po jakimś czasie wyszliście na dwór. Chciał z tobą ulepić bałwana. Uśmiechnęłaś się i zaczęłaś podgwizdywać melodię z bajki. Chłopak szybko podchwycił melodię. I tak się skończyło, że sobie to śpiewaliście.
-[Imie]-chan orientuj się.
Szybko się odwróciłaś i dostałaś śnieżką. Oczywiście nie w twarz, tylko w ramię.
-Tak się bawimy? To masz.
Z śmiechem również rzuciłaś w niego śnieżką. Niestety nikt nie wyszedł z tej walki zwycięsko, ponieważ musieliście już iść do środka
Bokuto Koutarou
Co do gotowania, to jego mama nie puszczała go do kuchni. Powód. Zawsze coś mu odwalało i było dużo sprzątania. Dlatego głównie ty pomagałaś w kuchni, a chłopak musiał siedzieć w salonie i się nudzić.
-[Imie]-chan~
Cicho westchnęłaś. To był już któryś raz.
-Idź do niego. Dam sobie radę z resztą.
-Dziękuję pani.
Posłała ci uśmiech, a ty poszłaś do salonu. Bokuto siedział na kanapie z odchyloną głową do tyłu.
-Tak Kou-chan?
-Poróbmy coś.
-Bitwa na śnieżki?
Chłopak natychmiast wstał i poszedł założyć kurtkę. Ty poszłaś w jego ślady. Dopiero potem się zorientowałaś co zrobiłaś. W końcu twój chłopak jest energiczny i to bardzo. Na całe szczęście ta bitwa na śnieżki skończyła się dla ciebie zwycięsko.
Kuroo Tetsurou
Po wigilii Kuroo na chwilę wziął cie do swojego pokoju. Miał dla ciebie jeszcze jeden prezent. No ale to przerosło cie. Dał ci kostium kotki...Cóż podziękowałaś, ale walnęłaś go. On szczerze się zaśmiał. Potem poszliście na dwór. Mogłaś się na nim zemścić.
-Kuroo orientuj się!
Krzyknęłaś do swojego chłopaka i gdy się odwrócił oberwał idealnie w twarz.
-Tak chcesz się bawić.
Posłał ci jeden z tych uśmieszków, a ty szybko rzuciłaś się do ucieczki. Niestety cie dopadł i leżałaś pod nim.
-I co teraz?
Dodał z tym swoim tonem, a wasze twarze znalazły się niebezpiecznie blisko siebie.
-A to.
Wywaliłaś go na śnieg i sama się szybko podniosłaś.
-Wygrałam.
Nachyliłaś się lekko do niego i uśmiechnęłaś zwycięsko
Tsukishima Kei
Miałaś idealny prezent dla chłopaka, o którym nikomu nie mówiłaś. Wiedziałaś, jak lubił dinozaury, dlatego chciałaś kupić mu coś idealnego. Kilka filmów i oczywiście figurki. Do jego domu przyszłaś wcześniej niż zapowiadałaś. Głównie dlatego, bo chciałaś ukryć przed nim prezent. Dostał go dopiero po wigilii, gdy zostaliście sami. Chłopak lekko się uśmiechnął.
-Też mam coś dla ciebie.
-Co takiego?
-Za chwilę się dowiesz, ale zamknij oczy.
Zrobiłaś to o co prosił. Korciło cie, żeby otworzyć oczy, ale zawsze gdy próbowałaś twój chłopak zaczynał marudzić, że jesteś w gorącej wodzie kompana. Po jakimś czasie dostałaś od chłopaka nowe słuchawki, z motywem kocich uszu
Oikawa Tooru
-Oikawa co ty....
-Csii
Chłopak położył ci palec na ustach, uniemożliwiając dalszą wypowiedź. No a też nie mogłaś niczego zobaczyć, bo miałaś zakryte oczy. Pozwoliłaś mu cie gdzieś zabrać. Z tego powodu chłopak postanowił ci zrobić wielką niespodziankę i zabrać na wzgórze, gdzie był doskonały widok na niebo.
-Dobra już.
Brunet zdjął opaskę z twoich oczu i uśmiechnął się słodko. Spojrzałaś w górę i dostrzegłaś piękny widok nieba.
-Wow. Dziękuję ci Tooru.
Przytuliłaś go, a on szybko odwzajemnił przytulasa. Potem jakiś czas spędziliście obserwując gwiazdy.
Satori Tendou
Z Satorim poszliście do kina na jakieś filmy świąteczne. Przykładowo Grinch. Po seansie robiłaś wszystko, żeby tak się przebrał. No i gdy nadszedł dzień wigilii z drużyną, chłopak przeszedł prawie cały zielony i po wejściu krzyknął.
-Jestem Grinch! Świąt nie będzie.
Spojrzałaś na niego trochę zażenowana. Z resztą tak jak cała drużyna.
-Serio?
-Nie wiedziałam, że mu tak odwali.
Powiedziałaś po cichu do Semiego. Po chwili i ty byłaś po części przebrana. Ponieważ owy "Grinch" założył ci na głowę rogi renifera i objął cie ramieniem. No cóż....Spokoju tego nie miałaś
Iwaizumi Hajime
-WHA IWA-CHAN
-Giń!
Nawet w święta nie potrafili się nie kłócić. Szczególnie gdy oberwałaś od Oikawy śnieżką w tył głowy. Wtedy Iwaizumi sam zaczął go rzucać śniegiem. Ty mogłaś tylko na to patrzeć.
-Iwa chyba już wystarczy.
Oparłaś się o jego ramię. Chłopak zaprzestał swoich tortur.
-Dziękuję [Imie]-chan
Jęknął Oikawa, gdy otrząsał się z śniegu, jednak po chwili znowu oberwał. Tym razem od ciebie. Wylądował w śniegu.
-Nie tylko ty możesz się tak bawić w święta.
Chłopak zaśmiał się i objął cie ramieniem. Później razem poszliście na spacer
Nishinoya Yuu
-Oj Noya proszę.
-Nie.
-Asahi-san nie może sam się przebierać.
-Nie założę tego.
Fakt. Chciałaś, żeby twój chłopak przebrał się za elfa. W końcu robiliście spotkanie drużynowe. No a to byłby dobry pomysł. W końcu Asahi miał mniej więcej przebrać się za Jezusa. Po dłuższej awanturze z swoim chłopakiem wygrałaś, ale był jeden warunek. Ty też musiałaś się przebrać. Tobie to osobiści nie przeszkadzało. Tego dnia miałaś na sobie dany strój, a twój chłopak się ukrywał. Widząc to zaśmiałaś się i złapałaś go za ramiona pchając przed siebie.
-Ohayo wszystkim!
Wrzasnęłaś na całe pomieszczenie i zamknęłaś za sobą drzwi, tak żeby libero nie mógł uciec. Zdjęłaś kurtkę i szybko założyłaś czapkę od stroju. Chłopak zrobił to samo zaraz po tobie. Uśmiechnęłaś się szeroko i zasiadłaś do reszty.
-Słodko wyglądacie.
Skomentował twój przyjaciel i prawie od razu się skulił pod wpływem wzroku twojego chłopaka. Cóż...Tanaka tego dnia łatwo nie miał
Kageyama Tobio
-Tobio zostaw. To nie dla ciebie.
-No ale [Imie]-chan.
Skomlił i skomlił. A powodem tego była tylko jedna szklanka mleka, która została zostawiona przez twoją kuzynkę.
-Nie wolno. To mleko nie jest dla ciebie.
Widząc jego minę, trochę się wzdrygnęłaś i zrezygnowana poszłaś po nową szklankę. Wróciłaś i dałaś ją chłopakowi.
-Wystarczyło mi powiedzieć.
Chłopak z iskierkami wziął od ciebie szklankę i cię przytulił.
-Dziękuję.
Zaśmiałaś się cicho i odwzajemniłaś uścisk. Rano okazało się, że mleka i tak nie było i nie mogłaś tego zgonić na Tobio.
Tanaka Ryunosuke
-[Imie]-chan gdzie mnie ciągniesz?
-Niespodzianka.
Powiedziałaś i szłaś dalej. Bardzo chciałaś z nim iść na festiwal świąteczny, a wiedziałaś, że chłopakowi odwali i będzie wymyślał, żeby zostać z tobą w domu. Dlatego w tym roku postanowiłaś wykorzystać podstęp. Wyciągnęłaś go z domu pod pretekstem, że chcesz iść na spacer do parku. O wszystkim wiedziała tylko jego siostra, która ci pomogła. Gdy doszliście na miejsce powiedziałaś.
-Dobra. Możesz już zdjąć tą opaskę
Chłopak wykonał twoją prośbę i prawie od razu sparaliżował się. Już chciał coś powiedzieć, ale go wyprzedziłaś.
-Chciałam z tobą iść, a wiedziałam, że coś wymyślisz, żeby zostać.
Dodałaś z lekkim fochem. Chłopak po chwili się ocknął i objął cie ramieniem.
-No to chodźmy.
Od razu się rozpromieniłaś i ruszyliście w kierunku pierwszej wystawy. Skończyło się na tym, że oboje wróciliście w nowych mikołajowych czapkach
Lev Haiba
-Oj proszę cie Yaku
-No dobrze, ale ja potem nie odpowiadam za to co się stanie.
-Jupi!
Tak miałaś plan idealny na te święta i potrzebowałaś pomocy. Chciałaś aby twój chłopak zapamiętał te święta. Wszystko zaczęło się dzień przed wigilią. Spotkaliście się całą drużyną w parku. Lev jeszcze nie wiedział co go czeka, ale reszta drużyny tak. No i oczywiście chcieli ci pomóc.
-Co wy na to, żeby ulepić bałwana?
Zaczęłaś, gdy znaleźliście się w odpowiednim miejscu. Wszyscy kiwnęli głową na tak i pierwszy do roboty wziął się Lev. Gdy tak szykował śnieżkę na pierwszą kulę, został wywalony na ziemię i turlany tak, że był oblepiony śniegiem. Wiercił się i wiercił, ale nic mu to nie dało. Później wszyscy zrobiliście sobie zdjęcie z "bałwanem". Kiedy ty zrobiłaś sobie ostatnie, Lev wydostał się z śniegu i od razu rzucił się z tobą na śnieg. Jednak udało ci się uratować telefon i zrobione na nim zdjęcie. Jeszcze na koniec je wywołałaś i dałaś chłopakowi w prezencie.
Semi Eita
Chłopak miał dla was zaplanowany wspólny wypad na łyżwy. Nie wiedzieliście tylko jednego. Dołączył się do was Satori z prawie całą drużyną. No....Może nie było tak jak on chciał, ale oboje świetnie się bawiliście. Nie wliczając tego, że na początku trzymałaś się barierek i nie chciałaś jeździć. Ale gdy Tendo cie wnerwił, to oderwałaś się od tych barierek.
-I co teraz pochodnio?
Powiedziałaś i prawie od razu upadłaś na taflę lodu. Czerwonowłosy wybuchł śmiechem, ale tobie wcale nie było do śmiechu. Całe szczęście obok ciebie był twój chłopak, który pomógł ci wstać. Złapał cie za rękę i potem cały czas tak jeździliście. Musiał cie mocno trzymać, bo prawie cały czas się wywalałaś. Starałaś się nie zwracać uwagi na blokującego, ale to było trudne
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
To nie tak, że święta się skończyły, a ja dopiero teraz wstawiam ten rozdział. Wcale~~
Dobra prawda jest taka, że ciężko mi było znaleźć czas, więc.....Może spóźnione, ale przyjmijcie ode mnie gorące życzenia Bożonarodzeniowe i Nowo roczne. WESOŁYCH ŚWIĄT moi kochani
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro